Margit Sandemo - Martwe wrzosy

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Martwe wrzosy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Martwe wrzosy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Martwe wrzosy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Anna Maria Olsdotter przyjechała do małego górniczego osiedla Martwe Wrzosy, by poprowadzić szkołę dla dzieci robotników. Nie wszyscy jednak ucieszyli się z jej obecności, a wkrótce ktoś usiłował ją zamordować. Anna Maria wezwała na pomoc kuzyna, Heikego Linda. Przybył on dosłownie w ostatnim momencie, gdy nad wieloma mieszkańcami osady zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo…

Martwe wrzosy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Martwe wrzosy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dopiero teraz mogła naprawdę zobaczyć, jak Kol wygląda, jego ciemne włosy i zamyślone, trochę badawcze oczy. Przebrał się w proste, ale ładne ubranie i zmył z siebie kopalniany brud, choć, oczywiście, ciemne smugi pozostały na rękach w zagłębieniach skóry, ale na to nic nie mógł poradzić.

– To ja pójdę teraz do domu wydoić krowy – powiedziała jego gospodyni. – Wrócę później i posprzątam po obiedzie.

Kol bez słowa skinął głową.

Gospodyni wyszła i zostali sami.

Poczuli się skrępowani. Anna Maria jakby w ogóle zapomniała języka, on też się nie odzywał.

W końcu Anna Maria zapytała:

– Dlaczego nie jesz?

– Nigdy się nie uczyłem zachowania przy stole.

Odłożyła łyżkę.

– Mam wrażenie, że gnębią cię różne niepotrzebne lęki z powodu twojego pochodzenia! Nie bardzo to dla mnie zabawne, żebym jadła sama.

Kol wykrzywił usta, jakby zirytowany, ale wziął łyżkę i zaczął jeść z przesadną ostrożnością, żeby nie popełnić jakiejś gafy. Anna Maria spoglądała znad swojego talerza i nie mogła powstrzymać wesołych błysków w oczach. Kol pochylił głowę, zajęty wyłącznie jedzeniem.

Gdy już prawie skończyli, zapytał ponuro:

– Co za diabli musieli podkusić taką dziewczynę jak ty, żeby zostać nauczycielką?

Anna Maria odchyliła się w tył.

– Ja wiem, że chciałeś mieć tutaj nauczyciela.

– Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

Zastanawiała się przez chwilę.

– Powodów było kilka. Żeby robić coś pożytecznego na przykład… Pomóc trochę tym biednym ludziom.

– Nie znałaś Martwych Wrzosów, zanim tu przyjechałaś, więc to nie mogło być przyczyną – rzekł ze złością.

– Nie, ja…

– No, powiedz nareszcie! Poznaję po oczach, że coś cię gryzie. Zauważyłem to na samym początku.

Spojrzała na niego zaskoczona, potem spuściła wzrok.

– Może chciałam za coś odpokutować.

– Odpokutować? A za co ty byś miała pokutować?

Anna Maria zasłoniła twarz rękami.

– Bądź tak dobry i nie pytaj! Rozmowa na ten temat sprawia mi przykrość.

Wtedy na swojej ręce poczuła uścisk jego silnej dłoni. „Opowiedz”, zdawał się mówić. „Rozmowa o bolesnych sprawach przynosi ulgę”.

Cofnęła swoją rękę.

– Popełniłam błąd, ale nie wiem, jak do tego doszło.

Kol czekał. Jego oczy były niczym ciemne studnie, nigdy nie widziała czegoś podobnego. Skóra wokół oczu także była ciemna, co sprawiało, że znajdowały się one jakby głębiej, a brwi i rzęsy były czarne jak węgiel.

– Mój ojciec zginął na wojnie przeciw Napoleonowi, blisko trzy lata temu, i wtedy mama popadła w melancholię. Nie umiała otrząsnąć się z żałoby, coraz bardziej pogrążała się w rozpaczy i nienawiści dla tych, którzy zabrali nam ojca. Myślałam, że robię dobrze, chciałam być dla niej wsparciem, starałam się jej przetłumaczyć…

Oczy Anny Marii napełniły się łzami, otarła je niecierpliwie.

– I nagle… pewnego ranka, kiedy rozsunęłam zasłony w jej pokoju… Mama w nocy odebrała sobie życie. Ja zawiodłam, rozumiesz? Nie umiałam jej pomóc… Nigdy, nigdy nie wybaczę sobie tego, co się stało!

Kol wyciągnął rękę przez stół i znowu położył ją na jej dłoni, a ona pozwoliła mu na to, bo pamiętała, że jest to ręka silna i ciepła.

– Nie tylko ciebie dręczą takie myśli – powiedział tym swoim ostrym głosem. – Każdy, kto przeżył samobójstwo kogoś bliskiego, siebie obarcza winą. I nie opuszcza go myśl, że może nie zrobił wszystkiego, co należało. Przeważnie jednak tacy ludzie są niewinni. A już ty pewnie bardziej niż ktokolwiek. Nie znałem co prawda twojej matki i nic nie wiem o jej chorobie, ale nie sądzę, żebyś mogła zapobiec nieszczęściu. Robiłaś przecież, co mogłaś, prawda?

– Tak myślałam. A w każdym razie chciałam zrobić wszystko.

Kol milczał przez chwilę i spoglądał na nią ukradkiem.

– Ale jakim sposobem znalazłaś się w Martwych Wrzosach?

Teraz łatwiej jej było mówić. Po części dlatego, że mogła z kimś rozmawiać o swoich kłopotach, a częściowo dlatego, że zmieniła temat.

– Kuzynka matki poleciła mnie tutaj. Ona jest przyjaciółką Kerstin Brandt.

Kol nie zdołał ukryć nieprzyjemnego grymasu. Wykrzywił mu twarz na moment, ale mimo to Anna Maria zdążyła go zauważyć.

– I tak po prostu przyjęłaś pracę? Nie sprawdzając, co to za miejsce?

Odwróciła wzrok uśmiechając się niepewnie.

– Wiesz, ja kiedyś już spotkałam Adriana Brandta, wiele lat temu. Byłam wtedy jeszcze dzieckiem, ale odtąd był dla mnie niczym książę z bajki. Marzyłam… o nim, chciałam go znowu zobaczyć.

– No i co? W dalszym ciągu uważasz go za… księcia?

Słowa zabrzmiały bardzo sucho. Anna Maria odpowiedziała w zamyśleniu:

– Byłoby rzeczą niesprawiedliwą oczekiwać, że zwyczajny człowiek okaże się taki sam jak bohater ze snów.

– Ale mimo to wyjdziesz za niego za mąż?

Anna Maria zaciskała dłonie oparte na stole.

– On mnie… zapytał. Bardzo byłam zaskoczona. Ale nie mam ochoty dyskutować o nim… z nikim.

Kol uśmiechnął się cierpko. Była tak skrępowana, że z trudem znajdowała słowa. Zmienił temat.

– Więc uważasz, że powinnaś coś zrobić w celu zadośćuczynienia, że „zawiodłaś” swoją matkę?

Anna Maria ożywiła się.

– Tak – odparła szczerze. – Już nawet zaczęłam.

– Ach, tak? A w jaki sposób?

– Wiesz, jak to jest z dziećmi kowala, prawda? Są chore na płuca. ja jestem… To znaczy, ja pochodzę z bardzo dziwnego rodu, nazywamy się Ludzie Lodu, właściwie jest to rodzina norweska. Od dawna w naszym rodzie przychodzili na świat ludzie obdarzeni zdolnością leczenia chorób. Nawet sobie nie wyobrażasz, ile oni potrafią zrobić. Napisałam list do jednego z takich uzdrowicieli, on mieszka w Norwegii. Prosiłam go o lekarstwa. On już przedtem leczył ludzi chorych na płuca.

Kol przyglądał się jej ożywionej twarzy.

– Przykro mi, że muszę pozbawić cię iluzji, ale myślę, że w tym przypadku to już na wszystko jest za późno.

A poza tym jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś chory na suchoty wyzdrowiał.

– A ja wierzę, że się uda – powiedziała z uporem. – I chciałabym coś zrobić dla Egona…

– Już zrobiłaś. Uważaj, nie mieszaj się zanadto w tutejsze sprawy!

– Naturalnie! Wszystko robię bardzo dyskretnie. Po prostu staram się, żeby miał co zjeść na przerwie i tak dalej. I jeszcze tak okropnie mi żal Kulawca, który stracił wszelki kontakt ze swoją córeczką…

– Tak. To rzeczywiście niezbyt wesoła historia. Ale chyba niewiele mogłabyś na to poradzić. Ta ladacznica, z którą Kulawiec miał nieszczęście się ożenić, ukryła się bardzo dobrze. Prawdopodobnie w Sztokholmie. Dużo jeszcze jest takich, których chciałabyś zbawiać?

Uśmiechnęła się blado.

– Chciałabym, oczywiście, pomóc Klarze. To wspaniały człowiek.

– To prawda.

– I poza tym…

Anna Maria zapomniała o wszelkich konwenansach, oparła się o stół i chwyciła Kola za rękę.

– Poza tym miałabym ochotę przygotować z dziećmi jasełkowe przedstawienie. Robiliśmy jasełka, kiedy byłam mała, dokładnie pamiętam, jak to było. Bengt-Edward może być aniołem, który śpiewa wszystkie psalmy i kolędy. I jemu też chciałabym pomóc, Kol! U niego w domu chcą, żeby jeździł po jarmarkach i zarabiał śpiewaniem, ale w ten sposób zmarnują ten jego wspaniały głos! Chciałabym łożyć na jego wykształcenie, żeby mógł mieć odpowiedniego nauczyciela, on naprawdę może zostać kimś!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Martwe wrzosy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Martwe wrzosy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Martwe wrzosy»

Обсуждение, отзывы о книге «Martwe wrzosy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x