Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ścieżka Sztyletów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ścieżka Sztyletów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ścieżka Sztyletów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ścieżka Sztyletów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rand postawił ją na posadzce, jego twarz nagle sposępniała.

— Adley nie żyje — powiedział. Korona nagle sfrunęła z jego głowy i wirując wokół własnej osi, przemknęła przez komnatę, jakby ciśnięta w gniewie. W chwili, gdy już pomyślała, że zaraz uderzy w oparcie Tronu Smoka, może nawet przebije je na wylot, szeroka złota obręcz zatrzymała się nagle i opadła powoli na siedzisko tronu.

Min spojrzała na niego i wreszcie odzyskała oddech. Nad lewym uchem lśniła ciemną czerwienią krew zlepiająca włosy. Wyciągnęła z rękawa koronkową chusteczkę i wykonała gest ku jego skroni, ale schwycił ją za rękę.

— Ja go zabiłem — powiedział cicho.

Zadrżała, słysząc ton, jakim to powiedział. Pełen takiego spokoju, jaki kojarzy się z grobem. Może jednak z tą sypialnią to najlepszy pomysł. Mniejsza już o czelność, jakiej wymagał. Zmusiła się do uśmiechu — i zarumieniła, kiedy zrozumiała, jak łatwo pojawił się na jej wargach, gdy tylko pomyślała o wielkim łożu — a potem schwyciła przód jego koszuli, gotowa od razu zedrzeć z niego i koszulę, i kaftan.

Ktoś zapukał do drzwi.

Ręce Min jakby same puściły koszulę Randa. Odskoczyła. Któż to może być, zastanawiała się z irytacją. Panny albo anonsowały gości, kiedy Rand był w środku, albo wpuszczały ich bez żadnych ceregieli.

— Wejść — powiedział głośno, obdarzając ją przepraszającym uśmiechem. A ona znowu spłonęła rumieńcem.

W szczelinie drzwi ukazała się najpierw głowa, potem reszta postaci Dobraine; kiedy zobaczył ich stojących razem, szybko zatrzasnął skrzydło. Cairhieniański lord był mężczyzną drobnym, niewiele tylko wyższym pod samej Min, czoło miał wysoko wygolone, reszta długich, w większości mocno przyprószonych siwizną włosów spływała mu na ramiona. Przód czarnego prawie, sięgającego bioder kaftana zdobiły białe i błękitne pasy. Jeszcze zanim Rand uczynił zeń swego faworyta, cieszył się szeroką władzą w tym kraju. Teraz, właściwie rzecz ujmując, nim rządził, chyba że Elayne zgłosi pretensje do Tronu Słońca.

— Mój Lordzie Smoku — wymruczał, kłaniając się. — Moja lady ta’veren.

— Taki żart — wymamrotała Min, kiedy Rand spojrzał na nią spod uniesionych brwi.

— Może — odparł Dobraine, lekko wzruszając ramionami — wszelako połowa szlachcianek w mieście nosi teraz jaskrawe barwy, naśladując lady Min. Spodnie, które zdradzają kształt nóg, kaftany, które nawet nie zakrywają ich... — Kaszlnął dyskretniezdając sobie sprawę, że również kaftan Min nie maskuje stosownie linii jej bioder.

Przez moment zastanawiała się nawet, czy nie poinformować go, że sam też ma bardzo zgrabne łydki, szkoda tylko, że pokryte taką liczbą żylaków, potem jednak zrezygnowała z tej złośliwości. Zazdrość Randa mogła być, kiedy byli sam na sam, jednak nie chciała, by skierował jej żar przeciw Dobraine. A obawiała się, że jak najbardziej byłby do tego zdolny. Poza tym zdawała sobie sprawę, że naprawdę było to przejęzyczenie — lord Dobraine Taborwin nie był człowiekiem zdolnym do bodaj aluzyjnie nieprzyzwoitych żartów.

— A więc ty też zmieniasz świat, Min. — Rand wyszczerzył zęby i palcem dotknął czubka jej nosa. Pogłaskał ją po nosie! Jakby była dzieckiem, które go czymś rozbawiło! Co gorsza, zdawała sobie sprawę, że sama też się do niego przymila, jak jakaś głupia. — I to, jak się wydaje, w przeciwieństwie do mnie, na lepsze — dokończył i ten przelotny, chłopięcy uśmiech rozwiał się niczym dym.

— Czy w Łzie i Illian wszystko w porządku, mój Lordzie Smoku? — dociekał Dobraine.

— W Łzie i Illian wszystko jest w jak najlepszym porządku — odparł ponurym głosem Rand. — Co masz dla mnie, Dobraine? Siadaj, człowieku. Siadaj. — Gestem zaprosił tamtego w kierunku stojących foteli, sam natychmiast zajmując jeden.

— Postępowałem w myśl wszystkich wskazówek zawartych w twoich kolejnych listach — powiedział Dobraine, siadając naprzeciw Randa — ale obawiam się, że niewiele mam dobrych wieści.

— Podam coś do picia — oznajmiła Min nerwowym głosem. Listy? Niełatwo chodzić na palcach w butach na wysokich obcasach... mimo że się do nich przyzwyczaiła, czasami jednak traciła równowagę... doprawdy jest to niełatwe, wszelako dla dostatecznie mocnej złości nie ma żadnych przeszkód. Podeszła więc na palcach do małego pozłacanego stoliczka pod jednym z wielkich zwierciadeł, na którym stał srebrny dzban i puchary. Zajęła się nalewaniem wina przyprawionego korzeniami, zupełnie nie zwracając uwagi, że je przecież rozlewa. Służący zawsze dbali o to, by pucharów było więcej, na wypadek gdyby miała gości, chociaż prócz Sorilei i gromadki głupich szlachcianek nieczęsto ktokolwiek ją odwiedzał. Wino było ledwie ciepłe, jednak ci dwaj nie zasłużyli sobie na nic lepszego. Otrzymała dwa listy, a gotowa była się założyć, że Dobraine miał w swoim biurku przynajmniej dziesięć! Dwadzieścia! Hałasując dzbanem i pucharami, równocześnie czujnie nadstawiała ucha. Cóż oni knuli za jej plecami, że wymagało to wymiany dziesiątków listów?

— Toram Riatin chyba zniknął na dobre — powiedział Dobraine — aczkolwiek, jeśli wierzyć pogłoskom, wciąż żyje, co oczywiście nie jest kompletne. Według plotek Daved Hanlon oraz Jeraal Mordeth... Padan Fain, jak go nazywasz... opuścili go. Tak na marginesie, przydzieliłem siostrze Torama, lady Ailil, luksusowe apartamenty, ze służbą, która... cieszy się zaufaniem. — Z tonu jego głosu wynikało jasno, że cieszy się jego zaufaniem. Ta kobieta nie będzie w stanie zmienić sukienki, żeby on o tym nie wiedział. — Rozumiem, dlaczego sprowadzono ją tutaj, podobnie jak lorda Bertome i pozostałych, jednak co tu robią Wysoki Lord Weiramon albo Wysoka Lady Anaiyella? Oczywiście, rozumie się samo przez się, że ich służba również jest godna zaufania.

— Jak poznać, że jakaś kobieta chce cię zabić? — zamyślił się na głos Rand.

— Kiedy wie, jak masz na imię? — Ton głosu Dobraine bynajmniej nie sugerował, że żartuje. Rand w namyśle przekrzywił głowę, a potem przytaknął. Przytaknął! Miała nadzieję, że przynajmniej już nie słyszy żadnych głosów.

Rand wykonał taki gest, jakby odpędzał od siebie kobietę, która chce go zabić. Kiepska sprawa, skoro żadnej prócz niej nie było w pobliżu. Nie chciała go zabić, rzecz jasna, ale nie miałaby nic przeciwko nasłaniu nań Sorilei z jej rózgą! Spodnie nie dawały szczególnie dobrej ochrony przed takim zabiegiem.

— Weiramon jest głupcem, który popełnia zbyt wiele błędów — poinformował Rand Dobraine, ten zaś skinął krótko głową. — Ja także mylnie sądziłem, iż uda mi się go wykorzystać. W każdym razie wydawał się dostatecznie uszczęśliwiony, mogąc przebywać w otoczeniu Smoka Odrodzonego. Co jeszcze? — Min podała mu puchar, on zaś uśmiechnął się do niej, mimo że część zawartości wylała się na jego nadgarstek. Może uznał to za przypadek.

— Niewiele więcej, a równocześnie za dużo — zaczął Dobraine, po czym uchylił się gwałtownie, by nie dać oblać się winem, gdy Min podała mu drugi puchar. Krótka kariera służebnej dziewki z tawerny niewiele ją nauczyła. — Wielkie dzięki, lady Min — mruknął elegancko, ale spoglądał na nią z ukosa, gdy brał puchar. Spokojnie odeszła na bok, po własny puchar.

— Obawiam się, że lady Caraline i Wysoki Lord Darlin przebywają na terenie miasta, w pałacu lady Arilyn — ciągnął dalej cairhieniański szlachcic — korzystając z ochrony Cadsuane Sedai. Być może „ochrona” nie stanowi w tym przypadku najlepiej dobranego słowa. Kiedy chciałem się z nimi zobaczyć, odmówiono mi pozwolenia na wejście, ale słyszałem, że podjęli próbę opuszczenia miasta i zostali na siłę przywiezieni z powrotem. W workach, jak utrzymuje jedna z relacji. Ponieważ miałem przyjemność spotkania Cadsuane, łatwo potrafię w to uwierzyć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ścieżka Sztyletów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ścieżka Sztyletów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ścieżka Sztyletów»

Обсуждение, отзывы о книге «Ścieżka Sztyletów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x