Margit Sandemo - Dom Hańby

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dom Hańby» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dom Hańby: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom Hańby»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po dramatycznych wydarzeniach w Norwegii i na Islandii Móri wraz z rodziną wraca do Austrii. Wszyscy mają nadzieję, że podróż będzie spokojna. Nie biorą jednak pod uwagę złych braci zakonnych i nie wiedzą o istnieniu francuskiej czarownicy Marie-Christine. A już w ogóle nie przyszłoby nikomu do głowy, że zostaną wplątani w tragiczne sprawy całkiem obcej im rodziny, że staną się świadkami zazdrości, wiarołomstwa, a nawet morderstw. Czeka ich po drodze wiele ponurych przygód…

Dom Hańby — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom Hańby», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak. O Boże! O Święta Mario, Matko Boża! Rafael łomotał rozpaczliwie w drzwi.

– Wirginio! Wirginio!

Znowu dal się słyszeć jej glos, ale taki zdławiony, jakby jej ktoś zatykał usta:

– Idźcie stąd! Idźcie! Uciekajcie!

Rafael całym ciałem napierał na drzwi, ale nie ustępowały. Nie były zamknięte na klucz, stało za nimi coś ciężkiego.

– Nie mogę otworzyć – żalił się zrezygnowany.

– Wybiegnę na dach do okna. Przy jej pokoju dach jest plaski i ma ten sam gzyms, co przy pokoju Danielle – wykrztusił Villemann.

– Tak, tak! Idź, a ja będę próbował otworzyć z tej strony. O, moja biedna dziewczynka!

Villemann zniknął za zakrętem korytarza.

Rafael zmagał się z mosiężną klamką. Po drugiej stronie rozległ się dziwny odgłos, jakby ktoś nagą stopą kopnął jakiś mebel.

Miał ochotę krzyczeć: „Zostaw ją, ty potworze”, ale nic był w stanie wydobyć głosu z krtani. Dławiły go rozpacz, desperacja i wściekłość, jakich nigdy przedtem jeszcze nic przeżył. Mógłby zabić tego nędznika gołymi rękami, mógłby…

Nie, w ten sposób niczego nie osiągnie.

Przez dłuższą chwilę stal, nie wiedząc, co począć. Może powinien zbiec na dół, żeby zawołać na pomoc Dolgi i prefekta?

Nie, nie chciał, żeby upokorzona Wirginia musiała patrzeć na obcych ludzi.

W końcu odzyskał zdolność działania. Villemann. Po winien pobiec za Villemannem. Trzeba wybić okno! Pomknął jak szalony.

W pół drogi spotkał białego jak kreda Villemanna.

– Słuchaj, musimy…

Villemann chwycił go za ramię.

– Nie idź tam, Rafaelu! Na Boga, rób, co chcesz, ale nie idź tam!

– Ale my…

– Musimy uciekać z tego domu jak najszybciej. Zaraz! Chodź!

Rafael próbował mu się wyrwać.

– Czyś ty zwariował? Nie możemy wyjechać bez tej nieszczęsnej dziewczyny! Mamy ją tak zostawić własne mu losowi?

Nareszcie udało mu się wyszarpnąć. Villemann próbo wal złapać go ponownie, ale nagle zgiął się wpół i chwycił obiema rękami za żołądek.

– O Boże! Mdli mnie! Jestem chory!

Zataczając się zbiegi po schodach na dół.

Rafael stal nie dłużej niż kilka sekund, potem z wściekłością potrząsnął głową i wszedł na ciągnący się pod oknami gzyms, starając się jednocześnie policzyć, które okno może należeć do Wirginii.

Mała, nieszczęśliwa Wirginia. Moja najdroższa, już do ciebie idę, przy mnie nie będziesz się, musiała niczego wstydzić, nie będziesz musiała cierpieć, ja wiem, na co zostałaś narażona. Już jesteś uratowana, dziecinko, mój mały elfie.

Zatrzymał się przy oknie do jej pokoju.

Dzikie wino go osłaniało, ze środka nikt nie mógł go zobaczyć.

On jednak widział. Widział i z początku niczego nie pojmował.

Stal na krawędzi gzymsu jak słup soli, utracił zdolność ruchu, zdolność myślenia, jakiegokolwiek działania.

Cala scena trwała jeszcze kilka minut, on miał jednak wrażenie, że to wieczność.

Pierwsze, co zobaczył, to dwa wielkie, gole męskie kolana, szeroko rozstawione tak, że widać było spoza nich owłosione uda. Siedziała na nich okrakiem naga dziewczyna twarzą zwrócona ku oknu, a oboje znajdowali się w dużym fotelu, oparciem odwróconym do drzwi. To jednak nie fotel je przytrzymywał, tylko niska drewniana szafa czy może raczej kredens. Dziewczyna kołysała się, lekko machając nogami, i od czasu do czasu jedna jej stopa uderzała o szafę.

Niemy krzyk narastał w Rafaelu, miał wrażenie, że za chwilę serce mu pęknie, rozerwie się na kawałki, a on umrze. Dziewczyną była Wirginia.

Młody romantyk Rafael, w dalszym ciągu skamieniały z wrażenia, patrzył na jej oczy, które lśniły pod na pól przymkniętymi powiekami.

Przez moment nad szczupłym ramieniem dziewczyny widział krótko ostrzyżone włosy pułkownika. Kościsty kolana mogły należeć tylko do niego.

Pułkownik mruczał cicho:

– Zaczynają ci rosnąć piersi! Mój mały żołnierzyk nic powinien mieć czegoś takiego.

– To nic groźnego – odpowiedziała z uśmiechem. – Większych mieć nie będę. Piję zioła, które sprawiają, ze nie rosnę, więc na zawsze pozostanę „małą Fritzl”.

Pułkownik burknął gniewnie:

– Oni znaleźli Frantzla.

– Wiem o tym.

– Czy to ty go udusiłaś? – wykrztusił.

Zmrużyła oczy i patrzyła na niego z niewinną minką.

– No nie, dziadku, jak w ogóle możesz coś takiego mówić?

Rafael i słyszał, i widział, że dziewczyna kłamie.

– Naprawdę? Byłem tego pewien. Musiała to zrobić ta moja szalona baba – westchnął uspokojony. – Nie szkodzi, zamiast Frantzla dostałem ciebie. A ty jesteś dużo lepsza. Teraz ty jesteś małym chłopczykiem dziadka!

Rafael próbował się poruszyć, bo jego ciało i dusza buntowały się przeciwko temu, co widział i słyszał, a wszystkie członki miał jak skamieniałe i ciężkie niczym z ołowiu.

Pułkownik mówił dalej:

– Chyba już sobie stąd poszli ci dwaj. Czego ty chcesz od tego słabeusza, Rafaela?

Niczego, chciałam go tylko trochę podrażnić. Zobaczyć, jak się zachowuje zakochane cielę. Co za idiota! Czy ty wiesz, że on mi czytał wiersz? Najśmieszniejszy wiersz świata, nigdy przedtem nie słyszałam takiego bełkotu. O świetle księżyca i zachodzie słońca i takie tam rzewne bzdury… On ma nadzieję, że ja z nimi ucieknę, ale się przeliczy. I to bardzo!

Rafael ocknął się z transu. Wycofał się z gzymsu, potem długo stal u szczytu schodów. Czuł, że na świecie istnieje tylko pustka. Potworna bolesna pustka, która tak dławiła go w piersiach, że pragnął przestać żyć.

Marzenie. Oszałamiające szczęście, że znalazł ją, tę jedyną. Co się stało z tym wszystkim?

To potwór!

O śmierci, zabierz mnie stąd! Uwolnij mnie! Otocz mnie swoim ramieniem i sprowadź na mnie wiekuiste zapomnienie! Pozwól mi pogrążyć się w nirwanie, gdzie nie ma ludzi i nie ma zdrajców.

Bo dla mnie nie istnieje już żadna przyszłość.

Z bolesnym jękiem rozejrzał się wokół, postarał się ja- kog opanować i potykając się zbiegi w dół po schodach, a potem wypadł z domu.

Biegł długo. Zatrzymał się dopiero wówczas, gdy zabrakło mu sil.

CZĘŚĆ CZWARTA

WŚCIEKŁOŚĆ

17

Pajęczyca, Marie-Christine Galet, rozglądała się wokół przenikliwym wzrokiem.

A więc tutaj jest ten syn czarnoksiężnika! Aż zadrżała na jego widok, nie spodziewała się bowiem, że będzie wyglądał tak niezwykle, tak mistycznie, czy może raczej: mitycznie. Pospieszne spojrzenie, jakie mu posłała przy pierwszym spotkaniu na skraju drogi, nie było, jak widać, wystarczające. Teraz mogła się przyjrzeć lepiej.

Nie podobał jej się ten jego badawczy wzrok. On mnie rozpoznaje, przemknęło jej przez myśl. Chociaż może niedokładnie, to jednak wie, że już gdzieś mnie widział, ale nie może sobie przypomnieć, gdzie.

Ten śmieszny kapitan coś do niej mówił, wiele innych postronnych osób witało ją jak gościa, ale ona nie miała dla nich czasu. Mechanicznie odpowiadała coś kapitanowi, tak dokładnie, jak mogła, ale, nawet jeśli spoglądała też w innych kierunkach, cała jej uwaga koncentrowała się na synu czarnoksiężnika.

Zaprowadzono ją do niezwykle wytwornego pokoju, do którego weszła z wyszukaną elegancją. Pomyślała z wisielczym humorem: Oni powinni zobaczyć moją chałupę w górach, czarną od sadzy, wypełnioną wonią trujących ziół, jak siedzę z rokraczonymi nogami i ogryzam z kości na wpół surowe mięso.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dom Hańby»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom Hańby» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom Upiorów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom W Eldafjord
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dom Hańby»

Обсуждение, отзывы о книге «Dom Hańby» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x