Margit Sandemo - Gorączka

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Gorączka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gorączka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gorączka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Villemo nie potrafi zapomnieć swego ukochanego Dominika, choć rodzina robi wszystko, żeby ich rozdzielić. Gdy nareszcie spotykają się w Danii, miłość staje się niczym gorączka trawiąca ciało. Villemo ucieka od rodziców i podąża za Dominikiem przez szwedzkie lasy Goinge, w których grasują okrutni snapphanowie, bezlitośnie rozprawiający się z obcymi…

Gorączka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gorączka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A zatem jesteśmy wolni?

– Tak, wszystko na to wskazuje.

– Dominiku, ja nie chcę pytać o przyszłość, nie chcę pytać nawet o jutrzejszy dzień. Chcę tylko spać. Zniosłam wiele, ale wydarzenia ostatniej nocy naprawdę dały mi się we znaki. Jeśli wkrótce nie staniemy na odpoczynek, spadnę z konia.

– Tego powinniśmy unikać – uśmiechnął się. – Sam też jestem potwornie zmęczony. Drżą mi ręce, tak długo miałem je wykręcone do tyłu. Zaraz znajdziemy odpowiednie miejsce.

Jechali jeszcze kawałek na północ, aż mgły rozproszyły się całkiem, a księżyc stał się delikatną bladą plamą na jaśniejącym niebie.

ROZDZIAŁ X

Słońce świeciło spoza porannej mgły jak zimna lśniąca tarcza. Dominik zatrzymał konie.

– Co powiesz na ten brzozowy zagajnik nad jeziorkiem?

Jechali już bardzo długo, Villemo drzemała w siodle. Teraz ocknęła się i oceniała miejsce.

– Ładnie i sporo cienia – rzekła. – Jedziemy tam, Dominiku.

Pozwolili koniom odpoczywać lub paść się, co zechcą. Oboje byli zbyt zmęczeni, żeby się tym przejmować. Znajdowali się w odludnej okolicy daleko od wszelkich traktów. Może dziesiątki lat upłynęły od czasu, gdy jacyś ludzie przechodzili tędy po raz ostatni.

Po tamtej stronie jeziorka krzyczały żurawie. W głębokiej ciszy niósł się daleko przenikliwy klangor, piękny zapewne dla innych żurawi, lecz dla ludzi nie tak bardzo związanych z dziką przyrodą jak Villemo pewnie mniej. To może dziwne, ale także Dominik, wychowany w dekadenckiej atmosferze królewskiego dworu, bardzo kochał przyrodę. Liczne wyprawy kurierskie nauczyły go cenić naturę.

Rozłożyli derki na trawie w cieniu drzew.

– Dobrze tak?

– Nie mogłoby być lepiej – mruknęła Villemo z sennym uśmiechem, rzuciła się na posłanie i zwinęła w kłębek niczym kociak. Dominik okrył ją swoją peleryną.

– Ty też musisz się nią okryć – szepnęła już na wpół śpiąc.

– Nie, mam co innego – odparł i położył się na derce w pewnej odległości od niej.

– Niezłomny aż do końca – szepnęła Villemo tak cicho, że musiał się domyślać jej słów.

Dominik uśmiechnął się tylko gorzko nad własnym losem.

Kiedy uznał, że Villemo już usnęła, wyciągnął rękę i bardzo delikatnie pogładził ją po włosach. Potem przesunął palcem po czole, po nosie, wreszcie zsunął go w dół, na wargi i dotykał ich leciutko.

– Moje kochanie – szeptał. – Moje cudowne, małe, dzielne kochanie.

Potem umilkł. Villemo czekała chwilę.

– Mów dalej – szepnęła sennie. Oczy miała zamknięte, a na twarzy malował się wyraz błogości. – Mów mi jak najwięcej takich rzeczy, ale to paskudne z twojej strony trwonić takie słowa wobec kogoś, kto prawie nic nie rozumie.

– Co ty pleciesz? – roześmiał się Dominik cicho.

– Czy nie mogłeś mówić mi takich słów dziś w nocy?

Dominik wstrzymał dech.

– Dlaczego dziś w nocy?

Villemo jednak nie odpowiedziała. Po omacku odnalazła jego rękę i podłożyła ją sobie pod policzek. Potem zasnęła.

Dominik leżał bardzo niewygodnie, po chwili więc ostrożnie się wyswobodził, po czym wziął Villemo za rękę i zamknął oczy. Słońce przedarło się przez mgłę i ogrzewało ich ciała.

Villemo obudziła się wyspana.

Słońce stało wysoko na niebie. Jeden z koni skubał trawę tuż przy jej głowie.

Usiadła. Nad brzegiem jeziorka Dominik obmywał twarz. Nie miał na sobie koszuli, nogawki spodni podwinął do kolan.

Znowu była z nim. Sama z nim na takim odludziu. Droga, którą razem przebyli, znaczona była tragediami.

Teraz jednak nic im nie groziło.

Powoli, powoli narastało w niej dziwne skrępowanie.

Zmarszczyła brwi. Czy to możliwe? Skąd to uczucie, które coraz bardziej i bardziej się w niej umacnia?

Odważnie pokonała tyle przeszkód, nie tracąc optymizmu przeszła przez tyle udręki, mając przed oczyma tylko jeden cel: być razem z nim.

A teraz?

Ogarniało ją coraz większe zdumienie.

Jest z nim sam na sam, a odczuwa przede wszystkim nieśmiałość.

Dominik odwrócił się i zobaczył, że ona też już nie śpi. Podszedł do niej mokry, z kroplami wody perlącymi się na skórze.

– Wiesz, co odkryłem? – zapytał ze śmiechem. – Że kierowaliśmy się bardziej na zachód niż na północ. Poznaję to po słońcu i po drzewach.

Nowy stan psychiczny, w jakim znalazła się Villemo, utrudniał jej swobodną rozmowę.

– Czy to katastrofa?

– Chyba nie. Bo właściwie to do jakiego my celu zmierzamy?

No właśnie, jaki mają cel? Dla Villemo istniał tylko jeden jedyny: Dominik. A co powinna robić teraz? Dokąd jechać?

– Villemo, co z tobą? – zaniepokoił się i usiadł obok.

Ona wpatrywała się w ziemię, obserwując małego żuka, który usiłował przejść przez źdźbło trawy. Może idzie do swojej wybranki, myślała. I napotyka na drodze trudne do pokonania przeszkody.

– Villemo – rozległ się znowu łagodny głos Dominika.

– Ja… Ja tego nie rozumiem.

– Czego?

– Nie, nie mogę powiedzieć.

– Musisz.

Próbowała wstać.

– Jedźmy dalej!

On jednak przytrzymał ją za ramię.

– Nie, musisz mi powiedzieć, o co chodzi!

Zwlekała jeszcze chwilę.

– Czy mogłabym się najpierw umyć? Jestem brudna, lepię się od potu.

– Oczywiście, proszę bardzo! Zaczekam tutaj. I nie będę podglądał.

Dawna Villemo powiedziałaby: „Tylko spróbuj!” Nowa milczała onieśmielona.

Gdy wróciła, Dominik zrobił jej miejsce obok siebie i położył rękę na jej dłoni. Cofnęła się spłoszona.

– Villemo, czuję się dotknięty.

– Nie miałam takiego zamiaru.

– Ale co się stało?

– To wszystko jest zbyt skomplikowane, żeby o tym rozmawiać. Poza tym musiałabym ci tyle spraw wyjawić.

Milczał przez chwilę, przyglądając jej się badawczo.

– Proszę cię.

Nie patrząc mu w oczy, powiedziała cicho:

– To w końcu żadna tajemnica, że zachowywałam się bezwstydnie.

– Ja tak nie uważam.

– Owszem, tak było. Ścigałam cię, Dominiku, nikt nie może temu zaprzeczyć. Gnała mnie jakaś gorączka, straszna tęsknota, którą tylko ty mogłeś ukoić. Poświęciłam wszystko, byleby tylko być z tobą.

Umilkła. Dominik czekał, nie spuszczając z niej wzroku.

– Żadna przeszkoda nie była dla mnie zbyt wielka.

To ja uwolniłam cię z duńskiej niewoli. Musiałam robić rzeczy, które wolałabym raczej przemilczeć. Teraz jednak trzeba to wyjawić. Wszystko.

Widziała, jak on miażdży w palcach źdźbło trawy.

– Villemo, co ty zrobiłaś? – wyszeptał zdławionym głosem.

Czuła gorycz w ustach na myśl o tym, że będzie musiała powiedzieć.

– Komendant w twierdzy w Kopenhadze… on prosił mnie o drobną przysługę.

– Nie! – jęknął Dominik.

– Nie, nie! Nie było tak źle, jak myślisz. On… chciał tylko na mnie patrzeć.

Dominik jęknął znowu.

– I ty mu pozwoliłaś?

– A miałam cię zostawić w niewoli?

– Czy on cię dotknął? – spytał bezbarwnie.

– Ja go nawet nie widziałam. Wszystko poszło gładko. Wyobrażałam sobie, że to ty mi się przyglądasz.

– O Boże, Villemo! Czy masz więcej takich tajemnic?

– Nic ponadto, że latałam za tobą niczym ladacznica.

– Nie wolno ci tak mówić, to nieprawda. Jesteś dzielna i godna szacunku. Ale wciąż się zastanawiam, co chciałaś powiedzieć, zanim zasnęłaś. Że powinienem był mówić ci takie słowa ostatniej nocy?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gorączka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gorączka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lilja I Goram
Margit Sandemo
Cizia Zykë - Gorączka
Cizia Zykë
Отзывы о книге «Gorączka»

Обсуждение, отзывы о книге «Gorączka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x