– Uważasz więc, że oni nie byli konkretnie obecni ani w twoim śnie, ani w moim?
– Oczywiście!
Tiril odetchnęła z ulgą.
– Dziękuję ci, Móri, że tak mówisz! Kamień spadł mi Z serca.
Nie wspomniała mu jednak o swej niepewności. Nie chciała mówić o niezwykłej, jakby nieziemskiej chwili przeżycia wtajemniczenia, jakiego doznała. Czy naprawdę we śnie można przeżyć coś aż tak intensywnie?
Pomimo gwałtownych protestów Nera zawrócili do dworu, Móri objął przyjaciółkę.
– Duchy miały rację mówiąc, że mało ci dałem radości podczas naszej pierwszej wspólnej chwili, Tiril…
– Nic nie szkodzi – mruknęła spuszczając głowę.
– Naprawimy to – obiecał. – Dam ci więcej miłości, ciepła i delikatności. Zaczekam na ciebie, tak, żebyśmy oboje mogli to poczuć. Ale najpierw powinienem pomówić z twoją matką, prawda?
– Tak chyba będzie najlepiej.
– To zależy, kiedy ona przyjedzie. Przez całą wieczność czekać nie możemy, ile właściwie można od nas wymagać?
Tiril roześmiała się uszczęśliwiona.
– Wracaj, matko, jak najprędzej! – zawołała w przestrzeń. – Pospiesz się, bo Móri i ja płoniemy!
– Tak, spiesz się, księżno – zawtórował jej Móri, nie spuszczając oczu z Tiril – Bo dostatecznie długo już czekaliśmy na siebie, jesteśmy dla siebie stworzeni. Usunęliśmy z drogi wszelkie czyhające na nas niebezpieczeństwa, i te realne, naszych wrogów) i te niewidzialne. Wiemy już, że Tiril nic się nie stanie, przekroczyliśmy granicę i nic złego;ą nie spotkało. Spiesz się, księżno, bo mam zamiar pojąć Tiril za żonę i nic mnie przed tym nie powstrzyma!
August był mocno stąpającym po ziemi człowiekiem, nigdy nie zdołałby zrozumieć, co Mondsteinowi przytrafiło się w lesie. Owszem, wyznawał się na muszkietach i im podobnych, lecz nie na czarach.
Móri postanowił więc sam zająć się zmarłym. Bał się pokazać władzom tak okaleczone zwłoki, zabrał więc wózek, szpadel, mocne nożyce, i podczas gdy pozostali mieszkańcy dworu zasiedli do posiłku w jadalni, skąd mieli widok na inną stronę, ruszył do lasu.
Musiał wziąć się w garść, by przystąpić do wyplątywania ciała z gąszczu zarośli. Zawołał gniewnie:
– To wasza sprawka, może teraz spróbujecie naprawić grzechy?
Nie spodziewał się pomocy, a już na pewno nie tak szybkiej i skutecznej. Gałązki wierzby ze świstem odskoczyły od siebie, a ciało Mondsteina upadło na ziemię. Móri z wielką niechęcią chciał je podnieść i natychmiast wyczuł, że ktoś znów spieszy mu z pomocą. Zwłoki były lekkie jak piórko i wkrótce znalazły się na wózku.
Móri pociągnął je głębiej w las, aż do moczarów z brudną wodą, Próby wykopania dołu spełzły na niczym, przy każdym ruchu łopatą dziura natychmiast wypełniała się rzadkim błockiem. Wreszcie zniecierpliwiony jeszcze raz poprosił o pomoc.
Wysłuchano go od razu.
Z ohydnym pluśnięciem ciało Mondsteina zapadło się dół, który natychmiast zalała woda, a zaraz potem Móri na własne oczy ujrzał, jak bagienna roślinność podpełzła bliżej i zasłoniła niemal całe bagno, widoczna pozostała jedynie niewielka kałuża, aby zwierzę lub człowiek nie utonęli w moczarach, nie trafili na dno tam, gdzie spoczęły zwłoki cudzoziemca, o którym wkrótce zapomni świat.
Móri domyślał się, że ten człowiek to Mondstein, Lizuska wspominała, że wypytywał o dwór.
Móri ze smutkiem pomyślał o jego ewentualnej rodzinie, jednak prawdę mówiąc wątpił, by Mondstein ją miał. Należał do tych, co to przedkładają uciechy wojenne i kompanię towarzyszy nad przyjemności życia rodzinnego.
Chociaż, czy na pewno…
Co przygnało Mondsteina, Heinricha Reussa von Gera, von Kaltenhelma i Georga Wetleva do zimnej, zacofanej Norwegii? I to żeby polować na Tiril?
Mondstein i Wetlev nie żyli, ale pozostawał jeszcze von Kaltenhelm, no i nie wiadomo gdzie podział się Heinrich Reuss.
Czterej mężczyźni, w dodatku z najwyższych warstw arystokracji. Co ich łączyło?
Księżna Theresa wróciła kilka tygodni później.
– Przybyłam tak szybko, jak tylko mogłam – mówiła, uradowana widokiem swej córki i swobodą, jaką mogła cieszyć się w Norwegii. Zerwała na zawsze z Holsteinem-Gottorpem. Wszystkie jej ruchomości przeniesiono na zamek Hofburg w Wiedniu.
– Dlaczego? – dopytywał się Móri.
Widać było, że Theresę coś gnębi. Zmęczenie podróżą na pewno dawało się jej we znaki, ale niepokoiła się także o Aurorę, z którą bardzo się zaprzyjaźniła. Aurora była jedną z niewielu osób, z którymi Theresa dzieliła swą tajemnicę o istnieniu Tiril.
Popatrywała na twarze, biło z nich wyczekiwanie. Pomyślała o przywiezionych podarkach. Z wielką niechęcią zaczęła od nieprzyjemnych wiadomości:
– Aurora nic nie może zrobić z tym dworem. Jej okropna matka wykazuje nieprawdopodobny upór. Nie chce mi sprzedać posiadłości ani też wynająć na dłuższy czas. Zamierza odstąpić majątek obcym ludziom, których Aurora nie będzie mogła odwiedzać.
Theresa widziała, że dla wszystkich ta wieść była wielkim ciosem. Miły August skrzywił usta jak dziecko do płaczu. Theresa poczuła się nieswojo, tak bardzo chciała po- wiedzieć kilka słów pociechy, ale gdzie ich szukać? Ku swemu zdziwieniu zorientowała się także, że brakuje jej szalonej baronówny Catherine i spokojnego Erlinga. Nie ulegało wątpliwości, że i pozostali za nimi tęsknili.
Spłoszyli się po usłyszeniu przywiezionych przez nią wieści. Znów nie będą mieć swojego miejsca!
– Co my poczniemy? – cicho spytał Móri.
Theresa wzięła się w garść.
– Są inne możliwości, w Europie. Tiril będzie miała dom.
W Europie? Wiedziała, że nie tam zamierzali się wybrać. Spostrzegła także, że Tiril zbiera się na odwagę. Co teraz nastąpi?
– Matko… Jak wiesz, Móri prosił o moją rękę. Mam nadzieję, że rozważyłaś już tę kwestię, oczywiście na jego korzyść.
Theresa spoglądała na nich wzrokiem, z którego biło zmęczenie. Nie ten temat chciała podjąć na samym początku.
– Przejdźmy chociaż do salonu.
– Przygotuję coś gorącego do picia – oznajmiła Seline i pociągnęła za sobą brata, angażując go do bardziej konkretnych zajęć niż oddawanie się marzeniom.
Theresa poprosiła Tiril i Móriego, by usiedli w bardzo teraz przytulnym saloniku. Seline naprawdę udało się stworzyć z opuszczonego dworu prawdziwy dom.
Księżna popatrzyła na młodych i po długiej pauzie rzekła:
– Cała ta sytuacja jest przerażająco zawikłana. Tiril w tych ciężkich czasach bardzo cię potrzebuje, Móri. Zrobiłam przegląd młodzieńców z moich kręgów i muszę przyznać, że żaden nie wydał mi się odpowiedni. Muszę jednak zebrać się na odwagę i przedstawić cię Habsburgom, Tiril, a to już samo w sobie będzie przykre, nawet jeśli nie zaprezentuję od razu twego przyszłego męża-czarownika. Gdybyśmy więc mogli wstrzymać się z decyzją jakiś rok…
Tchórzostwo, lecz cóż innego mogła wymyślić?
– Nie – zaprotestowała Tiril.
Matka popatrzyła na nią pytająco.
Móri wyręczył Tiril w odpowiedzi:
– Zrobiliśmy wszystko, by trzymać się na dystans, wasza wysokość, lecz okoliczności sprawiły, że znaleźliśmy się blisko siebie i nie zdołaliśmy zapanować nad sytuacją.
Theresa zdrętwiała. Zdawała sobie sprawę, że jej ściągnięte brwi wyrażają surowość, nie mogła jednak temu zapobiec.
Wszystko w niej gwałtownie protestowało. Jej jedyna córka, Habsburżanka, miałaby poślubić dzikusa z Islandii? Z krainy, o której nikt nie wiedział nic poza tym, że to jakaś wyspa daleko na morzu, bez Boga, wiary i prawa?
Читать дальше