Margit Sandemo - Demon I Panna

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Demon I Panna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Demon I Panna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demon I Panna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po długich wędrówkach Heike Lind z Ludzi Lodu przybywa do Norwegii, aby odebrać swój spadek. Wszyscy członkowie rodziny pomarli, a majątki przejęli pozbawieni skrupułów oszuści. Heike musi je odzyskać za wszelką cenę, bowiem w Grastensholm ukryty jest magiczny skarb Ludzi Lodu… Sprawy przybiorę pomyślny obrót, dopiero gdy spotka tajemniczą istotę, która jak cień pojawia się w okolicznych lasach…

Demon I Panna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demon I Panna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I znowu zaczęła nimi wymachiwać.

Heike jęknął cicho. Zrozumiał, że musi strzec nie tylko małej Vingi.

Musi wystrzegać się także siebie.

Ta jej niczym nie zmącona niewinność! Mogłaby się okazać po prostu zabójcza, jeśli on nie będzie się miał na baczności.

ROZDZIAŁ V

Tej nocy światło księżyca mogłoby im się przydać. Ale ta mdła tarcza, która połyskiwała matowo na majowym niebie, ani im nie pomagała, ani nie przeszkadzała. Zresztą Heike uznał, że to nawet lepiej, że nie jest za jasno. Noc stanowi dla nich najlepszą osłonę.

Stanęli pod starymi murami Grastensholm. Heike wyciągnął rękę i pieszczotliwie pogładził kamienie.

To jest moje, myślał. Jestem właścicielem i odbiorę to wszystko na mocy prawa dziedziczenia. Problem tylko w tym, że ktoś taki jak pan Snivel nigdy dobrowolnie dworu nie odda. I on zna norweskie prawo, a ja nie znam.

Tu przydałby mi się gospodarz Arva Gripa, poseł do parlamentu i ustawodawca, Arvid E. Posse, pomyślał z westchnieniem. Albo sam Arv Grip, dlaczegóżby nie on, skoro wie tak dużo o prawach i przepisach.

Tylko że oni obaj są Szwedami i w Norwegii niewiele mogą.

Nie, on i Vinga powinni poznać jakiegoś norweskiego wysoko postawionego prawnika. Kogoś takiego jak… No, właśnie, jak pan Snivel. Ale mieć właśnie jego za przeciwnika, to najgłupsze i najgorsze, co mogło im się przydarzyć.

No, dobrze. To wszystko są problemy na przyszłość. Tymczasem chodzi o czarodziejskie przedmioty, środki uzdrawiające i wszystko, co do nich należy.

Teraz najważniejszy jest owiany legendą skarb Ludzi Lodu.

Vinga pokazywała coś ręką. To tam! Tamten narożnik od strony starego, zarośniętego ogrodu. Tamtędy wdrapała się wówczas na wieżę.

Heike spojrzał w górę. Przedsięwzięcie wydało mu się karkołomne. Najpierw trzeba pokonać wysoką podmurówkę, od której Grastensholm wzięło swoją nazwę [W języku norweskim: grasten – szary kamień; holm – wzgórze (przyp. tłum.)] a potem ścianę z układanych na zrąb okrąglaków. Drewno było świeżo smołowane. Będą po tej wspinaczce okropnie brudni.

Vinga zachichotała.

– Wyglądasz teraz jak prawdziwy demon, Helke! Powinieneś sam zobaczyć te żółte błyski w swoich oczach!

– To moja żądza posiadania – odpowiedział szeptem, rozbawiony. – Mój dwór! Ale pozory mylą. Nie jestem demonem w najmniejszym nawet stopniu.

– Szkoda – mruknęła.

– A tobie o co chodzi? Masz minę jak uosobienie niewinności, ale, jak widzę, pozory naprawdę mylą!

– Co masz na myśli? – zapytała, patrząc mu ufnie w oczy.

– Psi wiedzą – odparł, kręcąc głową.

Stwierdzić jednak musiał, że kiedy ją spotkał, jego życie się odmieniło. Wszystko stało się jakieś jaśniejsze i łatwiejsze, mogli śmiać się i żartować niemal ze wszystkiego. Łączyło ich wzajemne zaufanie, jakiego dotychczas nigdy nie zaznał.

Ale to było też niebezpieczne, bardzo niebezpieczne! Vinga w głębi duszy wciąż jeszcze była tylko dzieckiem, o tym nie wolno mu nigdy zapomnieć.

Nie wolno mu też zapomnieć, że on nie jest dla niej. Kiedy nadejdzie odpowiednia pora, będzie musiał znaleźć jej dobrego męża, urodziwego mężczyznę, z którego mogłaby być dumna. No, niekoniecznie urodziwego, to chyba przesada, a poza tym Vinga nie jest taka, żeby przywiązywać wagę do pozorów. On miał na myśli po prostu mężczyznę o normalnym, ludzkim wyglądzie.

– Kto wchodzi pierwszy? – szepnęła.

– Ty powinnaś zaczekać tutaj. Ja wejdę sam.

Vinga rozzłościła się.

– I myślisz, że odnajdziesz drogę po ciemku? To nie takie proste, możesz mi wierzyć! Ja zaczynam.

W oka mgnieniu znalazła się na murze. Jak małe leśne stworzenie błyskawicznie wspinała się po kamiennej ścianie i Heike uznał, że protest nie miałby sensu. Jedyne, co mógł zrobić, to pójść w jej ślady.

Szybko się przekonał, że Vinga odnajduje jedyną nadającą się do przejścia drogę. Kiedyś, dawno temu, w murze musiała powstać głęboka rysa, nic groźnego, ale kamienie usunęły się tworząc wyraźną krawędź, na której wspinający się mógł opierać stopy. Pęknięcie nie było pionowe ani nawet skośne. Trzeba było wyszukiwać szczeliny prowadzące zygzakiem w górę. Vinga miała rację, trzeba było o tym wiedzieć, żeby odnaleźć drogę, zwłaszcza w nocy.

Heike był znacznie cięższy niż ona i dużo wyższy. Zaczynał mieć kłopoty. Miękkie skórzane buty ślizgały się po kamieniach, nie stanowiły pewnego oparcia na zbyt wąskiej krawędzi. Wobec tego przystanął na moment i zrzucił buty. Upadły bezgłośnie w trawę pod murem.

Vinga była już przy drewnianej ścianie i tam na niego czekała.

Bez słów pokazywała mu, którędy powinien iść dalej. Brała jego rękę i kładła na kamiennych występach, których mógł się trzymać. Heike czuł, że krew burzy mu się w żyłach. Czy naprawdę sobie z tym poradzą? Vinga uznała najwyraźniej, że nauczył się wszystkiego, co trzeba, bo sama zaczęła się wspinać po drewnianej części ściany.

Zatem nie miał wyboru.

Nie spoglądaj w dół, powtarzał sobie raz po raz podczas przypominającej zły sen wspinaczki. Posuwaj się powoli z jednej belki na drugą i nie myśl, że nad tobą jest ich jeszcze tak dużo. Zapomnij też, że im wyżej wejdziesz, tym boleśniejszy może być upadek!

Strach miał jedną dobrą stronę, Heike nie był mianowicie w stanie myśleć o tym, że tuż nad jego głową wchodzi na górę młoda, pociągająca dziewczyna, która nie ma pod spodem absolutnie nic i która bez skrępowania przestawia nogi z jednej belki na drugą. Sytuacja skłaniała go do dyskretnego odwracania wzroku, choć przecież musiał spoglądać w górę, by znaleźć kolejny punkt oparcia.

Bogu niech będą dzięki, że tak ciemno…

Vinga była już przy kalenicy.

Heike nie mógł pojąć, jak zdołają przeprawić się przez szczyt dachu na drugą stronę.

Ale nie było tak strasznie, jak mu się zdawało. Końce belek były wysunięte tak daleko, że można bez trudu na nich usiąść, a potem przejść na dach.

Kiedy znalazł się już na górze, po kryjomu odetchnął z ulgą. Nie chciał pokazać tej małej, zwinnej małpce, jak bardzo się bał.

Potem było już łatwo. Dach miał niewielkie nachylenie i wkrótce znaleźli się na wieży. Skradali się jednak tak cicho, jak to możliwe, bo gdyby ktoś spał na górze, mógłby ich usłyszeć.

Z tego, co mówiła Vinga, wynikało co prawda, że pod dachem znajduje się tylko ów przestronny, mistyczny strych, a na nim z pewnością nikt nie mieszkał, ale ostrożność nie zawadzi.

Siedząc na szczycie dachu pod nocnym niebem, spoglądali na siebie spod oka i uśmiechali się zwycięsko. Pierwszy etap został pokonany.

Heike wymacał ręką pokrywę włazu. Nie była zamknięta na skobel. Nikt się pewnie nie obawiał niepożądanych gości od tej strony.

Nie wiedząc nic o tym, że kiedyś, ponad dwieście lat temu, dwoje dzieci, Dag i Liv, uwielbiało siadywać na wieży i oglądać przez okienka całą parafię Grastensholm, Vinga i Heike zeszli na strych. Tym razem także Vinga musiała wskazywać drogę. Heike był trochę zakłopotany tym, że zakrada się jak złodziej do własnego domu, ale nie miał czasu na rozmyślania, musiał podążać za Vingą.

Strych był znacznie większy, niż myślał. Nocne światło przenikało do środka przez otwory w dachu i małe okienka, tuż obok i daleko od niego. Strych był po prostu rozległy! I… A to co znowu?

Vinga dotknęła jego ramienia. Wspięła się na palce i ledwo dosłyszalnie szepnęła mu do ucha:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Demon I Panna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demon I Panna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Demon I Panna»

Обсуждение, отзывы о книге «Demon I Panna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x