Magrit Sandemo - Echo

Здесь есть возможность читать онлайн «Magrit Sandemo - Echo» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Echo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Echo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czarnoksiężnik Móri i jego syn Dolg przybywają na Islandię, by wykonać bardzo ważne zadanie. Dolg ma przy sobie cudowny szafir, obiekt pożądania rycerzy Zakonu Świętego Słońca. Siedmiu niezwykle groźnych, gotowych na wszystko rycerzy również wyprawia się na Islandię. Otrzymali wyraźny rozkaz: Zabić Dolga i powrócić z niebieskim kamieniem…

Echo — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Echo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Villemann mruknął:

– Odejdźmy stąd!

Rozdział 4

Siedmiu rycerzy śmierci nie dotarło nawet do Höfn, kiedy odkryło, że coś jest nie w porządku.

Na południe wiodła tylko jedna droga, doszli więc do wniosku, że dawno już powinni dopędzić tych, których ścigali. W przydrożnej zagrodzie spytali o czterech jeźdźców, wśród nich jedną kobietę, i psa.

Ale nie, wieśniak gotów był przysiąc, że nikt tędy nie przejeżdżał. Owszem, ludzie kręcili się nocami, doglądając owiec, które akurat wtedy wymagały opieki, lecz nikogo nie widzieli.

Nibbio nie raczył nawet podziękować za informacje. Przeklął tylko i chciał wyładować gniew na wieśniaku, ale Falco zdołał go powstrzymać. Nie mieli czasu na wszczynanie awantur.

Tym bardziej nie mieli czasu na powrót do Seydhisfjördhur, by zemścić się na rybaku, który wskazał im niewłaściwą drogę, chociaż niemal wszyscy w grupie sobie tego życzyli. W głębi ducha jednak wiedzieli, że rybak nie jest aż tak winien. Mogli przecież zatrzymać się na rozstajach i rozpytać.

Przez rozstaje rozumieli Egilsstadhir.

Pozostawało schować dumę do kieszeni i wracać.

W Egilsstadhir przesiedli się na nowe konie i dokładnie wywiedzieli o drogę. Trafili do tego samego gospodarstwa, w którym nocowała rodzina Móriego.

Córka gospodarzy, oszołomiona towarzystwem siedmiu mężczyzn w sile wieku, chętnie opowiadała o czworgu cudzoziemcach. Tak, zmierzali na zachód, owszem, wzdłuż Jökulsä. Dokąd? Tego nie była pewna, ale rozmawiali między sobą o Hljödhaklettar. Dokładnie wytłumaczyła, gdzie szukać tego miejsca. No tak, później mieli jechać dalej.

Dokąd?

Wzruszyła ramionami. Stamtąd prowadziła tylko jedna droga.

Gdyby Móri zdecydował się na przeprawę przez okolice Askja albo nawet przez Sprengisandur, byliby ocaleni. Żaden ze ścigających nie znał bowiem tutejszych dróg, a chłopskiej córce nawet przez myśl nie przeszło, że ktoś ośmieli się jechać tamtędy. Wskazała więc cudzoziemcom drogę, którą w rzeczywistości wybrał Móri i jego najbliżsi.

Dziewczyną siedzącą przy stole wraz z siedmioma przybyszami miotały silne uczucia. Brak zainteresowania Dolga przyjęła jako upokorzenie, przecież tak bardzo pragnęła go zdobyć! Młodszego z chłopców pewnie zdołałaby zaciągnąć do łóżka, gdyby nie jego matka, która powiedziała wprost, że wszyscy muszą wcześnie się położyć. Dlatego właśnie panna bez wahania wyjawiła plany tamtej rodziny obcym, którzy sami w sobie wydawali jej się niezwykle obiecujący.

Po posiłku oświadczyła ojcu beztrosko:

– Obiecałam ciotce w Reykjahlidh, że ją odwiedzę. Czy to nie dobry pomysł, bym wyruszyła wraz z tymi rycerzami, korzystając w drodze z ich opieki?

Wieśniak potrafił jednak patrzeć przenikliwie] niż spragnione miłości panieńskie oczy.

– Z tymi tutaj? Nie opuścisz nawet Egilsstadhir, a już będziesz musiała pożegnać się z cnotą. Później, kiedy odnajdą tę rodzinę, którą tak lekkomyślnie wydałaś, twoja rola dobiegnie końca i cisną cię do pierwszej lepszej jamy po drodze. Nawet tego nie poczujesz, bo już nie będziesz żyła, możesz mi wierzyć!

Córka nie mogła pojąć, jak ojciec śmie tak mówić o szlachetnie urodzonych panach, widać zupełnie nie zna się na ludziach. Wiedziała jednak, że kiedy rodzic spogląda tak surowo, na nic zdadzą się prośby i tłumaczenia.

Siedmiu braci zakonnych miało świadomość, że ścigani przez nich ludzie znacznie ich wyprzedzili, ale teraz przynajmniej mogli ruszyć we właściwym kierunku.

Móri i jego towarzysze nie zdawali sobie sprawy, że są ścigani, dlatego też szczególnie się nie spieszyli i nie przedsięwzięli żadnych środków ostrożności,

Tiril dawno już zapomniała o pannie z Egilsstadhir, wiedziała bowiem, że teraz, kiedy są już tak daleko, na pewno się nie pojawi.

Zanim oddalili się od Jökulsä, Móri zabrał Dolga do Asbyrgi, niezwykłego tworu przyrody na północ od Hljödhaklettar. Z lotu ptaka Asbyrgi wyglądało jak wąwóz w kształcie końskiej podkowy, otoczony wysokimi na sto metrów skalnymi ścianami. Obszar był wielki, płaskie dno porastały niskie brzozy.

– Powiadają, że to Sleipnir, koń Odyna, pozostawił ten odcisk – uśmiechnął się do syna Móri. – Odyn podciął wierzchowca trochę za mocno i zwierzę za bardzo się wybiło. I jak? Wyczuwasz coś tutaj?

– Tak – odparł Dolg po namyśle. – I ty także, ojcze, poznaję to po tobie. A czy spodziewasz się, że doświadczymy czegoś szczególnego?

– Owszem. Islandczycy uważają to miejsce za jeden z najpotężniejszych ośrodków, z których płynie moc, miejsce lubiane przez elfy i inne duszki przyrody. Co czujesz?

Dolg powiedział zamyślony:

– Rzeczywiście daje się tu wyczuć wielką moc, energię, której nie potrafię nazwać. Przypuszczam, że można stąd zaczerpnąć duchowej siły.

– Ja również jestem tego zdania.

– Ale obecności elfów nie wyczuwam.

– Nic dziwnego – uśmiechnął się Móri. – Przyciągnąłeś wszystkie do Hljödhaklettar. Później, jak sądzę, pospieszyły w innym kierunku.

– Do Gjäin? Tak, to możliwe.

Dolg zeskoczył z konia. Móri poszedł za jego przykładem. Usiedli, opierając się plecami o wielką samotną skałę na środku Asbyrgi, zwaną Eyjan, czyli wyspą.

Długo trwali w milczeniu, czując, jak energia bijąca z Asbyrgi wibruje wzdłuż kręgosłupa, wypełniając ciało mentalną siłą. Potem niemal równocześnie otworzyli oczy, popatrzyli na siebie, bez słowa skinęli głowami i wstali, żeby dołączyć do Tiril i Villemanna.

Dolg nie chciał opowiadać o wszystkich swych odczuciach. Zgadywał, że ojciec najprawdopodobniej doświadczył tego samego, uznał jednak, że to zbyt święte, by głośno o tym mówić. Odniósł mianowicie wrażenie, że sama Matka Ziemia chciała udzielić mu wsparcia w walce o uwolnienie udręczonych dusz.

Nie wspomniał też o odległych, bardzo odległych krzykach, które usłyszał. Dotarły do niego jak gdyby poprzez ziemię.

Wołanie o bezkresnym oczekiwaniu.

Minęli wulkany Krafla i Viti, których wybuchy nastąpiły w latach 1724 – 1729. “Kiedy jeszcze byliście mali, chłopcy”, rzekł Móri z uśmiechem. Villemann nie bez lęku przyglądał się dymiącej ziemi, jak gdyby się spodziewał, że lada chwila nastąpi kolejna erupcja. Udało im się jednak cało i zdrowo przejechać niebezpieczny obszar, a wtedy Villemann poczuł się odrobinę zawiedziony. Czyż Krafla nie mogła bodaj lekko zagrzmieć? Wypluć choć maleńki kamyczek? Ot, tak, po prostu na ich cześć?

Pomyśleć tylko, że po dniach spędzonych w samotności na pustkowiu zbliżali się nareszcie do ludzkich siedzib. Reykjahlidh nad jeziorem Myvatn okazywało, że w pełni zasługuje na swe miano. Z wnętrza ziemi unosił się dym, biała para. Z daleka jednak widzieli domy, gospodarstwa! Dziwne to było uczucie, bo ostatnie domostwo, jakie napotkali, to Mödhrudalur, najwyżej położona zagroda Islandii na wzgórzach między Egilsstadhir i Jökulsä ä Fjöllum, odnogą rzeki, wzdłuż której jechali.

Niedaleko ujrzeli piekielne Namaskardh, gdzie w cuchnących siarką kotłach wrzało, a z ziemi tryskały fontanny pary. Dolg zapatrzył się, zafascynowany widokiem.

– Czuję się tu jak w domu – oświadczył zdumiony. – Dobrze mi tutaj.

– Masz przedsmak tego, co cię czeka, kiedy twoje ziemskie życie dobiegnie końca – roześmiał się Villemann. – Ale racja, we mnie także porusza to jakieś struny. Ojcze, czy można wejść na szczyt tej wściekle żółtej góry?

Wskazał na wierzchołek górujący nad Namaskardh.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Echo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Echo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Echo»

Обсуждение, отзывы о книге «Echo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x