Margit Sandemo - Mężczyzna Z Doliny Mgieł

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Mężczyzna Z Doliny Mgieł» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mężczyzna Z Doliny Mgieł: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mężczyzna Z Doliny Mgieł»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miranda, życzliwa ludziom dusz, zawsze troszczy się o innych. Tym razem pragnie zanieść światło nieszczęsnym mieszkańcom Królestwa Ciemności, chociaż wie, że żyją tam złe, niebezpieczne istoty. Po przejściu przez terytorium potworów, rozciągające się w pobliżu muru, Miranda spotyka dwóch Waregów. Harama i Gondagila. Nie przypuszcza, że na zawsze rozdzieli przyjaciół…

Mężczyzna Z Doliny Mgieł — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mężczyzna Z Doliny Mgieł», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Saved by the bell – mruknęła Miranda, lecz Gondagil tego nie zrozumiał, a ona nie miała sił, by mu tłumaczyć. Dzwonił Ram, a jego głos brzmiał dość surowo. Czyżby się o nią bał? Na to chyba wyglądało.

– Tak, tak, już idziemy – Miranda starała się mówić spokojnie, lecz to nie było wcale łatwe. – Mamy tu pewną przeszkodę, dlatego tak długo to trwa.

Rzeczywiście, tak chyba można powiedzieć.

Oczy Gondagila pociemniały ze wzburzenia. Dlaczego muszą stąd odejść? Wszystko w nim protestowało, pragnął pozostać w tym miejscu na zawsze. Jeśli ona teraz zniknie, rozdzielą ich całe światy.

Zanim ją puścił, ze smutkiem koniuszkami palców obrysował wargi dziewczyny. Jak gdyby się bał, że już nigdy nie poczuje dotyku jej ust na swoich. Miranda miała wielką ochotę go pocałować, nie wiedziała jednak, czy to przyjęte w obyczajach jego ludu. Uśmiechnęła się tylko czule i szepnęła:

– Najlepiej chyba będzie, jak już pójdziemy.

Z ogromną niechęcią rozluźnił objęcia, dziewczyna ujęła go za rękę, uścisnęła ją i tak okrążyli skałę.

Haram długo się im przyglądał, Mirandzie bardzo się nie podobało jego podejrzliwe spojrzenie. Co on miał do nich? Znów gorzko żałowała, że nalegała na jego udział w wyprawie.

Wyraźnie dało się zauważyć, że sąsiednie plemię wywodzi się ze znacznie późniejszej epoki niż Waregowie. Ich kraina była większa, lecz bardziej jałowa, zabudowa osad przywodziła na myśl późne średniowiecze. Daszki, wykusze, wieżyczki w zupełnie niepotrzebnych miejscach i ulice wykładane kocimi łbami, przy widocznym braku materiałów, by budować jak należy. Wszystko kończyło się właściwie na chaotycznych próbach.

Było tu mroczniej niż na terenach Waregów, a już na pewno potworów. Ludność wydawała się pochodzenia niemieckiego, Miranda i Marco żałowali więc, że nie ma z nimi nikogo z rodziny czarnoksiężnika, która niegdyś mieszkała wszak w Austrii Być może łatwiej udałoby im się znaleźć wspólny język.

Ale kiedy pierwsze lody zostały przełamane, powitano ich życzliwie. Co prawda dawało się wyczuć pewną rezerwę, trochę brakowało otwartości i serdeczności Waregów, którzy przyjęli ich o wiele naturalniej.

Dotarli na miejsce dość późno i Mirandzie zaraz nakazano położyć się do łóżka w maleńkiej izdebce połączonej z większym pomieszczeniem, które oddano do dyspozycji jej czterem towarzyszom. Dziewczyna protestowała, nie mogła pojąć, dlaczego musi iść spać, skoro zamierzają omawiać sprawę, z którą przybyli, a ona może mieć coś ważnego do dodania.

Ale Ram nie ustępował.

– Wolimy, żebyś zeszła nam z drogi, Mirando. Wcale nie dlatego, że nie chcemy, abyś brała udział w naradzie, lecz ponieważ jesteś powodem wrogości tych dwóch mężczyzn. Widzisz, nie jesteśmy tacy ślepi na to, co się dzieje.

Miranda poczuła rumieniec wypełzający na twarz. Dobrze wiedziała, że Ram ma rację, powiedziała więc dobranoc i wycofała się do swojej izdebki.

W nocy obudził ją dobiegający z sąsiedniego pomieszczenia głos Marca. Rozmawiał z kimś, mówił cicho, dość monotonnie, przekonująco.

Odpowiedziano mu bardziej podnieconym tonem, Miranda drgnęła, rozpoznając głos Harama, który wcześniej tego wieczoru zniknął w jakimś domu wraz z młodą dziewczyną. A teraz był tutaj? Nie słyszała, co mówił, zorientowała się tylko, że się przy czymś upiera. Znów rozległ się łagodny głos Marca, a potem wzburzony Harama: „Przecież ona na mnie czeka!”

Ależ skąd, pomyślała Miranda przerażona. Co sobie Marco pomyśli?

Marco jednak myślał słusznie, bo Haram najwyraźniej został usunięty z tego domu. Jego ostatnie słowa: „Rozumiem, sam masz na nią ochotę, przystojniaczku”, przerwało trzaśnięcie zamykanych drzwi.

Miranda odetchnęła z ulgą. Zaraz potem usłyszała jakieś szuranie za ścianą, jakby ktoś próbował się wspinać po niej od zewnątrz, ale bez powodzenia.

Upłynęło jednak sporo czasu, zanim znów zasnęła. Przeciągłe głuche wycie od strony Gór Śmierci wcale jej tego nie ułatwiało.

Miranda zrozumiała, że narada zakończyła się pomyślnie. Przyjaciele uzyskali więcej informacji o Górach Czarnych czy też Górach Umarłych, jak niekiedy je nazywano. Miedzy trzema krainami zawarto pakt, mówiący, że władcy Królestwa Światła uczynią wszystko, aby dać Słońce pozostałym. Wymagało to jednak odnalezienia ostatniego składnika eksperymentalnego wywaru Madragów, wody z jasnego źródła, ukrytego w mrocznych górach. Dopiero wtedy będą mogli zwalczyć zło tkwiące w potworach i Svilach, a być może i w innych istotach zamieszkujących dalej położone, nieznane obszary.

Miranda przeraziła się nie na żarty.

– Strażniku Słońca, nie wolno nam czekać zbyt długo!

– Wiemy o tym – odparł. – Niestety, Mirando, nic nie mogę na to poradzić. Upłynie kilka lat, zanim będziemy mogli wyruszyć na wyprawę w poszukiwaniu źródła.

– Och, nie – jęknęła. – Och, nie, ty nic nie rozumiesz. Nie możemy pozwolić, aby ci ludzie, którym daliśmy nadzieję, umarli, zanim to się stanie. Przecież oni się starzeją o wiele szybciej niż my. To niemożliwe, nie pozwalam!

– Już dobrze, uspokój się, na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie – zapewnił, lecz Miranda widziała, że jego myśli powędrowały gdzie indziej.

Wyruszyli już w powrotną drogę, niemiecką osadę dawno zostawili za sobą. W pewnej chwili Miranda zawołała za oddalającym się od niej Strażnikiem Słońca:

– A czy nie moglibyśmy na ten czas zabrać ich do Królestwa Światła?

Odwrócił się do niej, nie krył smutku.

– Drogie dziecko, tu nie chodzi o kilka osób, lecz o całe plemiona, to niemożliwe, nie pomieścimy tylu nowych ludzi. Musimy czekać.

– Jak długo?

– Trudno powiedzieć – rzekł zamyślony. – Nie tak znów bardzo długo, może dziesięć lat.

– Dziesięć lat? – Miranda wykrzyczała te słowa.

Za dziesięć lat Gondagil będzie o sto dwadzieścia lat starszy niż dzisiaj, podczas gdy ona prawdopodobnie zatrzyma się między dwudziestym piątym a trzydziestym rokiem życia.

Strażnik Słońca odszedł, pozostawiając ją z rozpaczą w sercu.

Muszę sprowadzić Gondagila do Królestwa Światła, to jedyne rozwiązanie, myślała zdesperowana. Muszę, muszę!

Gondagil czekał na nią.

– Co się stało, moja droga, dlaczego płaczesz?

Nie mogła mu tego powiedzieć. Nie mogła mu zdradzić, że Czas rozdzieli ich w najbardziej brutalny sposób.

– Och, nic szczególnego – pociągnęła nosem. – Smutno mi, że musimy się jutro rozstać. Tak bardzo się zaprzyjaźniliśmy.

Gondagil milczał. Nie zdążył jeszcze się nad tym zastanowić, wydawało mu się, że mają dużo czasu.

A przecież nie wiedział tego co ona.

Opadła rosa, również tutaj, na skraju krainy Timona, kładła się miękkim dywanem w lasach i na łąkach. Kiedy świecili latarkami, kropelki błyszczały jak tysiące szlachetnych kamyków.

Miranda szła obok Gondagila, wsłuchana w ich własne kroki. Nad pola nadciągały wilgotne opary, zbliżali się do Doliny Mgieł.

Do głowy przyszedł jej pewien pomysł.

Istnieje rozwiązanie, mówiła sobie w duchu. Jest przykre, ale w ostateczności tak właśnie można zrobić.

Ja zostanę tutaj.

Gdyby wszystkie inne próby zawiodły, mogła tak uczynić, lecz musiałaby zapłacić za to ogromnie wysoką cenę. I nie miała wcale pewności, czy nie zacznie się starzeć tak jak Gondagil, przyjdzie jej też zrezygnować z całego dobra i piękna, jakie istnieje w Królestwie Światła, utraci rodzinę i przyjaciół, no i przede wszystkim światło.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mężczyzna Z Doliny Mgieł»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mężczyzna Z Doliny Mgieł» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Mężczyzna Z Doliny Mgieł»

Обсуждение, отзывы о книге «Mężczyzna Z Doliny Mgieł» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x