Margit Sandemo - Oblicze zła

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Oblicze zła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Oblicze zła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Oblicze zła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nareszcie Tiril ma szansę na spotkanie ze swą nieznaną matką. Ale czy księżna zaakceptuje islandzkiego czarnoksiężnika? Móri pragnie pojąć Tiril za żonę, czuje jednak, że nie ma do tego prawa. Tylko jego niewidzialni towarzysze z krainy zimnych cieni mogą mu pomóc w podjęciu decyzji.
Jednocześnie obojgu zagraża nieznana moc. Oblicze zła powoli wyłania się z mroku…

Oblicze zła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Oblicze zła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A może księżna i ta dziewczyna Tiril się spotkały? – rzucił Mondstein z uśmieszkiem. – To by dopiero było!

Von Kaltenhelm zesztywniał jak wysuszona na słońcu ryba.

– Dlaczego wcześniej tego nie powiedziałeś? – wrzasnął.

Mondsteinowi opadły ramiona, twarz mu się ściągnęła.

– Nie dostrzegłem tej możliwości. Zresztą ty także wiedziałeś, że księżna była na Akershus. W tym samym czasie, gdy przebywała tu jej córka – dodał znaczącym tonem.

– Ale nie wiedziałem, że księżna próbuje kupić posiadłość! Dla przyjaciół? A cóż za przyjaciół może mieć księżna Holstein-Gottorp, z domu Habsburg, w Norwegii, tej zapomnianej przez Boga kupie kamieni na pustkowiu? No cóż, bez względu na to, jak się sprawy miały, do sprzedaży dworu nie doszło, a więc to i tak był błędny ślad.

– Nie gadaj tak – nonszalancko odrzekł Mondstein, zły na von Kaltenhelma. Postanowił dać prztyczka w nos temu traktującemu go z pogardą napuszonemu zarozumialcowi. – Niedokładnie się przysłuchiwałem o czym paplała ta przesłodzona pannica, doszło mnie jednak coś o wynajęciu dworu na pewien czas.

Von Kaltenhelm skamieniał.

– Gdzie leży dwór? – spytał złowieszczym tonem.

– Tego nie wiem.

– A więc się dowiedz! – wrzasnął Horst von Kaltenhelm, aż zadzwoniły miedziane naczynia na ścianach korytarza. – Masz na to jeden dzień. Następnie pojedziemy tam razem, jeśli oczywiście okaże się, że Tiril Dahl tam przebywa. Sądzę, że nareszcie ją odnajdziemy.

Mondstein nic nie powiedział. Był oficerem wysokie- go stopnia i bardzo nie lubił, by nim pomiatano.

Horst von Kaltenhelm podszedł do okna zamkniętego żelazną kratą. Założono ją nie po to, by uniemożliwić ucieczkę więźniom, lecz by nikt nie mógł dostać się do środka. Korytarz znajdował się na poziomie ziemi.

– A więc księżna być może spotkała się z córką. To, wielkie niedopatrzenie – rzekł von Kaltenhelm. I dodał złowieszczo: – Źle to wróży księżnej Theresie.

Odnalezienie dworu nie zabrało Mondsteinowi zbyt wiele czasu.

Zdając jednak raport von Kaltenhelmowi, nie przejawiał szczególnego optymizmu.

– Owszem, dziewczyna tam mieszka.

– Doskonale, wobec tego natychmiast wyruszamy.

Mondstein powstrzymał go uniesieniem ręki.

– Dziewczyna jest dobrze strzeżona. Jest z nią ten potworny pies i służba z okolicy, rodzeństwo. Mężczyzna to skory do bitki olbrzym.

– Drobnostka! Mamy przecież broń.

– Nie tylko oni tam przebywają. Towarzyszy im ów cudzoziemiec, którego Heinrich Reuss tak się bał.

– Ten tak zwany czarnoksiężnik?

– Właśnie.

Von Kaltenhelm zastanowił się chwilę.

– No cóż, nie ma niebezpieczeństwa. Nie zapomnij znaku, wsuń go pod koszulę, a nikt nie zdoła cię dopaść.

Mondstein nie lubił nosić-znaku, był ciężki niczym z ołowiu, zimny, ocierał skórę.

– Dobrze – zgodził się. Ale przecież mógł go po prostu zapomnieć.

– Móri, rano wydało mi się, że w cieniu drzew widzę jakiegoś człowieka.

Pokiwał głową.

– Wiem, Tiril. I ja miałem wrażenie, że coś jest nie tak. Nero przechodząc obok zabudowań gospodarczych warczał.

– Czyżby nadszedł czas, abyśmy się stąd wynieśli? – zmartwiła się dziewczyna. Dobrze się czuła we dworze, mieszkali tu już od jakiegoś czasu.

– Nie, chyba nie musimy się przeprowadzać, przynajmniej nie tak od razu. Obiecaliśmy też, że zaczekamy na powrót twej matki i ewentualnie Aurory. Musimy jednak sprawdzić, co się dzieje. Może to nic groźnego. Wezmę Nera i Augusta, obejdziemy posiadłość.

– I zostawicie mnie samą z Seline?

– Och, nie. Nie oddalimy się zbytnio, cały czas będziemy mieć oko na dom. Ale zamknijcie wszystkie drzwi!

Tiril, nie chcąc pokazać, jak bardzo się boi, próbowała żartować:

– Dobrze, a kiedy zapukacie, nie otworzę. Nie życzymy tu sobie żadnych domokrążców.

Móri uśmiechnął się i pogładził ją po policzku. Rób tak częściej, Móri, pomyślała, lecz nic nie powiedziała.

Mężczyźni wrócili po krótkim czasie.

– Nikogo nie widać – oznajmił August. – Ale ktoś rzeczywiście kręcił się przy zagajniku. Wystawimy w nocy dodatkowe straże.

Kiedy jednak przez trzy kolejne dni nic się nie działo, uspokoili się.

Nadciągnął mróz, ziemia zmarzła, pokryła się szronem. Jeśli moja matka albo Aurora zamierzają wrócić przed zimą muszą się pospieszyć, myślała Tiril. Niedługo będzie już za późno na tak długą podróż morzem i lądem.

Czwartego dnia po południu Tiril oświadczyła:

– Dość już mam siedzenia w domu przez cały dzień. Czy mogę wyjść z Nerem na wieczorny spacer?

– No dobrze – zgodził się Móri z wahaniem. – Ale pójdziemy przez pola, żeby nikt nie mógł zaatakować nas z ukrycia.

August i Seline sporządzili dla wszystkich czworga solidne kurtki z kilku warstw grubej skóry na wypadek, gdyby ktoś chciał do nich strzelać. Dopóki więc strzelec nie celował w głowę, mogli czuć się bezpieczni, a przecież zwykle mierzy się w serce.

Nero jako jedyny nie miał takiego zabezpieczenia. Spróbowali zrobić dla niego coś w rodzaju kamizelki, lecz pies potraktował to jako obelgę i urażony schował się w kąt. Pozostawało więc tylko mieć nadzieję, ze okaże się dostatecznie szybki, by umknąć przed strzałem.

Augustowi i Seline nakazano pilnowanie domu podczas przejażdżki Tiril i Móriego, a gdyby ujrzeli kogoś przemykającego się za nimi, August miał na ostrzeżenie wystrzelić ze swego nieporęcznego, trudnego do nabicia muszkietu.

Móri i Tiril powędrowali przez łąki. Dziewczyna wciągała w płuca ostre powietrze z cudownym poczuciem wolności. Zamknięcie w domu zaczynało ją już wprawiać w irytację.

Ale nie tylko to było przyczyną podenerwowania. I ona, i Móri z wielkim trudem utrzymywali między sobą chłodny dystans. Żyjąc tak blisko siebie i bezustannie tęskniąc, by zbliżyć się jeszcze bardziej, mieli kłopoty z poskromieniem swych uczuć.

Rześkie powietrze pomagało nieco ostudzić emocje.

Szli trzymając się za ręce, zatopieni w rozmowie. Nero zataczał wokół nich coraz szersze kręgi. Pies nie bardzo był zadowolony z przechadzki po otwartym terenie. Co prawda stare norki myszy polnych zainteresowały go na chwilę, ale nie miał przecież przy czym podnieść nogi! Niezauważenie podchodził coraz bliżej lasu, gdzie kusiły go drzewa i nadzwyczaj interesujące zapachy lisa albo kuny. Od czasu do czasu podnosił nos do góry i węszył kolejny nowy zapach, któremu trudno się oprzeć.

Para spacerująca po polach nareszcie się ocknęła.

– Nero! Nero!

Pole było puste.

Móri wsunął do ust dwa palce i gwizdnął przeciągle.

Nero nie przychodził.

– Do licha! – zdenerwował się Móri.

– Zaraz przybiegnie – uspokajała go Tiril.

– Byle tylko nie dał się złapać.

– Nero? Przecież byśmy go usłyszeli – stwierdziła Tiril.

– No tak, chyba masz rację.

Kiedy jednak pies się nie pojawiał, wystraszyli się nie na żarty.

– Gdzie widziałaś go ostatnio? – spytał Móri.

– Nie pamiętam. Kręcił się koło nas.

– Ja widziałem go przy starym wiatraku. Chodź, poszukamy go.

Wkrótce byli już przy wiatraku. Zeszli z bezpiecznego pola. Wiatrak stał na wzgórzu, lecz skrzydła miał połamane, las podpełzł aż do niego. Pod stopami chrzęściło.

Nera nigdzie nie było widać.

Móri gwizdnął jeszcze raz.

Bez odpowiedzi.

– Gdzie go szukać? – jęknęła Tiril.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Oblicze zła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Oblicze zła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Oblicze zła»

Обсуждение, отзывы о книге «Oblicze zła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x