Marina Diaczenko - Odźwierny

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Odźwierny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odźwierny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odźwierny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pierwsza część cyklu fantasy Tułacze (Skitalcy). Odźwierny jest debiutem powieściowym Mariny i Sergieja Diaczenków i zarazem pierwszym tomem cyklu Tułacze, opowiadającego o ludziach błąkających się na pograniczu dwóch światów, realnego i nadprzyrodzonego. Wielki czarnoksiężnik traci wszystko: magiczną moc i miłość swego życia. Wystawiony zostaje na pokusy złowrogiej, diabolicznej potęgi, która pragnie przedostać się do ludzkiego świata. Za cenę odzyskania czarodziejskich zdolności miałby się stać tytułowym Odźwiernym, który otworzy wrota wymiarów i sprowadzi na świat niewyobrażalne zło. Czy wybierze drogę zemsty na tych, którzy go odrzucili i potępili? A może znajdzie w sobie dość sił, by oprzeć się demonicznej pokusie?…
Powieść została szybko zauważona i wyróżniona nagrodą Euroconu dla najlepszych europejskich fantastów roku

Odźwierny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odźwierny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– On… – zaczął Orwin.

– Musi nam pomóc – przerwał mu szybko Lart. – I pomoże. Na pewno wiesz, gdzie teraz jest.

Wodziła po nich spojrzeniem spod zwężonych powiek.

– Jeszcze nie masz dosyć, Legiarze?

Orwin o mało nie wyrwał ławeczki z ziemi, trzęsąc nią gwałtownie.

– Nie! Nie o to chodzi, Jaszczurko! Mój medalion zardzewiał i…

Usta kobiety, wygięte w dumny łuk, zadrżały. Nie chciała tego słuchać.

– Okaleczyliście go… Za co? Za głupi wybryk? Za lekkomyślność, którą nazwaliście zdradą? We dwóch na jednego…

– Bez żartów! – krzyknął Lart. – Dostał to, na co zasłużył! Ty zaś milczałaś do tej pory, ponieważ uważałaś karę za sprawiedliwą!

– Karę?! Zniszczyliście go, gdyż uraził waszą dumę… a przede wszystkim z zawiści!

Cofnąłem się, w obawie, że nadszedł koniec nieszczęsnej. Lart jednak, mający żelazne nerwy, opanował się z trudem.

– Dość tego! Gdzie on jest?

– Gdzie? – nie ustępowała. – A dokąd go posłaliście, okaleczonego i bezsilnego? Dokąd wysłaliście go na śmierć?

– Na śmierć? – powtórzył z lękiem Orwin.

Zerknęła nań mimochodem, potem znowu spojrzała odważnie, a nawet wyzywająco w oczy Larta.

– Żyje i jest szczęśliwy! I jeszcze tutaj wróci. Doczekasz się tego, Legiarze!

– Skąd wiesz? – szybko zapytał Lart. – Obserwujesz go? – Masz jego krew, prawda?

Orwin znowu pochylił się, przejęty, lecz jego kolega machnął nań ręką z rozdrażnieniem.

– Nie gadaj głupstw… Ona nie ma takiej mocy, by utrzymywać więź tyle czasu.

Kobieta skinęła odruchowo głową z triumfalnym uśmieszkiem. Nadal przenosiła wzrok z jednego na drugiego. Nawet mnie obdarzyła przelotnym uśmiechem. Rozjaśniła twarz i wyprostowała ramiona. Potem powoli sięgnęła dłonią za gors prostej szaty i wyciągnęła coś na kształt złożonej we czworo cienkiej serwetki. Mięła zwitek w dłoniach, spoglądając na wyłamującego palce Orwina i zastygłego jak kamień Legiara.

Milczenie się przeciągało. W końcu kobieta rozwinęła całkowicie serwetkę z pełnym wyższości grymasem.

Pośrodku białego materiału widniały dziurki ze zwęglonymi brzeżkami.

Zwycięski uśmieszek kobiety w jednej chwili zamienił się w przeraźliwy skurcz.

– Wielkie nieba – szepnął Orwin.

Czerwone wypieki zniknęły z jego oblicza i stało się trupio blade, jakby uciekła zeń cała krew.

Przez podwórzec zdążał w naszą stronę Mart, poruszając się długimi susami.

Lart milczał jak zaklęty.

Kobieta jęknęła żałośnie i upuściła zniszczoną szmatkę. Lart schylił się szybko i podniósł ją, po czym natychmiast odrzucił, ponieważ skrawek materiału buchnął czerwonym płomieniem, aby po chwili obrócić się w pył.

– Marran – powiedziała głucho Jaszczurka.

Mart podbiegł do niej, podtrzymał i przytulił do siebie. Nikt, oprócz mnie, chyba nie zauważył, jak boleśnie zadrgały mu wargi na dźwięk tego imienia.

Orwin patrzył na kolegę, załamując ręce. Lart milczał.

Mart próbował odprowadzić żonę do domu, ta jednak stawiła opór, odepchnęła go lekko i usiadła na ławce.

– Larcie… – szepnęła – Larcie…

Legiar prędko schylił się ku niej.

– Co?

Podniosła twarz zalaną łzami.

– Przysięgnij… że nie prześladowałeś go po tym, jak…

Nie dokończyła. Lart westchnął, dotknął jej ramienia i przyciągnął do siebie, patrząc prosto w jej rozgorączkowane źrenice.

– Przysięgam na niebiańską światłość. Nic więcej mu nie zrobiłem.

Znowu spuściła głowę. Nie sprzeciwiała się, kiedy Mart wziął ją na ręce i zaniósł do domu. Orwin chciał iść za nimi, lecz Lart chwycił go za ramię.

– Chodźmy. W niczym tutaj nie pomożemy ani nam nie pomogą.

W domu głośno zapłakało niemowlę.

Część piąta. Pojedynek

Gęsta, aksamitna ciemność.

Leżał na gładkich deskach, które wydawały się miękkie jak pierzyna. Nie widział nad sobą nieba ani żadnej powały.

Kiedy poczuł na szyi dotknięcie długiego, zimnego jak żmija ostrza topora… Czyżby rację miała jednooka starucha, niańcząca go w dzieciństwie, czyżby śmierć rzeczywiście była początkiem czegoś nowego? Gładkie deski… Zaraz, stara niania mówiła, że ciało pozostaje na ziemi, aby można je było pochować. Czy moja dusza jest w stanie odczuwać gładkość podłoża, a także przyjemne, nadpływające ze wszystkich stron ciepło? Nagle odczuł przeciąg… Niebiosa, gdzie ja jestem?

W niewidocznym ognisku trzaskają polana.

WITAJ, MARRANIE.

Kto to powiedział? Czyżbym przywitał sam siebie?

Cichy śmiech.

Słyszałem go już, wtedy się bałem, ale teraz…

Raul przeciągnął się. Ciało było mu posłuszne. Nie odczuwał strachu ani bólu. Światło… Skąd to światło? Ach tak, od ogniska. Dwa szerokie snopy światła strzelają gdzieś z boku i uważnie omiatają deski, wydobywając wszelkie nierówności i kwadratowe łebki gwoździ…

Zebrał siły i wstał. Rozglądał się, czekając aż oczy przywykną do półmroku. Klatka, komedianci, grad zgniłych owoców, szafot – kiedy to się zdarzyło? Rok, czy minutę temu?

Ostrożnie ruszył przed siebie, rozchylając przezroczyste tkaniny, zwieszające się z góry. Szukał na oślep, nie wiadomo dlaczego przekonany, że zaraz odnajdzie tego, kto…

NIE SZUKAJ MNIE, MARRANIE.

Wzdrygnął się i zatrzymał.

NIE SZUKAJ. JESTEM TUTAJ, STAŁAM SIĘ CZĘŚCIĄ CIEBIE.

Kim jesteś?

TWOJĄ JAŹNIĄ. ZOSTAŁEŚ WYBRANY.

Przez kogo?

PRZEZ LOS. I SIŁĘ. NIE RÓB TAKICH ZDZIWIONYCH OCZU, WIEDZIAŁEŚ O TYM JUŻ WCZEŚNIEJ. O CZYM ROZMYŚLAŁEŚ, KIEDY BYŁEŚ MEBLEM W DOMU TEGO, KTO NIE DORASTA CI DO PIĘT?

Wstrząśnięty Raul chwycił dłońmi szorstkie, opadające nań z ciemności, koronkowe zasłony. Ktoś przemawiał doń z jego wnętrza. Tak jak wtedy, na drodze, kiedy obawiał się, że zaczyna wariować…

Niebiosa, ja naprawdę oszalałem! Tylko fantazja szaleńca mogła wydobyć z niebytu owo miejsce: nagie deski, po bokach spływające kaskady tkanin, pośrodku zaś trzaska polanami najzwyklejszy w świecie ogień… Majaczę. Jestem szalony.

Cichy śmiech.

DŁUGO BYŁEŚ SZALONY. ŻAŁOWAŁEŚ UTRATY MAGICZNEGO DARU. A PRZECIEŻ PRZEZNACZONE CI BYŁO OSIĄGNĄĆ POTĘGĘ, W PORÓWNANIU Z KTÓRĄ MAGICZNA MOC JEST DZIECINNĄ ZABAWKĄ. TERAZ SIĘ WAHASZ? TAK JUŻ PRZYWYKŁEŚ DO BYCIA OFIARA? ZAJRZYJ W GŁĄB SWOJEJ DUSZY, MARRANIE, A ZOBACZYSZ TAM MNIE.

Marrana ogarnął lęk.

NIE BÓJ SIĘ, BO TO CIEBIE BĘDĄ SIĘ BAĆ. CIEBIE, KTÓRY JESTEŚ WYBRAŃCEM. WIEDZIAŁEŚ, ŻE NIM JESTEŚ.

Rzeczywiście, wiedział o tym wcześniej.

Kiedy przywiązali go za ręce do siodła i ciągnęli za koniem wiele mil, poganiając batem.

Kiedy go pobili, a potem skręcał się jak zdeptany robak w błotnistym rowie.

Kiedy włóczył się oberwany po gościńcach, umierając z głodu, jeśli ktoś litościwy nie dał mu kawałka chleba!

Wędrował w towarzystwie nędzników i nikczemników, zaśmiecających tylko niepotrzebnie powierzchnię ziemi. Starał się świadczyć im dobro, oni zaś odpłacili podłością, zdradą, zgniłymi owocami, radosnym wyciem podnieconego tłumu i szafotem.

Wszystko to nędzna hołota. Niebiosa, czemu znosicie jej istnienie?

NIE WARTO SIĘ NIMI ZAJMOWAĆ. POMYŚL O INNYCH.

Ciało Marrana drgnęło konwulsyjnie. Ujrzał niezwykle wyraźnie przedpokój z dwoma pokracznymi, rogatymi wieszakami po obu stronach drzwi. Jak trzęsą rękami zamienionymi w drewniane pałąki, jak otwierają usta, które są teraz okrągłymi dziurkami po sękach na wypolerowanych stojakach i błagają o zmiłowanie!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odźwierny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odźwierny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Odźwierny»

Обсуждение, отзывы о книге «Odźwierny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x