Margit Sandemo - Oblicze zła

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Oblicze zła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Oblicze zła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Oblicze zła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nareszcie Tiril ma szansę na spotkanie ze swą nieznaną matką. Ale czy księżna zaakceptuje islandzkiego czarnoksiężnika? Móri pragnie pojąć Tiril za żonę, czuje jednak, że nie ma do tego prawa. Tylko jego niewidzialni towarzysze z krainy zimnych cieni mogą mu pomóc w podjęciu decyzji.
Jednocześnie obojgu zagraża nieznana moc. Oblicze zła powoli wyłania się z mroku…

Oblicze zła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Oblicze zła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Naprawdę? – zdumiała się Tiril. – Twierdzą, że są twoimi sługami.

– Ładni mi słudzy! – prychnął Móri.

– Ja ich lubię – cicho powiedziała Tiril. – Lubię ich mimo wszystko. Chociaż ten ostatni wyczyn…

Zadrżała, Móri prędko ją uścisnął.

– Wiem.

– Znów krzyczy. Czy zbliża się w naszą stronę?

– Nie, chyba nie – odpad Móri z wahaniem. – Nie… Co oni właściwie z nim robią?

Wkrótce go zobaczyli. Był daleko, wybiegł na pole, jak szalony przed czymś uciekał.

Tiril przymknęła oczy.

– Zabiją go? – spytała zduszonym szeptem.

– Nie, wydaje mi się, że… że nie mogą tego zrobić. Jakby miał coś, co go chroni. Ale rzeczywiście starają się go zadręczyć!

Ośmieliła się wyjrzeć.

Zobaczyła, że daleko biegnie ten dostojny, wysoko postawiony, pozbawiony poczucia humoru człowiek, którego mieli okazję widzieć już tyle razy. Tym razem trudno jednak było się w nim dopatrzeć dostojeństwa. Jego próby zachowania godności czyniły go jeszcze bardziej żałosnym.

Wyglądało to, jakby ktoś dawał mu niewidzialne kuksańce, a raczej uderzał zaciśniętą pięścią, bo zataczał się raz na lewo, raz na prawo. Czasami leciał w przód, z trudem utrzymując równowagę, jakby wymierzano mu cios w tył głowy. Zobaczyli, że nagle łapie się za pośladki, chcąc się przed czymś zasłonić, ale bez skutku, bo niewidzialna siła kawałek po kawałku zrywała z niego spodnie. Potem przyszła kolej na poły koszuli i krótkiego fraczka. Mężczyzna próbował się zakryć, faktem jednak pozostawało, że miał teraz na sobie jedynie górną część fraka i buty, szlachetne części jego ciała pozostawały więc obnażone.

I nagle poderwał się z ziemi, zatoczył szeroki łuk w powietrzu.

Tiril pomimo przerażenia nie zdołała zachować powagi:

– Oni go kopią! Kopią jak piłkę!

– Widzę – odpowiedział Móri, też rozbawiony. – Najpewniej spodnie ściągnęło mu Zwierzę, ale kto teraz się nim bawi, nie wiem.

– Chyba wszyscy biorą w tym udział. W każdym razie dzięki Bogu, że go nie zabijają.

Na pewno by chcieli, ale nie mogą.

Von Kaltenhelm, podskakując z krzykiem, zniknął w lesie po drugiej stronie pola. Daleko od dworu.

– No, myślę, że na jakiś czas mamy go z głowy – orzekł Móri, oddychając z ulgą.

– Chyba tak. – Tiril plecami odwróciła się do okienka. Przez chwilę siedzieli w milczeniu, starali się dojść do siebie po wszystkich tych niezwykłych wydarzeniach.

– Czy powinniśmy im podziękować? – zastanawiał się Móri.

– Raczej tak, ale musisz także przywołać ich do porządku.

Nic na to nie powiedział.

– Czy są teraz z nami? – spytała.

– Nie. I dziś wieczorem więcej już nie przyjdą.

– Skąd wiesz?

I tym razem nie doczekała się odpowiedzi.

Tiril poczuła, jak zmęczenie i poczucie beznadziejności powoli bierze nad nią górę. Nie umiała powstrzymać płaczu.

Móri przygarnął ją do siebie, czule pogładził po policzku.

– Nie mam już sił – szepnęła zduszonym głosem. – Co zrobiłam, że spotyka mnie taka kara?

– Nic – odpad bezradnie. – Nic poza tym, że jesteś dobra dla wszystkich. A to nie zawsze jest miłe widziane.

– Ale chyba nie tylko dlatego?

– Nie. Jest coś jeszcze. Nie potrafię stwierdzić, co. Oni czegoś od ciebie chcą, może jesteś im do czegoś potrzebna. Bo starają się schwytać cię żywcem. Pierwsza próba zabójstwa, jeszcze w Bergen, była popełnionym przez nich błędem, stwierdziliśmy to wszak. Od tamtej pory usiłują pojmać cię żywą.

– Bez powodzenia. Dzięki tobie i naszym pozostałym przyjaciołom. Ale czuję, że wszystkim przeszkadzam. Mielibyście o wiele spokojniejsze życie, gdybym…

– Teraz mówisz głupstwa – surowo przerwał jej Móri.

– Nie chcę więcej tego słuchać!

Oparła się o niego, zrezygnowana. Powtarzała tylko cicho:

– Nie mam już sił. Nie mam sił.

Móri się nie odzywał, nie miał jej do powiedzenia nic ponad to, co potrafiły wyrazić jego delikatne dłonie.

Powoli Tiril odzyskiwała spokój. Przestała drżeć, słysząc rozbawiony szept Móriego:

– Tak przyjemnie cię obejmować teraz, kiedy już zdjęłaś ten okropny pancerz Augusta. Taka jesteś miękka.

Brzydki, zabałaganiony strych nagle jakby rozświetlił blask słońca. Wybuchnęła śmiechem.

– Wiesz, Móri, te słowa bardzo ogrzały moje serce. Całkiem zapomniałam o użalaniu się nad sobą.

Teraz śmiali się już razem, Móri mocno ją tulił.

Tiril westchnęła, ale w głosie słychać było radość.

– Chciałabym być ładnie ubrana, kiedy tak pięknie do mnie mówisz. Ta stara bluzka jest już taka zniszczona, a spódnica gruba i ciepła. Dzisiaj chciałabym nosić najdelikatniejsze jedwabie, tak jak damy na królewskim dworze. Dla mego ukochanego. Nigdy jeszcze niczego bardziej nie pragnęłam!

Tiril oczywiście przesadzała, bo wielokrotnie marzyła o bardziej istotnych sprawach niż piękne ubranie. Móri doskonale o tym wiedział, ale i jego ucieszyły słowa dziewczyny.

– Co tam stroje – mruknął. – Ty jesteś piękniejsza.

– Masz na myśli bez ubrania? – Tiril ogarnął swawolny nastrój, jak to często bywa, kiedy niebezpieczeństwo zostaje zażegnane.

Móri drgnął. Nie chodziło mu dosłownie o to, ale jeśli ona już to powiedziała…

– I to także.

Tiril poczuła, jak pod wpływem powagi w jego głosie uśmiech na jej twarzy gaśnie. Powietrze wokół nagle jakby zgęstniało, odebrała jego bliskość w całkiem inny sposób.

Móri natychmiast to zrozumiał i umilkł.

Chyba nic nie szkodzi, jeśli musnę wargami jego szyję, pomyślała Tiril. Nie ma w tym nic złego, okażę tylko, że chcę być przy nim, zawsze podobała mi się jego szyja. Taka szlachetna, o brązowej, lśniącej jak jedwab skórze. Kark taki młodzieńczy, nieczęsto miałam okazję go oglądać, tylko kiedy wiatr rozwiał mu włosy.

Wargi dziewczyny przesunęły się po szyi mężczyzny. Móri zadrżał. Tiril się odsunęła.

– Czy to dla ciebie przykre?

– Nie, och, nie – odparł ciężko oddychając. – Ale nie rób tego więcej! Wiesz przecież, że dałem słowo twej matce!

Twarz Tiril znów rozjaśnił uśmiech. Serce uderzyło jej mocniej, a w jej cichym śmiechu pojawiła się jakaś diabelsko kobieca nuta. Nie miała szczególnego doświadczenia w miłości, lecz ona i Móri znali się już tak dobrze, poza tym instynkty tkwią w człowieku głęboko. Tiril dokładnie wiedziała, co ma ochotę zrobić, i zrobiła to, chociaż w uszach wciąż dźwięczał jej głos matki. Akurat w tej chwili nic jej nie obchodziło. Liczyła się jedynie dodająca życiu blasku bliskość Móriego.

Przez moment przypatrywała mu się uważnie, obserwowała jego profil na tle okna, zawsze wydawał jej się taki bezbronny. Móri jawił jej się jak człowiek, którego wiek trudno jest określić. Właściwie jego twarz naznaczyła już męska surowość, czasami nawet budził w niej strach. Wydawał jej się dorosłym, od bardzo dawna żyjącym na świecie mężczyzną. Ale profil, zwłaszcza okolice ust, miały w sobie jakieś dziecięce zdumienie, choć przecież nie było w nim słabości. Smutek w oczach także mógł zmylić. Przywodził na myśl bardzo młodego człowieka.

Ale ta szyja tak bardzo kusiła…

Położyła mu dłoń na karku, wsunęła pod włosy, żeby poczuć, czy naprawdę jest taki mocny, jakim go widziała. Przekonała się, że to prawda.

– Co robisz? – spytał z uśmiechem.

Śmiejąc się cichutko koniuszkiem języka dotknęła szyi poniżej ucha. Niczym język węża igrał na miękkiej skórze, pod którą prężył się napięty mięsień.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Oblicze zła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Oblicze zła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Oblicze zła»

Обсуждение, отзывы о книге «Oblicze zła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x