Margit Sandemo - Głód

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Głód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Głód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Głód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marit z Głodziska przez całe życie żyła samotnie. Kiedy leżała na łożu śmierci, Christoffer Volden, pragnąc ofiarować jej odrobinę szczęścia w ostatniej godzinie, wyznał jej miłość i obiecał małżeństwo. Gdy Marit, wbrew wszelkim oczekiwaniom, poczuła się lepiej, Christoffer wystraszył się nie na żarty. Honor Ludzi Lodu zabraniał mu cofnąć raz dane słowo, ale był już przecież zaręczony z Lise-Merete Gustavsen…

Głód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Głód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Drogi Christofferze, wybacz mi to, ale sam mnie naprowadziłeś na ten pomysł. Bo widzisz, rzeczywiście potrafię narzucić innym swoją wolę, i tak właśnie teraz zrobię dla dobra wszystkich. Wszystkich!

Szepcząc niemal bezgłośnie starała się wszczepić słowa w jego podświadomość:

– Oddaj serce Marit! To nie będzie trudne, ono jest już przy niej, tylko ty nie zdajesz sobie z tego sprawy. Dałeś się zwieść pozorom, a to nie jest ciebie godne, mój drogi krewniaku i przyjacielu. Zobacz prawdziwą Lise – Merete. Zrozumiesz, że ona także należy do tej strasznej rodziny i nie jest ani odrobinę lepsza, raczej gorsza. Płytka, pusta, rozpieszczona, wyrachowana, sam to stwierdzisz, kiedy tylko z oczu spadnie ci zasłona. Myślę poza tym, że sam już sporo dostrzegłeś. Już opuszczasz ją dla Marit, ale to odbywa się zbyt powoli, jesteś zaślepiony.

Zauważyła, że w jej sugestywnym tonie pojawił się odcień gniewu, zakończyła więc swój seans hipnotyczny, czy jak to nazwać. „Oddziaływanie” byłoby chyba słowem właściwszym.

Przy ostatnich gniewnych słowach Christoffer niespokojnie się poruszył, spiesznie więc wróciła do łóżka, nie chcąc, by się przebudził i zobaczył ją pochyloną nad nim w dziwnej pozycji.

Zrobiła już, co mogła. Reszta należała do opatrzności.

Christoffer obudził się z bólem głowy. Zły początek trudnego dnia, jaki miał przed sobą.

Westchnął ciężko, użalając się nad sobą. Benedikte miała wyjechać. Musiał pomówić z Marit. Jak, na miłość boską, miał to zrobić? Wcześniej jednak obiecał Lise – Merete obejrzeć dom, który wystawiono na sprzedaż.

Dom na sprzedaż? Co ona właściwie myśli? Że młodego lekarza stać na to? Powiedziała, że jej ojciec nie poskąpi grosza, jeśli tylko wytargują rozsądną cenę.

Ta myśl wcale nie nastroiła Christoffera weselej.

Plany jego zostały jednak cokolwiek zmienione, ordynator bowiem prosił, by poszedł zobaczyć, jak cudownie ozdrowiała Marit z Grodziska. Był też czas, by zmienić jej opatrunek i sprawdzić, czy tym razem rana dobrze się goi.

Christoffer westchnął. Chciał, by towarzyszyła mu jedna z pielęgniarek, ale wszystkie były zajęte porannymi zabiegami u chorych i żadna nie była akurat wolna. Ostatnia nadzieja, że jakaś siostra będzie u Marit, również okazała się płonna.

Był z Marit sam na sam. Nie miał czasu, by przygotować sensowną obronę. Oczywiście mniej więcej wiedział, co powinien powiedzieć: prawdę. Wyzna, że chciał jej tylko pomóc, sprawić radość w ostatnich chwilach życia albo dodać otuchy i zachęcić do dalszej walki. To ostatnie nie było prawdą, śmierć naznaczyła ją już swym znamieniem.

Ale jakimi słowami powinien się posłużyć, by wyłożyć jej to w jak najdelikatniejszy sposób?

Zwłaszcza gdy z twarzy Marit wprost biła radość? Oczy, wypełnione bolesnym wstydem, szukały u niego potwierdzenia. Czy mówił poważnie? Czy to, co jej powiedział, to prawda?

Och, Marit z Grodziska była taka prosta. Kątem oka dostrzegł wychudzone ręce, poprzez skórę widać było żyły i ścięgna. Pomimo iż tak długo leżała bezczynnie, nadal znać było po nich trud codziennego dnia od rana do wieczora. Przez moment pomyślał o miękkich, wypielęgnowanych dłoniach Lise – Merete. Ramiona Marit wciąż były tak chude, że łokcie zdawały się dziurawić skórę, można było policzyć wszystkie kości. Włosy miała wzburzone i potargane od leżenia, ale zęby jaśniały bielą, a twarz, jak zresztą od początku, kusiła, by przyjrzeć jej się z bliska, odkryć, co w niej tkwi.

Ale żadną miarą nie dawało się jej porównać z Lise – Merete.

Myśli jak błyskawice przemykały mu przez głowę. Co, na litość boską, ma jej powiedzieć?

„Jeśli zabijesz jej radość, ja zabiję ciebie.”

Oczywiście słów Benedikte nie należało rozumieć dosłownie, ale teraz pojmował, o co jej chodziło.

Nie, nie mógł się na to zdobyć! Nie wobec tych wzruszających oczu, patrzących na niego tak ufnie, w których głębi czaił się strach, rozdzierająca serce wątpliwość. Czy miał spytać: „Marit, nie uwierzyłaś chyba w to, co mówiłem?”

Nie teraz, kiedy nadal była taka słaba. Musiał wstrzymać się do czasu, aż nabierze sił.

Miał wrażenie, że bezradny stoi tak od wielu lat, choć w rzeczywistości upłynęły zaledwie sekundy. Przysiadł na brzegu łóżka jak wiele razy wcześniej i uśmiechnął się do niej przyjaźnie.

– Witaj, Marit! Cudownie widzieć, że wracasz do zdrowia, nie potrafię wyrazić, jak bardzo się cieszę.

To nie było kłamstwo, mógł tak powiedzieć. Ale co dalej…?

Ujął ja za rękę.

– Musisz teraz odpocząć i nabrać sił, a później czeka nas długa rozmowa.

Westchnęła przeciągle, z drżeniem, jakby w uniesieniu.

Co on wygaduje? Owszem, będą musieli odbyć rozmowę, ale jej może ona sprawić śmiertelny ból.

Nic nie mógł poradzić na to, że oczy wypełniły mu się łzami. Czy to on musi zadać jej morderczy cios?

Marit dostrzegła jego wzburzenie i podniosła rękę. Delikatnie pogładziła go po policzku dłonią, która kiedyś tak samo głaskała wilgotne nosy cieląt i sierść starych kóz. Christoffera przeszył nagły smutek, przytulił mocno jej dłoń do swego policzka. W tym momencie poczuł coś, czego nie potrafił opisać. Bliskość? Zrozumienie? Potrzebę czynienia dobra innemu człowiekowi? To ostatnie było uczuciem dobrze znanym Christofferowi, przyjacielowi wszystkich ludzi, ale tak silnie nigdy go nie przeżywał.

– Muszę iść dalej – szepnął. – Ale jeszcze porozmawiamy. Teraz chciałem zajrzeć do ciebie na moment.

– Dziękuję – powiedziała bez tchu. Ale strach nadal czaił się w jej oczach. On przecież nic nie powiedział, nie nawiązał do tego, o czym mówił poprzednim razem…

Christoffer pochylił się i odruchowo ucałował ją w policzek. Nie potrafił znaleźć żadnych słów, ale może Marit to wystarczy?

Rzeczywiście tak chyba było. Kiedy odchodził, w jej oczach kręciły się łzy.

A Christoffer czuł się bardziej rozdarty i nieszczęśliwy niż kiedykolwiek w swoim życiu.

Dopiero dużo później zorientował się, że całkiem zapomniał o obejrzeniu rany, nie pamiętał też o zmianie opatrunku.

ROZDZIAŁ X

Lise – Merete i Christoffer zwykle umawiali się w cukierni Frederiki. Spotykały się tam wszystkie damy i nieliczni panowie, którzy mieli dość czasu i pieniędzy na ciągnące się w nieskończoność pogawędki nad filiżanką kawy i pysznymi serduszkami waniliowymi Frederiki.

Lise – Merete jak zwykle siedziała otoczona wianuszkiem przyjaciółek. Christoffer nie lubił przychodzić tu po nią, ale dziewczyna twierdziła, że to rozwiązanie najbardziej praktyczne.

Tym razem także usłyszał, jak przemawia do gromadki wdzięcznych słuchaczek. Lise – Merete mówiła szybko, starała się brylować w towarzystwie; taki sposób bycia był dla niej charakterystyczny, wyrażał młodzieńczą potrzebę imponowania. Kiedyś Christofferowi wydawał się bardzo zabawny.

– I wiecie, Toffer i ja będziemy sami w domu w sobotni wieczór!

– Naprawdę? – zdumiała się któraś z panien.

Christoffera w jednej chwili ogarnęła irytacja. Po pierwsze nie podobało mu się, że mówi o nim Toffer, bo było to zdrobnienie, którego używała, kiedy byli zupełnie sami, a po drugie uważał, że czekający ich wspólny wieczór jest tylko i wyłącznie ich sprawą!

Dostrzegły go, Lise – Merete wstała i natychmiast ujęła go mocno pod ramię. Prawo wyłączności? Ta myśl uderzyła go dopiero teraz.

Christoffer uznał, że jego zachowanie jest dziś wyjątkowo nieznośne.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Głód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Głód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Głód»

Обсуждение, отзывы о книге «Głód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x