Margit Sandemo - Ostatni Rycerz

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Ostatni Rycerz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatni Rycerz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatni Rycerz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tristan Paladin, najwrażliwszy z Ludzi lodu, był człowiekiem głęboko nieszczęśliwym. Jego życie nie miało sensu, dopóki nie spotkał Hildegardy, poniewieranej i upokarzanej przez męża, cierpiącej na śmiertelną chorobę. Tristan, obdarzony rycerskim charakterem, zapragnął pomóc nieszczęśliwej kobiecie. Zetknął się z groźnym zakonem, składającym w ofierze ludzi i pragnącym obalić króla…

Ostatni Rycerz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatni Rycerz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie żyje? – zapytał Dominik.

– Oczywiście! Była tak sponiewierana, że budziło to niemal współczucie.

– Niemal? – prychnęła Villemo zaczepnie. – One także są ludźmi. Wszak nie znamy motywów, które popchnęły je do takiego życia. Na początku mogła nimi powodować ogromna rozpacz, a potem wszystko już potoczyło się jak lawina. No, ale co z tego? Zabójstwa ulicznic nie należą do rzadkości. Cóż takiego szczególnego było w tym przypadku?

– Przede wszystkim obrażenia, wskazujące na wyjątkowe okrucieństwo. Ale było coś jeszcze… coś, co do szaleństwa przeraziło ludzi, którzy ją znaleźli: Dalej mów ty, doktorze, to do ciebie trafiło sprawozdanie.

Medyk czuł się wyraźnie nieswojo.

– Mówiono, że miała…

– Przepraszam, że przerywam – wtrącił Tristan. – A więc nie badaliście jej sami?

– Nie, ci głupcy pogrzebali ją w popłochu. Włożyli także żelazo do trumny.

– Ach, tak! Mówcie dalej!

– Są więc dwa nadzwyczaj zadziwiające momenty tej sprawy. Po pierwsze cała przednia połowa jej ciała była lodowato zimna…

– To chyba naturalne – przerwała mu Villemo – jeśli leżała na dworze przez całą noc o tej porze roku?

– Nie, bowiem plecy były zwyczajnie chłodne, jak zawsze u nieboszczyka. Ale to nie wszystko, jeszcze większą grozą napawało coś innego. Leżała na plecach i cała była obsypana paskudnym szarym pyłem… całą przednią część ciała miała… jak gdyby weszła w kontakt z czymś… nie wiem, jak to określić.

– Czymś, co obróciło się w proch? – zapytała Villemo spokojnie. – Jak ziemia? Ziemia z grobu? Czy to właśnie chcecie powiedzieć?

– Nie ja – odparł nadworny medyk. – Lecz ci, którzy ją znaleźli. Nie umieli jednak określić tego słowami, tak jak prawdopodobnie trafnie sformułowaliście to teraz wy, pułkownikowo Lind z Ludzi Lodu.

Komendant usiadł wygodniej.

– Dlatego właśnie nie całkiem wierzymy w tę mrożącą krew w żyłach historię. Bo jeśli rzeczywiście było tak, jak powiadają ludzie, to jest całkiem jasne, że ktoś próbował ich straszyć, starał się stworzyć wrażenie, że mamy do czynienia z duchem.

– Takie jest również moje zdanie – potwierdził medyk. – Uważam, że powinniśmy trzymać się ziemi. Dość mamy zmartwień z żywymi Strażnikami, czyhającymi na życie Jego Wysokości.

Dominik włączył się do rozmowy.

– W tym, co opowiadaliście, jest jeden szczegół, który zwrócił moją uwagę. Młody żołnierz, który już gotów był odsłonić tajemnicę zakonu Strażników… Czy nie powiedział: „Już tego nie chcemy, ale nie potrafimy się stamtąd wyrwać”?

Tristan w zamyśleniu kiwnął głową. Villemo wydawało się, że w jego oczach kryje się jeszcze więcej smutku niż zazwyczaj.

– Tak, powiedział coś podobnego – przyznał. – I ja także kiedyś o tym myślałem, ale później w moim życiu tyle się wydarzyło, że o tym zapomniałem.

– Te słowa dowodzą, że młody żołnierz nie był sam – powiedziała usadowiona w najlepszym fotelu medyka Villemo, poprawiając fałdy malowniczo udrapowanych sukien. – Kogo miał na myśli, mówiąc „my”? Wszystkich?

– Na pewno nie – odparł komendant. – Macie rację, to jest być może ważny punkt, który pominęliśmy.

Nadworny medyk był tego samego zdania.

– Czy ten żołnierz miał jakiegoś przyjaciela? W ogóle kogoś bliskiego?

– Sprawdzę to od razu – oświadczył komendant. – Ale teraz sprawy zaszły już tak daleko, że nie wiadomo, kogo pytać. Nie mam odwagi nikomu zaufać.

Wyszedł.

Villemo wypytywała męża:

– Dominiku, czy nic tu nie wyczuwasz?

– Chodzi ci o atmosferę na zamku? Jest zagęszczona, ogromnie skomplikowana… Zbyt wiele wrażeń na jeden raz.

– Żadnego poczucia zagrożenia?

Dominik zastanawiał się.

– Nie śmiem wypowiadać się zdecydowanie.

– Chyba zabawnie mieć takie zdolności? – uśmiechnął się medyk.

– Nie – krótko odrzekł Dominik.

Wrócił komendant, podniecony i spięty.

– Ten młody człowiek, którego zamordowano, miał przyjaciela tu, w koszarach. Już po niego posłałem.

Tristan podniósł się natychmiast.

– To bardzo nieostrożne posunięcie. Przypomnijcie sobie, jak potoczyły się losy wszystkich tych, na których skierowano podejrzenia!

– Och, tak, to prawda. – Komendant szczerze żałował swego pośpiechu i lekkomyślności. – Chodźmy natychmiast!

Wszyscy poderwali się na równe nogi i pobiegli korytarzem ku kwaterom straży. Już prawie na miejscu dogonili żołnierza, którego komendant wysłał z poleceniem.

– Nie musisz szukać już chłopaka – oznajmił podwładnemu. – Sami się tym zajmiemy. Tylko dwa słowa: jak on wygląda? Gdzie przebywa?

Żołnierz ze zdumieniem spoglądał na biegnącą grupkę. Widok Ulvhedina zdecydowanie przyspieszył jego odpowiedź:

– Chyba teraz śpi, w nocy miał wartę. Mieszka w drugim pokoju na prawo. Wysoki, jasnowłosy. Ma cienką, rzadką bródkę. Bardzo młody.

– Dziękuję. Możesz wracać na służbę.

Pognali dalej.

– Ktoś mógł podsłuchać, gdy pytałem o niego przed chwilą – mruknął komendant. – Tu mamy koszary. Drugie drzwi na prawo…

Bez pukania z impetem wkroczyli do pokoju.

Buchnął kwaśny odór potu. Z jednego z czterech łóżek znajdujących się w pomieszczeniu uniósł głowę młody chłopak. Wokół walały się rozrzucone ubrania; poza tym pokój był pusty.

Dominik uznał, że nie należy tutaj prowadzić rozmowy i narażać się na dodatkowe niebezpieczeństwo.

– Załóż mój płaszcz – nakazał młodzieńcowi. – I kapelusz. O, tak. I chodź teraz z nami. Natychmiast.

– Ale ja nie rozumiem…

– Chodzi o twoje życie – szepnął komendant. – Naciągnij kapelusz na oczy. I idziemy!

Wysoki i chudy żołnierz, bardzo teraz blady, usłuchał rozkazu. Całą grupą przemierzali korytarze. Młodzieniec ze spuszczoną głową ciekawskim wydać się mógł szlachcicem, idącym w towarzystwie równych sobie.

Medyk wprowadził wszystkich do swej komnaty i starannie zamknął drzwi na klucz. Zaciągnął też ciężkie zasłony.

– Tutaj nikt nas nie usłyszy – powiedział cicho. – A teraz, mój dobry człowieku, pragniemy ci zadać kilka pytań.

– Mnie? – zdziwił się młodzian. Twarz pokrywał zimny pot. – Dlaczego?

– Byłeś dobrym przyjacielem młodego Christierna, tego, który zginął, prawda? – zapytał komendant.

Chłopakowi z wolna cała krew odpływała z twarzy.

– Cóż, dobrym przyjacielem… No, nie wiem.

– Powiadają, że od czasu jego śmierci chodzisz jakiś odmieniony.

– Nie rozumiem, do czego zmierzacie, łaskawi panowie.

– Christiern był już bliski wyznania nam całej prawdy o Strażnikach Pra…

– Ciii! – jęknął żołnierz z przerażeniem, zdradzając tym samym, że jest zamieszany w sprawę.

– Nikt nas nie usłyszy, upewniliśmy się co do tego już wcześniej – uspokoił go medyk. – I jak? Czy ty także chciałeś się od nich uwolnić?

Nieszczęsny chłopak padł na kolana. Łzy spływały po rzadkich kępkach włosów udających brodę.

– Na miłość boską, nie narażajcie mnie na śmierć! Oni mnie zabiją! Nie zdołam nawet dotrzeć do swego pokoju!

– A więc są na zamku?

– Są wszędzie! Nigdy i nigdzie nie można być pewnym. Błagam was, pozwólcie mi odejść od razu!

– Jeśli chodzi o ciebie, i tak już jest za późno – sucho rzekł komendant. – Jedyne więc, co możesz uczynić, to poinformować nas o wszystkim, co dotyczy Strażników. Tak, abyśmy mogli ich unieszkodliwić. Dopiero wtedy będziesz bezpieczny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatni Rycerz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatni Rycerz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Ostatni Rycerz»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatni Rycerz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x