Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Zła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Zła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tarjei Lind z Ludzi Lodu złożył obietnicę swojemu dziadkowi Tengelowi, że węzełek zawierający tajemnicze medykamenty i cenne receptury – skarb rodowy – przekaże we właściwe ręce. Za najbardziej godnego dziedzica uznał Tarjei Mattiasa, młodszego brata przebiegłego Kolgrima. Kiedy Kolgrim dowiedział się o tym, zło, które skrywał w sobie, wybuchło z wielką siłą…

Dziedzictwo Zła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Zła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To jednak okropne – powiedział z żalem. – Mam na myśli to, że Seren musiał umrzeć, byśmy mogli urzeczywistnić nasz plan.

Kaleb i Knut pokiwali głowami. Wszyscy trzej odczuwali bezsilny żal i rozpacz po śmierci Sorena, wkrótce jednak dostrzegli w tym swoją szansę. I bardzo dobrze rozumieli, co mały Mattias miał na myśli.

Kaleb otrząsnął się z przygnębienia.

– A ty, Knut? Jak myślisz? Będziesz w stanie pójść?

– Zrobię wszystko, byle tylko się stąd wydostać! A poza tym ręce mam wciąż silne, Bogu dzięki.

– Ciągle jeszcze nie mamy pewności, czy w ogóle uda nam się wyjść tak, jak zaplanowaliśmy – przypomniał Kaleb. – Ale ty, Knut, będziesz miał tyle czasu, ile ci potrzeba. A my ci pomożemy. Mattias będzie cię wspierał z góry, a ja z dołu.

Knut skinął głową.

– Wszystko jest w rękach Boga – rzekł poważnie.

Kaleb nie odpowiedział. Być może sądził, że ta najwyższa instancja powinna była włączyć się już nieco wcześniej.

Ostatnie przygotowania rozpoczęli następnego dnia wczesnym popołudniem. Do pieca wkładali już tylko po kilka cienkich szczap, a gdy po pracy górnicy odeszli, wygasili ogień.

Potem usiedli i czekali. Całkiem bezczynni jednak nie byli. Ze swojej nędznej pościeli przygotowali coś w rodzaju noszy dla Knuta, bo chociaż Mattiasowi udało się zaleczyć rany na rękach i nogach przyjaciela, to jednak był on bardzo osłabiony.

Próbowali jakoś mierzyć czas, ale brakowało im jakichkolwiek punktów odniesienia. Piec wciąż był zbyt gorący.

Mattias ledwo się trzymał na nogach po całym dniu pracy.

– Śpiewaj! – nakazał mu Kaleb. – Śpiewaj, to nie zaśniesz!

I Mattias śpiewał. Okropne piosenki, których nauczył się w kopalni i z których nie rozumiał ani słowa. Śpiewał, a dwaj pozostali przytupywali do taktu i śmiali się z jego dziecinnego głosiku. Dobrze, że rodzina z Grastensholm nie mogła słyszeć jego obecnego repertuaru. Ale by wytrzeszczali oczy! A pewnie i zatykali uszy…

W miarę jak upływały godziny, chłopcy stawali się coraz bardziej zdenerwowani. Piec stygł niesłychanie wolno. A przecież potrzebowali dużo czasu, żeby wydostać się na zewnątrz. Chwilami wydawało im się, że już nadchodzi świt. Zaczynało też robić się przejmująco zimno.

Górnicy mogli niedługo nadejść…

– Teraz – oświadczył Kaleb. – Musimy spróbować. W przeciwnym razie możemy nie zdążyć.

Mattias wczołgał się przez duży otwór do pieca.

– No, i jak tam jest? – zapytał Kaleb.

Głos Mattiasa dudnił głucho:

– Mur jest gorący i na ścianach pełno sadzy, ale dymu już nie ma. Można iść.

– Czy widzisz coś w górze? Jakieś światło?

– Nie. Daj mi łuczywo!

Podali mu, a co prosił.

– Wydaje mi się, że komin jest dość obszerny. Ale końca nie widzę. W każdym razie wyjdziemy stąd całkiem czarni – zakończył ze śmiechem.

– Nie szkodzi – odparł Kaleb spokojnie. – Idziemy?

– Idziemy – potwierdzili jednogłośnie.

– Wciąż nie mamy pewności, czy uda nam się wyjść na zewnątrz – powiedział znowu Kaleb. – Może się nagle okazać, że jest za ciasno albo za szeroko. Otwór komina może być w jakiś sposób zamknięty.

– Możemy też spaść na dół – dodał Mattias. – Czy dużo jeszcze nieszczęść zamierzasz przepowiedzieć?

– Nie – uśmiechnął się Kaleb.- jesteś gotów, Knut?

– Od dawna!

Trochę się natrudzili, zanim Mattias wszedł do komina i mocno uchwycił prowizoryczne nosze, zanim Knut uniósł się trochę na rękach, tak by Kaleb mógł wejść do pieca. W końcu jednak rozpoczęli trudną wspinaczkę po ścianach komina. Zastanawiali się najpierw, czy Kaleb nie powinien iść jako pierwszy i wciągać za sobą Knuta, zgodzili się jednak, że najsilniejszy będzie najbardziej pożyteczny na dole. Podpierając Knuta, ułatwi mu wspinaczkę. Dwaj młodsi czuli się też bezpieczniej, niż gdyby szli na końcu niby porzuceni.

– No a jak tam, Mattias? – pytał Kaleb.

– Na razie dobrze – zapiszczał Mattias, zdyszany i przejęty.

Nie mieli ze sobą łuczywa, bo mogłaby się od niego zapalić sadza w kominie. Wciąż było tu ciepło i czuło się duszny zapach dymu, mimo że ogień wygasili już dawno temu.

Mattias przy każdym kroku starannie wyszukiwał w nierównej ścianie oparcia dla stóp i dłoni. Nie miał pojęcia jak radzi sobie Knut, opierający się tylko na rękach. Zapytał.

– Mam do pomocy tyłek – roześmiał się Knut. – No i Kaleba.

Podejmowane wciąż przez Mattiasa próby podciągania noszy pomagały niewiele. Chłopiec zdawał sobie z tego sprawę. Cały ciężar musiał dźwigać Kaleb.

Tym sposobem posuwali się naprzód. W milczeniu ciężko dysząc, krok za krokiem…

Knut zaczął kaszleć.

– Odpoczynek! – zadecydował Kaleb.

Musieli długo czekać, zawieszeni w pół drogi w nieznanej próżni, dopóki atak kaszlu nie minął. Wtedy ruszyli dalej.

Po chwili Kaleb powiedział:

– Tak, teraz to już nie wrócimy na dół.

– Nigdy w życiu! – zawołał Knut. – Już wolałbym tu skonać, uczepiony ściany!

– Co tam u ciebie, Mattias?

– Zdaje mi się, że komin trochę skręca. Tak, rzeczywiście, czuję to wyraźnie!

– Jak to?

– Lekko się zakrzywia. To pewnie dlatego nie widzieliśmy światła.

– Czy wciąż jest tak samo szeroki?

– Jeszcze nie wiem. W każdym razie łatwiej będzie się wspinać, jeśli okaże się już nie tak pionowy – wołał Mattias piskliwie, a jego głos odbijał się głucho od ścian komina.

– Dzięki Bogu i za to – wydyszał Knut. – Jestem śmiertelnie zmęczony.

– W takim razie odpoczniemy – zadecydował Kaleb.

Mattias siedział bez ruchu przy skośnym załomie komina, oparty plecami o ścianę, i myślał, jak bardzo lubi tych dwóch chłopców w dole pod sobą.

– No, ruszamy dalej – rzekł po chwili Kaleb.

Gdy jednak Mattias miał się wczołgać w przewężenie komina, jęknął zrozpaczony.

– Co tam? Coś sobie zrobiłeś? – zapytał Kaleb.

– Nie, ale tu jest tak ciasno! Nigdy tędy nie przejdziemy!

Z dołu usłyszał westchnienia pełne rozczarowania.

– Jesteś pewien? – wołał Kaleb.

– Ja sam chyba się przeczołgam – odparł Mattias. – Ale co zrobię, jeżeli wyjdę bez was?

Cały Mattias, pomyśleli obaj chłopcy na dole i uśmiechnęli się, choć były to gorzkie uśmiechy.

Wszyscy trzej dobrze wiedzieli, co się stanie, jeżeli jeden z nich wyjdzie na wolność, a dwaj zostaną. Nawet gdyby Mattias jak najszybciej dotarł do Grastensholm, a jego dziadek zrobił wszystko, by ujawnić przestępstwo, to i tak będzie za późno. Żadna komisja nie odnajdzie w kopalni ani Knuta, ani Kaleba. W każdym razie nie odnajdzie ich żywych. Już Hauber i Nermarken zatroszczą się o to! Muszą się stąd wydostać wszyscy trzej, i muszą to zrobić teraz!

– Jeżeli ty zdołasz się przeczołgać, my zrobimy to także – obiecał Kaleb.

– Pod warunkiem, że komin nie zwęzi się jeszcze bardziej – mruknął Knut.

Mattias zacisnął zęby.

– Spróbuję!

– Bardzo dobrze – pochwalił Kaleb. – I mów przez cały czas, jak ci idzie!

Jednego bali się panicznie – świtu! I robotników, którzy przyjdą do kopalni, zobaczą, że piec zimny, a chłopcy zniknęli. Oni zaś, uwięzieni w kominie, albo zostaną ściągnięci na dół, albo uwędzeni, gdy w piecu zostanie rozpalony ogień…

Z sercem podchodzącym do gardła Mattias wcisnął się w wąski otwór.

– O! – zawołał radośnie. – Tylko samo przejście jest takie ciasne. Później robi się znowu przestronniej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Zła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Zła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dziedzictwo Zła»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Zła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x