Margit Sandemo - Mężczyzna Z Doliny Mgieł

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Mężczyzna Z Doliny Mgieł» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mężczyzna Z Doliny Mgieł: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mężczyzna Z Doliny Mgieł»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miranda, życzliwa ludziom dusz, zawsze troszczy się o innych. Tym razem pragnie zanieść światło nieszczęsnym mieszkańcom Królestwa Ciemności, chociaż wie, że żyją tam złe, niebezpieczne istoty. Po przejściu przez terytorium potworów, rozciągające się w pobliżu muru, Miranda spotyka dwóch Waregów. Harama i Gondagila. Nie przypuszcza, że na zawsze rozdzieli przyjaciół…

Mężczyzna Z Doliny Mgieł — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mężczyzna Z Doliny Mgieł», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale będzie żyć razem z Gondagilem, przynajmniej przez kilka lat. Możliwość bycia razem z nim wyrówna wszelkie straty.

20

Atak nastąpił zupełnie nieoczekiwanie.

Nie widzieli Svilów przez całą drogę do sąsiedniej krainy ani też podczas powrotu i byli przekonani, że wycofali się oni do swych jam ukrytych wysoko w górach lub też, jak ktoś twierdził szeptem, powrócili w budzące grozę Góry Czarne. Wszystko jedno, skąd się wywodzili, i tak nikt nie wierzył, że to Svilowie wydają z siebie owo przeciągłe, pełne skargi zawodzenie docierające aż do Królestwa Światła.

Grupa składająca się z pięciorga przybyszów z Królestwa Światła, Gondagila, Harama, mieszanego małżeństwa i jeszcze trzech Waregów, szła akurat przełęczą między wysokimi skalnymi zboczami. Dolgo zapewne dostrzegłby tu niejakie podobieństwo do Drekagil na Islandii, skały wznosiły się tak stromo, że nad ich krawędziami widać było zaledwie wąskie pasmo światła czy raczej szarówki, jaka zawsze panowała w tej krainie wiecznego półmroku.

Miranda szła zajęta rozmową z Gondagilem. Wspominali zabawne epizody z dzieciństwa i młodzieńczych lat, mieli ochotę zwierzyć się sobie z całego swojego życia. Przełęcz była wąska, obok siebie nie mieściły się więcej niż dwie osoby. Grupa musiała więc rozciągnąć się w dość długi orszak. Gondagil i Miranda szli niedaleko środka grupy; na samym początku maszerowało mieszane małżeństwo, oni najlepiej znali drogę.

Nagle Miranda usłyszała huk, nie potrafiła jednak stwierdzić, skąd dobiegał. Za to Gondagil natychmiast się zorientował. Podniósł głowę i zawołał:

– Spójrzcie w górę!

Ujrzeli, że z wysoka spada na nich olbrzymi blok kamienia, i odruchowo przylgnęli do skalnych ścian. Gondagil zdążył przewrócić Mirandę na ziemię, chociaż ona na pewno nie znalazła się w strefie zagrożenia. Przycisnął ją do skały i osłonił własnym ciałem.

Kamień jednak, który spadając obijał się o przeciwległe ściany, uderzył ponad nimi i nieoczekiwanie przeleciał na drugą stronę, a potem runął tuż przed Gondagilem. Noga Warega została uwięziona między głazem a skalną ścianą, teraz posypał się na nich jeszcze grad odłamków.

Głaz zarył się głęboko w ziemię.

– Łapcie ich! – zawołał Gondagil. – Widziałem, widziałem ich ohydne szczurze sylwetki, to Svilowie! Nie, nie jestem ranny, po prostu tu utknąłem, pospieszcie się, inaczej znów spróbują nas zaatakować.

Zorientowali się, że głaz rzeczywiście przycisnął mu nogę, lecz nie wyrządził poważnej krzywdy.

– Potem cię uwolnimy – obiecał Marco i natychmiast wszyscy pognali za przewodnikiem, który dobrze znał drogę pod górę z przełęczy.

Miranda została z Gondagilem, widać było, jak bardzo się ucieszył.

Wystraszona popatrzyła na ogromny kamień. Nie tak łatwo da się go poruszyć, a już na pewno nie bez łomu. Pocieszała się jednak, że są tu liczną gromadą.

– Jak się czujesz? – spytała.

– Dobrze – odparł, nie całkiem zgodnie z prawdą. Dziewczyna zauważyła bowiem, że pot wystąpił mu na czoło. – Gdybyś tylko pomogła mi oswobodzić rękę…

Miranda wciąż leżała pod skalną ścianą. Oczywiście mogła się już podnieść, uznała jednak, że tak jest jej dość wygodnie, nawet bardzo wygodnie. Gondagil był zwrócony do niej twarzą.

– Muszę teraz wracać do domu, do Królestwa Światła – oświadczyła. – Ale przybędę tu znów tak szybko, jak tylko będę mogła, jeśli ty tego zechcesz.

– Dobrze wiesz, że tak – odparł stanowczo. – A kiedy wrócisz? Za kilka dni?

– Nie wiem, Gondagilu, gdy tylko będę miała taką możliwość.

– Ale jak wyminiesz potwory?

Miranda odparła beztrosko:

– Raz mi się powiodło, dlaczego nie miałoby mi się udać znów?

– Wyjdę ci na spotkanie, jeśli tylko będę wiedział, kiedy. Czy nie możemy się porozumieć przez te maszynki do rozmawiania?

– One nie działają przez mur, mur izoluje.

Świadomość tego przygnębiła ich oboje.

– Muszę cię znów zobaczyć – cicho powiedział Gondagil. – Już niedługo.

Jego silna ręka delikatnie gładziła dziewczynę po ramieniu, od góry w dół i znów do góry.

– Mirando… ja… myślę o tobie nie tylko jako o swoim przyjacielu, mam też inne myśli.

Miranda pochyliła głowę, by ukryć rumieniec.

– Nic nie szkodzi, Gondagilu. Widzisz, sądziłam, że nie interesuje mnie to, co może się zdarzyć między mężczyzną a kobietą, ale to nieprawda. I wcale się tego nie boję, nie widzę w tym nic złego. Tsi nauczył mnie, że to nieodłączna część życia.

Gondagilowi pociemniały oczy.

– Tsi? Twój zielonoskóry przyjaciel?

– Tak, co prawda jest bardziej złocistobrunatny niż zielony, lecz trochę zieleni w sobie ma. Takie nieduże plamki – paplała nerwowo, zrozumiała bowiem, że zapuściła się na głęboką wodę. – On jest istotą natury…

– I czego cię nauczył?

– Ależ, Gondagilu, Tsi-Tsungga jest jednym z naszej grupy przyjaciół, chociaż to prawda, że się z niej wyróżnia.

– W jakim sensie? Myślałem, że żartujesz, kiedy o nim opowiadałaś. Czy on naprawdę istnieje?

– Och, tak, jest siłą przyrody, zmysłową istotą, która nauczyła mnie, że zmysłowość trzeba traktować jak dar. Ale nigdy, przenigdy mnie nie tknął.

Boże, wybacz mi, bo kłamię teraz, lecz nie mogę przyznać się do pocałunku, Gondagil by tego nie zrozumiał.

– Widzisz, najmilszy przyjacielu, to Tsi otworzył mi oczy i pomógł uświadomić sobie, jak bardzo cię lubię.

– Brzmi to dość zawile – stwierdził Gondagil zdezorientowany. – Jak się to mogło stać?

– Kiedy mówił mi, jak piękna może być miłość, fizyczna miłość między mężczyzną a kobietą, pomyślałam o tobie i tak ciepło mi się zrobiło na sercu. Zapragnęłam, by znaleźć się blisko ciebie. Potem powiedziano mi, że nie mogę tu więcej wrócić i nigdy jeszcze nie przeżyłam podobnej rozpaczy.

Gondagil uspokoił się, jego twarz znalazła się bardzo blisko twarzy dziewczyny.

– A więc szliście i rozmawialiście o tym?

– Tak – odparła Miranda szczerze.

– I tęskniłaś za mną? Ile ten Tsi dla ciebie znaczy?

– Jest moim leśnym przyjacielem, wiele nas łączy, las, zwierzęta, cała przyroda, ale słuchaj, to niesprawiedliwie, że wyciągasz ze mnie wszystkie tajemnice, nic nie mówiąc o sobie.

– Ja także lubię zwierzęta i mieszkam w lesie – rzekł gniewnie. – Nie mam żadnych tajemnic, a już na pewno takich. Och, słychać, że wracają. Mirando, czy nie możesz zostać ze mną, w krainie Timona?

– Zastanawiałam się nad tym i wiesz, że bardzo bym tego chciała.

– A więc zrób tak. Miranda zawahała się. Myślała o różnicy czasu, o której wciąż jeszcze nie śmiała mu powiedzieć.

– Wydaje mi się, że o wiele lepiej by było, gdybyś to ty poszedł ze mną do Królestwa Światła.

– A czy mogłabyś się o to postarać? – spytał z żalem w głosie. Rozmawiali teraz pospiesznie, słyszeli już głosy zbliżających się towarzyszy.

– Nie wiem, uczynię co w mojej mocy. Marco jest moim krewnym i przyjacielem, jeśli go poproszę, wstawi się za tobą, ale Strażnik Słońca i Ram są pod tym względem wyjątkowo surowi Gondagilu, tak bardzo, bardzo cię lubię.

– A ja ciebie, musimy być razem, obojgu nam tego potrzeba.

Uśmiechnęła się, słysząc takie słowa z jego ust, i zaraz nadeszli towarzysze.

– Jak wam poszło? – spytał Gondagil.

Miranda dopiero teraz spostrzegła, że jej przyjaciel ma mokre od potu czoło. Najwidoczniej dokuczał mu silny ból, chociaż pewnie się nad tym nie zastanawiał. Każda chwila, jaką mogli spędzić tylko we dwoje, była dla niego nieskończenie cenna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mężczyzna Z Doliny Mgieł»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mężczyzna Z Doliny Mgieł» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Mężczyzna Z Doliny Mgieł»

Обсуждение, отзывы о книге «Mężczyzna Z Doliny Mgieł» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x