Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czy jesteśmy tutaj sami?
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czy jesteśmy tutaj sami?: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czy jesteśmy tutaj sami?»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czy jesteśmy tutaj sami? — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czy jesteśmy tutaj sami?», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jak cicho! Jak przed wielką burzą! Ciemne chmury nadal wisiały nad horyzontem, a ponieważ Ludzie Lodu zawsze intuicyjnie odgadywali reakcje udręczonej ziemi, to i tym razem pojęli, że na coś się zanosi. Gabriel drżał, miał wrażenie, że coś słyszy… jakby śpiewający w oddali chór… i że wyraża on trudne do określenia uczucia. Czy to ulga? A może lęk? Radość czy przerażenie? Gloria na cześć nowego władcy, czy też błagalna prośba do innych sił, by go powstrzymały?
Na początku śpiew docierał do Gabriela jako dalekie pomruki, teraz dudniło mu w uszach.
Lucyfer uniósł ręce nad ziemią.
To była niezwykła chwila. Chwila, w której dopełniał się los. Zimne dreszcze wstrząsały Gabrielem, widział, jak bardzo napięci są jego krewni, jak pełni pokory i uszanowania.
I oto…
Nagle stało się coś zdumiewającego, coś, czego nikt się nie spodziewał. Z wielkim hukiem rozwarło się niebo i ziemię zalała jasność tak intensywna, że Gabriel musiał zasłonić oczy rękami.
Słyszał krzyki przerażenia, demony zawodziły głośno i przejmująco, odnosiło się wrażenie, że chcą uciekać, lecz nie mają sił. Kiedy Gabriel znowu otworzył oczy, zobaczył, że nawet Lucyfer cofnął się na polanę i że pojawiła się przed nim jakaś postać, równa mu wzrostem, tak samo piękna, lecz o blond włosach, w połyskliwej białej szacie i z mieczem w dłoni. Lucyfer również trzymał miecz, swój potężny czarny miecz.
Niedaleko Gabriela stała Lilith i powtarzała raz po raz drżącym głosem:
– Archanioł Michał. Teraz dokona się próba sił. Archanioł Michał…
Miecze! Gabriel znał przecież Biblię. Obaj giganci byli niegdyś strażnikami Edenu.
Chłopiec po omacku chwycił najbliższą dłoń. Jak się okazało, Tengela Dobrego. Nie mogłem znaleźć sobie lepszego opiekuna, pomyślał.
Miecze rozbłysły i zniknęły w pochwach. Wszystkie istoty zebrane na wzgórzu cofnęły się o parę kroków. Niektóre demony skuliły się na ziemi, inne zakryły oczy, jakby nie mogły patrzeć na zmagania pozbawionych broni archaniołów. Gabriel jednak był jak zaczarowany, nie mógł oderwać od nich wzroku.
Lucyfer starał się ukryć gniew i rozczarowanie.
– A więc nareszcie się ocknęliście? Strach was obleciał?
– Najwyższy nie życzy sobie, byś znowu sprawiał kłopoty – odparł Michał. – Tym razem posunąłeś się za daleko. Musisz zawrócić!
W głosie Lucyfera brzmiała wielka gorycz, kiedy mówił:
– Nie przybyliście, gdy Tan-ghil zagrażał ziemi!
– Tan-ghil nie stanowił żadnego niebezpieczeństwa. Wprost przeciwnie! On przysparzał Najwyższemu dusz. Bowiem ludzie w potrzebie zawsze zwracają się do Pana! Natomiast ty, Lucyferze, jesteś groźny! Ciebie oni by czcili i odwracali twarze od swego Boga.
– Czy to wszystko, czego on pragnie? – zapytał Lucyfer. – Żeby go ludzie czcili? W takim razie niewiele się zmienił od czasów Edenu!
– Nie bluźnij! Ostatnim razem skończyło się to dla ciebie bardzo źle!
– Ale czy wy nie widzicie, jak świat cierpi?
– Pod twoim panowaniem nie cierpiałby mniej. Spójrz, jakich to pomocników sobie znalazłeś! Demony! Myślałeś, że przy ich pomocy zdobędziesz ludzkość?
– A jakie inne istoty miałem do wyboru? Wy odwracaliście się plecami od tych nieszczęśników, dotkniętych złym dziedzictwem potomków Ludzi Lodu, byli odrzucani, nie chciani, nawet w kościele, w żadnym świętym domu. Więc jaki zostawiliście mi wybór? Wracajcie teraz do siebie, pogrążcie się znowu w waszym błogim śnie, zadowoleni i dumni z siebie!
Michał dobył miecza i ciął nim w powietrzu, aż buchnęły płomienie. Nie zamierzał jednak atakować Lucyfera. Chciał tylko, żeby się tamten cofnął.
– Wracaj do swego ciemnego królestwa, upadły bracie! – nakazał głosem o sile gromu. – Czas dany ci na ziemi w tym stuleciu dobiegł końca!
Lucyfer wyprostował się, był teraz jeszcze potężniejszy.
– Zamierzam pozostać tutaj – oznajmił spokojnie, lecz stanowczo. – Tym razem zostanę, bowiem świat mnie potrzebuje. I nie tylko ludzkość. W wielu wspólnotach religijnych zwierzęta i rośliny są traktowane źle, jako mniej wartościowe stworzenia, wyłącznie dlatego, że nie potrafią wychwalać Najwyższego. Nikt nie rozumie lepiej ode mnie, co to znaczy zostać umniejszonym, pozbawionym należnej godności.
– Przestań szydzić! Najwyższy przysłał mnie, bym ci zaproponował powrót. Wiesz przecież, kto posiada największą władzę.
– Teraz już nie. Ponieważ moja władza obejmie cały świat. Mój syn pracował długo nad tym, by przygotować świat na nadejście nowego pana. Są na to gotowe wszystkie religie i wszystkie władze świeckie. Nie tylko chrześcijanie sądzą, że ludzkość otrzymuje za mało wsparcia od swoich bóstw.
– Czy ty sam nie rozumiesz, jaki jesteś niebezpieczny dla Najwyższego? Kto byłby w stanie bardziej skutecznie odwrócić ludzkość od niego niż ty? Ale jeszcze tego nie dokonałeś! Najwyższy wciąż jeszcze ma nad tobą władzę, dobrze o tym wiesz! Wróć tedy do swojej otchłani, bo na to zostałeś skazany!
Lucyfer długo stał bez ruchu i patrzył na byłego przyjaciela. Na szlachetnym obliczu dawnego anioła światłości pogłębiał się wyraz rezygnacji, zmęczenia i bezradności. Gabriel nie chciał być świadkiem jego upadku. Odszedł więc od grupy i usiadł na kamieniu, mniej więcej w pół drogi pomiędzy polaną a szczytem wzgórza.
Głos Lucyfera słyszał stąd dobrze.
– Ja wiem. Ja wiem, kto jest najsilniejszy i dlatego może sobie pozwolić sądzić innych.
Michał uczynił ostrzegawczy ruch mieczem.
– Nie ufam ani tobie, ani zbuntowanym aniołom, które niegdyś poszły za tobą. Dlatego chcę widzieć, jak znikacie. Tam, gdzie ten bezbożny ród nieodpowiedzialnie otworzył przejście do innych światów!
– Nie musimy korzystać z tej drogi! Jesteśmy bardziej niezależni, niż na to wyglądamy! Ale nie odejdziemy, dopóki nie zostanie uznana niesprawiedliwość, jaka wtedy została mi wyrządzona.
– Najwyższy nie dopuszcza się niesprawiedliwości.
– Kto tak twierdzi?
– Najwyższy.
– Oczywiście! Kto w takim razie pozwolił, by ludzie cierpieli straszne wojny, nędzę i trudny do opowiedzenia ból?
– Ludzie sami są temu winni.
Lucyfer wyglądał na bardzo zmęczonego. Powiedział cicho, jakby sam do siebie:
– A zatem czczą swego Boga, którego to cieszy, więc obiecuje im, że ześle na ich wrogów szarańczę oraz inne plagi. Bóg z nami, a śmierć każdemu, kto nie wierzy w Najwyższego. Jakaś stara kobieta, która modliła się i czciła Pana przez całe swoje życie, a potem utraciła dzieci i niewinne wnuki, dowiaduje się, że Pan tylko zesłał na nią próbę, by sprawdzić, czy jej wiara jest dostatecznie silna! Jeśli nie posunęliście się dalej w waszym rozumowaniu, to nie mam wam już nic więcej do powiedzenia!
– Twoje bluźnierstwo nie ujdzie ci na sucho! Natychmiast opuść ziemię, ona nie należy do ciebie! I wiesz, że nie możesz stawiać oporu. Jeśli odmówisz wykonania polecenia, zjawi się tu niebieskie wojsko, a wtedy twoi zwolennicy rozpierzchną się w popłochu!
Lucyfer westchnął ciężko. Chociaż Gabriel znajdował się tak daleko, mógłby przysiąc, że w oczach upadłego anioła zabłysły łzy.
– Pozwól mi tylko pożegnać się z tymi bezbożnikami, jak ich nazwałeś!
I nie czekając na odpowiedź, Lucyfer zwrócił się do obecnych:
– Najdrożsi przyjaciele… Nikt nie może być bardziej upokorzony niż ja tym, co się stało, ale jak wszyscy słyszeliście, ja nie kieruję dowolnie własnym losem. Nie chcę sprowadzać więcej kar na zbroczoną krwią ziemię. Nikt nie jest bardziej mściwy niż ten, który uważa siebie za najmiłościwszego, najłagodniejszego i najlepszego, a który został przeze mnie urażony.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.