Marina Diaczenko - Odźwierny

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Odźwierny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odźwierny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odźwierny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pierwsza część cyklu fantasy Tułacze (Skitalcy). Odźwierny jest debiutem powieściowym Mariny i Sergieja Diaczenków i zarazem pierwszym tomem cyklu Tułacze, opowiadającego o ludziach błąkających się na pograniczu dwóch światów, realnego i nadprzyrodzonego. Wielki czarnoksiężnik traci wszystko: magiczną moc i miłość swego życia. Wystawiony zostaje na pokusy złowrogiej, diabolicznej potęgi, która pragnie przedostać się do ludzkiego świata. Za cenę odzyskania czarodziejskich zdolności miałby się stać tytułowym Odźwiernym, który otworzy wrota wymiarów i sprowadzi na świat niewyobrażalne zło. Czy wybierze drogę zemsty na tych, którzy go odrzucili i potępili? A może znajdzie w sobie dość sił, by oprzeć się demonicznej pokusie?…
Powieść została szybko zauważona i wyróżniona nagrodą Euroconu dla najlepszych europejskich fantastów roku

Odźwierny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odźwierny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Chwileczkę – powiedział oficer i sięgnął za pazuchę Raula.

Marran szarpnął się do tyłu, chwycili go więc mocniej za ramiona, a dowódca wydobył na światło dzienne niewielkie, brudne zawiniątko.

– To moje! – krzyknął Raul.

Dowódca wyszczerzył zęby.

– Co ty powiesz…

Szmatka upadła na ziemię i ukazały się oczom wszystkich złoty grzbiet oraz szmaragdowe ślepia. Gapie westchnęli ze zdumienia.

– Patrzcie! Złoto!

Tilli głośno i siarczyście zaklęła. Dowódca patrolu uśmiechnął się złowieszczo.

– Widzę, że już wcześniej się nieźle napracowałeś… Odprowadźcie go! – rozkazał podkomendnym.

Powlekli go przez tłum, który szemrał groźnie: złodziej, złodziej…

Rozstępujący się ludzie wytykali go palcami, ktoś cisnął kamieniem. Firmament okolony spiczastymi dachami wirował nad jego głową coraz szybciej i z każdym krokiem mężczyzna coraz bardziej zapominał, czym jest łan trawy, smak wina i ostry zapach zakurzonych ksiąg.

Kareta pozostała w zajeździe, my zaś ruszyliśmy w powrotną drogę konno. Lart spieszył się, pędziliśmy więc bez wytchnienia od świtu do zmierzchu. Mijane miasta i wsie zlewały się w jedną kolorową smugę, szybko znikając za plecami.

Pewnego dnia przyszło nam nocować pod gołym niebem. Rozpaliliśmy ognisko przy brzegu bagnistego jeziorka. Zbiornik ten tworzyły liczne, wątłe źródełka, z trudem przebijające się przez gęste kępy szuwarów.

Niebo spoglądało na nas tysiącem oczu błyszczących zdziwieniem, a w zaroślach pieniło się bujnie nocne życie. Drzemałem owinięty opończą, Lart zaś siedział przy ognisku i co pewien czas wypisywał w powietrzu płomienne symbole trzymaną w dłoni różdżką. Tajemnicze wzory wisiały chwilę w powietrzu, jarzyły się i gasły.

– Nie udało się – przemawiał mag do ognia. – Bezpłodne poszukiwania, daremne trudy…

W tej chwili kolejny ognisty symbol zawisł trochę dłużej niż poprzednie, potem rozsypał się w fajerwerk kolorowych iskier. Westchnąłem ciężko i zamknąłem oczy, ale nie mogłem zasnąć. Pod powiekami jawiła się rdza zżerająca złoto, a plamy płomieni zdawały się łuną pożaru. „Ogniu, oświeć me oczy… „.

Kręcąc się niespokojnie, w końcu wstałem. Nad ranem zrobiło się chłodno, a od błotnej topieli nadciągała mgła woniejącym zgnilizną tumanem. Poczułem silne pragnienie, pozostawiłem zatem mego pana, który akurat przysnął i udałem się na poszukiwania czystego źródełka.

Odnalazłem je po cichutkim, lecz dobrze słyszalnym w zarannej ciszy szmerze. Ostrożnie zszedłem na błotnisty brzeg i trochę na oślep podstawiłem złożone ręce, a potem spierzchnięte wargi.

Ucichły nocne hałasy w zaroślach. Miałem przed sobą zwierciadło czystej wody, nie zarośniętej przez szuwary. Odbijały się w nim niepewnie gasnące już gwiazdy. Wsparłem się dłońmi o mokrą trawę i pochylony ujrzałem swoje odbicie, ciemny zarys sylwetki. Już prawie świtało.

Z czubka mego nosa spadła kropla wody i zrobiła kręgi na wodzie. Kiedy powierzchnia znowu się wygładziła, zobaczyłem cień człowieka, stojącego za mymi plecami.

– Mój panie? – zapytałem szeptem.

Cień zakołysał się i w tej samej chwili pojąłem, że to ktoś inny. Suchy szelest szuwarów wydał mi się przerażający.

Powoli się wyprostowałem i obejrzałem do tyłu. Nie zobaczyłem nikogo!

W wodzie plusnęła jakaś spora rybka. Nie miałem odwagi spoglądać znowu w tamtą stronę.

Dałem susa w bok jak spłoszony zając i podbiegłem do gasnącego ogniska, przy którym spał na siedząco niczego nie podejrzewający Legiar.

– Panie, panie!

Nie spał już. Siedział pochylony i spoglądał spode łba na człowieka, który stał po drugiej stronie paleniska i grzał dłonie, wyciągając je nad resztką żaru.

Niebo poszarzało.

– Długo kazałeś na siebie czekać, Orwinie – stwierdził chłodno Lart.

– Są rzeczy, które przeszkadzają żyć nawet magom – odparł ochryple przybysz.

Był to nasz stary znajomy Orwin: wychudzony, z jeszcze bardziej zapadniętymi i mocniej płonącymi oczami, ponury i wyniszczony. Gdzieś zniknęła szalona energia, z jaką pojawił się w naszym domu trzy miesiące temu!

– Damirze – rzucił mój pan przez plecy – podsyć szybko ogień!

Namokłe od rosy polana źle się paliły, lecz mag ani myślał mi pomagać.

Rozdmuchując gryzący dym, ujrzałem w dłoniach Orwina znany mi już medalion na łańcuchu.

– Jak widzisz, Legiarze, rdza prawie całkiem go zżarła.

Lart pochylił się nad medalionem, lecz nie dotknął go. Potem przeszedł się parę razy wokół ogniska, wysoko unosząc nogi, wreszcie gwałtownie zatrzymał.

– Znalazłeś go? Tego, o którym mówiłem?

Orwin pokręcił głową. Lart znowu zaczął krążyć dookoła, coraz szybciej i energiczniej.

– Nie mogę go odnaleźć – odparł powoli tamten. – Ty też nie potrafisz. Skoro nie jest magiem, nie ma z nim kontaktu… Gdybyś zachował jakiś przedmiot, znajdujący się wcześniej w jego posiadaniu…

– Nie jestem próżną damą, która skrywa pamiątki w szkatułce – warknął Lart – on zaś nie był mym oblubieńcem, abym miał trzymać jego rzeczy.

– Najlepsza byłaby krew – powiedział cicho drugi mag. – Chociażby jedna kropla. Wtedy zdołalibyśmy go wyśledzić.

Lart podrzucił czubkiem buta gałązkę, która nawinęła mu się pod nogami. Zrobiła łuk w powietrzu i uderzyła o spróchniały pień.

– Dość już o tym… Tak czy owak, nie znalazłeś Marrana. Ja zaś nie znalazłem niczego, co posunęłoby poszukiwanie twojej Trzeciej Siły choćby o włos. Twój medalion zardzewiał, niczym gwóźdź w cmentarnym ogrodzeniu… I co dalej?

Zadumałem się, usłyszawszy znajome miano. Wyglądało na to, że myśli o nim wciąż ostatnio zaprzątały głowę mego pana. Teraz zaś okazywało się, że już dosyć dawno kazał go odszukać. Tylko dlaczego?

– Od samego początku wszystko zrobiłem źle – burczał dalej Legiar. – Poszukiwałem jej, przywoływałem, słuchałem pogłosek, a tymczasem…

– A tymczasem… – powtórzył Orwin jak echo.

Lart wzdrygnął się.

– Tymczasem Marran chodził swobodnie po świecie.

Człowiek, którego wykluczyliśmy z naszego kręgu… Wyswobodziłem go, gdyż tak umówiłem się z Baltazarem, lecz nie wiem, czy wszystkie klepki wciąż ma na miejscu! Kto by nie zwariował od takiego wstrząsu!

Zaczął jeszcze szybciej przebierać nogami, tworząc wydeptaną, czarną ścieżkę w mokrej trawie.

– Więc myślisz… – wymamrotał Orwin.

Lart znowu gwałtownie się zatrzymał, aż spod butów trysnęły grudki ziemi.

– Nic nie myślę i w ogóle nie chcę o tym myśleć. On stracił magiczny dar… Może więc mógłby okazać się magiem, który zarazem nim nie jest, tym samym, o którym mówi przepowiednia. Teraz jest jednak zdruzgotany, zniszczony i dlatego nawet przez chwilę nie brałem go poważnie pod uwagę!

Wciągnął ze świstem powietrze, potem cały oklapł i westchnął zatroskany.

– Ech…

Poczułem bolesny skurcz w żołądku od tego gorzkiego westchnienia. Mój mroczny pan zdecydowanie nieczęsto pozwalał sobie na taki ton.

– Nie brałeś go pod uwagę, ponieważ nie chciałeś – powiedział cicho Orwin. – Po prostu nie chciałeś przyjąć do wiadomości, że Marran jest Odźwiernym.

Lart spojrzał na niego bystro.

– Nie gadaj bzdur…

Okręcił się na pięcie i zaczął krążyć w drugą stronę, przejęty jak nigdy.

– Na wiele naszych pytań mógłby odpowiedzieć stary Orlan z podgórza, gdyby tylko nie skonał, ujrzawszy coś strasznego w Wodnym Zwierciadle. Podobno jawił się tam jakiś niesamowity, niewidzialny towarzysz podróży… Kim był podróżnik? I kto go prześladował?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odźwierny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odźwierny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Odźwierny»

Обсуждение, отзывы о книге «Odźwierny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x