Margit Sandemo - Droga Na Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Droga Na Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Droga Na Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Droga Na Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwunastoletniemu Dolgowi udaje się wyrwać ojca, islandzkiego czarnoksiężnika Móriego, ze szponów śmierci. Nadszedł czas, by pośpieszyć na ratunek Tiril, matce Dolga, a żonie Móriego, uprowadzonej przez rycerzy Zakonu Świętego Słońca.
Ojciec i syn wyruszają na zachód, ku Pirenejom, gdzie – jak widzieli ostatnio – więziono Tiril. Nie przypuszczają, że zły kardynał von Graben już zastawił pułapkę…

Droga Na Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Droga Na Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Inni wszak już nie żyli.

Wciąż nie mogła pojąć, w jaki sposób Nidhogg i Zwierzę zdołali poprzedniego dnia ukazać się jej prześladowcom.

Powinna pojąć, jak się sprawy mają, lecz udręczony mózg nie chciał pracować, a świadomość, że Móriego już nie ma, zamykała drogę wszelkim jaśniejszym myślom.

Otwarto drzwi. Tiril spięła się i usiłowała udawać obojętność. Nikt w jej oczach nie ujrzy strachu.

Ale… czyżby to nie strażnicy? Nie kasztelan ani brat Lorenzo?

Czyżby sprowadzili jeszcze okrutniejszych oprawców, by ją torturowali w bardziej wyszukany sposób?

Przybyli zatrzymali się w drzwiach, nie widziała ich, bo oczy po tak długim czasie przebywania w ciemnościach oślepły w blasku pochodni.

Nieznośny ból pulsował w całym ciele, Tiril bała się nawet wytężyć wzrok, by uniknąć dotkliwszych cierpień.

Grobową ciszę przerwał rozszlochany kobiecy głos:

– Święta Matko Boża, zmiłuj się, cóż oni uczynili?

Tiril kątem oka dostrzegła, jak jakaś postać rzuciła się ku niej, ale nie miała sił, by się bronić. Lecz…

Czy ona nie zna tego człowieka? Porwał ją w ramiona, mocno przytulił do siebie. Tiril pod jego dotykiem wydała z siebie niemal bezgłośny jęk, taki, jaki słyszy się tylko od tych, którzy przez długi czas doznawali cierpień ponad ludzką miarę. Uścisk natychmiast zelżał.

– Na zmiłowanie, jak ty wyglądasz… – usłyszała głos Móriego. Aż za dobrze zdawała sobie sprawę ze swego wyglądu.

Móri wykrzykiwał, wstrząśnięty:

– W łachmanach, brudna, poraniona, lecz uparta! Ta nieszczęsna istota musi być moją żoną, choć przypomina raczej żebraczkę z najuboższej dzielnicy nędzy. I taka sponiewierana! Taka… taka…

Gniew i wzburzenie odebrały mu mowę.

– Czy jestem już w niebie? – Tiril ledwie zdołała poruszać obolałymi wargami. – Ty przecież już nie żyjesz, najdroższy. Erling… ciebie także już nie ma. Ale mama? Co ty tu robisz? Czy ty także…?

– Naprawdę uważasz, że to miejsce przypomina niebo? – zaszlochała Theresa. – Niewysokie masz więc mniemanie o Bożej dobroci. Ach, mój Boże, co oni zrobili mojej córce?

Usiłowała wziąć Tiril za rękę, lecz ona z jękiem się wzbraniała. W blasku pochodni dostrzegli, dlaczego: kilka palców jej połamano, a ramię wykręcono ze stawu.

– Nie umarłaś, Tiril – powiedział Erling niewyraźnie. – My także żyjemy, jakoś sobie poradziliśmy. Och, nie mam sił, by patrzeć na takie bezrozumne, podłe okrucieństwo!

Odwrócił się, nie mogąc powstrzymać szlochania.

– Nauczycielu! – zawołał Móri z niesłychanym bólem w głosie, aż echo wstrząsnęło ścianami lochów, odbiło się od starych tarcz zawieszonych w sieni i podążyło do samej wieży. – Nauczycielu! Usuń stąd rycerzy i ich lokai – morderców, zanim zgładzę ich gołymi rękami za to, co ci nędznicy, niegodni, by nazywać ich ludźmi, uczynili mojej najdroższej Tiril!

Na górze duchy popędziły gromadę mężczyzn ku drzwiom do sali rycerskiej. Nie było to trudne, bo żywi pierzchali na ich widok z obrzydzeniem i strachem. Dwaj dawni czarnoksiężnicy, Nauczyciel i Hraundrangi – Móri, przypominali co prawda ludzi, pozostali to duchy przyrody lub też ucieleśnione symbole.

Rycerze zakonni poważyli się jedynie na słaby opór.

– On nie może wyrządzić krzywdy panu Lorenzo ani mnie – oświadczył kasztelan. – Jesteśmy nietykalni.

– On to Móri z rodu islandzkich czarnoksiężników – odparł Nauczyciel staroświeckim hiszpańskim. Jego charakterystyczna głowa i szerokie bary górowały nad wszystkimi. – Móri zna zaklęcia zaliczane do czarnej magii, tak potworne, że strach opisywać je słowami, nigdy się jednak nimi nie posługiwał, bo to dobry człowiek. Ale teraz kielich goryczy się przepełnił. Wiele zła może wam uczynić, uwierzcie mi. Choć nie może wyrządzić krzywdy fizycznej, pożałujecie, żeście się w ogóle urodzili! Trzymajcie się więc od niego z daleka!

– Nie będziesz nam rozkazywał – odparł kasztelan lodowatym głosem. – To mój zamek.

– I każdy kamień w jego ścianach się tego wstydzi – odrzekł z przekonaniem Nauczyciel. – A ponadto jeśli chłopiec, Dolg, dowie się, co uczyniliście jego matce, posiada siłę, by was zniszczyć, dobrze o tym wiecie. Nie tylko dlatego, że nosi znak Słońca po stokroć potężniejszy od waszego, lecz stoją za nim moce, wobec których powinniście żywić najgłębszy szacunek. Spójrzcie tylko na piękne panie, Powietrze i Wodę! To one przywołały iluzję mrocznej mgły i dławiącej fali. Spójrzcie na Zwierzę, symbol cierpienia, jakie przez tysiące lat ludzie zadawali zwierzętom! Spójrzcie na Ducha Zgasłych Nadziei, pokazującego, w jaki sposób ludzie postąpili z powierzonymi im darami! Na Nidhogga, dowód na to, jak ludzie zniszczyli fundament, na którym żyjemy, i co się z nim stanie jeszcze później. Wyczuwacie otaczającą nas Pustkę? To także symbol. Wszyscy oni, i my, dwa upiory z zamierzchłych czasów, stoimy za tym chłopcem, nadzieją nie tylko naszą, lecz całego świata.

Lorenzo i kasztelan usiłowali okazać pogardę, lecz była to tylko żałosna parodia pewności siebie.

Nauczyciel ciągnął nieubłaganie:

– A jeśli pies Nero zobaczy swą ukochaną panią, podczas gdy wciąż będziecie w pobliżu, na komendę swego młodego pana zerwie wam znaki Słońca z szyi, a potem rozszarpie was na strzępy. I wierzcie mi, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba, Zwierzę bez wahania pospieszy mu z pomocą. Bo czy kiedykolwiek okazaliście łaskawość zwierzęciu?

Z twarzy obu braci dało się wyczytać, że usiłują przypomnieć sobie moment, kiedy okazali jakiemuś zwierzęciu życzliwość. Na próżno. Pamiętali jedynie własne myśli: “Zwierzę, cóż to takiego? Nie ma duszy, nie pójdzie do nieba”.

Dumni rycerze mieli nigdy nie zapomnieć zgęstniałej nagle atmosfery w wysokim hallu. Targało nimi upokorzenie, lecz wobec przygniatającej przewagi nie mieli nic do powiedzenia. Najgorsze, że o tej przewadze decydował przede wszystkim stojący w drzwiach mały chłopiec, i to nie tylko za sprawą znaku Słońca i szafiru, lecz także siebie samego!

Lorenzo i kasztelan bez słowa pozwolili zapędzić się wraz z innymi do sali rycerskiej…

W lochu podjęto ostrożne próby podniesienia Tiril. Nie było czasu na sporządzenie noszy, wszyscy pragnęli wydostać się stąd jak najprędzej.

Tiril wreszcie zrozumiała, że to żywy Móri i równie żywy Erling są przy niej, i zapłakała z ulgą, lecz płacz sprawił jej niewypowiedziany ból. Próbowała go stłumić, co okazało się jeszcze bardziej bolesne.

– Nie zbliżajcie się do mnie zanadto – poprosiła. – Roi się na mnie od robactwa.

– Gdybyśmy nie mieli większych zmartwień – odparł Móri z czułością – bardzo byśmy się radowali. Niestety, jest inaczej. Ach, Boże, chyba już nigdy nie będę mógł się śmiać po tym, jak zobaczyłem takie barbarzyństwo!

Ułożyli wreszcie Tiril w jego ramionach tak, by nie odczuwała bólu, kiedy Móri będzie stawiać kroki. Tiril nie miała żadnych rzeczy do zabrania, mogli więc bezzwłocznie opuścić loch. Gdy dotarli już prawie do samych schodów, Tiril poprosiła, by się zatrzymali.

Przystanęli zdumieni.

– Niewygodnie ci? – spytał Móri.

– Nie, nie. Ale jest jeszcze jeden. Nie możemy go tak zostawić.

– Jeszcze jeden więzień?

– Tak. Jego cela musi się znajdować…

Próbowała wskazać, ale swobodne ramię było wykręcone ze stawu.

I bez tego jednak ją zrozumieli.

– Żołnierze! – poprosił Móri. – Uwolnijcie drugiego więźnia. Tiril, czy jest ich więcej?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Droga Na Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Droga Na Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Droga Na Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Droga Na Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x