Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ścieżka Sztyletów
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ścieżka Sztyletów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ścieżka Sztyletów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ścieżka Sztyletów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ścieżka Sztyletów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Min skłonna była się zgodzić, jednak nie miała zamiaru stwierdzać tego na głos, za to Rand tylko machnął ręką i znowu się roześmiał.
— Być może tak im się wydaje, ja jednak wiem co nieco na ten temat, Dobraine. Nie zastrzegli sobie, kto będzie wybierał ziemię, a więc nie będzie musiała wcale znajdować się nad samą wodą. Będą musieli kupować od ciebie żywność i żyć zgodnie z twoimi prawami, gdy będą opuszczali swoją domenę, co trochę powściągnie ich arogancję. W najgorszym przypadku będziesz mógł pobierać cło, kiedy towary będą opuszczać ich... suwerenny obszar. A co do pozostałych spraw... Jeśli ja mogę się na nie zgodzić, ty również możesz. — W jego głosie nie było już śladu wesołości, Dobraine więc tylko skłonił głowę.
Min zastanawiała się, gdzie on się tego wszystkiego nauczył. Przemawiał niczym król i to taki, który doskonale wie, co robi. Może Elayne udzieliła mu paru lekcji.
— „Po wtóre” sugeruje więcej — powiedział Rand do dwójki Aes Sedai.
Merana i Rafela wymieniły spojrzenia, nieświadomie muskając dłońmi suknie i szale, i gdy Merana przemówiła chwilę później, w jej głosie nie było śladu pompatyczności. W rzeczy samej stał się nieco nazbyt beztroski.
— Po trzecie, Smok Odrodzony zgodzi się na instytucję ambasadora wybranego przez Atha’an Miere, który przez cały czas będzie miał do niego dostęp. Harine din Togara na tym urzędzie widziała samą siebie. Będą jej towarzyszyć jej Poszukiwaczka Wiatrów, jej Mistrz Miecza oraz świta.
— Co?! — zawył Rand, podrywając się z fotela.
Rafela jednak nie pozwoliła się zbić z tropu, ciągnęła dalej, jakby w obawie, że może jej przerwać.
— A po czwarte, Smok Odrodzony zgodzi się bezzwłocznie zareagować na wezwanie Mistrzyni Statków, wystosowane wszelako nie częściej niźli dwukrotnie w ciągu trzech najbliższych lat. — Skończyła, nieco się zadyszawszy, starając się, by ostatnie słowa zabrzmiały jak najmniej poważnie.
Berło Smoka uniosło się nad posadzkę za plecami Randa, on zaś nie patrząc, porwał je z powietrza. W jego oczach nie było już śladu lodu. Zastąpił go błękitny ogień.
— Ambasador Ludu Morza, który łazi za mną krok w krok? — wykrzyknął. — Posłusznie zareagować na wezwanie? — Kiedy potrząsał im przed nosem rzeźbionym grotem włóczni, zielono-biały chwost kołysał się dziko. — Czekają tam ludzie, którzy chcą nas wszystkich podbić, i być może są w stanie tego dokonać! Tutaj wciąż gdzieś knują Przeklęci! Czarny czyha! Dlaczego od razu nie obiecałyście im, że uszczelnię smołą kadłuby ich statków?
W normalnych okolicznościach Min starała się jakoś ułagodzić jego wybuchy, ale tym razem potrafiła tylko pochylić się naprzód i wściekłym wzrokiem mierzyć Aes Sedai. W pełni się z nim zgadzała. Żeby sprzedać konia, dołożyły do umowy stodołę!
Rafela aż się cofnęła w obliczu tego wybuchu, Merana natomiast najwyraźniej wzięła się w garść, a na jej obliczu zagościła zupełnie niezła kopia burzy, która szalała na jego twarzy; tylko ogień spojrzenia miał barwę brązową, nakrapianą złotem.
— Krytykujesz nas? — warknęła tonem równie lodowatym, jak gorący był płomień jej oczu. Była taką Aes Sedai, jakie widywały dziewczęce oczy Min, bardziej królewską niż królowe, bardziej władczą niż wszelka władza świata. — Byłeś obecny na początku negocjacji, jesteś ta’veren, więc tańczyły, jak im zagrałeś. Mogłeś je skłonić, żeby uklękły przed tobą! Ale ty poszedłeś sobie! Bynajmniej nie były zadowolone, kiedy zrozumiały, że ta’veren manipulował nimi jak marionetkami. Gdzieś się nauczyły splatać tarcze i zanim jeszcze na dobre opuściłeś statek, Rafela i ja zostałyśmy oddzielone od Źródła. Abyśmy nie mogły skorzystać z przewagi, jaką daje nam Moc, tak powiedziały. Nie raz Harine groziła nam, że zawiśniemy przywiązane za palce i będziemy tak wisieć, póki nie odzyskamy zdrowego rozsądku, i jeśli o mnie chodzi, uważam, że mówiła to całkiem poważnie! Ciesz się, że masz okręty, które chciałeś, Randzie al’Thor, Harine nie dałaby ci ich więcej niż garstkę! Ciesz się, że nie chciała również twoich nowych butów i tego twojego okropnego tronu! Aha, tak na marginesie, formalnie uznała, że jesteś Coramoorem, i udław się tym!
Min patrzyła na nią. Rand i Dobraine też patrzyli, a Cairhienianinowi dosłownie opadła szczęka. Rafela spoglądała, poruszając bezgłośnie ustami. Tymczasem oczy tej, na którą patrzyli, powoli przestawały ciskać pioruny, stając się dla odmiany coraz większe, w miarę jak docierało do niej znaczenie właśnie wypowiedzianych słów.
Berło Smoka zadrżało w garści Randa. Min widywała już eksplozje jego gniewu, i to w sytuacjach znacznie mniej prowokujących. Modliła się, by istniał jakiś sposób na uniknięcie katastrofy, ale nic jej nie przychodziło do głowy.
— Wychodzi na to — powiedział na koniec — że słowa, które siła ta’veren potrafi dobyć z ludzkich ust, nie zawsze są tymi, które chciałby usłyszeć. — W jego głosie brzmiał... spokój; Min omalże gotowa byłaby określić go jako głos trzeźwego człowieka w pełni władz umysłowych. — Dobrze sobie poradziłaś, Merano. Sprezentowałem wam ochłap, jakiego psu bym nie rzucił, a jednak wy dobrze sobie z tym poradziłyście.
Dwie Aes Sedai aż się zakołysały i przez chwilę Min myślała, że z czystej ulgi mogą się roztopić na posadzce niczym dwie świece.
— Przynajmniej udało nam się zataić szczegóły umowy przed Cadsuane — powiedziała Rafela, niepewnie wygładzając spódnice. — Nie było sposobu na zablokowanie informacji, że zawarłyśmy jakąś umowę, ale wszystkiego z pewnością nie wie.
— Tak — bez tchu oznajmiła Merana. — Próbowała z nas coś wydobyć nawet po drodze tutaj. Trudno jej się przeciwstawić, ale jakoś sobie poradziłyśmy. Zakładałyśmy, że nie chcesz, aby ona... — Urwała, widząc kamienne rysy twarzy Randa.
— Znowu Cadsuane — powiedział głosem bez wyrazu. Spod zmarszczonych brwi popatrzył na rzeźbiony grot włóczni w ręku, potem cisnął go na fotel, jakby już dłużej nie ufał swoim dłoniom. — Ona przebywa w Pałacu Słońca, nieprawdaż? Min, powiedz Pannom za drzwiami, żeby zaniosły wiadomość do Cadsuane. Najszybciej, jak to tylko możliwe, ma się stawić przed obliczem Smoka Odrodzonego.
— Rand, nie wydaje mi się... — zaczęła niepewnie Min, ale Rand przerwał jej. Niezbyt ostro, ale zdecydowanie.
— Proszę, zrób jak mówię, Min. Ta kobieta jest niczym wilk przyglądający się stadu owiec. Mam zamiar przekonać się, o co jej chodzi.
Min wstała, najwolniej jak potrafiła, po czym powlokła się ku drzwiom. Nie była jedyną spośród zgromadzonych, której ten pomysł nie zachwycił. Wiedziała jednak, że zdecydowanie woli znaleźć się gdzie indziej, kiedy dojdzie do konfrontacji Smoka Odrodzonego z Cadsuane Melaidhrin. Dobraine minął ją, kiedy zmierzała do drzwi, pożegnawszy się krótkim ukłonem, i nawet Merana i Rafela zdołały wyjść wcześniej niż ona z komnaty, chociaż jakimś sposobem udało im się zrobić to tak, że nikt nie zauważył ich pośpiechu. W każdym razie póki nie wyszły na korytarz. Kiedy w końcu Min wyściubiła głowę przez drzwi, obie siostry dogoniły już Dobraine’a i gnały przed siebie.
Dziwne, ale grupka sześciu Panien, które strzegły komnaty, kiedy Min wcześniej do niej wchodziła, rozrosła się niepomiernie — stały pod obu ścianami korytarza tak daleko, jak tylko mogła w obie strony sięgnąć wzrokiem, wysokie kobiety o twardych obliczach w szarościach, brązach i szarościach cadin’sor, z naciągniętymi na głowy shoufami, od których zwisały długie czarne zasłony. Wiele uzbroiło się we włócznie oraz okrągłe tarcze z byczej skóry, jakby gotowały się do walki. Niektóre grały w grę dłoni zwaną „kamień, nożyce, papier”, pozostałe przyglądały im się w skupieniu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ścieżka Sztyletów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ścieżka Sztyletów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ścieżka Sztyletów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.