Robert Jordan - Dech Zimy
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Dech Zimy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Gabrelle wyrwała rękę, wykrzywiając usta w grymasie.
— Toveine, dwa dni mi zabrało podjęcie decyzji, czy powinnam “ulec” jego żądzom, jak to ujmujesz. Zapewne mogę mówić o szczęściu, że tylko cztery dni zabrało, nim mi na to pozwolił. Wy, Czerwone, może nie macie o tym pojęcia, ale mężczyźni uwielbiają rozmawiać i plotkować. Wszystko czego trzeba, to słuchać lub bodaj udawać, że się słucha, a mężczyzna sam opowie ci całe swoje życie. — Pełen namysłu mars przeciął jej czoło, grymas wykrzywiający usta zniknął. — Zastanawiam się, czy zwykłe kobiety przeżywają to tak samo.
— Co przeżywają tak samo? — zapytała Toveine. Gabrelle szpiegowała go? Czy po prostu próbowała zdobyć kolejne materiały do swojej książki? Ale to było już całkowicie nieprawdopodobne, nawet jak na Brązową! — O czym ty mówisz?
Zamyślenie nie opuszczało oblicza tamtej.
— Czułam się... bezbronna. Och, był delikatny, nigdy przedtem jednak tak naprawdę nie zastanawiałam się, jak silne mogą wydawać się męskie ramiona, zwłaszcza kiedy nie można przenieść nawet włoska Mocy. On... dominował, tak to chyba można określić, aczkolwiek nie całkiem o to chodzi. Po prostu był... silniejszy i zdawałam sobie z tego sprawę. Ja z kolei czułam... dziwne uniesienie.
Toveine zadrżała. Gabrelle z pewnością musiała oszaleć! Właśnie miała jej to zamiar powiedzieć, gdy w pojawił się Logain, zaraz zamknąwszy za sobą drzwi. Był wysoki, wyższy od wszystkich zebranych tu mężczyzn, z ciemnymi włosami okalającymi arogancką twarz i spływającymi na potężne ramiona. W wysoki kołnierz miał wpięty i srebrny miecz, i tego cudacznego węża z nogami. Kiedy pozostali skupili się wokół niego, obrzucił Gabrelle uśmiechem. Ta dziewka odpowiedziała mu tym samym. Toveine znowu zadrżała. Uniesienie. Ta kobieta naprawdę oszalała.
Podobnie jak każdego z wcześniejszych poranków, mężczyźni przystąpili do składania raportów. Toveine prawie nigdy nie miała pojęcia, o czym właściwie tamci mówią, jednak zawsze słuchała z uwagą.
— Znalazłem jeszcze dwóch, których zainteresował ten nowy rodzaj Uzdrawiania, jaki Nynaeve zastosowała wobec ciebie, Logain — powiedział Genhald, marszcząc brwi — jeden jednak ledwie sobie radzi z Uzdrawianiem, jakie sami stosujemy, drugi zaś chciał wiedzieć więcej, niż potrafiłem mu powiedzieć.
— Nie wiem nic więcej nad to, co mu powiedziałeś — odparł Logain. — Pani al’Meara nie informowała mnie ze szczegółami o tym, co robi, a te strzępy zrekonstruowałem sobie z podsłuchanych fragmentów rozmów innych sióstr. Po prostu spróbuj dalej rzucać ziarno w glebę, a może coś wzejdzie. Na nic więcej nas nie stać. — Kilku pozostałych mężczyzn kiwnęło głowami w ślad za Genhaldem.
Toveine zmagazynowała w pamięci informacje. Nynaeve al’Meara. Po powrocie do Wieży dostatecznie często słyszała to imię. Kolejna zbiegła Przyjęta, kolejna, którą Elaida chciała dostać w swe ręce znacznie bardziej zdecydowanie, niżby to tłumaczył zwyczajowy sposób postępowania w takich sprawach. Prawda, z tej samej wioski co al’Thor. I na dodatek jakoś powiązana z Logainem. Ten ślad mógł ostatecznie dokądś zaprowadzić. Ale nowy rodzaj Uzdrawiania? Zastosowany przez Przyjętą? To było zupełnie niesłychane, graniczące z niemożliwością, z drugiej jednak strony, przecież widziała już na własne oczy, że niemożliwe jednak się zdarza, a więc odepchnęła na bok swe wątpliwości. Zauważyła, że Gabrelle również przysłuchuje się z uwagą. A równocześnie kątem oka przygląda się jej.
— Są kłopoty z tymi mężczyznami z Dwu Rzek, Logain — powiedział Vinchova. Na jego gładkich policzkach wykwitł rumieniec gniewu. — Mężczyznami, powiedziałem, ale przecież ci dwaj to są tylko chłopcy, w najlepszym razie mają po czternaście lat! Nie chcą powiedzieć. — Wnioskując z pozbawionych zarostu policzków, sam nie mógł być więcej niż dwa, trzy lata starszy. — Sprowadzenie ich tutaj było zbrodnią.
Logain pokręcił głową, trudno było jednak stwierdzić, czy wyraża w ten sposób gniew, czy żal.
— Słyszałem, że do Białej Wieży trafiają dziewczęta nawet dwunastoletnie. Gdzie tylko można, dbajcie o ludzi z Dwu Rzek. Żadnego faworyzowania, wtedy bowiem inni zwrócą się przeciwko nim, ale zatroszczcie się, żeby nie robili żadnych głupot. Lordowi Smokowi może się to nie spodobać, jeśli zabijemy zbyt wielu jego krajan.
— Na ile się zorientowałem, specjalnie go to nie martwi — wymamrotał smukły mężczyzna. W jego głosie pobrzmiewał silny akcent z Murandy, jednak mocno podkręcone wąsiska dostatecznie jasno zdradzały, skąd się wywodzi. Obracał monetę między palcami, poświęcając tej czynności tyle samo uwagi, co postaci Logaina.
— Słyszałem, że to sam Lord Smok kazał M’Haelowi znaleźć wszystkich z Dwu Rzek, którzy potrafią czerpać z męskiej strony Mocy, aż po ostatniego koguta. Biorąc pod uwagę, ilu przyprowadził, dziwię się, że zapomniał o kurczakach i barankach. — W odpowiedzi na ten żart rozległy się chichoty, jednak ton Logaina uciął je jak nożem.
— Cokolwiek rozkazał Lord Smok, spodziewam się, że moje rozkazy również zostały jasno zrozumiane. — Tym razem wszystkie głowy skłoniły się jak na komendę, niektórzy nawet mruknęli:— Tak, Logain — oraz: — Jako rzeczesz, Logain.
Toveine pośpiesznie pozbyła się grymasu wykrzywiającego jej usta. Zgraja ignorantów. Wieża przyjmowała dziewczęta poniżej trzynastego roku życia tylko w wypadkach, gdy już zaczęły przenosić. Jednak pozostałe rzeczy, jakie usłyszała, były interesujące.
Znowu Dwie Rzeki. Powszechnie mówiło się, że al’Thor odwrócił się plecami do swych ojczystych stron, ona jednak nie była tego taka pewna. Dlaczego Gabrelle tak się jej przygląda?
— Ostatniej nocy — powiedział po krótkiej chwili milczenia Sandomere — dowiedziałem się, że Mishraile pobiera prywatne lekcje u M’Haela. — Z satysfakcją pogładził swą spiczasta brodę, jakby właśnie pokazał klejnot najwyższej ceny.
Być może rzeczywiście tak było, Toveine jednak nie potrafiła sama ocenić jakości informacji. Logain powoli pokiwał głową. Pozostali bez jednego słowa wymienili spojrzenia, a ich twarze równie dobrze mogłyby być wyrzeźbione w kamieniu. Zdławiła w sobie irytację, obserwując dalej. Zbyt często tak to bywało — sprawy, których najwyraźniej nie widzieli potrzeby komentować (a może bali się?) — których ona jednak w ani ząb nie rozumiała. Zawsze jednak czuła, że faktycznie gdzieś tu kryją się szlachetne kamienie, tuż poza jej zasięgiem.
Barczysty Cairhienianin, ledwie sięgający Logainowi do piersi, otworzył już usta, ale czy chciał coś powiedzieć o Mishraile, kimkolwiek ten nie był, nigdy się nie dowiedziała.
— Logain! — Z towarzyszeniem tupotu buciorów biegł po ulicy Welyn Kajima, a zawieszone na końcach jego warkoczyków dzwoneczki delikatnie dźwięczały. Następny Oddany, mężczyzna w średnim wieku, który trochę zbyt często się uśmiechał; jego również po raz pierwszy zobaczyła tego dnia, gdy Logain ją schwytał. Kajima narzucił więź Jenare. Kiedy przepchnął się przez tłum mężczyzn, dalej nie mógł złapać tchu, tym razem się nie uśmiechał.
— Logain — wydyszał — M’Hael wrócił z Cairhien i wywiesił przed pałacem nową listę z nazwiskami dezerterów. Nie uwierzysz, kto się na niej znalazł! — Następnie jednym tchem wyrzucił z siebie długi szereg nazwisk, z których Toveine usłyszała jedynie kilka, ponieważ przeszkadzały jej głośne wyrazy podniecenia ze strony pozostałych.
— Już wcześniej dezerterowali — mruknął Cairhienianin, kiedy Kajima skończył — nigdy jednak pełni Asha’mani. A teraz siedmiu naraz?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Dech Zimy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.