Margit Sandemo - Skrzydła Demona

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Skrzydła Demona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skrzydła Demona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skrzydła Demona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Unni, Jordi, Juana i inni zbliżają się do celu ostatniej wielkiej ekspedycji, lecz nikt z nich nie wie, że młody sympatyczny Miguel to demon Tabris w przebraniu. Gdy Tabris odkrywa własne ciepłe uczucia dla Juany, wpada we wściekłość, gdyz przynosi to ujmę na honorze demona…

Skrzydła Demona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skrzydła Demona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jordi przez chwilę dumał nad określeniem „ludzkie”.

No a co będzie później? Gdy zadanie zostanie już wykonane?

Jordi zadrżał. Nie chciał się dłużej nad tym zastanawiać.

Nareszcie dotarli do najwyższego punktu.

I tu się zatrzymali. Bo nagle ziemia uciekła im spod stóp, pod nimi rozciągała się przepaść. Zbocze góry schodziło kilkaset metrów pionowo w dół.

Gdy doszli już do siebie i otrząsnęli się z przerażenia, odetchnęli głęboko. Udało im się bowiem oderwać w końcu wzrok od przepaści.

– Ojej! – westchnęli niemal jednym głosem.

– Picos de Europa – powiedział Jordi z uniesieniem. – Najwyższy i najdramatyczniejszy masyw Gór Kantabryjskich. Ta nazwa nie ma żadnego związku z naszą Europą, lecz z mitologiczną księżniczką, w której za – kochał się Zeus. Przeobraził się w białego byka i uprowadził ją. Podobno jeden ze szczytów ma wyobrażać właśnie tego byka.

Przed nimi rozpościerały się przedziwne formacje górskiego świata. Niektóre szczyty niby proste ostre kliny wyglądały tak, jakby ziemia wystrzeliła je ze swego wnętrza niczym rakiety, inne zaś, łagodnie zaokrąglone, sprawiały wrażenie, jakby toczyły się miękko i zatrzymały się akurat w tym miejscu jak gdyby przez przypadek Pionowe ściany wyrastały z niczego, pozornie zapomniawszy zabrać swej drugiej połowy z wnętrza ziemi. Zawieszone nisko słońce barwiło białe wapienne ściany złociście, gdzie indziej skały miały ponurą sino – szarą barwę. Tu i ówdzie pokrywały je płaty śniegu…

A wśród nich doliny, skryte teraz w cieniu. Głębokie rozpadliny, otwarte hale.

I nigdzie żadnego śladu człowieka.

– Wydaje mi się, że gdzieś tu powinno być kilka wiosek – powiedziała Juana niepewnie. – Ale nie w tym miejscu.

– No i są chyba ośrodki sportów zimowych? – spytał Antonio. – Hotele i tym podobne?

– O tak, oczywiście. Na przykład Fuente De. Ono leży gdzieś mniej więcej w tym kierunku – pokazała.

Bez względu na to gdzie mogło leżeć, i tak dzieliły ich od niego góry. Całościowe wrażenie przywodziło na myśl wyłącznie przytłaczającą pustkę i oczywiście niezwykłą wspaniałość. Te wrażenia bardzo często są ze sobą związane.

– Wydaje mi się, że tam widzę naszą równinę – powiedział Jordi, pokazując ukosem w dół. – Ale jak my tam zejdziemy?

Sissi próbowała coś obliczać.

– Powinno się udać, gdybyśmy zeszli kawałek w prawo. Tam stromizna trochę się obniża.

– Zdołamy zejść na dół, zanim zrobi się ciemno? – spytał Morten.

Popatrzyli na słońce.

– Tak, mamy jeszcze czas – stwierdził Antonio. Unni nagle zesztywniała, nasłuchując czegoś. Jordi patrzył na nią z niepokojem, Miguel także. Wszyscy troje w jednej chwili zrobili się czujni, postawieni w stan gotowości.

27

Zarena była we wspaniałej formie. Nareszcie otrzymała zadanie w pełni jej godne. Ach, móc rozprawić się z tą nieznośną Unni, umiejącą wyczuć jej obecność! Zniszczyć ją raz na zawsze!

Wspaniale!

To był rozkaz, a tego rodzaju rozkazy Zarena akceptowała z wielką przyjemnością.

Tym razem nie zamierzała występować w ludzkim przebraniu, to do niczego nieprzydatne. Nie mogła też pokazać się w całej swej demoniej okazałości, mogła natomiast być niewidzialna. Uderzyć lekko jak nic, a potem zaraz znów zniknąć. Wiedziała, że jest do tego zdolna.

Nikt niczego nie pojmie.

Aż zachichotała pod nosem.

Dowiedziała się, gdzie ich szukać. Obie grupy już si spotkały i wyruszyły w drogę przez góry.

Doskonale! Tym łatwiej ich znajdzie. Nie będzie musiała szukać wśród tłumów, zaglądać do domów, a najgorsze ze wszystkiego są przecież samochody.

Jej zleceniodawcy, mnisi, którzy z kolei otrzymywali rozkazy od tej jasnowłosej kobiety Emmy i jej bandy, przekazali Zarenie dokładne informacje. Miała nie interesować się grupą, która rozbiła obóz wysoko w wąwozie, gdyż to właśnie jest sama Emma ze swoim dworem. Trzeba szukać wyżej! Tamci są na samej górze, te nędzne gady, którym wydawało się, że mogą zniszczyć dzieło Wamby i mnichów w świętej dolinie, przekleństwo Wamby, które rzucił na to miejsce, na rycerzy, Urracę, na parę młodych ludzi i na wszystkich ich przeklętych potomków.

Urraca nie tylko pobłogosławiła dolinę i rzuciła na nią czar, lecz również ją przeklęła. Przeklęła Wambę tak, by nigdy nie mógł odnaleźć tej doliny. By na zawsze zapomniał, gdzie leży.

Ogromnie to skomplikowane, ale o to niech już się tamci martwią.

Zadaniem Zareny było jedynie dokonanie morderstwa. Ta myśl bardzo ją ożywiła.

Uradowana wzbiła się w powietrze i wykonała kilka eleganckich pętli.

Widok stąd miała wspaniały.

A oto droga prowadząca przez bardzo wąski wąwóz. Dwoje ludzi przy jakichś samochodach.

Nie ma się czym przejmować. Zabawnie byłoby trzasnąć ich ogonem, tak żeby się wywrócili, lecz Mistrz nie wyraził takich pragnień.

To musi być właściwy wąwóz.

Zarenie się nie spieszyło. Pełną piersią napawała się radością oczekiwania.

Aha, siedzą i leżą jacyś nędzni ludzie. Skuleni, widać nie jest im bardzo przyjemnie. Świetnie! To ta maruda, wiecznie niezadowolona Emma. Mnisi ją ubóstwiają. Zdaniem Zareny natomiast Emma miała zbyt wielkie i zbyt nudne wymagania, a poza tym była okropnie brzydka. Wszystkie kobiety są brzydkie. Wszystkie inne żeńskie demony również. Nikt nie mógł równać się z Zareną.

Znajdowała się teraz na płaskowyżu.

Tam! Tam są ci idioci, stoją na samej krawędzi przepaści. Jak można być aż tak głupim, przecież jedno jedyne uderzenie jej ogona wystarczyłoby, by wszystkich zmieść na dół.

Ale wtedy Mistrz mógłby się rozgniewać.

Zaraz, zaraz… Czarne włosy, niewysoka, kwadratowa. No, to mamy ją! To ta, co stoi najdalej od lewej. Wyśmienicie! Aż taka kwadratowa wcale nie jest, ale to pewnie ten jadowity język Emmy.

Miguel, gdzie on może być? Od tyłu są do siebie tacy podobni, on i ten przerażający Jordi. Tak, jest Miguel, najbardziej w prawo. Jeszcze lepiej, nawet nie zauważy, co robię.

Zarena zbliżyła się do grupy, wycelowała i zaatakowała tę przeklętą Unni, stojącą najdalej z lewej strony, aż biedaczka wyleciała w powietrze i zaczęła spadać w otchłań.

Pozbyła się teraz tej najbardziej niebezpiecznej!

Zatoczywszy triumfalny krąg w powietrzu, niewidzialna Zarena opuściła górski płaskowyż, a później całe Picos de Europa.

W uszach ludzi pozostał jedynie jej śmiech.

CZĘŚĆ TRZECIA. TABRIS

28

Z krawędzi płaskowyżu poniósł się jednogłośny krzyk – Juana! Nie!

Dziewczęta zaczęły płakać, mężczyźni stali bezradni.

– Jak to się mogło stać? – zaczął Jordi nieszczęśliwy i sam sobie przerwał, wołając: – Miguelu, oszalałeś?

I znów wszyscy zaczęli krzyczeć, bo jeszcze jedno ciało pożeglowało ku otchłani.

Jordi już zaczął wypatrywać możliwości jakiegoś zejścia w dół, lecz przecież tak czy owak w każdych okolicznościach na ratunek byłoby za późno.

– Spójrzcie! – krzyknęła nagle Sissi. – Co to się dzieje? Ach, Boże!

Patrzyli, nic nie rozumiejąc. Miguel gdzieś zniknął, a w dole na jego miejsce rozpostarła się nagle para olbrzymich skrzydeł i wielka, połyskująca zielono postać sfrunęła w dół, zanurkowała jak strzała tuż pod spadającą Juanę i pochwyciła ją w ramiona zaledwie na sekundę przed zetknięciem się z ziemią.

– Dobry Boże – szepnął Antonio.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skrzydła Demona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skrzydła Demona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Woda Zła
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Trzy Orły
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zimowe Marzenia
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Skrzydła Demona»

Обсуждение, отзывы о книге «Skrzydła Demona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x