Margit Sandemo - Skrzydła Demona

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Skrzydła Demona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skrzydła Demona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skrzydła Demona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Unni, Jordi, Juana i inni zbliżają się do celu ostatniej wielkiej ekspedycji, lecz nikt z nich nie wie, że młody sympatyczny Miguel to demon Tabris w przebraniu. Gdy Tabris odkrywa własne ciepłe uczucia dla Juany, wpada we wściekłość, gdyz przynosi to ujmę na honorze demona…

Skrzydła Demona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skrzydła Demona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Spójrzcie na te skrzydła! – mruknął Morten, całkowicie wytrącony z równowagi.

Stwór w dole, zataczając powolne kręgi, zaczął wznosić się w górę. Jego skrzydła rzeczywiście były niezwykle piękne. Olbrzymie, niebieskozielone, mieniące się jak macica perłowa rozmaitymi odcieniami, wszystkimi kolorami tęczy. W miarę jak wznosił się coraz wyżej, zbliżał się do słonecznego światła, a gdy na skrzydła padły promienie słońca, rozświetliły się one bogactwem złocistości, od której dech zaparło im w piersiach.

– Czy on jest aniołem? – spytał Morten.

– Nie – odparł Jordi. – Niestety, nie. Ale…? Lśniąca postać była już blisko. Widzieli jej ciało i twarz.

– Oooch! – jęknął Morten. – Boże, dopomóż nam!

– Przecież on mimo wszystko ocalił Juanę – wtrąciła Unni. – Osobę, której nie znosi!

– Na pewno? – spytał Jordi tak cicho, że tylko Unni go usłyszała.

– Juana jest nieprzytomna – oznajmiła Sissi. – Pewnie zemdlała ze strachu.

– To nie jest wcale pewne – stwierdził Antonio. – Podczas upadku z tak wysoka zmiana ciśnienia powietrza może być na tyle duża, że człowiek traci przytomność przed zetknięciem z ziemią.

– Mam nadzieję, że właśnie tak było – westchnęła Unni. Straszliwa postać wylądowała w pewnym oddaleniu od nich i zaraz znów zmieniła się w Miguela. Jordi i Antonio, nabrawszy głęboko powietrza w płuca, ruszyli mu na spotkanie. Pozostali poszli za nimi.

Jordi wziął na ręce Juanę, która powoli zaczynała dochodzić do siebie.

– Dziękuję – powiedział Jordi krótko Miguelowi. – Rozumiemy, że to, co zrobiłeś, sporo cię kosztowało. Nie mamy teraz czasu na żadne tłumaczenia, bo trzeba teraz szukać jakiegoś schronienia przed wiatrem, zanim zrobi się całkiem ciemno. Ale myślę, że musimy sobie to i owo wyjaśnić.

Miguel nawet się nie skrzywił. Dziewczęta zajęły się Juana, która nic z tego nie mogła zrozumieć. Powiedziały jej tylko, że Miguel ją ocali i że teraz trzeba jak najprędzej wyruszyć w dalszą drogę. Podziękować mu mogła później.

Jeśli starczy jej odwagi, dodała w myślach Unni. Nie, wiadomo, czy tak będzie, gdy pozna prawdę. Przez głowę przeleciała jej diabelska myśl: Skoro Miguel złapał już Juane na dole, to mógł ją tam po prostu zostawić, ominęłoby ją wtedy całe długie i uciążliwe schodzenie w dół.

Oni jednak nie tam zmierzali, chcieli zejść bardziej na prawo, gdzie widać było równinę, o którą im chodzi. Tu, w dole, ciągnął się tylko kamienisty jar.

Jeszcze jedna dziwaczna myśl: Czy Miguel nie mógłby ich zanieść tam, na tę odległą równinę?

Ale nie, aż tak daleko Unni nie chciała się posuwać. To już zbyt niesamowite.

Lecz czy mogło być coś bardziej niesamowitego od tego, co przeżywali teraz?

W milczeniu, z trudem spuszczali się w dół w coraz szybciej zapadającej ciemności. Gdzieś tędy musiał prowadzić dawny trakt, lecz nie byli w stanie go odszukać. Dlatego musieli pokonać tak niewygodną drogę, kamienne bloki, zarośla, gwałtowne uskoki… Wszyscy jak tylko potrafili pomagali sobie nawzajem.

Poganiała ich ambicja, chociaż nikt nie wyraził tego na głos, wszyscy pragnęli jeszcze dziś dotrzeć do równiny, może nawet odnaleźć domostwo hycla.

I przez cały czas w ich myślach aż szumiało od tysiąca pytań i całych oceanów lęku.

Najspokojniejszy ze wszystkich był z pewnością Jordi. Od dawna już miał swoje podejrzenia wobec Miguela.

Śmiertelnie zmęczeni dotarli wprawdzie nie do samej równiny, lecz przynajmniej do bezwietrznej dolinki, w której znajdował się niewielki spłachetek poro 1śnięty trawą. Brakowało im już sił, żeby przejść przez następne wzgórze, poza tym zrobiło się zbyt ciemno na dalszą wędrówkę.

W górach jesienią panował chłód. Rozglądali się w koło bezradni.

– Przydałaby nam się teraz Vesla ze swoimi papierosami – stwierdziła Unni, szczękając zębami. – Moglibyśmy rozpalić ognisko jej zapalniczką.

Miguel posłał spojrzenie Juanie, a potem odpowiedział Unni:

– Ognisko może dałoby się rozpalić, jeśli zaakceptujecie, że ja…?

Nie dokończył zdania.

– Zamierzasz się przeobrazić? – spytała Unni bez ogródek.

– To nie jest potrzebne.

– A więc dobrze. Juano, musisz zaakceptować, że Miguel ma sporo dość niezwykłych talentów.

– Przecież doskonale wiem, że tak jest – odparła dziewczyna miękko.

– Wobec tego spróbujemy teraz nanosić drewna i przyszykujemy jedzenie.

Wkrótce ognisko już płonęło. Nikt nie zdążył zauważyć, w jaki sposób Miguel tego dokonał, nikt też go o nic nie pytał.

Zasiedli potem wokół ogniska, syci, z zarumienionymi twarzami, tylko w plecy było im chłodno.

– No cóż – stwierdził Jordi, obecnie najstarszy w grupie po odjeździe Pedra i Gudrun, nie licząc oczywiście Miguela, lecz jego nikt nie śmiał pytać o wiek. – Najwyższy chyba czas, żebyś nam coś wytłumaczył, Miguelu.

Ten westchnął ciężko.

– A co chcecie wiedzieć? Nie na wszystko mogę odpowiedzieć.

– Mam jedno pytanie – powiedziała Unni. – W dodatku do Juany. Jak to się stało, że spadłaś w przepaść? Przecież chyba nie skoczyłaś? Nie, nie, wcale tak nie pomyślałam. Ktoś cię popchnął?

– Tak, ale przecież nikogo tam nie było. – Owszem, był ktoś. I ja, i Jordi, i Miguel, wszyscy słyszeliśmy tuż przedtem trzepot skrzydeł. I poczułam ten charakterystyczny zapach, który ma ta tajemnicza kobieta. Ta, która przybierała imię Miranda, Claudia i nie wiem jeszcze jakie. Morten zaczerwienił się.

– Słyszeliśmy też złośliwy śmiech – wtrącił Jordi. Unni mówiła dalej:

– Miguelu, powiedziałeś kiedyś, że jesteś sam, ale skłamałeś, prawda?

– O czym wy mówicie? – zdenerwowała się Juana. Unni podniosła rękę, żeby ją uciszyć, lecz przez cały czas wyczekująco spoglądała na Miguela.

– Nie, nie kłamałem – odparł. – Jestem nadzwyczaj samotną istotą. Ale rzeczywiście jest nas dwoje, nie wolno mi tylko o niej wspominać. Teraz sama się ujawniła. Mieliśmy współpracować, ale nie wyszło. Ja jej nie znoszę.

– O czym wy mówicie? – powtórzyła Juana, coraz bardziej zrozpaczona.

Jordi odwrócił się do niej.

– Mieliśmy dziś okazję oglądać coś bardzo dziwnego, Juano.

A potem opowiedział o jej upadku w przepaść i o akcji ratunkowej Miguela. O jego rozpostartych skrzydłach i olbrzymiej zielonej postaci.

Kiedy Juana po wielu protestach pojęła wreszcie, że nikt sobie z niej nie żartuje, skulona, z rękami zaplecionymi wokół kolan i ze spuszczoną głową, powiedziała do Miguela:

– Ocaliłeś mi życie i chętnie bym cię mocno uściskała, ale wiem, że tego nie chcesz. Powiem więc jedynie: dziękuję ci, przyjacielu. Bez względu na to, czym jesteś, to jesteś moim przyjacielem. A ja twoją.

– Przyjaciółką – dodała prędko Unni, gdyż inaczej słowa Juany mogłyby się wydać dwuznaczne.

Juana podniosła głowę.

– Ale co do jednego się mylicie. Straciłam przytomność już od tego uderzenia w głowę, nie czułam nawet, że spadam.

– Już wtedy? – zdumiał się Jordi – Coś mi tutaj nie pasuje.

– To ja mogę wyjaśnić – stwierdził Miguel. – Zarena, bo ona tak ma na imię, Zarena nienawidzi Unni. Nienawidzi jej dlatego, że Unni potrafi wyczuć jej obecność. Wielu jest takich, którzy nienawidzą Unni ze względu na jej niezwykłą zdolność spoglądania w to, co ukryte. Przy – puszczam, że Zarena chciała dopaść Unni, a wy obie, ty, Unni, i Juana, jesteście dość do siebie podobne, zwłaszcza z tylu. Macie ciemne włosy tej samej długości…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skrzydła Demona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skrzydła Demona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Woda Zła
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Trzy Orły
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zimowe Marzenia
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Skrzydła Demona»

Обсуждение, отзывы о книге «Skrzydła Demona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x