Margit Sandemo - Oset Wśród Róż

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Oset Wśród Róż» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Oset Wśród Róż: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Oset Wśród Róż»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kilkaset lat temu pięciu rycerzy zawarło brzemienny w skutki pakt. Od tamtej pory na ich rodach spoczęło przekleństwo. Pierworodni w każdym pokoleniu umierali w młodym wieku, nie dożywali dwudziestych piątych urodzin… Bracia Jordi i Antonio, wraz z Unni, Veslą i pozostałymi przyjaciółmi zabrali się, by przeczytać pochodzący z XVII wieku pamiętnik grzesznej Estelli. Mają nadzieję, że odnajdą w nim nowe informacje dotyczące ciążącego na rodach przekleństwa, chociaż Estella rozpisuje się głównie o swych erotycznych przygodach…

Oset Wśród Róż — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Oset Wśród Róż», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gudrun zadrżała.

– Mam wrażenie, że nikomu w tej chwili nie jest wesoło.

– Na pewno. Ale dlaczego on ma najwspanialszy grób? Cały grobowiec?

– Jego zwłoki zostały przecież zabalsamowane z myślą o zabraniu ich z klasztoru do domu. Sevastino, jego brat, wiedział, że Jorge posiadł jakąś tajemnicę. Nigdy jej jednak nie odkryto.

– A jak my mamy sobie z tym poradzić czterysta lat później?

– Rzeczywiście, to się wydaje beznadziejne, lecz skoro zaszliśmy już tak daleko, musimy wytrzymać do końca.

Pozostała czwórka zmagała się z zamkiem, uniemożliwiającym dostęp do miejsca spoczynku Jorge. Grobowiec nie mógł być duży, bo w dół prowadziły zaledwie dwa stopnie.

– Ach, gdybyśmy mieli jakieś narzędzie, którym moglibyśmy to wyłamać – westchnął Pedro.

Rozejrzeli się dokoła, lecz nikt nie dostrzegł nic odpowiedniego.

W końcu odezwała się Inger:

– Przecież zabraliśmy ze sobą prowiant. Mam w plecaku otwieracz do butelek.

– Przynieś go! Jeśli wytrzyma, to może…

Zamek z trzaskiem ustąpił. W nos buchnął im dziwny, niemal chemiczny zapach. Nie czuć było przeciągu.

– Grobowiec był szczelnie zamknięty – mruknął Jor – di. – Świetnie! Kto wchodzi do środka?

– Ja w każdym razie się oddalam – oświadczyła Inger i dołączyła do pozostałych kobiet.

Pedro jeszcze zawołał za nią:

– Nie masz przypadkiem w plecaku również kieszonkowej latarki?

Niestety, Inger zaprzeczyła.

– Musi nam więc wystarczyć światło dzienne – zdecydował Pedro. – Zmieścimy się tam wszyscy?

– Najwyżej dwóch.

Do środka wsunęli się Jordi i Pedro. Stojąc przy wejściu, zasłaniali światło i musieli wpełznąć w głąb, najdalej jak tylko było to możliwe.

Znaleźli się w bardzo nisko sklepionej krypcie, w której nie dało się stanąć. Zmarły leżał w czymś w rodzaju trumny ze zmurszałych desek i widać go było zaledwie trochę. Jordi nie chciał patrzeć, miał uczucie, że profanuje grób.

Pedro ujął go za ramię i wskazał kąt grobowca. Jordi skierował tam wzrok.

– Mnisia opończa – szepnął zadziwiony. Przypomniał sobie słowa Sevastina. „Nie wiem, co z nią zrobiłem, gdzieś ją cisnąłem”. Była więc tutaj.

Z nadzwyczajną ostrożnością wynieśli ją na obrusie piknikowym na zewnątrz, świadomi, że przy najlżejszym dotyku stara szata może rozsypać się w pył.

Na szczęście opończa przez tyle lat przeleżała w pomieszczeniu bez dostępu powietrza. Prawdopodobnie nasiąkła również substancjami użytymi do balsamowania.

Nie mieli czasu czekać, aż wrócą do wioski. Możliwe było, że opończa nie wytrzyma trudów transportu w górę do ścieżki, a później w dół ze wzgórza.

Zanieśli ją pod skalny występ, gdzie nie docierał deszcz, wyszukali odpowiednie miejsce, w którym nie było grobów. Tam rozłożyli obrus i rozpostarli na nim stary strój mnicha. Opończa była większa niż obrus, poświęcili więc jeszcze rozmaite chustki do nosa i inne części garderoby, tak, by nie dotykała ziemi.

– Brakuje jednego rogu – stwierdził Atle.

– Tak, widziałem pył w kącie grobowca – odparł Pedro. – Nic się już nie da z tym zrobić. Proszę więc, nie dotykajcie tej krawędzi opończy, bo istnieje ryzyko, że stracimy jeszcze więcej!

Zadbali o to, żeby najwrażliwszy fragment znalazł się na obrusie.

Wyglądało to zresztą dość idiotycznie: wesoła czerwona kratka pod czarnym materiałem opończy.

Uwagę przyciągały duże pionowe otwory kieszeni.

Mnich mógł w nie wsunąć również zmarznięte ręce. Opończa leżała rozpostarta wierzchem do góry. Jordi pytająco popatrzył na Pedra.

– Ośmielimy się zbadać te kieszenie?

– Musimy. W jaki sposób inaczej znajdziemy wskazówkę?

Możesz się zająć jedną, Atle? Ja przeszukam drugą.

Kobiety patrzyły, jak mężczyźni na kolanach z największą delikatnością wsuwają dłonie do kieszeni starej szaty.

– Materiał zachował się całkiem nieźle – zauważył Pedro. – Widocznie był bardzo dobrej jakości.

– No i został zabalsamowany – przypomniał Jordi. Niczego nie znaleźli. Najzupełniej niczego, lecz w tym akurat nie było nic dziwnego. Zapewne w siedemnastym wieku również najpierw przeszukiwano kieszenie.

– Spadek dla ewentualnych dzieci Sevastina – powiedziała zamyślona Inger. – Czyli dla Estelli. Niezbyt imponujący spadek.

Wraz z Gudrun badały załomki kaptura. Bez rezultatów.

Podniosły się zniechęcone. Nagle Unni zadarła głowę.

– Ten krzyk… Poznaję go.

Wszyscy zdrętwieli. Ani Atle, ani Inger nie słyszeli tego wcześniej, lecz natychmiast się domyślili, co to może być.

Krzyk wciąż jeszcze dobiegał z oddali, lecz nie było najmniejszych wątpliwości co do tego, kto krzyczy. Również rycerze znajdowali się w pobliżu. Siedzieli na koniach i bacznie obserwowali grupę.

„To dopiero! – rzekł don Federico z podziwem. – Znaleźli ją!”

„Tak, znaleźli brakujący kawałek – powiedział don Garcia. – Byle tylko umieli teraz z niego skorzystać”.

„Naprawdę świetnie sobie radzą” – uśmiechnął się przodek Unni.

„Są uparci i bystrzy” – pokiwał głową don Galindo.

„Jestem z nich dumny” – szepnął don Ramiro wzruszony.

„Pst! Słyszeliście? Ten krzyk w oddali!”

„Ach, a więc te diabły również tu trafiły! A my nie możemy przestrzec naszych przyjaciół! Jeśli te potwory porwą opończę…”

„To nie ma już żadnej nadziei. Lecz żywi również ich usłyszeli.

Spójrzcie, biorą się do działania! Krzyki się przybliżały.

Kaci inkwizycji z wściekłością nadciągali przez powietrze.

„Mają ją, mają, znaleźli! Co teraz zrobimy?”

„Zabierzmy ją, zabierzmy!”

„Nie krzyczcie tak, bo nas usłyszą, musimy nadciągnąć bezszelestnie”.

„Mogą nas zobaczyć. Najsilniejszy jest bliski śmierci, on może nas widzieć”.

„Ale nic nie jest w stanie zrobić. Opończa należy do nas! Krzyki umilkły. Unni pobiegła jak kozica w górę stromej ścieżki, a pozostali, zdjęci przerażeniem, czekali.

Jordi, któremu zostało jeszcze tylko kilka miesięcy życia, bez trudu dostrzegł przypominające ptaki istoty. Wciąż były daleko, lecz wyraźnie nadciągały w ich stronę. Deszcz ustał, chmury zaczynały się rozstępować, a tu i ówdzie na niebie pojawiały się plamki błękitu.

Właśnie na ich tle widać było wyraźnie wstrętnych czarnych prześladowców.

Unni wróciła z plecakiem, który porzuciła na górze. Potknęła się w najtrudniejszym miejscu, lecz Jordi natychmiast do niej przypadł i pomógł jej wstać. Pędem zbiegli na dół i dołączyli do przyjaciół.

Unni gorączkowo przeszukiwała plecak.

– Wiem, że gdzieś to mam… jest!

– Pospiesz się, zaraz tu będą! – ponaglał ją Jordi.

Unni wyciągnęła znak rycerzy wycięty z kartonu i położyła go na środku mnisiej opończy. Zajaśniał bielą na tle czarnego materiału.

– Amor ilimitado…

Nikt nie zwracał już uwagi na obrus w czerwoną kratkę, wystający spod opończy i szalenie z nią kontrastujący.

– …solamente.

Powietrze rozdarł przenikliwy krzyk. Rozległ się tak blisko, że ci, którzy nie widzieli mnichów, instynktownie schylili się, zatykając uszy rękami. A jeden z głosów zabrzmiał bardziej histerycznie od pozostałych. Tak przeraźliwie, że przenikał do szpiku kości.

Rozległ się szum wiatru i głosy zaczęły się oddalać.

– Znów jednego pokonałaś! – zawołał Jordi. – Zostało już tylko sześciu!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Oset Wśród Róż»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Oset Wśród Róż» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Oset Wśród Róż»

Обсуждение, отзывы о книге «Oset Wśród Róż» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x