Margit Sandemo - Światła Elfów

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Światła Elfów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Światła Elfów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Światła Elfów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Walka przeciwko Zakonowi Świecącego Słońca okazała się brzemienna w skutki dla czarnoksiężnika Móriego i jego norweskiej małżonki Tiril. Oboje znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie i ocalić ich może jedynie pierworodny syn, dwunastoletni Dolg. Chłopca, który wyrusz na ratunek rodzicom, wspiera potężny opiekun Cień, a drogę wskazują mu błędne ogniki, zwane też światełkami elfów…

Światła Elfów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Światła Elfów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dziękuję wam, moi mali przyjaciele – szeptał do najbliższych ogników. – Widzicie, ja to wszystko robię dla taty. On jest taki…

Dolg czuł, że troska o ojca dławi go w gardle, i umilkł, by odzyskać kontrolę nad uczuciami. Musiał panować nad sobą, nie powinien był myśleć zbyt wiele o ojcu. To było jego motto podczas całej tej podróży.

Kiedy znajdował się już na bagnach, uświadomił sobie, że z tyłu za nim ma miejsce jakieś zamieszanie. Odwróciwszy się zobaczył, że błędne ogniki znowu się rozproszyły tak, iż nikomu by już nie wskazały drogi.

Cień daleko za nim zagradzał drogę czterem obudzonym wielkim mistrzom. Ich warkliwe protesty niosły się nad bagnami. Dolg zatrzymał się na chwilkę, by zobaczyć, co się tam dzieje.

Nie ulegało wątpliwości, że cztery postaci umykały przed Cieniem niczym parskające wściekle koty.

Cień jednak był silniejszy. Musiały ustąpić wobec jego potęgi.

Ale co z piątym? Z tym najniebezpieczniejszym? Od samego początku gdzieś znikał.

I właśnie to przerażało chłopca najbardziej.

Starał się jednak otrząsnąć z nieprzyjemnego wrażenia, jeszcze raz podziękował błędnym ognikom i ruszył w dalszą drogę.

Kamienny głaz był już teraz całkiem blisko. Całkiem blisko był też płacz, który nie ustawał ani na chwilę.

I oto doszedł, był na miejscu.

Kiedy znalazł się w cieniu wielkiego głazu, stanął, żeby spojrzeć za siebie. Teraz ukazali się też żywi rycerze.

W ciszy dźwięczały ich głosy. Echo odbijało je od ścian wygasłego krateru.

– Czy ty też wyczuwasz ten okropny nastrój, bracie Ottonie? – zapytał jeden z głosów.

– Tak, to straszne, wciąż mi się wydaje, że ktoś nas śledzi. Jakieś wielkie czarne cienie. Nie widzę ich, ale…

– No, ja też tak czuję – rzekł inny głos, bardziej prymitywny i najwyraźniej bardziej przestraszony.

– I ja – burknął jeszcze jeden.

– A teraz znowu to przeklęte bagno – złościł się ten, który miał na imię Otto. – Może by się dało jakoś to obejść.

– Myślę, że nie – odpad drugi z rycerzy, zapalając pochodnię. – Popatrz no tam! Ten smarkacz poszedł wprost na bagna! Powinniśmy iść jego śladami. Pójdziemy krok w krok za nim. Wygląda mi na to, że on zmierza do tego wielkiego kamienia.

Zupełnie nie wiadomo skąd nadleciał podmuch wiatru tak silny, że woda na powierzchni oparzelisk zafalowała, i zgasił pochodnię w ręce rycerza, po czym natychmiast ustał.

Wędrowcy zdołali ponownie zapalić pochodnię.

– Ślady zniknęły – stwierdził jeden z ludzi głęboko wstrząśnięty. – Wygląda to tak, jakby je wiatr zdmuchnął.

Rozmawiali przez chwilę, zastanawiali się nad niezrozumiałymi dla siebie sprawami, po czym jeden władczy i donośny głos zawołał:

– Jesteś na bagnach! Wiem, że jesteś! Co tam robisz i czego szukasz w samotności? Przyszliśmy tutaj, by się tobą zaopiekować i bezpiecznie odprowadzić cię do domu!

Nie jestem taki samotny, jak się wam wydaje, pomyślał Dolg, ale nie odezwał się ani słowem.

– Co się stało z twoim rodzeństwem? – rozległo się kolejne pytanie. – Twoja mama się o nie martwi i…

Inny głos starał się uciszyć tamtego.

– Ciii! Jego matki nie ma przecież w domu! – Tyle w każdym razie dotarło do Dolga.

Ku swemu przerażeniu chłopiec stwierdził, że błędne ogniki rozbłysły znowu, płonęły za nim, wyznaczając krętą ścieżkę.

– Spójrzcie tam! – zawołał jeden z ludzi. – Chłopak poszedł tamtędy! Idziemy za nim!

Dolg nie wiedział, co jest gorsze: strach, że prześladowcy odnajdą drogę i dopędzą go, czy też przekonanie, że to przecież nie jest ta droga, którą on szedł.

Tamci kłócili się o to, który pójdzie pierwszy, w końcu rycerze wysłali jednego z podwładnych.

Teraz Dolg nie mógł już dłużej stać bezczynnie. Wyszedł z cienia i zawołał:

– Stój! Nie idź tamtędy! Wpadniesz w topiel i wessie cię bagno!

– O, jest chłopczyk! – wykrzyknął jeden przymilnie. – Co się z tobą dzieje, dziecko? Zabłądziłeś? Sam biedak w nieznanym lesie, pewnie się boisz? Poczekaj, zaraz ci pomożemy!

– Nie posyłajcie swoich ludzi na zatracenie!

– Głupstwa! Skoro ty przeszedłeś, to my też.

– To idźcie sami, nie wysyłajcie innych! Dolg był zły.

– Nie myśl, że się boimy! To ty boisz się nas!

Rycerz nakazał swemu słudze wrócić na stały grunt, sam natomiast z dumnie podniesioną głową wkroczył na coś w rodzaju pomostu, wyznaczonego przez błędne ogniki.

– Nie! – krzyknął Dolg. – Nie rób tego! Zawróć!

Gdy rycerz Alexander stanął na bagnie, rozległo się głośne plaśnięcie i bulgotanie. Odgłosy te powtarzały się raz po raz, w miarę jak tonący ponawiał próby wydobycia się z mokradła.

– Pomóżcie mi! – wrzeszczał w kierunku swoich towarzyszy i chociaż starał się panować nad głosem, Dolg słyszał w nim śmiertelne przerażenie.

Trzej ludzie wbiegli na bagna, ale jeden natychmiast wpadł w głębinę, więc dwaj pozostali zawrócili w popłochu.

– Nie, nie chcę, żeby się potopili – powiedział Dolg cicho. – Nie pragnę niczyjej śmierci, chociaż oni pragną mojej. Pomóżcie im się wydostać – prosił. – W każdym razie tym niewinnym.

On sam nie był w stanie nic zrobić. Cofnąć się już teraz nie mógł. Odwrócił się więc, zakrył uszy rękami i wszedł ponownie w cień wielkiego kamienia.

– Pomóżcie im – szeptał raz po raz.

Krzyki przerażenia docierały do niego mimo wszystko. W końcu usłyszał odgłosy wskazujące na to, że co najmniej jeden z tamtych zdołał się wyrwać z bagna. Słyszał wrzaski rycerza Alexandra, coraz wyraźniej przechodzące w gulgot, nieszczęśnik zachłystywał się wodą, ale wciąż wzywał ratunku. Trwało to i trwało, w końcu jednak zaległa cisza.

Dolg odwrócił się. W świetle pochodni zobaczył na skraju lasu trzech sparaliżowanych strachem ludzi. Na bagnie z zamulonej głębiny wydobywały się z bulgotem bąble powietrza.

Chłopiec poczuł się chory. Oparł się o skałę i trwał w tej pozycji, dopóki nie usłyszał, że tamci trzej powlekli się do lasu.

Jego myśli o błędnych ognikach trudno by określić jako piękne. Przeklęci mali mordercy, powtarzał w duchu. Nie odważył się jednak powiedzieć tego głośno. Jeśli chciał jeszcze kiedyś wrócić do domu, musiał się zdać na ich łaskę.

Wciąż docierały do niego głosy trzech mężczyzn wycofujących się przez las.

– No dobrze – mówił brat Otto. – Tak czy inaczej jestem w stanie sporządzić zadowalający raport. Ten smarkacz nigdy nie wydostanie się z bagien, więc można go już teraz uważać za umarłego. Pozostałe bachory i psa też trzeba uważać za zaginione na mokradłach. Straciliśmy co prawda wielu ludzi, w tej liczbie brata Alexandra, ale zadanie zostało wypełnione. To możemy oznajmić bratu Johannesowi, jeśli go spotkamy.

W końcu głosy oddaliły się tak, że Dolg niczego już nie słyszał. Był sam.

Las trwał w ciszy.

Z innego lasu po drugiej stronie bagnisk też nic nie było słychać. I nigdzie ani śladu skradających się wielkich mistrzów. Cienia też nie.

Błędne ogniki pogasły.

Nagle chłopiec uświadomił sobie, że żałosny płacz również ustał.

Nigdy jeszcze Dolg nie czuł się taki opuszczony i samotny jak w tej chwili.

Rozdział 9

Co ja, na Boga, mam robić? zastanawiał się Dolg. Ludzka noga nigdy pewnie jeszcze nie postała na tym wzgórzu, czy jak nazwać tę niewielką suchą wysepkę pośród mokradeł, na której znajdował się skalny blok.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Światła Elfów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Światła Elfów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Woda Zła
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiatr Od Wschodu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Światła Elfów»

Обсуждение, отзывы о книге «Światła Elfów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x