Pięciu rycerzy z głębokim respektem pochyliło głowy.
– A konie? – spytała Unni, miłośniczka zwierząt.
– Oczekują na zewnątrz. Mam nadzieję, że ów śpiący młody mężczyzna nie obudzi się tymczasem i nie przestraszy.
– Ale wy chyba nie jesteście żywymi ludźmi? – wyrwało się Emmie.
Rycerze odwrócili od niej swoje prastare twarze. Głos don Federica brzmiał ostro:
– Co robi tutaj ta pospolita kobieta?
– Musieliśmy ją uratować przed Wambą – odparł Jord :Don Federico skrzywił się z obrzydzeniem.
– Wasza dobroć was któregoś dnia zgubi. Trzeba się jej pozbyć. Ona nie zasługuje, by ją oszczędzać. Nie, my nie jesteśmy żywymi istotami, ale z nadzieją oczekujemy dnia, gdy będziemy mogli wyjść na spotkanie godnej śmierci. Może Bóg da, że to się stanie już niedługo.
Emma otworzyła usta, by zadać kolejne pytania, ale don Federico odwrócił się od niej bez słowa i Emma została z tymi otwartymi ustami.
Rycerz zaś mówił dalej, zwracając się do Jordiego i jego przyjaciół:
– Tak więc ukazał się wewnętrzny mur i teraz spokojnie możecie pokonać ostatnią przeszkodę.
Jordi spojrzał w głąb groty, gdzie panowały ciemności.
– Czy to naprawdę jest ostatnia przeszkoda?
– Nie – przyznał don Federico. – Ale ostatnia, którą pomoże wam otworzyć gryf. Teraz pozostaje tylko pytanie, czy wasza miłość jest wystarczająco silna, by unicestwić największe osiągnięcie Wamby, czyli mur między sarkofagami.
Sissi przerwała mu:
– Ależ to naturalna ściana naciekowa!
– Zwyczajne mydlenie oczu. To Wamba wzniósł ten mur dzięki swojej czarodziejskiej sile i zrobił to tak, by nikt nie był w stanie go rozbić.
– Myślę, że on był większym czarownikiem, niż myśmy sobie wyobrażali – rzekł Antonio w zamyśleniu.
Don Federico z powagą skinął głową.
– Chyba największym, jaki kiedykolwiek żył. Juana powiedziała:
– Istniał taki wizygocki król, który nazywał się Wamba. Ale to chyba nie on?
– Nie, tamten król żył w siódmym wieku, a aż taki stary Wamba nie był, choć i on przeżył swoje. Należał wprawdzie do potomków tamtego wizygockiego króla, ale sam nic królewskiego w sobie nie miał.
– A czy był także potomkiem Agili?
To pytała Unni, don Federico spojrzał jej przenikliwie w oczy.
– Owszem. Agila żył w jeszcze bardziej odległych czasach. Ale skoro już o tym mówimy, to wiedzcie, że zarówno don Galindo, don Garcia, i ja także jesteśmy potomkami Wizygotów. Oni się potem połączyli z królewskim rodem Asturii, który bardzo się rozgałęział. Aż do naszych czasów – zakończył z niepewnym uśmiechem.
– Ale jaką rolę odgrywa ów Agila? Dlaczego on ma tutaj swój megalit?
Twarze rycerzy okrywał mrok.
– Porozmawiamy o Agili później. Czy najpierw możemy dostać tu więcej światła?
Wielu wybiegło na zewnątrz, by się tym zająć. Trwało to dosyć długo, ale potem fascynujące formacje lodowe na nowo rozbłysły w blasku, w tej grocie, która prawdopodobnie byłaby wielkim odkryciem dla geologów i turystów, a która jednak ze względu na swoje po -; łożenie pozostawała niedostępna. No i dobrze. Bo wielu ludzi czuło się nie najlepiej w jej atmosferze.
Pełni oczekiwań otoczyli rycerzy. Emma, która czuła, że te upiory, jak ich nazywała, jej nie lubią, dyskretnie odsunęła się na stronę, skąd mogła śledzić rozwój wydarzeń, sama nie będąc widzianą.
Przywódcy obu grup powrócili do przerwanej rozmowy.
– Powiedzcie nam, co mamy teraz robić – poprosił Jordi.
Don Federico rozejrzał się wokół, jakby wyczuwał, coś nieprzyjemnego.
– Wszędzie tu jest mnóstwo ukrytych czarów – powiedział z wolna. – Nie wszystko rozpoznaję, ponieważ opuściliśmy tę grotę na dobre i na złe, kiedy Wamba i Urraca wraz z pomocnikami odprawiali tu swoje rytuały.
– Ale chcecie przede wszystkim, żebyśmy usunęli mur między dwojgiem młodych?
Don Federico przez ułamek sekundy zwlekał z odpowiedzią, lecz Jordi był czujny.
– Jest jeszcze coś ponad to, prawda?
– Z całego serca pragniemy, by młodzi znaleźli nareszcie spokój w przyzwoitych grobach i żeby ich już nic nie dzieliło. To była też nasza najważniejsza misja, za której wypełnienie odpowiadamy rycerskim honorem.
– Ale to nie jest wasza zagadka, prawda? Dzięki temu przekleństwo ciążące nad waszymi rodami nie zostanie cofnięte?
Zaległa długa cisza.
– Prawda.
Oni musieli zrobić coś niewybaczalnego, pomyślała Unni.
Jordi czekał na więcej informacji, kiedy jednak ich nie otrzymał, rzekł, jakby chciał podsumować to, co się dotychczas stało:
– Powiadacie, że nie rozpoznajecie wszystkich czarów, jakie znalazły się w tej grocie, w takim razie pozwólcie nam posuwać się wolno, krok po kroku. Najpierw zakończmy długą samotność dwojga królewskich dzieci, usuńmy mur, który dzielił ich również po śmierci. Będzie to dobry, choć trudny początek.
Don Federico słuchał wzruszony.
– Dopiero co wykonaliście niesłychanie trudne zadanie, zdołaliście zburzyć mur Wamby siłą waszej miłości. Ale czy zdołacie to…? Tu trzeba o wiele więcej.
– Nasza miłość jest naprawdę silna – rzekł Jordi stanowczo.
– Wiemy o tym. Ale czy wystarczająco silna na to”.? – potrząsał głową pełen wątpliwości.
Antonio zrobił krok naprzód.
– Ale gdybym ja im pomógł? Moja miłość do Vesli naprawdę nie ma granic.
– To prawda – zgodził się don Federico. – Gdyby jednak to miało pomóc, to Vesla musiałaby tu być.
– Juana i ja też się bardzo nawzajem lubimy – wtrącił Morten chętny do pomocy.
Rycerze roześmiali się.
– To jest zbyt świeża miłość, mój młody przyjacielu. Emma uznała, że trzymanie z rycerzami może przynosić korzyści.
– Nikt nie potrafi kochać tak jak ja – zaszczebiotała. Don Federico spojrzał na nią z góry.
– Twoje pojęcie słowa „kochać” niekoniecznie odpowiada naszemu. A miłość własna też się tu na nic nie zda, mogłaby co najwyżej pogorszyć i tak już złe położenie.
Sissi nie mówiła nic. Zdawała sobie sprawę z tego, że miłość do demona nie budzi wielkiej sympatii.
– Chodź, Unni, spróbujemy – postanowił Jordi. -. Co mamy zrobić, don Federico?
– Tutaj nic nie ma znaczenia oprócz bezgranicznej miłości. Chcę was jednak ostrzec, byście w żadnym razie nie dotykali tej zaczarowanej ściany, bo to by mog ło mieć nieobliczalne konsekwencje.
Z braku innych pomysłów Unni i Jordi podeszli d ściany, wołając:
– Amor ilimitado solamente. Rycerze im pomagali.
Potem trzeba było czekać. Wreszcie rozległ się słaby trzask gdzieś na samej górze muru i na dół posypały się odłamki kamieni, które rozpadały się w zetknięciu z podłożem, ale też i na tym się skończyło.
Próbowali jeszcze wielokrotnie, ale z tym samym rezultatem. Posiadali technikę, ale to, jak się okazuje, za mało. Czy więc ich miłość jest niewystarczająca? Czego tu jeszcze trzeba?
– Może niczego – rzekł don Ramiro zgnębiony. – Może tego w ogóle nie można zburzyć?
Unni zwróciła się do młodej Elviry. Miała łzy w oczach.
– Tak mi przykro, księżniczko. My się naprawdę szczerze kochamy, ale to nie wystarcza. Nawet pomoc Antonia nie zdała się na nic.
Wtedy kilkunastoletnia księżniczka skierowała na nią takie błagalne spojrzenie, z taką rozpaczą spoglądała na coś, czego oni nie widzieli, bo było ukryte za jej sarkofagiem.
Coś jakby niewielki „ołtarzyk”, czy raczej czworokątne wzniesienie. Leżały na nim cztery kamienie do połowy wtłoczone w większy, płaski kamień, który stanowił jakby blat ołtarzyka.
Читать дальше