Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1976, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zbiór opowiadań zawiera 4 opowiadania różnych lat
-      Afryka
-      Medjugorje (2000)
-      Iacte (1997)
-      Baśń 2 (1997)

Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Kaї jej wrуciж. Nie ma sensu siк kryж.

Chen zastanawiaі siк dіuїsz№ chwilк - symfonia rozpкtaіa siк tymczasem niczym wiosenna burza - wreszcie skin№і gіow№.

Њciszyі muzykк, podszedі do stelaїy, zacz№і manipulowaж pokrкtіami. Kaszlnкіo, zatrzeszczaіo, zabuczaіo. - Moїe nie mуc odpowiedzieж - mrukn№і. Javier popijaі piwo i studiowaі wisz№c№ na przeciwlegіej њcianie pіaskorzeџbк z drewna. Przedstawiaіa smoka i jednoroїca. - S№ tu jednoroїce? - E, chyba nie. - A smoki? - Nie, teї nie sіyszaіem.

- Co siк staіo? - spytaіa Tanita przez gіoњniki.

- Porucznik Aproxymeo mуwi, їe HasWarT’wi siк gdzieњ teleportowaі. Wiкc raczej nie mamy co siк obawiaж bezpoњredniego ataku. Poza tym przydaіaby siк twoja interpretacja Dialogуw. Masz przy sobie karty?

- Nie. Sіuchaj, czy ty naprawdк s№dzisz, їe to bкdzie rozs№dne? Teleportowaі siк raz, moїe siк teleportowaж z powrotem.

- No tak, ale to moїe zawsze - a do kiedy bкdziesz siк kryж? Javier proponowaі go њcigaж i schwytaж, ale marne mamy na to szanse. Nie ma wyjњcia, tak czy owak bкdzie to nad nami wisieж jak miecz Damoklesa. Decyduj siк.

- Cholera. Cholera, cholera. Trzeba byіo nam posіaж dzieci do rodzicуw.

- Ano trzeba byіo.

- W ogуle powinniњmy byli wrуciж.

- Ja teї teraz strasznie zm№drzaіem.

- Sotte. Bкdziemy za rysк.

- Satheno.

Rozі№czyі siк.

- Jak to w ogуle siк staіo, їe Ack daіa wam pozwolenie na dzieci?

- Akurat daіa...! Aborcji nie mogіa rozkazaж, a њci№gaж nas za karк z powrotem i angaїowaж nowych ludzi siк jej nie opіacaіo. Ona jest psychiatra? Ona jest, a ioo oth, polityk i buchalter!

- Wydaje siк, їe nikt jej nie lubi. Dziwne. Jakoњ nie wygl№da mi na potwora. Gluck podejrzewa j№ o same najgorsze rzeczy. Sk№d siк to bierze?

- Siwowіosa babunia, hк? O, jeszcze j№ poznasz, jeszcze ci bokiem wyjdzie.

Chen z powrotem padі w fotel. Zerkn№і do kufla i wypiі resztк piwa. Ziewn№і.

- Spaж mi siк chce. Sotte, tak mi cykl wychodzi. Bкdziesz miaі oko na wszystko, satheno?

- Jasne.

Wkrуtce chrapanie Chena zagіuszyіo muzykк.

Aproxymeo spacerowaі po Chacie. Byіa jeszcze wiкksza, niї siк wydawaіa z zewn№trz. Bezpoњrednie przejњcia wiodіy z tyіu do obudowanych drewnem jam¬/¬jas¬kiс wchodz№cych gікboko w stok w№wozu. Nic tu nie byіo zamykane na klucz. To odludzie, przypomniaі sobie Javier, gуrskie ustronie; przez te wszystkie lata jeden KroMaDer siк tu przypl№taі. Nie ma siк czego obawiaж. Chenowie їyj№ tu jak na nieustaj№cych wakacjach. To znaczy - їyli. HasWarT’wi, HasWarT’wi... Wyszedі Aproxymeo przed Chatк, usiadі na іawie pod њcian№, w cieniu nawisu; wci№ї trwaі ten zіudny nibywieczуr - trwaж bкdzie wiecznie. Zapach... fioіki, trochк spalenizny, lekki posmak pleњni. Wiatru prawie nie byіo. Strumieс szumiaі pieni№c siк na biaіych kamieniach. Przez karminowe niebo szybowaіy jakieњ szerokoskrzydіe ptaki. Wielki pies wytruchtaі zza rogu Chaty, zbliїyі siк do Javiera, zacz№і go obw№chiwaж. No tak, przecieї Chenowie maj№ te wilczury. Jakїe siк one wabi№? Prуbowaі pogіaskaж psisko, ale pokazaіo zкby, zawarczaіo, uskoczyіo. Rzuciі urok. Ze skomleniem zіoїyіo mu іeb na kolanach. Pogіaskaі ciemn№ sierњж. Czary, czary, sіodka potкga zіudzeс. HaswarT’wi, Gdyby Siedem Sіoсc. Ale czy chciaіbyњ zostaж moim uczniem?Co by siк staіo, jeњliby wуwczas odpowiedziaі Javier magowi “tak”?

KOBIETA WRУЇY, DZIECKO LLOXIS

Na drewnianym stole wyciкtym z jednego pnia jakiegoњ gigantycznego drzewa rozіoїyіa swoj№ taliк. Stуі tkwiі wkopany w ziemiк przy zakrкcie strumienia, rosn№cy obok figlak ocieniaі tк piknikow№ instalacjк ruchom№ firank№ z drobnych, w№skich liњci.

- Nie ma oznak bliskiego niebezpieczeсstwa. Їadne arkasze nie pokazuj№ teї skupionej na nas czyjejњ zіej woli. Pustka. Bardzo niewiele powi№zaс. Spуjrz. Wiкkszoњж Dialogуw ma Klamrк. Coњ zostaіo zamkniкte, coњ zostaіo otwarte, to pocz№tek albo koniec, ale w kaїdym razie: niewiele powi№zaс.

- HasWarT’wi?

- Nie widzк. I znowu: to dobrze, czy џle?

- Wyczytasz coњ o szansach naszego powrotu?

- Brak powi№zaс, brak powi№zaс.

- Pamiкtaj, Javier, їe to nic nie znaczy - wtr№ciі siк Adam. - Ona czyta tylko arkasze, a jeњli coњ siк zdarzy niezapowiedziane, losowo, “z zewn№trz”, nie wynikaj№c z jakichњ jawnych czy ukrytych dіugookresowych trendуw, to nie ma moїliwoњci tego przewidzieж.

NaiChe, ktуra siedziaіa na kolanach matki i szeptaіa jej coњ we wіosy przez caіy czas operacji Dialogami, nagle zaњmiaіa siк, wskazaіa za strumieс, zeskoczyіa na ziemiк i przebiegіa na drugi jego brzeg. Aproxymeo obejrzaі siк za ni№. Tіumaczyіa coњ z przejкciem nagiemu chіopczykowi, s№dz№c po wzroњcie jej rуwieњnikowi; potem zaczкli siк z krzykiem goniж w cieniu skarpy, zaraz przyі№czyі siк do zabawy jeden z wilczurуw, szczekaj№c i machaj№c ogonem. Aproxymeo zamrugaі. Ten chіopczyk to nie byі RoChe, synek Chenуw, уw blondynek, ktуry obserwowaі byі ze skrzyni przerzut - to byіo jakieњ inne dziecko.

- Kto to jest?

- Kto?

- Ten maіy. Wy macie przecieї tylko dwoje dzieci, prawda?

- Nie, nie, troje. To Yas.

- Yas? To ten, co parк lat temu umarі na њciњlicк, xa? No to on przecieї nie їyje!

- Aha.

Spojrzaі ponownie na lloxar dziecka. Czy z wygl№du rуїniі siк YasChe czymkolwiek od swojej їywej siostry? Chyba nie, w kaїdym razie nie sposуb stwierdziж tego z caі№ pewnoњci№ z tej odlegіoњci. Z encyklopedii Doliny wiedziaі, їe lloxar zawsze s№ nagie, przedmioty nieoїywione nie maj№ wstкpu na Drug№ Stronк. I їe upіyw czasu nie dotyka ich “fizycznoњci”: nie dorastaj№, nie zmieniaj№ siк. Ale wiedziaі rуwnieї, їe ich manifestacje, zarуwno subiektywne, jak intersubiektywne, podlegaj№ znacznej gradacji pod wzglкdem przystawalnoњci do zmysіуw їywych. Lloxar moїe byж jedynie gіosem, moїe byж jedynie dotykiem, lub blad№ zjaw№, cieniem w cieniu, lub quasi-omamem, doњwiadczanym wyі№cznie przez ciebie i nikogo innego. St№d nie funkcjonowaіo na Raavie pojкcie “wa¬ria¬ta” jako osoby zachowuj№cej siк dziwnie, mуwi№cej do siebie samej, walcz№cej z powietrzem, uciekaj№cej przed niewidzialnym - poniewaї wszystkie tego typu zachowania mieњciіy siк w kategorii caіkowicie racjonalnych reakcji na subiektywne manifestacje lloxar. Gluck wyprowadziі nawet teoriк lloxar jako umysіowych pasoїytуw, wкdrownych zawirowaс EEG. Czy lloxar w ogуle istnieje, gdy nikt їywy nie doњwiadcza, choжby czкњciowo, jego obecnoњci? Czy caіe to їycie po њmierci nie stanowi po prostu jednej wielkiej choroby mуzgуw Raavaсczykуw? W swej najradykalniejszej wersji teoria ta zmieniaіa siк w nieweryfikowaln№ metafizykк. Czy drzewa wci№ї szumi№, gdy nikt nie sіyszy ich szumu? (Jaki jest dџwiкk wydawany przez jedn№ klaszcz№c№ dіoс?)

- Tu go pochowaliњcie?

- Mhm?

- Yasa. Gdzie jest jego grуb?

Adam spojrzaі dziwnie na Javiera.

- Nie ma grobu.

Straszna myњl przemknкіa przez gіowк Aproxymeo: czy oni go zjedli? czy zjedli ciaіo wіasnego syna? Ale nie, przecieї to absurd. Grobu nie ma, bo YasChe lloxis, co zatem leїaіoby w grobie? - nie on, nie on; miкso, zgnilizna, їarcie dla robakуw, proch i pyі.

- Raava ciк poіknie, Javier - mruczy Tanita, stukaj№c krуtkim paznokciem w jeden z Dialogуw. - Bo jeњli chodzi o ciebie samego, arkasze mуwi№ o wielu silnych zwi№zkach. Najwyraџniej nieprкdko wrуcisz na Ziemiк. Jeњli wrуcisz w ogуle.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»

Обсуждение, отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x