*
- PIJ!
Wroniec zagarnął Adasia skrzydłem. Adaś uniósł główkę.
Pierwsza czarna kropla spadła na kołnierz piżamki i szyję. Zapiekło.
- PIJ!
Adaś otworzył usta.
Kolejna kropla spadła mu na wargi. Kolejna - na język.
Przełknął.
- PIJ!
*
Adasiowi zrobiło się niedobrze. Zakrztusił się. Łzy napłynęły mu do oczu. Fala gorąca objęła go od serca do głowy. Serce biło jak szalone. Zatrzęsły Adasiem dreszcze. Pot zimny przemoczył piżamkę.
Trucizna wżerała się w chłopca.
Zapłakał.
Upadł.
Stracił przytomność.
***
...d
zuń-tryń, dzuń-tryń, dzuń-dzuń. Obudziły Adasia butelki Mleczarza. Mleczarz chodził pod blokami. Było jeszcze ciemno. Żółte światło słabych żarówek ściekało pod drzwiami do pokoju. Mama i tata wstali wcześniej i szykowali się do wyjścia do pracy.
*
Adaś wstał, podreptał przez przedpokój.
Siostrzyczka spała w łóżeczku, skulona, pupcią do góry. Gryzła przez sen gumową nogę popotama.
W kuchni babcia przygotowywała kanapki. Adaś podbiegł, podskoczył, chwycił ją za podomkę.
- Babciu, babciu, ty żyjesz!
Babcia złapała się za pierś.
- Ale kiedyś padnę przy tobie na serce.
*
Adaś kaszlał i pociągał nosem. Babcia i mama przykładały mu dłonie do głowy Adaś się krzywił: obudził się i ma taki paskudny smak w gardle, bueee. Babcia dala mu słodki sok.
Pospał jeszcze trochę. Wzeszło nad betonowym osiedlem zimowe słońce. W domu grało już radio. Pan o niskim głosie czytał długie informacje i komunikaty. Wujek Kazek rozbijał
młotkiem sól. Łup, łup, łup! Bardzo był zły. Babcia gotowała pranie w garnczkach.
Mdły zapach rozszedł się po mieszkaniu. Wszystkie okna zaparowały. Jakby mgła przesączyła się do wnętrza przez beton.
Adaś stanął w łazience na taborecie. Umył zęby. W odbiciu w lustrze widział na swoim czole dziwną rankę. Wciąż zaspany, pomyślał o szponach Bubeka. Zadrapanie wyglądało jak
litera. Ale Adaś nie znał takiej litery.
*
Za oknem dzieci bawiły się na śniegu. Robotnicy chodzili po dźwigach. Samochody dyszały czarnymi spalinami.
Adaś chciał wyjść na pole. Babcia mu nie pozwoliła. Dała mu książkę do poczytania.
Zaraz zaczął się wiercić i marudzić. Tylko przewracał kartki w tę i z powrotem. Dała mu kredki i papier.
Chodził za babcią, przeszkadzał wujkowi. Przepędzali go. Chciał się pobawić z siostrzyczką. Siostrzyczka spała. Adaś krążył po domu bez celu.
*
Popołudniem babcia włączyła telewizor. Brzydcy panowie mówili o nudnych sprawach.
Śnieżyło na ekranie. Na szarych ulicach szarzy ludzie chodzili do szarych sklepów. Pani z wielką ondulacją uśmiechała się szaro. Śnieżyło. Adaś dłubał w nosie.
*
Kiedy tata wrócił z pracy, Adaś leżał przed telewizorem i machinalnie bazgrał
kredkami. Tata przydźwigał pudło zadrukowanych papierów.
Wyszedł potem z wujkiem Kazkiem na balkon. Palili papierosy i kłócili się. Tata walił
pięścią w balustradę, wujek dziabał go wyprostowanym palcem w koszulę.
Adaś rysował coraz zamaszyściej. Wychodziły mu wielkie czerwone plamy. Pomazał
palcem i czerwień została na palcu. Patrzył, zdziwiony. Zawołał babcię. Babcia podniosła raban. Tata i wujek przybiegli z balkonu. Położyli Adasia na kanapie. Dali mu zimnej wody do popicia. Dali mu szmatkę umoczoną w zimnej wodzie. Na czoło, nad nos. Całą koszulkę miał też umazaną we krwi. Krew musiała mu kapać z nosa już od jakiegoś czasu. Adaś leżał i patrzył w sufit.
*
Ojciec usiadł przy Adasiu.
- Ale wy? Pogodzicie się? - spytał go Adaś. Oddychał przez usta i mówił bardzo powoli.
- Kto?
- Ty i wujek. Nie pobijecie się?
Tata zmarszczył brwi.
- Też się przecież sprzeczasz z siostrzyczką. Ale się kochacie. Prawda?
Adaś przełykał ciężko.
- On ma. W sercu. Czarne pióro.
Tata znowu przyłożył dłoń do policzka Adasia.
- Przejdzie ci. Przechyl głowę. Nie połykaj znowu krwi.
*
Tata spojrzał na rysunki.
- Strasznie mają duże dzioby. I pazury. I oczy.
- Aha.
- To ja? Wujek? A to - kto?
- Nie wiem.
Wszystko przykrywały kolczaste rozbluzgi czerwieni.
Ojciec Adasia wpatrywał się w nie bardzo, bardzo długo. Nic nie mówił.
*
- Bubeki zawsze kłamią - wyszeptał Adaś. Zasnął.
*
Obudził się i już mu więcej nie leciała krew. Mama wróciła. Chciała dzwonić po doktora. Ale Adaś był zdrowy. Zjadł talerz ziemniaków, popił kefirem. Gonił po łazience mrówki faraona. Rzucał w siostrzyczkę gumowymi piłeczkami. Pum, pum, pum.
Wtem w dużym pokoju trzasnęło drewno. Coś zatłukło się w szafie.
Adaś zamarł, nastawił uszu. Podszedł ostrożnie, otworzył drzwi szafy, zajrzał. Płaszcz zleciał z wieszaka. Wieszak się wygiął. Adaś podniósł wieszak, popatrzył. Drut. Drewno.
Drut. To tylko wieszak się wygiął.
*
Babcia kazała mu pozbierać rysunki. Nie potrafił teraz rozpoznać własnych malunków.
Kształty były rozmazane, kolory nie pasowały do kształtów.
Zgniótł te papiery w kulę i grał nią w piłkę. Kopał ją w tę i we w tę. Kopnął aż do kuchni.
Zatrzymał się w progu.
*
Tata i wujek Kazek siedzieli przy stole kuchennym. Na stole stały szklanki i butelka wódki. Wujek trząsł się i płakał. Pochylił się, dotykał czołem blatu. Jedną rękę wyciągnął
przed siebie. Nie patrzył, tylko sięgnął. Tata ścisnął ją mocno, betonowo. Wujek Kazek coś szeptał. Drugą ręką trzymał się za serce.
Adaś cichutko wycofał się w głąb przedpokoju. Obraz braci malał przed nim w prostokącie światła.
*
Wieczorem Adaś obejrzał w telewizji Dobranockę i podobała mu się.
marzec-czerwiec 2009