Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ścieżka Sztyletów
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ścieżka Sztyletów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ścieżka Sztyletów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ścieżka Sztyletów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ścieżka Sztyletów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Oczywiście nie całkowitym, żeby jej nie dostrzec. Kiedy przekazała wiadomość od Randa, zamigotały palcami w mowie dłoni, a potem dwie chude Panny truchtem odbiegły. Pozostałe skwapliwie wróciły do poprzedniego zajęcia, jedne grały, inne patrzyły.
Min podrapała się po głowie, skonfundowana, a potem wróciła do komnaty. Przy Pannach często czuła się nieswojo, jednak te zawsze miały dla niej jakieś słowo, niekiedy odnosiły się do niej z szacunkiem, jak do Mądrej, czasami żartowały z nią, chociaż ich poczucie humoru było co najmniej dziwne. Nigdy dotąd jeszcze nie ignorowały jej tak jak teraz.
Randa znalazła w sypialni. Już same skojarzenia, jakie wiązały się z tym pomieszczeniem, sprawiły, że puls jej przyspieszył. Rand zdjął kaftan, rozwiązał tasiemki śnieżnobiałej koszuli, ściągnął też spodnie. Min usiadła w nogach łóżka, oparła się o jeden z masywnych słupków baldachimu, po czym podciągnęła nogi, krzyżując je w kostkach. Nigdy jeszcze nie widziała, jak Rand się rozbiera, i zamierzała w pełni wykorzystać okazję.
On jednak porzucił tę czynność i zamarł bez ruchu, patrząc na nią.
— Czego Cadsuane może mnie nauczyć? — zapytał znienacka.
— Ciebie i wszystkich pozostałych Asha’manów — odparła. Tyle zobaczyła w jednej z wizji. — Nie mam pojęcia czego, Rand. Wiem tylko, że musisz się tego nauczyć. Wszyscy musicie. — Najwyraźniej nie miał zamiaru zdejmować koszuli. Westchnęła i ciągnęła dalej: — Potrzebujesz jej, Rand. Nie możesz sobie pozwolić, by ją rozzłościć. Nie możesz dopuścić, by od ciebie uciekła. — Tak naprawdę, to nie sądziła, by pięćdziesięciu Myrddraali i tysiąc trolloków potrafiło zmusić Cadsuane do ucieczki, niemniej sens pozostawał ten sam.
Oczy Randa zapatrzyły się niewidzącym wzrokiem w przestrzeń, po chwili jednak pokręcił głową.
— Dlaczego miałbym słuchać szaleńca? — wymamrotał, omal niedosłyszalnie. Światłości, czy on naprawdę wierzył, że Lews Therin Telamon przemawia w jego głowie? — Wystarczy, że któreś z nich zrozumie, iż jest ci potrzebne, a już ma nad tobą władzę, Min. To smycz, za którą będzie cię ciągnąć, gdzie zechce. Żadna Aes Sedai nie założy mi kagańca. Nikomu na to nie pozwolę! — Powoli rozprostował zaciśnięte palce. — Ciebie, Min, potrzebuję — oznajmił z prostotą. — Nie dla twoich widzeń, tylko zwyczajnie cię potrzebuję.
„Niech sczeznę — pomyślała Min — ten mężczyzna kilkoma słowami potrafi sprawić, że uginają się pode mną nogi”.
Uśmiechając się równie ochoczo jak ona, schwycił obiema dłońmi krawędź materii koszuli i zaczął ją ściągać przez głowę. Min zaplotła palce na brzuchu i przyglądała się mu spokojnie.
Trzy Panny, które weszły do sypialni nie miały już na głowach shouf, wcześniej skrywających w korytarzu ich krótkie włosy. Puste dłonie, przy pasach nie było nawet tych długich noży. Tyle tylko Min zdążyła zauważyć.
Głowa i ramiona Randa wciąż pozostawały uwięzione w koszuli, gdy Somara — jasnowłosa, wysoka, nawet jak na kobietę Aielów — schwyciła białe płótno i związała, nie pozwalając mu się wydostać. Tym samym ruchem kopnęła go między nogi. Z jego gardła wydobył się zdławiony jęk, zgiął się w pół i zachwiał.
Nesair o płomienno-rudej czuprynie, bardzo piękna mimo białych blizn znaczących oba policzki, wbiła pięść w jego prawy bok, dostatecznie mocno, aby zachwiało nim w drugą stronę.
Min poderwała się z okrzykiem z łóżka. Nie miała pojęcia, jakie też szaleństwo rozgrywa się przed jej oczami, nawet nie chciała się domyślać. Oba jej noże wyszły lekko z rękawów, rzuciła się na Panny, krzycząc:
— Pomocy! Och, Rand! Niech ktoś pomoże! — Przynajmniej tyle chciała krzyknąć.
Trzecia Panna, Nandera, zawróciła niczym atakujący wąż i kopnęła Min w brzuch. Powietrze z sapnięciem uszło z jej płuc. Ostrza wypadły z odrętwiałych dłoni, przekoziołkowała przez podstawioną nogę siwowłosej Panny, lądując na plecach z łomotem, który do reszty pozbawił ją tchu. Próbowała choć drgnąć, próbowała odetchnąć — próbowała pojąć, co się dzieje! — ale wszystko, na co ją było stać, to leżeć i patrzeć.
Trzy kobiety metodycznie oddawały się swemu zajęciu. Nesair i Nandera tłukły Randa pięściami, podczas gdy Somara pilnowała, by nie wyprostował się i nie uwolnił z fałd koszuli. Wystudiowane ciosy bez przerwy sypały się na twardy brzuch i prawy bok Randa. Min śmiałaby się histerycznie, gdyby była w stanie choć odetchnąć. Próbowały stłuc go do nieprzytomności, starannie unikając uderzania w pobliżu wciąż wrażliwej, owalnej blizny w lewym boku, z na poły zagojonym cięciem skroś niej.
Doskonale wiedziała, jak twarde jest ciało Randa, jak silne, ale nikt przecież nie był w stanie długo czegoś takiego wytrzymać. Wreszcie nogi się pod nim powoli ugięły, a kiedy zwalił się na płytki posadzki, Nandera i Nesair odsunęły się odeń. Pokiwały głowami, a Nesair rozprostowała palce zaciśnięte na koszuli. Rand padł twarzą na podłogę. Min słyszała, jak ciężko dyszy, jak zmaga się z jękiem, który mimo wysiłków nabrzmiewał w gardle. Somara uklękła i niemal delikatnie ściągnęła z jego głowy koszulę. Teraz leżał z policzkiem wtulonym w posadzkę, z wytrzeszczonymi oczyma, walcząc o oddech.
Nesair pochyliła się, schwyciła garść jego włosów, szarpnięciem poderwała głowę do góry.
— Wygrałyśmy dla siebie to prawo — warknęła — ale wiedz, że każda Panna chciała położyć na tobie swe ręce. Porzuciłam dla ciebie mój klan, Randzie al’Thor. Nie pozwolę, byś pluł na mnie!
Somara wyciągnęła dłoń, jakby chciała odsunąć włosy z jego twarzy, potem jednak szybko ją cofnęła.
— W taki właśnie sposób potraktowałybyśmy pierwszego-brata, który przyniósłby nam dyshonor, Randzie al’Thor — oznajmiła zdecydowanie. — Za pierwszym razem. Następnym razem użyjemy rzemieni.
Nandera stała nad Randem z pięściami wspartymi na biodrach i obliczem jakby wykutym z kamienia.
— Jesteś powiernikiem honoru Far Dareis Mai, synu Panny — oznajmiła ponuro. — Obiecałeś, że będziemy dla ciebie tańczyć włócznie, a potem wyruszyłeś na wojnę, zostawiwszy nas bez jednego słowa. Po raz drugi już tego nie zrobisz.
Zrobiła krok ponad jego ciałem i ruszyła do wyjścia, pozostałe poszły za nią. Tylko Somara obejrzała się raz, a jeśli w jej oczach błysnął bodaj cień współczucia, nie było go w jej głosie, gdy powiedziała:
— Postaraj się, aby więcej nie było to konieczne, synu Panny.
Zanim Min zdążyła się doń podczołgać, Rand już podparł się dłońmi i kolanami i powoli stanął na czworakach.
— One chyba oszalały — wyskrzeczała. Światłości, ależ ją bolał brzuch! — Rhuarc im pokaże!... — Nie miała pojęcia, co też Rhuarc może im pokazać. W każdym razie cokolwiek to będzie, na pewno nie wystarczy. — Sorilea. — Sorilea każe im piec się na słońcu! Na początek! — Kiedy jej powiemy...
— Nikomu nie powiemy — powiedział. Głosem z pozoru już normalnym, aczkolwiek oczy wciąż wychodziły mu z orbit. Jak on mógł się na to zdobyć? — Miały rację. Zasłużyły sobie na prawo postąpienia ze mną w taki sposób.
Min aż nazbyt dobrze rozpoznała ten ton głosu. Kiedy mężczyzna postanawiał być uparty, to potrafił usiąść nago w pokrzywach i w twarz ci przeczyć, że kłują go w pośladki! Omalże z zadowoleniem powitała jęk, który wydarł się z jego gardła, kiedy pomagał jej wstać. Cóż, oboje podtrzymywali się wzajem. Jeśli zaś zamierzał być wełnianogłowym idiotą, to zasłużył sobie na kilka siniaków!
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ścieżka Sztyletów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ścieżka Sztyletów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ścieżka Sztyletów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.