Magrit Sandemo - Echo

Здесь есть возможность читать онлайн «Magrit Sandemo - Echo» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Echo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Echo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czarnoksiężnik Móri i jego syn Dolg przybywają na Islandię, by wykonać bardzo ważne zadanie. Dolg ma przy sobie cudowny szafir, obiekt pożądania rycerzy Zakonu Świętego Słońca. Siedmiu niezwykle groźnych, gotowych na wszystko rycerzy również wyprawia się na Islandię. Otrzymali wyraźny rozkaz: Zabić Dolga i powrócić z niebieskim kamieniem…

Echo — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Echo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Od brata Lorenzo otrzymali zdecydowany rozkaz: Odszukać czarnoksiężnika i jego syna, zabić ich i wrócić z niebieskim szafirem!

Bratu z Danii, Rasmusowi, i Robertowi ze Szwecji nie udało się pojmać Taran jako zakładniczki i wymienić jej na kamień. Sciacallo, Szakal, dzięki bratu Lorenzo rozwinął zdolność przekazywania myśli i dobroczyńca zdołał przekazać mu wieści tuż przed zejściem na ląd na Islandii. Wprawdzie siedmioosobowy oddział wysłano z poleceniem odebrania wrogowi szafiru, lecz właściwie traktowano to jako działania ubezpieczające. – Ostatnie wieści jednak donosiły, że na braci z Danii i ze Szwecji już nie można liczyć, obaj zginęli, uśmierceni przez przypominającego ogromną jaszczurkę potwora, do którego nikt nie powinien się zbliżać. Teraz więc jedyną nadzieją brata Lorenzo pozostawała grupa wysłana na Islandię.

W porannej mgle wyruszyli z Seydhisfjördhur w głąb lądu. Z początku sprawiało im kłopoty zapanowanie nad islandzkimi konikami, ale kiedy poddali się rytmowi tyltu, ich szczególnego kroku, doszli do wniosku, że jest on wspaniały. Posuwali się naprzód niczym ponure mroczne upiory, konie, zdawało się, ledwie dotykały kopytami ziemi, a opończe wydymały się od pędu powietrza.

Sciacallo nosił kobaltowoniebieski płaszcz, bogato zdobiony szamerunkiem o skomplikowanym wzorze, a jego przyjaciel Serpente ciemnofioletową opończę, również przybraną złoceniami.

Chudy Nibbio nie miał na głowie ani jednego włosa i ani śladu brwi, co tym bardziej podkreślało jego upiorny wygląd. Kiedy się do tego dodało czarne oczy, jako że był Włochem, i szerokie usta wyrażające bezwzględność, makabryczne wrażenie jeszcze się potęgowało. Nibbio okrył się granatowym płaszczem, przybranym srebrem.

Serpente, Wąż, miał jasnoszare oczy patrzące tak lodowato, że zdawało się, iż jego samego spowija welon mrozu. Lupo, Wilk, był potężniejszy, bardziej opanowany, ponura postać, na której twarzy nigdy nie zagościł cień uśmiechu. Przywdział opończę z aksamitu w kolorze mchu, z haftowanymi złotem brzegami.

Ghiottone, Rosomak, zawsze trzymał się z boku, by nie rzucać się w oczy. Ludzie zwykle nie zwracali na niego uwagi, co dla tych, którzy wzbudzili jego gniew, okazywało się śmiertelnym błędem. Jego płaszcz był niemal czarny ze zdobieniami w kolorze miedzi.

Siódmy w grupie, Tiburon, Rekin, z pogardą traktował cały świat, w tym również swoich towarzyszy. Pozostali zdawali sobie sprawę, że kiedy Tiburon przestanie ich potrzebować, bez skrupułów podetnie im gardła. Tiburon nosił brunatną opończę, ozdobioną złotem, Falco zaś purpurową ze srebrnymi zdobieniami.

Wespół stanowili zaiste przerażający oddział. Jechali w milczeniu, słychać było jedynie lekkie uderzenia kopyt o miękką ziemię.

Musieli posuwać się spory kawałek wzdłuż linii fiordu, gdyż wąski Seydhisfjördhur wcinał się głęboko w ląd i nawet kiedy pozostawili już za sobą morze, wciąż jechali dnem ciasnej doliny.

Samotny jeździec zmierzający w stronę morza usłyszał, jak nadciągają. Usunął się z drogi.

Na widok oddziału ze zdumienia szeroko otworzył oczy. Czyżby to jeźdźcy Apokalipsy? A może orszak diabelski? Te powiewające strojne szaty, skryte w cieniu kapturów blade twarze, na których malowała się śmiertelna powaga…

Upiorny widok przyprawił go o wstrząs, długo nie mógł się przemóc, by skierować konia z powrotem na drogę.

Dziękował niebiosom, że w porę zdołał się wycofać i że wierzchowiec nie zarżał, wyczuwając obecność pobratymców. Prawdę powiedziawszy, także koń sprawiał wrażenie wylęknionego tym spotkaniem.

Jeździec zdążył zauważyć, że na piersiach potwornych rycerzy błysnęły zawieszone na łańcuchu jakieś znaki.

Na ich wspomnienie przeszył go dreszcz. Takie znaki zwiastowały niebezpieczeństwo, zło, śmierć.

Siedmiu wybrańców Lorenza dotarło do Egilsstadhir, skąd rozchodziły się drogi na północ, północny wschód i południe.

Bez wahania ruszyli w kierunku południowym, zwłaszcza że ta droga wydawała się także najszersza.

Nie mieli czasu do stracenia. Zwierzyna, którą ścigali, wyprzedziła ich o dobę, postanowili więc nie zatrzymywać się w Egilsstadhir.

Tej decyzji przyszło im żałować.

Rozdział 2

Dolg stał nieruchomo na szczycie Dimmifjallgardhur, wśród wzgórz północno – wschodniej Islandii.

Czarne jak węgiel włosy falami spływały mu na szerokie ramiona. Twarz o skórze barwy kości słoniowej nabrała zdecydowanej męskości, mimo to jednak jego eteryczność stała się wyraźniejsza niż kiedykolwiek. Rysy, idealne w każdym szczególe, wydawały się ulotne, niemal przezroczyste, a w dziwnych, podłużnych, całkiem czarnych oczach widać było bezdenną głębię. Dolg zdawał sobie sprawę, że to stała bliskość kamienia przyczyniła się do jego niezwykłego, wręcz nieziemskiego wyglądu. Szafir zawsze nosił przy sobie w sakiewce umocowanej do paska. Właściwie kula była dość ciężka, lecz ów ciężar dawał Dolgowi poczucie bezpieczeństwa. Bez niego czuł się dziwnie bezbronny.

Pogładził Nera po wielkim łbie. Przykucnął i zaczął przemawiać do psa, swego najbliższego przyjaciela.

– Wiatr, rozumiesz? – szeptał. – W kraju mojego ojca właśnie wiatr jest taki niezwykły. Powietrze jest tu inne. Wiatr niesie z sobą ostry zapach pól lawy i ubogich porostów. Ale w wietrze wyczuwa się coś jeszcze: wołanie zarania dziejów Islandii, które wcale nie jest tak odległe w czasie, jak by się mogło wydawać – dokończył uśmiechnięty.

Nero z życzliwym zainteresowaniem słuchał całej przemowy, rozumiejąc zaledwie parę słów, a także przyjacielski ton swego pana. Pan Dolg prawie zawsze mówił miękkim, łagodnym tonem, tylko wobec niedobrych ludzi odzywał się ostro, a wtedy Nero spieszył mu z pomocą, warczał wściekle, siejąc przestrach.

Doskonale im się współdziałało.

Nero ubóstwiał Dolga, gotów był dla niego bez namysłu skoczyć w ogień. I wzajemnie.

W pewnym oddaleniu na wzgórzu widzieli Móriego, Tiril, Villemanna i małe islandzkie koniki. Cała grupa odpoczywała, a Dolg w tym czasie postanowił pobyć trochę sam, aby móc wyczuć, wchłonąć wrażenia z tego nowego świata.

Przed kilkoma dniami zeszli na ląd w Seydhisfjordhur na wschodnim wybrzeżu Islandii. Móri wyjaśnił, że bardzo mu to odpowiada, chciał bowiem najpierw udać się do Borgarfjördhur, nieco dalej na północ wzdłuż wybrzeża. Na pytanie, dlaczego, odpowiedział, że Borgarfjördhur znane jest na Islandii jako jedno z głównych miejsc, gdzie przebywają elfy. Podobno spotkać tam można całą ich społeczność, a także inne duchy przyrody.

Warto było poświęcić czas, by tam pojechać. Już sama droga robiła ogromne wrażenie, wąska i stroma tak, że mogło się zakręcić w głowie. Widzieli też bazaltowe skały przypominające piszczałki organów, a kiedy mijali dwie wysokie, dumnie wznoszące się w górę skały po obu stronach drogi, wydawało im się, że przejeżdżają przez bramę wiodącą wprost do tajemniczego świata baśni…

Villemann, przyrodnik z zamiłowania, w zachwycie przyglądał się połyskującym wokół rozmaitym minerałom. Islandia była dla niego przygodą, której miał nigdy nie zapomnieć. Oczarowała go już pierwszego dnia.

W rzadko zaludnionym Borgarfjördhur znaleźli jednak miejsce na nocleg. Zmęczeni podróżą udali się na spoczynek, nie mieli sił, by jeszcze tego samego wieczoru podejmować jakiekolwiek poszukiwania.

W nocy Dolgowi przyśnił się sen…

Zwykle większość snów zapomina się od razu, dlatego też Dolg wiedział, że jeśli z przejmującą jasnością pamięta, co mu się śniło, należy uznać to za znak, iż powinien mieć się na baczności.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Echo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Echo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Echo»

Обсуждение, отзывы о книге «Echo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x