Яцек Дукай - Opowiadania

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Opowiadania» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 101, Издательство: Scan-Dal, Жанр: Альтернативная история, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Opowiadania: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Opowiadania»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jacek Dukaj
Opowiadania napisane w różnych latach
1.            Baśń
2.            Itace
3.            Irrehaare
4.            Książę Mroku musi umrzeć
5.            Ruch Generała
6.            Sierpniowa noc
7.            Szkoła
8.            Śmierć Matadora
9.            Ziemia Chrystusa
10.          Opętani
11.          Złota Galera
  169 400 słow

Opowiadania — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Opowiadania», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Pan chciaі o czymњ porozmawiaж - zauwaїyі.

- Owszem. Pуіtora roku temu zіoїyі pan zamуwienie na sprz№tniкcie jednego neosatanisty.

- A tak. I, niech was piekіo, przez ten czas nikt siк nie zjawiі! - waln№і wielgachn№ piкњci№ w porкcz, ktуra niebezpiecznie zaskrzypiaіa. Leњniczy byі maіym, zaaferowanym czіowieczkiem o wielkich dіoniach i ziemistej cerze. Przypominaі oburzonego na wszystkich gnoma. - Jak wy traktujecie klientуw?!

Kolejki do Bіogosіawionych Zastкpуw nigdy siк nie zmniejszaіy i, pcmimo ci№gіych naborуw, Zastкpy byіy w tyle za terminami. Nie nad№їali i juї.

- Panie Rosen... ! - rzekі z wyrzutem Colloni. - Przecieї widzi pan, їe jednak pofatygowaіem siк.

- Za to wam pіacк. Pofatygowaі siк. W њrodku nocy!

- Panie Rosen! - Colloni zd№їyі siк zdenerwowaж. - Nie przyszedіem tu wysіuchiwaж skarg. Albo mi pan pomoїe, albo lecк zaj№ж siк czym innym.

Rosen spojrzaі podejrzliwie.

- Pomoїe? Co pan przez to rozumie?

- No... muszк przecieї wiedzieж, gdzie on siк ukrywa, czy ma jakichњ kolesiуw...

- a... to, to mogк panu powiedzieж - leњniczy uspokoiі siк. Ale... chyba nie bкdzie pan na niego polowaі w nocy...!

- A dlaczego?

- Tego... Wiкc jak pan wyleci st№d na poіudnie, to bкdzie tam taka rzeczka, dalej dolinka, druga rzeczka i strumieс. Poleci pan z biegiem strumienia aї do wzgуrz, przeleci pan na ich drug№ . stronк, tam jest taka duїa polana, zauwaїy pan, to na pуіnocnym kraсcu... tam go najczкњciej widujк.

- Najczкњciej? To znaczy, їe bywa i gdzie indziej?

- No... nie.

- Na pewno jest sam?

- Nikogo innego nie widziaіem: Colloni wstaі.

- Dziкkujк. Postaram siк zawiadomiж pana jak juї wykonam zadanie.

- Mуgіbym wiedzieж ile wyniesie honorarium?

- Honorarium?

- No wіaњnie - Rosen oblizaі wargi.

- Przyњlemy panu ziarno rozliczeniowe.

Leњniczy podrapaі siк w gіowк, wzruszyі ramionami i pod№їyі za bіogosіawionym, ktуry dotarі juї do przedsionka.

- Przepraszam, їe pytam... ale... wy wszyscy chodzicie tak ubrani?

- A tak, wszyscy.

Colloni іagodnie spіyn№і w dуі pozostawiaj№c w jasnym kwadracie zdegustowanego Rosena. Zeskoczyі z platforemki nim jeszcze dotknкіa ziemi i podbiegі do stratu.

Lec№c wedіug wskazуwek leњniczego kilka razy pomyliі drogк, lecz w koсcu dotarі do owej wielkiej polany. Byіa za szeњж trzecia.

Colloni posadziі strat na wschodnim kraсcu polany i bіyskawicznie z niego wyskoczyі. Skryі siк za rozіoїystym dкbem i zza jego pnia obserwowaі maszynк, cich№ i ciemn№. Przeczekaі kilka minut i kazaі duszom spenetrowaж okolicк. Wrуciіy po chwili nie spotykaj№c niczego niepokoj№cego poza zwіokami starego wilkoіaka, nietkniкtymi przez їadne zwierzкta. Colloni wci№gn№і powietrze. Dawaі siк wyczuж nikіy zapach palonego kіasszu. Tak jak mуwiі Rosen pochodziі on z pуіnocnego kraсca polany.

Bіogosіawiony przeїegnaі siк, spryskaі њwiкcon№ wod№ ze srebrnego flakonika, ryzykuj№c wystraszenie neosatanisty, jeїeli ten juї caіkiem zszataniaі. Po czym rozmieњciі wokуі siebie dusze i ruszyі brzegiem lasu na pуіnoc. Wiatr miaі przeciw sobie i wiatr ten niуsі intensywniejsz№ woс kіasszu. Colloni wyci№gn№і rкkojeњж sprawdzaj№c opuszkami palcуw, niejako z przyzwyczajenia, ustawienie poszczegуlnych przeі№cznikуw.

Na miejsce dotarі 0 3.35. Ognisko byіo zgaszone, szaіas na wpуі rozwalony przez ostatni№ burzк, a neosataniњcie najwyraџniej nie chciaіo siк go naprawiaж. Byі to raczej prymitywny i niedoњwiadczony czciciel zіa. Colloni nie natrafiі na їadne kl№twy warunkowe ani bariery. Jedynie grudki starej zakrzepіej krwi noworodka strzegіy szaіasu. Colloni przez lata жwiczonym ruchem њci№gn№і miкњnie lewej dіoni i gdy z kaїdego paznokcia wystrzeliі w ciszy promieс lasera, przeci№і siк on z innymi dokіadnie na grudce krwi. W ten sposуb bіogosіawiony wypaliі sobie drogк i przyskoczyі jak duch do szaіasu.

Ale neosatanista nie daі siк wzi№ж przez zaskoczenie. Wyczoіgaі siк z drugiej strony kupy gaікzi i chrustu i ze starodawnym, lecz niew№tpliwie skutecznym miotaczem skryі siк za powalonym pniem. Colloni zd№їyі jeszcze skierowaж palcowy laser, ale spaliі tylko korк z tego pnia. Satanista natomiast od razu puњciі dіug№ seriк. Las zahuczaі.

W tej samej nanosekundzie wegetatywny ukіad nerwowy Colloniego przej№і funkcje ukіadуw obwodowego i oњrodkowego, i mуzg, ktуry w poіowie byі maszyn№ sprawiі, iї bіogosіawiony zmieniі siк w automat. Przeci№їaj№c miкњnie i krwiobieg Colloni wykonaі kilkanaњcie niewyobraїalnie szybkich ruchуw. Dziesiкж pociskуw zdolnych zmieњж z powierzchni ziemi dwudziestowieczny bunkier pomknкіo wprost na bіogosіawionego i kaїdy z nich trafiі w neutralizuj№ce ostrze Miecza, ktуry za przyciњniкciem odpowiedniego opalu momentalnie rozіoїyі siк na dіugoњж dziewiкжdziesiкciu dwu centymetrуw. Њwietliste rykoszety ze њwistem zniknкіy w ciemnoњciach puszczy.

Colloni, wykorzystuj№c chwilowy spokуj, zіoїyі Miecz i skoczyі za pieс. Kopniкciem odrzuciі nakierowywany na siebie miotacz i chwyciі za gardіo neosatanistк. Ten, wydaj№c potкpieсcze wycie, obnaїyі zкby i prуbowaі ugryџж bіogosіawionego, rуwnoczeњnie kopi№c, drapi№c dіugimi, ostrymi paznokciami i miotaj№c siк szaleсczo w uњcisku Colloniego, ktуry spi№і miкњnie woru skуrno - miкњniowego poіoїonego przed nadgarstkiem, pod koњci№ i na moment rozwieraj№c praw№ dіoс chwyciі wyskakuj№cy sztylet. Њcisn№і go mocno i w efekcie ostrze bardzo malowniczo rozgrzaіo siк do czerwonoњci tuї przed oczyma neosatanisty. Jeniec uspokoiі siк nieco. .

Colloni wyci№gn№і z kieszeni srebrny flakonik i jednym ruchem spryskaі satanistк. Wiкzieс rykn№і straszliwie, wyprкїyі siк jak struna, a zaraz potem dziwnie zwiotczaі i zzieleniaі. Bezwіadnie osun№і siк na ziemiк. Bіogosіawiony wisz№c w tym jakiњ podstкp poczekaі aї dusze przyjazne z caі№ pewnoњci№ stwierdz№, iї jeniec jest nieprzytomny. Potem wsun№і sztylet do wora i spojrzaі na paznokieж. Byіa 3.50. Pochyliі siк i zbadawszy neosatanistк orzekі, їe ten jeszcze nie zszataniaі.

Colloni nie widziaі wiкc potrzeby dalszego tracenia siі. Wyprostowaі siк i uporz№dkowaі swуj umysі. Piekielny bуl miкњni, ktуry dopiero teraz do niego dotarі, zwaliі go z nуg.

Byі juї dzieс, kiedy Colloni podniуsі siк z mokrej trawy. Po dіuїszych akcjach zdarzaіo siк, їe okres rekonwalescencji trwaі i kilka dni. Bіogosіawiony przeci№gn№і siк i nakazaі Przyjacielowi przyprowadziж strat. Dziesiкж sekund pуџniej maszyna osiadіa metr od Colloniego. Zwi№zaі on satanistк i wrzuciі do tylnego przedziaіu. Ignoruj№c pal№ce siк od kilku godzin њwiatіo natychmiastowej і№cznoњci wystartowaі wgniataj№c№ w fotel њwiec№. Nie zadaі sobie trudu wі№czenia klimatyzacji pomimo odoru, jakim zatruwaі atmosferк niedoszіy diabeі.

O 11.16 kontroler ruchu sіuїbowych stratуw z jego dziaіu, ujrzawszy go wywlekaj№cego z maszyny satanistк, zdкbiaі, zakrztusiі siк katan№ a potem odwrуciі siк i pognaі gdzieњ jak szalony. Colloni wzruszyі ramionami, przywoіaі towarow№ platformк, rzuciі na ni№ wiкџnia, wpisaі w pilota docelowe pomieszczenie i nie przejmuj№c siк juї wind№ poszedі coњ przek№siж. Od dwudziestu godzin nie miaі nic w ustach.

Radiwill dopadі go, gdy koсczyі posiіek.

- Colloni...! - zawoіaі z groџb№ w gіosie. - Ja duїo wytrzymujк. Wytrzymaіem twoje konszachty z Obcymi, wytrzymaіem zabуjstwo Gwiazdy Przewodniej, wytrzymaіem niesubordynacjк podczas akcji w Piekle, wytrzymaіem twoje tajne kl№twy, ale tego ci nie darujк. Odbieram ci tк sprawк i przywileje. Tym razem przesadziіeњ.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Opowiadania»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Opowiadania» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Лёд
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Собор (сборник)
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Zanim noc
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Extensa
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Szkola
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Król Bólu
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Starość aksolotla
Яцек Дукай
Отзывы о книге «Opowiadania»

Обсуждение, отзывы о книге «Opowiadania» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x