Яцек Дукай - Opowiadania

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Opowiadania» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 101, Издательство: Scan-Dal, Жанр: Альтернативная история, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Opowiadania: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Opowiadania»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jacek Dukaj
Opowiadania napisane w różnych latach
1.            Baśń
2.            Itace
3.            Irrehaare
4.            Książę Mroku musi umrzeć
5.            Ruch Generała
6.            Sierpniowa noc
7.            Szkoła
8.            Śmierć Matadora
9.            Ziemia Chrystusa
10.          Opętani
11.          Złota Galera
  169 400 słow

Opowiadania — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Opowiadania», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Wiкc jednak celujecie do tego wywiadu, co? Studiowaliњcie politologiк. Wiecie, czego chcecie, poruczniku, to trzeba wam przyznaж. Macie dziewczynк?

- Jestem hetero, sir.

- Nie o to pytam. Czy macie dziewczynк?

- Chyba juї nie.

- Aha. Miast listy krewnych - biaіa plama. Wiecie juї, do czego zmierzam.

- Tak jest, sir. Mogк spytaж, jak dіugo?

- Dіugo.

- Oczywiњcie niebezpieczne.

- Oczywiњcie awans, przydziaі i pochwaіa w aktach.

- Oczywiњcie, sir. Gdzie mam podpisaж?

- Tutaj, poruczniku. I tutaj.

Potem ponownie uњmiechn№і siк.

Swego czasu њniі o tym, i teraz, w pokoju 214B, tkaj№c z puіkownikiem Towwe szybki dialog i podpisuj№c stosowne dokumenty - odnosiі mgliste wraїenie deja vu. Co byіo; co miaіo byж; co jest; co bкdzie. Rzadko kiedy wiкksze zdziwienie, niї gdy speіniaj№ swe twe nadzieje i zamierzenia. Ale twarz miaі nieruchom№ i oczy spokojne i dіoс pewn№, gdy sun№і dіugopisem po skserowanym w czterech egzemplarzach cyrografie. S№ to chwile, gdy їycie w peіnym pкdzie przeskakuje z toru na tor, od uderzenia w szyny popadaj№c w rychіo gasn№cy rezonans. Potrafiі owe chwile rozpoznaж. Czuі te drgania. Kurczyіy mu siк miкњnie brzucha.

Towwe wygіosiі standardowe pouczenie. Zlikwidowaж miejscowe sprawy. Poїegnaж siк z przyjaciуіmi. Nie zasіaniaж siк tajemnic№ i nie wykrкcaж; kіamaж, po prostu kіamaж. Oficjalny przydziaі przyjdzie jeszcze dzisiaj: instruktor piechoty w bazie w Europie. Papier bкdzie miaі faіszyw№ sygnaturк i zaginie po opuszczeniu jednostki przez Aproxymeo. Naprawdк Aproxymeo poleci do Atlanty, tam przejmie go major Smith. To za dwa tygodnie. Tymczasem likwiduj tu swoje їycie i zacieraj przeszіoњж. Puіkownik nie uњcisn№і mu dіoni i nie їyczyі powodzenia.

A wiкc dwa tygodnie. Poniewaї, rzecz jasna, Aproxymeo nie wiedziaі nic o prawdziwym przydziale, horyzont zakrzywiaі mu siк ostro na tych czternastu dniach i wznosiі krzywym zwierciadіem ku niemoїliwoњci. Im bliїej jego powierzchni, tym wiкksze deformacje њwiata za plecami.

Sprzedaі hondк. Wycofaі prenumeratк. Wymуwiі najem tej klitki w њrуdmieњciu; ruchomoњci, ktуrych nie chciaі siк pozbyж a nie mуgі teї zabraж, zapakowaі w pudіa i zіoїyі w opіaconym na piкж lat garaїu, spotkaіo to miкdzy innymi jego bambusowe miecze жwiczebne, zabytkow№ katanк, klarnet, spory ksiкgozbiуr.

Gorzej z ludџmi. Wychodz№ z pudeі.

Na trzy dni przed wyjazdem niespodziewanie zadzwoniіa Dorothy.

- Dalej jesteњ zіy?

- Jak cholera.

- A jeњli przeproszк?

- Sіuchaj, Dot...

- Oho, widzк, їe to coњ powaїnego. Od jak dawna? Znam j№?

- Teraz znowu siк obraїasz.

- Nie obraїam siк. Miaіeњ prawo.

- Przez telefon іadnie іїesz. Nie rozbij go potem.

- Wiкc co? Tak w twarz? Reszta w niepamiкж?

- Poњlк ci kwiaty.

- A w dupк se je wsadџ. I pamiкtaj, їe lubiк rуїe.

- ...Pіaczesz?

- Chciaіbyњ.

- Opanuj siк; to nie rozwуd; mуj maj№tek czterocyfrowy.

- Mуj Boїe, co siк staіo? Ja nie rozumiem. Musimy siк zobaczyж. Ty nie jesteњ z tych, co potrafi№ zapomnieж na rozkaz, Javier.

- Nic z tego nie bкdzie. Z caіym szacunkiem. Bкdк ci przesyіaі kartki na urodziny.

- Z caіym szacunkiem! - zachіysnкіa siк. - Z caіym szacunkiem! Jezu Chryste, czy ja naprawdк zasіuїyіam na coњ takiego?! Z caіym szacunkiem...! - I trzasnкіa sіuchawk№.

W plutonie byіo proњciej. Papierek jest papierek. Czкњж siк cieszyіa, czкњж niepokoiіa, jaki to okaїe siк jego nastкpca. Sierїanci zrzucili siк na nуї o rкkojeњci z indiaсskim ornamentem, z grawerunkiem symbolu kompanii, leoparda. Inni dowуdcy plutonуw zakupili natomiast prezent szybszego uїytku: kontener piwa. Wczesnym rankiem, juї po wypisie, zdawaі na lekkim kacu oddziaі porucznikowi Lace, ktуry przybyі w ostatniej chwili. Lace byі sporo starszy; zaci№і siк potwornie przy nocnym goleniu i wygl№daі teraz jak nie dokoсczone њniadanie wampira. Wypytywaі o ludzi. Aproxymeo szumiaі jeszcze w gіowie alkohol i mуwiі caіkowicie szczerze. Przehandluj Lowry'ego. Capusta to prowodyr, ale moїna go podejњж. Z Mucka bкdzie sierїant. McVail to prawdopodobnie pedaі. Litzowi popuњж wodzy, bкdzie czuі odpowiedzialnoњж. Miej oko na Karnata, Ormoza i Wellingtona.

- Juї za nimi tкsknisz - skonstatowaі Lace, przysіuchuj№cy siк z uwag№ tej wyliczance.

- Ee-tam; smutek bladego њwitu - skwitowaі Aproxymeo spogl№daj№c za zegarek. Samolot miaі za cztery godziny. Zwierciadіo byіo na wyci№gniкcie rкki.

Na wyci№gniкcie rкki, na pуі kroku, skraplaі siк na nim jego piwny oddech; chc№c nie chc№c, wchodziі sobie samemu w oczy. Lec№c do Atlanty rozci№gaі siк na tym kole tortur bez litoњci. Akurat to, co rzekі o nim puіkownik Towwe, byіo przeciwieсstwem prawdy: wcale nie wiedziaі, czego chce. Wojsko to pancerne przedszkole prawdziwego їycia, mуgі siк tu kryж dowolnie dіugo. Rуїnica jest bardzo subtelna: niemal wszyscy dryfujemy bezwolnie, niesieni pr№dami czasu, lecz bardzo niewielu zdaje sobie z tego sprawк, widzi te pr№dy i prуbuje siк im przeciwstawiж. Zwierciadіo wyjawiіo Aproxymeo okrutn№ prawdк: bez zwierciadіa pomocy w їaden sposуb nie moїna siк obejrzeж wstecz. S№ to krainy juї na zawsze utracone; nie zrobisz kroku w tyі, nie zatrzymasz siк nawet, moїesz tylko iњж naprzуd, wybieraj№c lub losuj№c kierunki na rozstajach drуg, zazwyczaj z jednakim prawdopodobieсstwem klкski. Tylko w lustrze pewnoњж; odbicie przeszіoњci: to ja sam. Ja, ja, ja, Javier Aproxymeo; nosimy to samo imiк i nazwisko: mуj czas zuїyty i ja. Jedynie to prawdziwe, co niezmienne - a ja nie bкdк miaі drugich dwudziestych urodzin, drugiego dzieciсstwa. Ach, dzieciсstwo; szanse niezaprzepaszczone... Jedyna to dostкpna czіowiekowi boskoњж: lata mіodoњci, kiedy to jeszcze moїesz byж wszystkim, jest w tobie morderca, ale jest i ksi№їк. Lecz kaїda zamarzaj№ca sekunda pozbawia ciк kolejnej cz№stki potencjalnej wielkoњci. Wystarczy parк lat. Czas miniony zmienia ciк w lodow№ rzeџbк. Niewiele pozostaje; mrуz przeszіoњci њcina ci nawet myњli, nie przyjdzie ci do gіowy nic, co juї kiedyњ nie przyszіo, nie wykonasz nowych ruchуw, nie wypowiesz nowych s№dуw, nie pokochasz ludzi rуїnych od tych, ktуrych juї kochaіeњ. Zimny lуd. Juї w minutк po urodzeniu zaczynaj№ siк na tobie osadzaж pierwsze warstwy szronu nieodmienialnej przeszіoњci. Proces, ktуrego nie da siк zatrzymaж. Ciaіo jest tym, co zjadіem; umysі - tym, co przeїyіem. To kl№twa; oczywiњcie, їe kl№twa. Przeznaczenie w wersji dla agnostykуw; determinizm miкkki. Uњmiechn№і siк do stewardessy. - Jestem їyw№ bomb№. Jeњli mnie pani natychmiast nie pocaіuje, wysadzк ten samolot w powietrze. - Nie znaіa іaciny i teї siк uњmiechnкіa.

Smith byі wysokim Murzynem; na lotnisku zjawiі siк ubrany po cywilnemu, podobnie jak Aproxymeo. Przyjechaі przysіowiowym czarnym sedanem. - Daleko? - zagadn№і go Aproxymeo. - Kilka godzin - mrukn№і major. Aproxymeo zasn№і w czasie jazdy.

Oњrodek leїaі za miastem, w otoczonej lasem dolince. Pierwotnie byіa to prywatna stadnina; nadal zreszt№ trzymano tu konie. Przenosz№c torby z bagaїnika do pawilonu dla goњci, Aproxymeo dostrzegі w oddali dwуch mкїczyzn na koniach, galopuj№cych zapamiкtale przez dolinkк, jakby od tego ich wyњcigu zaleїaіo czyjeњ їycie - przesadzili strumieс, przesadzili pіot, konie wyci№gaіy siк w biegu jak antylopy, pot lњniі na ich ciemnej sierњci w promieniach chyl№cego siк ku horyzontowi jesiennego sіoсca. Aproxymeo z torbami przerzuconymi przez ramiona przystan№і na schodkach. Doszіo go echo іomotu kopyt wierzchowcуw. Zapach suchej trawy walczyі z zapachem benzyny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Opowiadania»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Opowiadania» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Лёд
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Собор (сборник)
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Zanim noc
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Extensa
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Szkola
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Król Bólu
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Starość aksolotla
Яцек Дукай
Отзывы о книге «Opowiadania»

Обсуждение, отзывы о книге «Opowiadania» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x