Marina Diaczenko - Odźwierny

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Odźwierny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odźwierny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odźwierny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pierwsza część cyklu fantasy Tułacze (Skitalcy). Odźwierny jest debiutem powieściowym Mariny i Sergieja Diaczenków i zarazem pierwszym tomem cyklu Tułacze, opowiadającego o ludziach błąkających się na pograniczu dwóch światów, realnego i nadprzyrodzonego. Wielki czarnoksiężnik traci wszystko: magiczną moc i miłość swego życia. Wystawiony zostaje na pokusy złowrogiej, diabolicznej potęgi, która pragnie przedostać się do ludzkiego świata. Za cenę odzyskania czarodziejskich zdolności miałby się stać tytułowym Odźwiernym, który otworzy wrota wymiarów i sprowadzi na świat niewyobrażalne zło. Czy wybierze drogę zemsty na tych, którzy go odrzucili i potępili? A może znajdzie w sobie dość sił, by oprzeć się demonicznej pokusie?…
Powieść została szybko zauważona i wyróżniona nagrodą Euroconu dla najlepszych europejskich fantastów roku

Odźwierny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odźwierny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Trzydzieści dziewięć.

Nastała chwila milczenia. Baltazar spojrzał chłopcu prosto w oczy, dziwiąc się, jak szeroko mogą otwierać się zwężone dotychczas powieki. Potem mag pstryknął palcami. Morze ożyło, fale zaczęły znowu silnie uderzać o brzeg. Est położył ciężką dłoń na ramieniu Raula.

– Szczeniak – zaskrzeczał z odcieniem czułości. – Bezczelny szczeniak.

Zbudziło go delikatne dotknięcie.

Ognisko dogasało w ostatnich czerwonawych błyskach, a do Raula tuliło się coraz mocniej coś miękkiego, ciepłego, niemal gorącego i dyszącego namiętnie. Marran dotknął ostrożnie owej istoty i przekonał się, że jej naga skóra jest niewiarygodnie gładka, tu i ówdzie pokryta lekkim puszkiem.

– Przeziębisz się – wymamrotał półprzytomnie młody mężczyzna. – Noc jest zimna…

Tilli nie odpowiedziała, lecz westchnęła jeszcze namiętniej i jeszcze mocniej przywarła do Raula.

Marran leżał nieruchomo, czując dwie urocze krągłości na swojej piersi i łaskoczące mu twarz włosy z wplątanymi źdźbłami trawy oraz małą, lekko wilgotną dłoń, gładzącą go po czole.

– Ru, zawsze marzyłam o kimś takim, jak ty…

– Zimno jest… Ubierz się… – powtarzał, próbując opanować narastającą w nim falę namiętności.

– Nie odpychaj mnie…

Rozchyliła mu kołnierz i pogładziła go po szyi.

– Jesteś taki dobry… Wszyscy inni to bydlaki, a ty jeden jesteś prawdziwym człowiekiem! No, co z tobą?

Jej dłonie gładziły jego odsłoniętą skórę. To było jak uderzenie piorunu!

– Kocham cię, Ru – powtarzała bez przerwy. – Zawsze o takim…

Usta dziewczyny trochę niezręcznie wpiły się w jego wargi.

Dogasające ognisko niosło ciężką woń dymu. Smagana porywami chłodnego wiatru skóra dziewczyny pokryła się gęsią skórką. Marran przytulił ją mocno, pragnąc rozgrzać. Zadrżał wewnętrznie, czując nadciągający przypływ bezwstydnych, gorących, pobudzających szybsze pulsowanie krwi w żyłach wizji.

Tilli wciąż mamrotała swoje, a jej drobne paluszki zmagały się właśnie z zapięciem jego koszuli. On uśmiechał się głupio w ciemności, gładząc machinalnie skórę na jej wystających żebrach, nieoczekiwanie twarde biodra i płaski, umięśniony brzuch. Nie miał siły opierać się dłużej tej gorącej fali, jaka go rozpierała od środka.

Wokół nich triumfowała mroczna, jesienna noc, sowy pohukiwały przeszywająco, wiatr szeleścił w pożółkłej trawie. Migotał żar dogasającego ogniska.

Tilli dała sobie w końcu radę z guzikami i jej drobna, wilgotna dłoń zawędrowała pod koszulę młodzieńca. Natrafiła na zawiniątko, skrywające złotą figurkę ze szmaragdowymi ślepiami.

– Ojej – szepnęła ze zdziwieniem – co to takiego?

Marran drgnął jak od uderzenia. Zerwał się z posłania I usiadł, przyciskając zawiniątko do piersi. Odepchnął dłonie dziewczyny.

– Nie twoja sprawa. Idź spać.

Serce podeszło mu niemal do gardła. Tilli siedziała przed nim naga i drżąca. Wyglądała w tej chwili jak rażona gromem. Ze śliwkowych oczu płynęły strugi gorzkich łez.

Następnego ranka ani razu na niego nie spojrzała.

Szli gościńcem. Raul spoglądał na emanujący urazą, kędzierzawy tył głowy dziewczyny i przeklinał siebie, Tilli, swój los i zdumiewał się, wzdychając, głupim porządkiem tego świata.

Trakt ożywiał się o tej porze. Naszych wędrowców dogoniły skrzypiące wozy. Konie pociągowe rzucały na piechurów spojrzenia pełne wyższości. W tę samą stronę sunęły powoli także wołowe zaprzęgi, człapali żebracy w łachmanach, ostrożnie szli ślepcy z przewodnikami, zamaszyście kroczyli rzemieślnicy ze skrzynkami narzędzi na ramieniu. Marran i dziewczyna zatopili się w owej barwnej kompanii. Przed oczyma tak różnorodnej gromady objawił się spory gród.

Najpierw pojawiły się dachy baszt, potem wieże w całości i mury obronne z czerwonej cegły, a nad blankami tychże masa kręcących się na wietrze i błyszczących w słońcu wiatrowskazów. Zdawało się, że mieszczanie puszczają w biały dzień fajerwerki.

Zachwycona tym widokiem dziewczyna, zapomniała o swej obrazie i zagadała do młodzieńca:

– Spójrz tylko!…

Tłumek wokół gulgotał z zapałem.

Raul zasłonił dłonią oczy przed słońcem. Most zwodzony był opuszczony, przy nim zaś przechadzali się strażnicy w kolorowych uniformach, uzbrojeni w piki. Kontrolowali przybyszów i pobierali myto za wejście do miasta.

Marran zapłacił dwa grosze, za siebie i całkiem spłukaną Tilli.

Wieśniacy z podziwem kręcili głowami, przechodząc przez tunel potężnej, bogato zdobionej bramy. Kiedy wyszli na plac rozciągający się za wrotami, chłopi kręcili się dosyć niepewnie, stając się natychmiast ofiarą miejscowych uliczników, którzy gwiżdżąc i rzucając grudkami błota, starali się ściągnąć z wozów to, co było źle przymocowane.

Raul chwycił Tilli pod ramię i zaciągnął ją w jedną z bocznych uliczek, kręty, wąski zaułek.

Było tutaj stosunkowo cicho. Ich kroki odbijały się echem w ciasno stojących murach. Dziewczyna zadarła głowę i mamrotała ze zdziwieniem:

– Tu jest całkiem jak w studni…

Widoczne było istotnie tylko wąskie pasemko nieba, a dachy kamienic zdawały się chylić ku sobie.

Z okienka na poddaszu wychyliła się głowa w białym czepku, schowała się i po chwili z góry chlusnęła struga pomyj, rozpryskując się na bruku i ochlapując dwoje przechodniów. Tilli uniosła głowę i posłała w górę soczystą wiązankę przekleństw. Okienko się zatrzasnęło.

Za zakrętem okazało się, że zaułek prowadzi pod górkę. Wyszli w końcu na niewielki, okrągły placyk, pośrodku którego stała kamienna rzeźba na niewysokim postumencie. Na okrytej kapturem głowie posągu zasiadał wielki, szary gołąb. Raul powiódł palcem po wyrytych na cokole literach.

– „Święte Widziadło Łaszą”.

– Umiesz czytać? – zdziwiła się Tilli.

Przez placyk przeszło niespiesznie dwóch dostojnych starców z podobnymi kapturami na głowach. Dziewczyna odprowadziła ich wzrokiem, pocierając nos w zamyśleniu.

Wędrowcy pobłądzili jeszcze trochę krętymi zaułkami, dziwując się po drodze miedzianej brodzie na szyldzie cyrulika, blaszanej frydze nad wejściem do piekarni i drewnianej kuli oznajmiającej kręgarza. Potem musieli przywrzeć do ściany, by zrobić miejsce dla wspaniałej lektyki, niesionej przez czterech służących w liberiach, ciężko dyszących z wysiłku. Tilli znowu otworzyła szeroko buzię.

Minąwszy arkadę ozdobioną spiżowymi ornamentami, Marran i jego towarzyszka podróży znaleźli się na ulicy szerszej i bogatszej od innych. Przechodnie z pogardą odsuwali się, dumnie mierząc wzrokiem wysokiego, chudego włóczęgę i bosą dziewkę w łachmanach. Najwyraźniej zbliżyli się do śródmieścia.

Przeszła obok nich piątka wyrostków w czarnych, surowych strojach i ozdobionych srebrnymi frędzlami trójgraniastych czapeczkach. Próbował ich dogonić jeszcze jeden, z plikiem książek pod pachą. Jego kompani bawili się kosztem spóźnialskiego i tak mocno klepali go po karku, że w końcu jego czapeczka upadła na bruk.

Kompania oddaliła się. Raul, wiedziony niewytłumaczalnym impulsem, udał się za nimi. Tilli szła za nim jak cień.

Młodzicy, bez wątpienia studenci, wiedli między sobą ożywiony spór, a swym uczonym słownictwem przyciągali uwagę innych. Najgłośniej i z największym zapałem przemawiał spóźnialski, przy czym jego czapka co chwila zsuwała mu się z czupryny. Raul przyspieszył kroku, dziewczyna dreptała za nim.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odźwierny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odźwierny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Odźwierny»

Обсуждение, отзывы о книге «Odźwierny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x