Margit Sandemo - Dom Hańby

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dom Hańby» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dom Hańby: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom Hańby»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po dramatycznych wydarzeniach w Norwegii i na Islandii Móri wraz z rodziną wraca do Austrii. Wszyscy mają nadzieję, że podróż będzie spokojna. Nie biorą jednak pod uwagę złych braci zakonnych i nie wiedzą o istnieniu francuskiej czarownicy Marie-Christine. A już w ogóle nie przyszłoby nikomu do głowy, że zostaną wplątani w tragiczne sprawy całkiem obcej im rodziny, że staną się świadkami zazdrości, wiarołomstwa, a nawet morderstw. Czeka ich po drodze wiele ponurych przygód…

Dom Hańby — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom Hańby», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rafael otrząsnął się z największego szoku. Dotarł do rzeki i całkiem pozbawiony sił osunął się na ziemię, bardzo daleko od tego potwornego domu.

Nie był w stanie myśleć. Odpędzał od siebie każdą myśl, jaka pojawiała się w jego głowie.

Rzeka ciągnęła go z nieprzepartą siłą. Wabiła. Wiedział, że nigdy nie potrafi zapomnieć tego, co zobaczył.

To prawda, że znal ją zaledwie drugi dzień, ale przecież była odpowiedzią na jego marzenia…

Gwałtownie wciągał powietrze. Znowu osaczyły go złe myśli.

Rafael czuł się strasznie, wciąż bardzo głęboko oddychał, to trochę pomagało. Wszystkie jego marzenia legły w gruzach, wszystkie, wszystkie! Nie, nie myśl o tym, nie wracaj do tamtego!

A mimo to potworne obrazy przesuwały się przed oczyma… Nie, zniknijcie!

Rzeka… Szemrząca, tocząca się woda.

Zapomnienie na zawsze. Nirwana pozbawiona wszelkich wizji, bez ponurych obrazów pod powiekami.

Drgnął gwałtownie, gdy mokry pysk wsunął mu się pod pachę.

Nero.

Uszczęśliwiony i dumny, że go znalazł, Nero tulił pysk do policzków Rafaela. Wysoko uniesiony ogon pracował radośnie, a różowy jęzor zwisał niczym krawat.

Wtedy Rafael się załamał, otoczył ramionami kudłaty kark i wybuchnął rozpaczliwym szlochem. Nikt by go tu nie usłyszał, bo rzeka zagłuszała płacz, nikt też go nie widział.

Z wyjątkiem Nera, ale ten przecież niczego nie rozpowie.

Po dłuższej chwili wstał i obaj z Nerem ruszyli w drogę powrotną. A kiedy zobaczyli zdążającego ku nim Villemanna, Rafael pomachał do przyjaciela.

Najgorszy kryzys miał za sobą. Obaj z Villemannem uzgodnili, że niczego nie należy ukrywać.

18

Burza od dawna krążyła po okolicy, wciąż jednak omijała miasto. Powietrze było nieznośnie gęste i wilgotne, wisiało nad ziemią jak lepka chmura, przesłaniając oko liczne wzgórza.

Kiedy Villemann i Rafael wrócili, goście nadal siedzieli w salonie i prowadzili uprzejmą rozmowę. Pajęczyca była wściekła, wciąż przybywało ludzi, pojawił się na przykład starszy oficer aż kipiący zmysłowością, która, co gorsza, nie do niej była skierowana. Z tym samcem chętnie by spędziła parę chwil.

Z prefektem natomiast nie, źle znosiła jego obecność. A jeszcze gorzej obecność dwóch podstarzałych panien, które też nie wiadomo skąd się pojawiły. (Jakoś nie brała pod uwagę, że sama jest mniej więcej w tym wieku, co obie siostry. Jej się, wydawało, że,jest wiecznie młoda).

Czy powinna poprosić tego Dolga, by towarzyszył jej do gospody, w której się zatrzymała? Może powiedzieć, że obawia się napadu? Albo że boi się burzy. Na dworze pociemniało przecież i gdzieś ponad górami raz po raz rozlegał się daleki grzmot.

Akurat wtedy weszli obaj młodzieńcy z bardzo zgnębionymi minami. Czyżby coś wiedzieli?

Nie, to upokarzające, ale żaden nie spojrzał ani razu w jej stronę.

Rafael stal w milczeniu biały niczym kreda. Pierwszy, zaczął mówić Villemann.

– Kapitanie von Blancke – powiedział. – Bardzo nam przykro, że musimy pana zranić, ale poznaliśmy tę złą siłę w pańskim domu.

Kapitan zamrugał gwałtownie i otworzył usta, żeby zaprotestować, lecz Villemann zdążył się już zwrócić w inną stronę.

– Panie prefekcie, wiemy, kto zamordował Frantzla. A idąc tym tropem zdołamy też pewnie rozwiązać zagadkę śmierci. małżonki pana kapitana.

– Tak, myślę, że tak. Ale coście odkryli? Czy to ma jakiś związek ze stanem szoku, w jakim obaj młodzi panowie dopiero co nam się ukazali?

– Ma, i to wielki. Byliśmy świadkami czegoś… niepojętego. Czegoś tak obrzydliwego i odpychającego, że trudno znaleźć słowa.

Twarz pułkownika zrobiła się purpurowoczerwona. Rozglądał się za jakąś możliwością wyjścia, siedział jednak na kanapie za stołem i po obu stronach miał kogoś, więc trudno byłoby mu się wydostać. Wirginia natomiast poderwała się bezszelestnie ze swojego miejsca, lecz Villemann zdołał ją zatrzymać. Zmusił dziewczynę, by na powrót usiadła.

Zebrani nie rozumieli niczego.

– Kapitanie von Blancke – rzekł Villemann. – Pańska matka mówiła o „pojawieniu się kąsającej żmii”. My sami rozmawialiśmy o tym, jak trudne musiało być pana życie pod dominacją takiej silnej osobowości jak pański ojciec.

– Nonsens – burknął pułkownik. – Chłopak był po prostu niemiłosiernie rozpieszczony. Na tym polega nieszczęście.

Villemann udał, ze tego nie słyszy. Spojrzał tylko na kapitana, któremu dziwnie poczerwieniały uszy.

Mówiliśmy, że dziecku, które ma dominujących rodziców, trudno jest rozwinąć własną osobowość, ale że w następnym pokoleniu znowu może się ta siła odrodzić. I śmialiśmy się na myśl, że to mała Wirginia miałaby być tą osobą obdarzoną silną wolą.

Wirginia prychnęła po dziecinnemu, jakby ta myśl wy dala jej się wyjątkowo głupia.

Wszyscy milczeli. Nawet Pajęczyca słuchała z uwagą Villemann mówił dalej:

Trudno nam było znaleźć jakieś powiązania między wszystkimi zbrodniczymi poczynaniami: zamordowanie pańskiej małżonki, Frantzla, ataki na Danielle, Taran i mnie. Teraz wszystko zaczyna się układać w całość, gdyż znaleźliśmy, jeśli tak mogę powiedzieć, wspólny mianownik.

Umilkł, bo zrobiło mu się niedobrze. Popatrzył błagalnie na Rafaela, ale nie otrzymał od niego żadnej pomocy.

– Proszę mówić dalej – poprosił prefekt bezbarwnym głosem.

Nieszczęsny Villemann westchnął.

– Naszym zdaniem motywy były dwa. Pańska małżonka, panie kapitanie, musiała umrzeć, ponieważ odkryła, co się dzieje w tym domu. W pozostałych przypadkach motywem była zazdrość.

– Co? – zawołała Taran. – Teraz to ja niczego nie rozumiem. Zazdrość? Przecież w grę wchodzą dwie kobiety i dwóch mężczyzn, jak to możliwe? Nie, to się nie trzyma kupy!

Nagle przerwał im zachrypnięty i bardzo zmęczony glos dochodzący ze schodów.

– Owszem, ten miody człowiek ma rację.

– Mamo! – poderwał się kapitan. – Nie powinnaś tutaj przychodzić!

Pułkownik również starał się wstać z kanapy z jakimś nieartykułowanym krzykiem, ale Villemann popchnął go tak, że starszy pan opadł znowu na miejsce.

– Tak jest, mój chłopcze – rzekła pułkownikowa do swego syna. – Teraz prawda wyjdzie nareszcie na jaw. Tak się dobrze składa, że jestem akurat dość trzeźwa, chociaż głowa mi pęka. Ale nie będę już dłużej znosić w milczeniu wszystkich strasznych tajemnic tego domu! Nie możecie mnie na zawsze zamknąć w pokoju ani utopić w alkoholu.

Chwiejnym krokiem podeszła do stołu. Uriel podsunął jej swoje krzesło, na które opadła ciężko.

– Opowiadaj dalej, mój chłopcze – powiedziała do Villemanna. – Ja będę w razie potrzeby uzupełniać.

– Nie musimy tu siedzieć i tego słuchać – oznajmił pułkownik. – Głupie wymysły wyssane z palca!

Villemann ignorował go.

– Żeby od czegoś zacząć, chciałbym się posłużyć słowami pani pułkownikowej: „Mam tylko jednego syna. Pan nie chciał dać mi więcej dzieci”. Sądziliśmy wtedy, że chodzi o Stwórcę, gdy tymczasem pani miała na myśli swego ziemskiego pana, czyli męża, czyż nie?

– Słusznie mówisz, mój piękny chłopcze.

– No i co z tego? – ryknął pułkownik – jakie to może mieć znaczenie, że nie chciałem w domu więcej bachorów i ich krzyków?

– Zdaje się, że nie taki był powód. Proszę mi powiedzieć, pułkowniku von Blancke, jak to było z pańską dymisją ze służby? Twarda ręka wobec podwładnych to w armii nic nadzwyczajnego. Nie dymisjonuje się za to w atmosferze skandalu. Tu w grę wchodziło coś więcej, prawda?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dom Hańby»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom Hańby» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom Upiorów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom W Eldafjord
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dom Hańby»

Обсуждение, отзывы о книге «Dom Hańby» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x