Margit Sandemo - Skrzydła Demona

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Skrzydła Demona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skrzydła Demona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skrzydła Demona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Unni, Jordi, Juana i inni zbliżają się do celu ostatniej wielkiej ekspedycji, lecz nikt z nich nie wie, że młody sympatyczny Miguel to demon Tabris w przebraniu. Gdy Tabris odkrywa własne ciepłe uczucia dla Juany, wpada we wściekłość, gdyz przynosi to ujmę na honorze demona…

Skrzydła Demona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skrzydła Demona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I przepełnia ją żądza zemsty, pomyślał, ale na głos nie powiedział nic.

– A tamtych troje nieznanych? – pytał Jordi. – To znaczy wiemy, że jest wśród nich Thore Andersen.

– Oni się wciąż oddalają. Wygląda na to, że kompletnie stracili orientację.

– Doskonale. Co się stało z tym ich fenomenalnym wyczuciem naszych śladów? – zdziwił się Antonio. – A co robi Zarena? Mówiłeś, że coś ją opóźniło.

Miguel spuścił głowę. Sprawiał wrażenie niezmiernie zmęczonego i wręcz przygnębionego. Powodem tego jednak nie była chyba Zarena.

– Niedługo już stąd wyjdziemy. Będziemy tu jeść? – spytał tylko.

Popatrzyli na niego ze zdumieniem. Na ogół nigdy nie interesowało go jedzenie. Zrobił się jakiś niepodobny do siebie. Nadszedł jakby kres jego przyjaznej ufności i gdy mówili do niego, wyraźnie starał się na nich nie patrzeć…

Ruszyli dalej w milczeniu.

Zatrzymali się, gdy zobaczyli nowy kopczyk kości, tym razem znacznie większy. Po drodze też rozsypanych było wiele szczątków ludzkich.

– Uf! – wzdrygnęła się Sissi. – Czyżby odbyła się tu jakaś walka?

Jordi zwlekał z odpowiedzią.

– Mam swoje przypuszczenia – rzekł w końcu. – Wiecie, bardzo niewielu ludzi zna historię o pięciu czarnych rycerzach i gorzkim losie, jaki ich spotkał. Jeszcze mniej słyszało o wiosce ukrytej w dolinie, którą próbujemy teraz odnaleźć. Ale rycerze musieli mieć wielu pomocników. Tych, którzy wieźli skarb, rzemieślników, sam nie wiem. A ci ludzi oczywiście nie mogli biegać po kraju i rozprawiać o ukrytej wiosce ani plotkować o skarbie, a tym bardziej nie mogli podjąć próby zagarnięcia go dla siebie.

– Sądzisz więc… że byli zabijani?

– Tak, tak właśnie myślę.

– Przez rycerzy?

– Z pewnością nie wszyscy, lecz ci ostatni tak Zapadła cisza. Nie w smak im było usłyszeć coś podobnego o szlachetnych rycerzach.

O swoich przodkach.

Wkrótce ujrzeli przed sobą światło dzienne i mogli zgasić pochodnię.

Wyjście zagradzały olbrzymie zarośla.

– Jak my się wydostaniemy? – spytał Morten niesłychanie zmęczony. – Przecież nie mamy czym tego zrąbać!

– Próbujcie prześlizgnąć się blisko ściany – zaproponował Jordi. – One się przecież kiedyś muszą skończyć. I dobrze, że wejście nie jest widoczne od tej strony. Przecież musimy jeszcze wrócić!

Optymista, pomyślała Unni.

32

Okropnie podrapani i w podartych ubraniach wydostali się z zarośli. Jakie niezwykłe wydało się ciepło słońca! Cudowne!

– Tam jest jakieś wzgórze – stwierdził Antonio. – Spróbujmy ze szczytu zobaczyć, co stamtąd widać, a potem usiądziemy po drugiej stronie i odpoczniemy.

– O, tak, świetnie – szepnął Morten cicho.

– Musimy oszczędzać jedzenie – ostrzegł Jordi. – Nie wiadomo, ile jeszcze dni zajmie nam wędrówka.

– Phi! Przecież jesteśmy już prawie u celu – stwierdził Morten.

– Tak ci się wydaje?

Dotarli do szczytu wzniesienia i przyjrzeli się wszystkiemu z góry. Przed nimi rozciągała się dość długa równina, końca jej nie widzieli, ponieważ szczyt niewielkiego wzgórza zasłaniał widok.

– Nie widzę żadnego wąwozu – stwierdziła Sissi.

– Miał być widoczny z domostwa hycla, czyż nie tak?

– A gdzie ono jest?

– No właśnie. Raczej na pewno już nie istnieje – stwierdził Jordi.

Antonio bacznie przyglądał się Unni.

– Co ci się stało? Dlaczego tak dziwnie reagujesz?

– To ta równina!

– Jaka równina?

– Ta, którą widziałam podczas wizji. Ta, którą jechali rycerze z Urracą, wioząc martwe królewskie dzieci.

– Na miłość boską, przecież ty mówiłaś o jakiejś niekończącej się podróży przez równiny z Leon na północ, o jakiejś wiosce i klasztorze.

– Tak, tak, ale to miejsce również widziałam. Na koniec, zanim wjechali w… No właśnie, w wąwóz.

Tę wiadomość musieli przez chwilę przetrawiać.

– Widziałaś domostwo hycla? – spytała Juana. Unni zastanawiała się przez chwilę.

– Nie jestem pewna, lecz jeżeli tak, to musiało ono leżeć… – Pokazała palcem. – Tam! Gdzieś wśród wzgórz na wprost tego wzniesienia.

Jordi skierował tam wzrok.

– W takim razie był to doskonały punkt obserwacyjny na całą równinę, nie tylko na tę część.

Ku wielkiej uldze Mortena zeszli w dół i w końcu usiedli, żeby odpocząć i trochę się posilić. Morten wyciągnął się na kocu i jęknął żałośnie.

– Czy nie możemy tu dzisiaj zostać?

– Powinieneś był wrócić razem z Gudrun i Pedrem – powiedział poważnie Jordi. – Albo nawet z Flavią, to nie jest dla ciebie dobre.

– Dam sobie radę – odparł słabym głosem, ręką zasłaniając twarz.

Antonio dał mu tabletkę przeciwbólową i ukradkiem też jedną zażył.

– To cię nie wyleczy, ale może przynajmniej pomoże ci wytrzymać.

– Wszystko będzie dobrze – mruknął Morten niewyraźnie.

Jedzenie trochę mu pomogło, chociaż nie mogli najeść się do syta. Antonio wyciągnął z plecaka butelkę wina.

– Cudownie! – uradowała się Unni. Ale Jordi ją powstrzymał.

– To nie dla ciebie – powiedział ostrzegawczym tonem.

– Och, rzeczywiście, przepraszam – powiedziała Unni z żalem. – Kiedy się nie odczuwa żadnych symptomów, łatwo zapomnieć o tak zwanym błogosławionym stanie. Przepraszam, to się już więcej nie powtórzy!

Zadowoliła się wodą, ale uważała, że i tak jest dostatecznie smaczna.

Długi odpoczynek nie był im dany. Musieli iść dalej, Emma deptała im po piętach, a najlepiej byłoby, gdyby w ogóle ich nie zobaczyła.

33

Po wielu „czy” i „ale” i przy dużej pomocy ze strony mnichów Emmie i jej bandzie udało się wreszcie dotrzeć do wejścia do groty.

Była zła i zirytowana z powodu zniszczonego ubrania i potarganych włosów, wściekała się też na mężczyzn, którzy jakby nie pojmowali, jak bardzo powinni się spieszyć.

– Szybciej, lenie! Ci nędznicy nie mogą położyć łapy na całym złocie, przecież ono należy do nas!

Mężczyźni trochę przyspieszyli. Przyświecali sobie latarkami, lecz tak niespokojnie, że wszystko zdawało się wirować.

– A więc znaleźli drogę przez górę – mamrotała Emma pod nosem. – Ktoś musiał im pomagać. A do czego właściwie przydał nam się ten męski demon, którego mnisi wciągnęli do współpracy? Ja go nawet nie widziałam!

Dotarli do pierwszego szkieletu.

Manuelito i Pepito natychmiast uderzyli w krzyk.

– Przecież to nic takiego! – wrzasnęła Emma. – Tylko jakiś trup!

Dwaj Hiszpanie przeżegnali się.

– To oznacza nieszczęście, nie wolno nam iść dalej!

– Nie wygłupiajcie się, spójrzcie tylko!

Emma czubkiem buta rozgarnęła żałosne szczątki. Tego jednak dla Manuelita i Pepita było już za wiele.

– Dosyć! – wrzasnęli i biegiem rzucili się z powrotem przez skalny korytarz.

– Wracajcie! – wołali za nimi Emma i Alonzo.

– Nigdy w życiu! Tyle okropności się za wami wlecze! Upiory, demony, a teraz jeszcze zwłoki, które nie spoczęły w poświęconej ziemi!

Zapadła cisza.

– No cóż – stwierdził po chwili Kenny cierpko. – Zostało nas tylko czworo. Tommy, ja, ty i Alonzo.

Emma starała się zapanować na gniewem.

– Tym lepiej! Więcej będzie dla nas! Chodźcie, dogonimy Unni i tę jej przeklętą bandę!

34

Jordi zatrzymał się. Dotarli już do szczytu wzniesienia, skąd mieli widok na przeciwległą stronę równiny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skrzydła Demona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skrzydła Demona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Woda Zła
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Trzy Orły
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zimowe Marzenia
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Skrzydła Demona»

Обсуждение, отзывы о книге «Skrzydła Demona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x