Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czy jesteśmy tutaj sami?
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czy jesteśmy tutaj sami?: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czy jesteśmy tutaj sami?»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czy jesteśmy tutaj sami? — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czy jesteśmy tutaj sami?», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jej lęk udzielił się chłopcu.
– Dlaczego nic nie powiedziałaś? – zapytał, kiedy znowu usiadła obok niego.
Sprawiała wrażenie zakłopotanej.
– Nie masz pojęcia, jaki on posiada autorytet, byłam jak ogłuszona i przecież nie mogłam tak po prostu powiedzieć do Lucyfera: „Nie masz prawa się wtrącać!”
Ale potężny usłyszał ją właśnie teraz mimo dzielącej ich odległości.
– Nie lękaj się, Tovo – powiedział anioł światłości spokojnie, a wszyscy go słyszeli. – Dla was, którzyście tyle dla mnie uczynili, sprawy ułożą się jak najlepiej.
Dla nas, może, myślał Gabriel zgnębiony. Ale dla ludzkości w ogóle? Czyż Lucyfer dopiero co nie obiecał gromadzie demonów, że zajmą najznakomitsze miejsca w jego królestwie? A do jakiego stopnia można ufać demonom? I co w ogóle o nich wiadomo? Pomogły Ludziom Lodu, to prawda, były ich sojusznikami i współpracownikami. Ale czy nie postępowały tak ze względu na Lucyfera? Albo dla własnego zwycięstwa? A jeśli odwrócą się plecami do całej ludzkości, a może nawet rozpanoszą na ziemi w najokropniejszy sposób?
Gabriel próbował koncentrować się na swoich notatkach, zastanawiał się, czy tusz w długopisie nie skończy się przed czasem, byle tylko Lucyfer nie odkrył jego myśli. Nie miał odwagi podnieść oczu znad notatnika, żeby nie ściągnąć na siebie przenikliwego wzroku tamtego.
Uważał, że nastrój na polanie stał się bardzo nieprzyjemny.
I nic się nie poprawiło w następnej chwili, wprost przeciwnie: Gabriel został wezwany na górę!
Szedł na uginających się nogach, jak stary człowiek, i mógł się osobiście przekonać, że Tova miała rację. Od upadłego anioła światłości biła jakaś siła, sprawiająca, że zapominało się języka.
– No, mały bohaterze – odezwał się ciepły głos Lucyfera. – Dokonałeś wielkich czynów, ale sam o tym wiesz najlepiej. Ja i moi najbliżsi jesteśmy ci wdzięczni z całego serca. Czego więc sobie życzysz? Z radością spełnię wszystko.
Jąkając się Gabriel zdołał wykrztusić:
– Od dawna wiem, o co chciałbym prosić, panie. To chodzi o Peika, mojego psa i najlepszego przyjaciela. On zaczyna się już starzeć i z każdym dniem jestem o niego bardziej niespokojny. Czy mógłbym…?
– Zachować go jeszcze długo, czy tak? Tak, to rzeczywiście wielkie niedopatrzenie w dziele stworzenia. Wielu, bardzo wielu samotnych ludzi, inni zresztą także, kocha swoje psy tak bardzo jak najbliższych. Ale psi czas na ziemi jest krótki. Masz rację, właściciele bardzo cierpią…
Lucyfer zwrócił się do swego sztabu:
– Pamiętajcie, że musimy się tym zająć! A tymczasem, Gabrielu, zaczniemy od twojego Peika. Możesz czuć się bezpieczny, jeszcze przez wiele lat Peik cię nie opuści.
Gabriel miał łzy w oczach ze wzruszenia.
– Dziękuję, och, dziękuję!
Anioł światłości położył mu rękę na ramieniu i cudowne ciepło rozeszło się po ciele chłopca.
– A potem, Gabrielu, kiedy twój czas na ziemi dobiegnie końca, będziesz mógł spotkać swojego Peika w Czarnych Salach.
– Och, świetnie! Super! Ale…
Spojrzał zakłopotany na stojącą w pobliżu Tulę.
– Tak? Co chciałeś powiedzieć? – zapytał Lucyfer łagodnie.
– No, ja… Ja właśnie myślałem… To niewdzięczność z mojej strony, ale ja… Chodzi o to, że ja widziałem takie piękne domostwa niedaleko Góry Demonów. W otoczeniu małych ogródków i…
– Te domostwa nie są dla ludzi, Gabrielu – rzekła Tula cicho. – Ale jeśli cię to może pocieszyć, to wiedz, że my z Góry Demonów będziemy utrzymywać stałe kontakty z Czarnymi Salami. Będziesz więc mógł nas odwiedzać, kiedy przyjdzie ci ochota.
– A poza tym u nas również możesz mieszkać w podobnym miejscu – wtrąciła Saga.
– Dziękuję, dziękuję – bąkał Gabriel, zakłopotany i tak przygnieciony wszystkimi argumentami, że całkiem zapomniał o ważnych pytaniach, jakie zamierzał zadać, dotyczących nowego światowego imperium.
Kiedy było już po wszystkim i wrócił na swoje miejsce, nie bardzo mógł notować, jakie to pragnienia wyjawiali Lucyferowi inni zgromadzeni. Nie wszyscy chcieli znaleźć się w Czarnych Salach. Niektórym dobrze było tam, gdzie obecnie przebywali, inni, na ogół żyjący, prosili o czas do namysłu, Lucyfer zaś był łagodny i wyrozumiały.
Jeśli zawsze jest taki, to nie mamy się czego obawiać, myślał Gabriel, ale bardzo się starał zajmować bieżącymi sprawami, żeby jego myśli nie zostały przypadkiem odczytane. Pisał więc i pisał.
W końcu Lucyfer wstał i raz jeszcze poprosił zebranych, by pracowali dla niego, zwłaszcza w pierwszym okresie. Należy upowszechniać wiedzę o nowym władcy, wkrótce będzie można wykorzystywać w tym celu prasę i radio, a także ten nowy środek przekazu, telewizję czy jak tam.
Po czym ruszył w stronę skały, a cały orszak za nim, tak że wkrótce polana opustoszała. Marco przeszedł obok Gabriela, Książę Czarnych Sal miał taką uradowaną twarz, że Gabriel poczuł skurcz w gardle ze wzruszenia. Widział też Annę Marię idącą obok swojej córki, Sagi, wybranki Lucyfera. Obie wyglądały na szczęśliwe, ogromnie szczęśliwe, że znowu mogą być razem. Gabriel usłyszał słowa Sagi, że bardzo się cieszy, iż może zabrać matkę do Czarnych Sal.
– Spotkasz tam naprawdę wielu bliskich ci ludzi, mamo – zapewniała z błyskiem w oczach. – I wielu twoich potomków. Będziesz widywać obu moich synów, Marca i Ulvara. Tak, Marco zajmie bardzo wysoką pozycję na świecie teraz, kiedy mój ukochany mąż zdobędzie nareszcie władzę, ale Ulvar również będzie pełnił odpowiedzialne zadania. Twoje prawnuki, Vanja i Linde-Lou, też tam są, a Christa i Nataniel przyjdą do nas, kiedy zakończy się ich ziemskie życie. Zobaczysz, jak będzie nam dobrze!
A pełna życzliwości, dobra Anna Maria uśmiechała się wzruszona.
Demony tłoczyły się na drodze, wyprzedzały Gabriela, by jak najszybciej znaleźć się wysoko na wzgórzach. Dla nich to była wielka chwila!
Jak wielka? zastanawiał się chłopiec przygnębiony.
Odwrócił się i stwierdził, że ściany otaczające miejsce spotkania zniknęły. Znowu miał przed sobą zwyczajną polanę w lesie.
Opodal na zboczu stał Lucyfer i spoglądał na okolicę. Orszak czekał. W dolinie zaczynał się ranek; wprawdzie było jeszcze bardzo wcześnie, dopiero szary brzask rozjaśniał wschodnią stronę nieba, ale noc dobiegała końca. Świat trwał pogrążony w ciszy, nocne marki ułożyły się w końcu do snu, a ludzie kładący się o normalnej porze jeszcze się nie obudzili.
Przed oczyma patrzących Lucyfer rósł do rozmiarów archanioła. Wyniosły, wspaniały, piękny – i straszny! Skrzydła połyskiwały matowym blaskiem, czarne włosy w lokach opadały na ciemne plecy. Postawę miał królewską.
Prawdziwy władca świata.
Spoglądał teraz na obejmujące całą ziemię imperium, które zamierzał właśnie wziąć w posiadanie. Tym razem miał syna, który przygotowywał jego przybycie. Marco pracował bez rozgłosu przez całe stulecie. Zaszczepiał w umysłach i uczuciach ludzi przeświadczenie, że czas dojrzał do zmiany. Nietrudno było ich przekonać, że powinni żyć lepiej, w lepszym świecie…
Ludzie Lodu nie orientowali się kreciej robocie Marca. Aż do ostatniej chwili nie zdawali sobie z tego sprawy. Przedtem działał całkowicie z ukrycia, wpływał jedynie na ludzkie umysły. Ujawnił się dopiero w ostatnich tygodniach. Teraz już mógł, bo Tengel Zły nie stanowił dla niego zagrożenia.
To wszystko Gabriel uświadomił sobie w chwili, kiedy dawny anioł światłości stał na krawędzi skały i dominował nad wszystkim, nawet nad najtajniejszymi myślami obecnych.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.