Terry Brooks - Druid Shannary

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Brooks - Druid Shannary» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Druid Shannary: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Druid Shannary»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cztery krainy z wolna umierają, nie mogąc się obronić przed tajemniczymi, potwornymi cieniowcami. Walker Boh, władający magią potomek Shannary, ma za zadanie przywrócić do życia Paranor, dawną wartownię druidów. Potrzebny mu jest do tego Czarny Kamień Elfów, który znajduje się w rękach Uhl Belka, pragnącego cały świat przemienić w kamienną pustynię. W niebezpiecznej wyprawie Walkerowi towarzyszą: Morgan Leah, którego magiczny Miecz został niegdyś złamany, Ożywcza, córka Króla Srebrnej Rzeki, oraz Ell, agent cieniowców. Czy ekspedycja ma szanse powodzenia?

Druid Shannary — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Druid Shannary», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pe Eli torował sobie drogę przez tłum, dopóki nie przystanął na jego przedzie, jakieś dziesięć jardów od dziewczyny. Aczkolwiek z rozmysłem posuwał się naprzód, nie wiedział jeszcze, co chce zrobić.

Garstka żołnierzy prowadzona przez oficera noszącego insygnia komendanta federacji, przecięła dziewczynie drogę. Czekała na nich. Z tłumu uniósł się pomruk niezadowolenia.

– Nie wolno ci tu wchodzić – oznajmił komendant spokojnym, wyraźnym głosem. – Nikomu nie wolno. Musisz wrócić na dół.

Dziewczyna patrzyła na niego, czekając.

– To zakazany teren, młoda damo – ciągnął oficer jak do podwładnego, tonem, mającym pokazać jego wyższość. – Nikt nie może chodzić po tej ziemi. Proklamacja Rady Koalicyjnej rządu federacji, któremu mam zaszczyt służyć, zabrania tego. Zrozumiano?

Dziewczyna nie odpowiedziała.

– Jeśli nie zawrócisz i dobrowolnie nie opuścisz tego terenu, będę zmuszony cię eskortować.

Rozległy się gniewne okrzyki. Dziewczyna postąpiła krok naprzód.

– Jeśli natychmiast nie odejdziesz, będę musiał…

Dziewczyna uczyniła gest i w jednej chwili nogi mężczyzny splotły się w grube na cal korzenie. Towarzyszący mu żołnierze rzucili się w tył z okrzykiem przerażenia, ujrzawszy, jak ich piki zamieniają się w sękate, suche gałęzie i kruszą im się w dłoniach. Dziewczyna przeszła obok nich, nawet nie spojrzawszy. Chełpliwy głos komendanta zamienił się w szept strachu, po czym zniknął w pełnym zaskoczenia pomruku tłumu.

Pe Eli nie mógł powstrzymać uśmiechu. Magia! Ta dziewczyna ma prawdziwą magię! Opowieści mówiły prawdę. To więcej, niż mógł się spodziewać. Czyżby naprawdę była córką Króla Srebrnej Rzeki?

Żołnierze trzymali się teraz od niej z daleka, nie mając ochoty zmierzyć się z mocą, którą najwyraźniej władała. Niżsi rangą oficerowie próbowali wydawać jakieś rozkazy, ale nikt nie wiedział, co zrobić po wypadku z komendantem. Pe Eli rozejrzał się szybko wokół. Najwidoczniej w miasteczku nie było szperaczy. A jeśli nie ma szperaczy, nikt nie będzie działał.

Dziewczyna szła dalej pustą, wypaloną powierzchnią zbocza w kierunku szczytu. Prawie nie zostawiała śladów na suchej ziemi. Południowe słońce paliło promieniami, zamieniając pustą połać ziemi w piekło. Dziewczyna zdawała się tego nie zauważać. Szła w spiekocie z wyrazem spokoju na twarzy.

Patrząc na nią, Pe Eli czuł się, jakby go ktoś ciągnął na skraj bezdennej przepaści, poza którą było coś tak niezwykłego, że nie mógł sobie tego nawet wyobrazić.

Co ona zrobi?

Weszła na szczyt zbocza i przystanęła – szczupła, eteryczna sylwetka na tle błękitu nieba. Stała przez chwilę, jakby szukając czegoś w powietrzu wokół siebie; jakiejś niewidzialnej postaci, która by do niej przemówiła. Potem uklękła. Opadła na wypaloną ziemię wzgórz i zanurzyła w niej dłonie. Kiedy pochyliła głowę, włosy okryły ją niczym welon srebrnego światła.

Świat wokół niej trwał w absolutnej ciszy.

Potem ziemia pod nią zaczęła drżeć i kołysać się, a z jej głębi wydobyło się dudnienie. Tłum cofnął się z okrzykiem zdumienia. Mężczyźni uspokajali się nawzajem, kobiety chwytały dzieci, a wszędzie podniosły się krzyki i płacze. Pe Eli zrobił krok naprzód, a w jego brązowych oczach widać było napięcie. Nie bał się. Na to właśnie czekał i nic nie było w stanie go odstraszyć.

Ze wzgórza strzelił snop światła, a jego blask przyćmił nawet lśnienie słońca. Z ziemi trysnęły gejzery, małe wybuchy rozpryskujące się pod niebo i opryskujące Pe Ella oraz najbliżej stojących z tłumu brudem i szlamem. Grunt zafalował, jakby jakiś pogrzebany w nim olbrzym wstawał ze snu, a z ziemi zaczęły się wydobywać ogromne głazy, niczym przygarbione ramiona kolosa. Wypalona powierzchnia wzgórz zaczęła się obracać i znikać. Zupełnie świeża warstwa gleby powstała, aby ją przykryć, żyzna i lśniąca, napełniając powietrze cierpkim zapachem. Olbrzymie korzenie uniosły się jak węże, wijąc się i skręcając w takt dudnienia. Zaczęły pojawiać się zielone pnącza.

Pośrodku tego wszystkiego klęczała dziewczyna. Jej ciało było napięte i sztywne pod luźną warstwą ubrania, a ramiona trzymała zanurzone w ziemi aż po łokcie. Twarzy nie było widać.

Teraz klęczało już wielu spośród tłumu. Niektórzy wznosili modły do sił magii, które – jak niegdyś wierzono – rządziły ludzkim przeznaczeniem, a inni po prostu utrzymywali w ten sposób równowagę, broniąc się przed wstrząsami, stały się teraz bowiem tak gwałtowne, że drżały nawet najmocniejsze drzewa. Podniecenie sprawiło, że policzki Pe Ella zarumieniły się. Chciał biec do dziewczyny, żeby wziąć ją w ramiona, poczuć to, co się z nią dzieje, i dzielić jej moc.

Głazy tarły o siebie i uderzały, przemieszczając się i zmieniając kształt wzgórza. Ze skały tworzyły się ściany tarasów. Szczeliny wypełniał mech i bluszcz. Z jednego stopnia na drugi łagodnie schodziły wijące się ścieżki. Pojawiały się drzewa, korzenie stawały się małymi sadzonkami, a te z kolei grubiały i rozgałęziały się, w kilku zaledwie minutach przechodząc wszystkie stadia wzrostu. W rozpaczliwym pędzie ku słońcu pączkowały i rozwijały się liście. Trawy i krzewy rozprzestrzeniały się po całej pustej ziemi, przemieniając poczerniałą połać w rozedrganą, tętniącą życiem zieleń. I kwiaty! Pe Eli krzyknął w duchu. Wszędzie były kwiaty. Wykwitały z ziemi oślepiającą feerią barw. Błękit, żółć, czerwień i fiolet – w całej gamie odcieni i tonów zaścielały ziemię kolorowym kobiercem.

Potem dudnienie się skończyło, a ciszę, która po nim nastała, przerwał śpiew ptaków. Pe Eli zerknął na tłum za swoimi plecami. Większość wciąż klęczała. Oczy mieli szeroko otwarte, a na twarzach zastygło zdumienie. Wielu płakało.

Odwrócił się z powrotem do dziewczyny. W ciągu paru minut odmieniła całe wzgórze. Wymazała sto lat zniszczeń i zaniedbania, celowego wycinania, umyślnego wypalania i wyrównywania terenu i przywróciła karłom z Culhaven symbol tego, kim i czym byli. Oddała im Ogrody Życia.

Dziewczyna ciągle klęczała z pochyloną głową. Kiedy wreszcie wstała, ledwie była w stanie utrzymać się na nogach. Wszystkie siły wyczerpała w ogromnym wysiłku przywrócenia życia Ogrodom. Teraz nie pozostało jej już nic do ofiarowania. Poruszała się chwiejnie, ramiona zwisały bezwładnie, a jej doskonale piękna twarz była ściągnięta i poryta bruzdami. Srebrne włosy były wilgotne i splątane. Pe Eli poczuł jej spojrzenie utkwione w nim raz jeszcze i tym razem się nie wahał. Szybko wspiął się na zbocze, przeskakując głazy i krzewy oraz omijając szlaki, jakby były przeszkodami. Czuł, jak tłum zakołysał się za nim, słyszał wołające go głosy, ale teraz nic się nie liczyło, nawet więc się nie obejrzał. Dobiegł do dziewczyny, kiedy padała, i chwycił ją w ramiona. Ukołysał ją łagodnie, tuląc, jakby osłaniał schwytane dzikie zwierzątko, zarazem władczo i troskliwie.

Jej oczy wpatrywały się weń i ujrzał w nich blask, napięcie i taką głębię uczuć, że w tej samej chwili narodziła się pomiędzy nimi trudna do opisania więź.

– Zabierz mnie gdzieś, gdzie będę mogła odpocząć – wyszeptała.

Tłum otoczył ich i nie mogli już odgrodzić się od ich niespokojnych głosów i paplaniny. Napierało na nich morze twarzy. Stojących najbliżej zapewnił, że dziewczyna jest tylko zmęczona, i słyszał, jak z ust do ust przekazują sobie jego słowa. Ujrzał w przelocie na skraju tłumu żołnierzy federacji, ale przezornie postanowili trzymać się z daleka. Zaczął iść, niosąc dziewczynę, zaskoczony jej lekkością. Dla niej to tyle co nic, pomyślał. I wszystko.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Druid Shannary»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Druid Shannary» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Druid Shannary»

Обсуждение, отзывы о книге «Druid Shannary» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x