Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cisza Przed Burzą: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cisza Przed Burzą»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tajemnicze spotkanie Ludzi Lodu w Górze demonów uświadamia wszystkim, że walka z Tengelem Złym będzie trudniejsza i dużo bardziej niebezpieczna, niż sądzono.
Pięcioro młodych członków rodu wyrusza do Trondelag do zapomnianej Doliny Ludzi Lodu, a po drodze okazuje się, że Tengel Zły wysłał w pościg za nimi bandę opryszków…

Cisza Przed Burzą — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cisza Przed Burzą», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale wszystko w jego wyglądzie, bladość, wychudłe ciało, zapadnięte oczy, głębokie bruzdy na twarzy, nie mówiąc już o tym nieprzyjemnym, jakby zbyt płytkim oddechu, mówiło, że jego dni są policzone.

W wielkim hallu panował jakiś dziwny, pełen napięcia nastrój. Bardzo nieprzyjemny. Trudny do zniesienia. Najgorszy był oczywiście smród, ale w budynku czaiło się też co innego. Jakieś zło, które nie wiadomo gdzie miało swoje źródło, lecz wrażliwa Ellen wyczuwała je bardzo wyraźnie.

I to właśnie ona przerwała milczenie:

– Chcę zobaczyć tę istotę.

Rikard wahał się długo. Na jego twarzy malował się lęk, poczucie bezradności i trwającej od wielu godzin niepewności.

– Jeśli teraz popełnię błąd, to go sobie nigdy w życiu nie wybaczę. Nataniel jednak bardzo wiele mi o tobie opowiadał, Ellen. Mam więc do ciebie wielkie zaufanie, wierzę, że dzięki specjalnym zdolnościom byłabyś w stanie nawiązać z nim jakąś formę kontaktu. Ale chociaż masz spore doświadczenie w takich sprawach, to ta sytuacja jest wyjątkowa. Nie wiem, Ellen! Naprawdę nie wiem.

– Pozwól mi, Rikard. Ja się nie boję.

Policjant zagryzał wargi.

– Nie jestem pewien, co robić. Myślę, że powinniśmy poczekać do przyjazdu Nataniela. Z drugiej jednak strony dobrze byłoby mieć jasność. Dowiedzieć się, czy to rzeczywiście ten, o którym oboje myślimy. Dobrze! Idź! Tylko nie ryzykuj niepotrzebnie!

– Będę ostrożna! Morahan wie, jak daleko można się posunąć.

– Tylko nie spodziewaj się niczego ładnego ani wzruszającego!

– Czy ktoś z nas się kiedyś czegoś takiego spodziewał?

Kiedy jednak weszła na schody, gdzie obrzydliwy smród był co najmniej dwa razy silniejszy i otoczył ją szczelnie, odwaga omal jej nie opuściła. Morahan wyciągnął rękę, słyszał bowiem, że dziewczyna idzie niepewnie.

On nie ma już po co żyć, pomyślała. Ale przecież ja mam.

On zniósł spotkanie z potworem. Przeżył. Więc mogę i ja. Tylko że on nie pochodzi z Ludzi Lodu.

– Rikard – powiedziała odwracając się. – Czy mógłbyś mi pożyczyć rewolwer?

– Na co by ci się tu przydał rewolwer?

Ta odpowiedź zmroziła ją bardziej niż jakiekolwiek inne słowa w całym życiu.

Tengel Zły – nieśmiertelny…

Wolno weszli na pierwsze piętro. Musieli się posuwać bardzo powoli również z innych powodów. Morahan na każdym prawie stopniu przystawał, żeby odpocząć. Jego dłoń była wilgotna i słaba. Używanie windy byłoby niepotrzebnym drażnieniem „tego”, tak przynajmniej przypuszczali i starali się zachowywać możliwie spokojnie.

Ellen domyślała się, że Morahan wolałby mówić po norwesku, chociaż ona dużo lepiej rozumiała jego angielski. Ona mówiła do niego po norwesku. Miała wrażenie, że go to przyjemnie zaskoczyło.

– Skąd się tutaj wziąłeś? – zapytała szeptem.

– Z ciekawości – przyznał.

– Ale w Norwegii?

– Chciałem poznać rodzinne strony mojej matki, zanim… – nie dokończył zdania. – Matka pochodziła z Nordland.

– My później też mamy zamiar jechać na północ – poinformowała nie bardzo wiadomo dlaczego. Morahan nie odpowiedział.

Pierwszy korytarz był pusty, lecz Ellen tego się właśnie spodziewała. Morahan mocno ściskał jej rękę, pewnie chciał, żeby czuła się bezpieczniejsza, ale ponieważ sam wcale się bezpieczny nie czuł, więc…

Skazany na śmierć człowiek musi czuć się niepewnie?

Chyba to jest najbardziej przerażające.

Na zakręcie schodów, wiodących na następne piętro, Morahan zawahał się przez moment. Ellen zauważyła, że mimo pozornego spokoju drgnął z niechęci na myśl o tym, iż trzeba iść dalej.

– Widzę, że nie przyzwyczaiłeś się do „tego”? – szepnęła łagodnie.

– Nie, z trudem znoszę jego obecność w pobliżu. To tego rodzaju potwór, do jakiego człowiek nigdy się nie przyzwyczai! Nie, nie mogę pozwolić, byś to oglądała! Nie wolno wciągać młodej dziewczyny w coś tak okropnego!

– Uwierz mi, my w naszej rodzinie jesteśmy zahartowani – bąknęła pod nosem. Zatrzymali się. – Jak myślisz, skąd się „to” wzięło?

Powietrze było gęste jak syrop i śmierdziało jak wszystkie śmietniki świata razem wzięte.

– Nie mam w tej sprawie żadnego pomysłu – odpowiedział Morahan. – Sprawia toto wrażenie, jakby zostało wyjęte z koszmarnego snu, z tym tylko zastrzeżeniem, że czegoś równie makabrycznego nigdy w najstraszniejszych snach nie widziałem. I w dodatku w takim miejscu! Sterylny blok mieszkalny na przedmieściach Oslo! To kompletnie niepojęte!

– Jeśli jest tak, jak sądzimy – powiedziała Ellen zamyślona – to on przyszedł tu z Bałkanów, a po drodze zatrzymał się na krótko, na osiemnaście lat, w Górach Harcu.

– Z Bałkanów? – zawołał Morahan pospiesznie. – Z Transylwanii?

Ellen odwróciła się i patrzyła na niego z uśmiechem.

– Myślisz, że to wampir? Nie, on nie jest wampirem.

– Powiedziałaś „on”?

– Tak. Myślę, że to bardziej właściwe określenie niż „to”. Poza tym to naprawdę jest on. Jeśli to ten, o którym myślę. To właśnie chciałabym sprawdzić.

Później już nie rozmawiali. Ostatnie stopnie schodów na drugie piętro przebyli z wahaniem.

Znaleźli się na korytarzu drugiego piętra.

Nie mieli odwagi zapalać światła, chcieli bowiem unikać wszystkiego, co mogłoby zirytować potwora, a światło wieczoru było zbyt słabe, by rozjaśnić pomieszczenie. Ellen wytrzeszczała oczy. Smród był teraz tak intensywny, że zdawało się, iż można by go kroić nożem.

– Nic nie widzę – wyszeptała zdławionym głosem. Musiała powstrzymywać kaszel. – Czy tutaj go nie ma?

Morahan nie odpowiedział. Ściskał tylko jej dłoń tak, że zaczynało ją to boleć.

Mroczne cienie przesłaniały Ellen widoczność. Tutaj na górze dławił ich nie tylko ten okropny smród. W samym powietrzu było coś jeszcze, coś wibrującego, przygniatającego i jakby wyczekującego.

Czy jego w ogóle można zobaczyć? zastanawiała się Ellen. Może to tylko coś jakby wrażenie, coś niewidzialnego jak…

Nagle poczuła ukłucie w sercu. Na samym końcu korytarza, pod ścianą, stały jakieś szafy, a na jednej z nich znajdowało się coś, czego tam nie powinno być…

Ellen mocniej chwyciła rękę Morahana. On dał jej znak, że powinni podejść bliżej. Do drzwi, które zdawały się prowadzić na schody przeciwpożarowe.

Kroki Ellen stawały się coraz bardziej ostrożne, poczuła mrowienie na plecach i z całych sił zapragnęła znaleźć się na świeżym powietrzu. W korytarzu zalegały jakieś osobliwe cienie, Ellen domyślała się, że to refleksy ostatnich promieni zachodzącego słońca, które schowało się już za jeden z wysokich domów.

Słychać było jedynie zdyszany oddech Ellen i świszczące, ciężkie dyszenie Morahana.

Nieoczekiwanie schwycił ją za ramię, więc przystanęła. Dalej nie mogli już iść.

Stała nieruchomo i czuła, że rozrasta się w niej bunt, gwałtowny protest przeciwko przyjęciu do wiadomości tego, co wyłaniało się z mroku. W błyskawicznej wizji, jaka przemknęła jej przez głowę, pojęła, co musieli przeżywać mieszkańcy bloku, kiedy otwierając drzwi, spoglądali w twarz tego! Wiedziała, że ktoś zmarł na atak serca, a ktoś inny, ten, który mimo woli wpuścił potwora do domu, leżał w wejściu i wyglądał tak, jakby został zmiażdżony drzwiami. I nie było wiadomo, na co właściwie umarł. Wielu innych lokatorów znajdowało się w szoku.

I oto, jak za zrządzeniem losu, ostatni promień słońca padł na ścianę korytarza. Ellen z przerażającą wyrazistością zobaczyła, co się przed nią znajduje.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cisza Przed Burzą»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cisza Przed Burzą» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gorączka
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Cisza Przed Burzą»

Обсуждение, отзывы о книге «Cisza Przed Burzą» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x