Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cisza Przed Burzą: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cisza Przed Burzą»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tajemnicze spotkanie Ludzi Lodu w Górze demonów uświadamia wszystkim, że walka z Tengelem Złym będzie trudniejsza i dużo bardziej niebezpieczna, niż sądzono.
Pięcioro młodych członków rodu wyrusza do Trondelag do zapomnianej Doliny Ludzi Lodu, a po drodze okazuje się, że Tengel Zły wysłał w pościg za nimi bandę opryszków…

Cisza Przed Burzą — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cisza Przed Burzą», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To on! – szepnęła zdrętwiałymi wargami.

Długi korytarz zaczął się kołysać pod jej stopami jak pokład statku w czasie sztormu i musiała się przytrzymać Morahana, żeby nie upaść.

ROZDZIAŁ XIII

Mały Gabriel miał sen.

Śniło mu się, że siedzi w samochodzie, ale ani mamy, ani taty, ani Peika z nim nie ma. Mimo to wiedział – jak to często bywa we śnie, że wie się coś, czego się nie widzi – że na przednim siedzeniu jadą dwie inne osoby.

Słyszał szepty, a kiedy spojrzał w okno, zobaczył jakieś wstrętne gęby przylepione do szyb i gapiące się na niego.

Zaczął się bać. Były to normalne ludzkie twarze, ale robiły przerażające wrażenie. Niektóre wykrzywiały się do Gabriela, inne miały groźne miny. Czyjeś ręce tłukły w drzwi i szarpały klamkę.

Głosy… Zaczynał rozróżniać słowa.

– Teraz ich mamy! Trzy muchy za jednym pacnięciem.

– Opuść szybę! Znajdź jakiś kamień i wybij to cholerne okno!

– Nie! Podłóż ogień pod to całe gówno, tak będzie najszybciej!

Ktoś nagle znalazł się przy nim na tylnym siedzeniu. Czyjeś duże, bezpieczne ramię objęło go i przytuliło.

– Wszystko będzie dobrze, Gabrielu – powiedział głęboki głos, w którym chłopiec rozpoznał głos Ulvhedina. – Marco też ma swoich obrońców.

Co Marco ma wspólnego z tym snem?

Nagle koło samochodu powstał okropny tumult. Gabriel słyszał przerażone wrzaski i krzyki jakichś ludzi, którzy rozbiegli się na różne strony, a ponad całym hałasem dało się słyszeć ponure warczenie, jakby wielkich, wściekłych psów, a może wilków.

Wrzask oddala się, przycicha i wreszcie całkiem ginie pomiędzy drzewami.

– No, to już po wszystkim, Gabrielu – powiada znowu głos obok. – Śpij spokojnie.

Czyjeś ramię obejmuje go nadal. Gabriel wraca do swojego snu, znowu czuje się bezpieczny.

Tengel Zły okazał się znacznie mniejszy, niż Ellen sądziła, znacznie mniejszy od niej samej. Siedział skulony na szafie szaroczarny niczym cień i przezroczysty jak zjawa, mimo to żywy. Jego oddech był rytmiczny, głęboki, a za każdym razem, gdy wciągał powietrze, ponad szafą wznosiły się kłęby pyłu, smród i budzące grozę wibracje. Skulona figura przypominała nietoperza z tą pochyloną, płaską głową, z tą szaroburą peleryną okrywającą całe ciało. Oczy zmrużone tak, że pozostały tylko wąskie szparki mętnego żółtego koloru w szarej gębie, zamiast nosa i ust miał coś, co przypominało dziób. Dokładnie tak został niezliczoną ilość razy opisany w kronikach Ludzi Lodu.

Pokraka spoglądała na nich z gniewem i nienawiścią, ale nawet się nie ruszyła, siedziała wyczekując.

Ellen zasłoniła usta ręką i jęknęła.

– Źle się czujesz? – zapytał Morahan troskliwie.

– Nie, nie, zaraz mi przejdzie – odparła szeptem. – Na chwilę pociemniało mi w oczach. Chodź, zejdźmy piętro niżej…

Ledwie była w stanie mówić. Morahan sprowadził ją na półpiętro, gdzie opadła na schody, trzymając się kurczowo poręczy. Dzwoniła zębami jak w febrze.

– Dlaczego on mnie nie atakuje? – powtarzała niczym w transie. – Dlaczego nie atakuje ani mnie, ani ciebie, skoro atakował tamtych? Dlaczego nie mnie? Przecież pochodzę z Ludzi Lodu, których on tak nienawidzi!

Morahan patrzył na nią pytająco, ale czekał bez słowa, usiadł również na schodach nieco wyżej niż ona, także wstrząśnięty, choć widział potwora już kilka razy. W końcu Ellen odwróciła głowę i spojrzała na niego. Drżące wargi dziewczyny były trupio blade.

– Co my, na Boga, mamy począć? – szepnęła gorączkowo.

On w odpowiedzi tylko westchnął bezradnie. Najwyraźniej dziewczyna wiedziała o tym monstrum dużo więcej niż on.

Ellen długo tak siedziała na schodach i powtarzała, jakby chciała przekonać sama siebie:

– On nie istnieje. On nie istnieje…

W końcu zamilkła.

– Musimy czekać na Nataniela – oświadczyła po długiej przerwie. A potem: – Nie, za nic nie chcę go na to narażać! Nie Nataniela! Muszę sobie z tym sama poradzić…

Przez jakiś czas znowu siedzieli bez słowa i wtedy Ellen stwierdziła, że coś się dzieje z jej podświadomością. Jakby coś nowego i nieoczekiwanego starało się przedrzeć do jej myśli, ale ona nie umiała tego przyjąć.

– Czy moglibyśmy zejść na dół? – zapytał Morahan. – Chętnie usłyszałbym coś z tego, co zdaje się wy wiecie na temat… zjawy.

Nie odpowiedziała mu, skinęła tylko głową, jakby nieobecna myślami. Jakby wsłuchana w siebie. Siedziała skulona, z twarzą opartą na podciągniętych kolanach. Cała postawa Ellen wskazywała na to, że coś jej przyszło do głowy i dziewczyna stara się uporządkować swoje myśli.

– Kto mieszka w tym domu? – zapytała nagle jakby zdyszana. – Zwłaszcza na tym korytarzu?

– Tego… nie wiem – odparł Morahan. – Przyszedłem tu dopiero dzisiaj. – Nie sądzę jednak, żeby lokatorów było wielu, dom jest nowy i chyba nie został jeszcze do końca zasiedlony. Myślę, że ten policjant na dole powinien mieć listę lokatorów.

– Idź i przynieś tę listę – powiedziała stanowczo. – Ja tu zostanę. Muszę coś przemyśleć.

Morahan stał niezdolny do żadnego działania. Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał.

Ellen mówiła dalej jakby do siebie:

– Dopóki leżał w jaskiniach Postojny… przez setki lat… zdarzało się, że jacyś ludzie podchodzili blisko jego kryjówki. Tylko w pobliże, a i tak wszyscy wkrótce potem marli. Głównie z powodu zatrucia śmierdzącymi oparami.

– Posłuchaj mnie – upierał się Morahan, nie bardzo rozumiejąc, o czym Ellen mówi ani kim jest ta budząca grozę zjawa… – Nie możesz tu zostać, jesteś zbyt młoda, całe życie przed tobą…

Ellen przerwała mu niecierpliwym gestem i mówiła dalej:

– Wtedy jednak leżał tam tak długo, że powietrze w jaskini było zatrute i niebezpieczne jak zaraza. Teraz wyszedł na świat. Wiatr musiał rozwiać najgorszy smród. Myślę, że ten pył nie jest już taki trujący. Bądź tak uprzejmy i przynieś listę!

– Ale ja nie mogę cię tu zostawić, nie chcę tego zrobić! Chodź ze mną!

A ponieważ nie poruszyła się i w ogóle sprawiała wrażenie, że go nie słyszy, złapał ją za ramię i zmusił, by na niego spojrzała.

– O czym ty myślisz?

Zdumiał się bezgranicznie, gdy zobaczył, że po twarzy dziewczyny spływają wielkie łzy.

– Jeszcze nie wiem, Morahan. Ale dręczy mnie przeczucie, że my, to znaczy mój ród, postawiliśmy cały problem na głowie. Idź! Przy tobie nie mogę się skupić!

Bardzo niechętnie zaczął schodzić w dół.

– Gdyby coś się zaczęło dziać, to krzycz! I uciekaj co tchu… Nie, ja nie mogę…

– Idź już – mruknęła sennie. – Przeszkadzasz mi.

Poszedł. Ellen siedziała tak jak przedtem. Pospiesznie otarła łzy, ale pojawiły się nowe.

Była przekonana, że znalazła trop, choć wciąż jeszcze za mało o tym wie. Podejrzewała też, że zawdzięcza to tej swojej zdolności do komunikowania się z samotnymi, nieszczęśliwymi duszami i że dlatego one się do niej zwracają. Coś takiego działo się właśnie teraz, lecz wciąż jeszcze nie umiała określić, o co tak naprawdę chodzi.

Nie cieszyło jej to, dostawała mdłości na myśl o tym, wiedziała jednak również, że to jej obowiązek wobec całego rodu dowiedzieć się czegoś więcej o tym, co się dzieje, i więcej o Tengelu Złym.

Dlaczego, na Boga, wynalazł takie dziwne miejsce jak wielki blok mieszkalny, żeby się ukazać ludziom? Bo wszystko wskazywało na to, że uczynił to absolutnie świadomie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cisza Przed Burzą»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cisza Przed Burzą» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gorączka
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Cisza Przed Burzą»

Обсуждение, отзывы о книге «Cisza Przed Burzą» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x