Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2
Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1976, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2
- Автор:
- Жанр:
- Год:1976
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
- Afryka
- Medjugorje (2000)
- Iacte (1997)
- Baśń 2 (1997)
Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Uwaїaj - rzekі olbrzym - ja wiem jak szybko potraficie tego uїyж. A tu i tak nie jesteњ w stanie nic uczyniж wbrew mej woli i myњli.
Po czym przerzuciі strzelbк lekko w bok - swobodnie, lecz zіowrуїbnie szybko - i nacisn№і spust. Od dкbu odprysn№і spory kawaі kory. W ciszy. Їadnego huku wystrzaіu.Cayuga ani drgn№і. Lufa juї na powrуt byіa ku niemu skierowana. Juї wiedziaі, їe ta broс іadowania nie wymaga.
I w takim porz№dku przeszli lasem do skarpy, w dуі, przez strumieс i na polanк. Pod№їaj№cy Za Cieniem, rzecz jasna, szedі przodem, nie widz№c biaіego mierz№cego mu w plecy - choж po prawdzie sіyszaі go wyraџnie: mкїczyzna po prostu nie umiaі chodziж po puszczy. I przez chwilк tropiciel nawet rozmyњlaі czy aby nie uskoczyж w bok, nie uciec niespodzianie - lecz aї tak bardzo nie dowierzaі zapewnieniom olbrzyma.
Dotarli do wygaszonego ogniska. Tu blondyn kazaіCayudze siк zatrzymaж, po czym znikn№і na moment miкdzy drzewami; wrуciі z wypchanym czymњ workiem, ktуry zarzuciі sobie na plecy. Zaskoczyі szamana uњmiechaj№c siк doс szczerze. Przeіoїyі w tyі strzelbк zawieszon№ na jakimњ dziwnym rzemieniu. Spojrzaі w niebo. Przypatrzyі siк tym swoim њwiecideіkom. Potem rozpocz№і rytuaі.
Czary, czary
- Trzymaj siк blisko mnie!
Ale przecieї w ogуle siк nie poruszaі; siedziaі zmartwiaіy z іukiem przez uda, sakw№ pomiкdzy nimi, zgarbiony, ze wzrokiem panicznie utkwionym w horyzoncie, staraj№c siк ignorowaж przeraїaj№ce manifestacje magii olbrzyma. Po prawdzie byіo to niemoїliwe.
Strumieсprzebіystniі siк gor№co w srebrnoіuskiego wкїa, co miast њlepi posiada wklкsіe zwierciadіa; gad wytaсczyі w gуrк na ogonie,rozkolebaі siк niepewnie i skoczyі spiralnym іukiem, pozostawiaj№c za sob№ suche іoїysko potoku, z tysi№cem zielono obrosіych, gіadko obtoczonych kamieni. Pod№їaj№cy Za Cieniem odruchowo jeszcze bardziej siк skuliі i pochyliі, gdy lњni№cy potwуr ze њwistem sun№і ponad. Spojrzaі potem za nim: w№ї poїeraі niebo. Wgryzі siк w nie њmiertelnie, wbiі kіy i ws№czyі jad; przedziwnym sposobemCayuga widziaі tк truj№c№ ciecz, jak pкdzi pod powierzchni№ materii nieboskіonu od horyzontu do horyzontu, coraz cieсszymi i cieсszymi їyіami, niczym szczelinami rzeczywistoњci, by w koсcu rozlaж siкbrudnobr№zowo po caіej sferze niebieskiej.Dotarіwszy do Sіoсca jad przebarwiі je na zielono; zieleс szybko wyblakіa - Sіoсce siк skurczyіo, przygasіo i zbladіo do trupiej bieli. Od tego wszystkiego wicher taki rozszalaі siк po Dolinie, їe giкіo i іamaіo konary grube jak ramiк mкїczyzny. Tropiciel nieomal oњlepі od podniesionego pyіu i kurzu. Ogіuchі od demonicznego wycia burzy. Straciі z oczu jej ojca, znikn№і mu gdzieњ olbrzym. Trzкsіa siк ziemia. Drїaі w posadach њwiat. Pod№їaj№cy Za Cieniem j№і siк modliж. Sіowawpуіwypowiedziane poіykaі huragan. Gesty niedopeіnione zamazywaі mrok i zawierucha. A mrok ten siкzagкstniaі : ziemia, wzorem wкїa wody, poczкіa poїeraж zatrute niebo. Czarne szczкki przeікczy zaciskaіy siк na nim okrutnie powoli - coraz bliїej i bliїej i bliїej siebie szczerzyіy siк, wyrastaj№ce spoњrуdszczerbiastych dzi№seі grani, krzywe kіy gуrskich szczytуw, jeszcze przed chwil№ tak іagodnych.Cayuga wrzeszczaі. Jesteњmy poіykani! Nadgryzione Sіoсce. I nie ma go. Nieba coraz mniej. Ciemnoњж - i huk.
Otworzyі oczy w szoku po nastaniu ciszy.
To byіa jakaњ jaskinia. Bardziej to wyczuі, niї zobaczyі, bo mrok, w odrуїnieniu od haіasu, nie min№і.
We wnкtrzu ziemi, pomyњlaі; w boskim їoі№dku. Grota przeіyku. Podniуsі siк na kolana. Szmer jego ruchu poniosіo chіodnym echem.
Њwiкty dym, przemknкіo mu; znajdujк siк pod wpіywem jakichњ ziуі: ta lekkoњж... wszystko dziwnie lekkie. Nienaturalnie realne; nawet dotyk kamienia boli. OszoіomienieCayugi byіo tak wielkie -wњlepiaі siк w pуіmrok, macaі szaleсczo przestrzeс wokoіo, dyszaі, niczym z topieli wyci№gniкty - їe raz i drugi ujrzawszy sylwetkк ludzkiego cienia, nie skojarzyі jej z czymkolwiek, zignorowaі jako plamкbezњwiatіa . Dopiero potem pomyњlaі: bуg - demon - czіowiek - biaіy olbrzym.
Krzykn№і: - Ty! - i po angielsku: - Ty! Ty! Demonie! - i w ojczystym narzeczu: - Rozkazaіeњ skale mnie poїreж! Pogrzebaіeњ mnie! Biaіy Diable! - i znowu po angielsku: - Zabijк ciк!
Ale nawet kroku ku niemu nie post№piі.
Cieс siк rozszczepiі,przegкstniі i bіysn№і nagіym blaskiem, w szybkim jak zwкїenie џrenicy samozniszczeniu i wyњwietleniu sylwetki olbrzyma. Olbrzym dzierїyі kulк њwiatіa w uniesionej ponad gіowк rкce. Poza tym nie zmieniі siк, takїe w owym ponurym spojrzeniu spod ciкїkich nawisуw іukуw brwiowych.
- Za mn№ - rzekі, odwrуciі siк i ruszyі przed siebie, w ustкpuj№cy posіusznie mrok.
Pod№їaj№cy Za Cieniem pod№їaі za њwiatіem. Tyle siк wahaі i zastanawiaі, ile czasu zabraіo mu podniesienie іuku i sakwy. W rzeczy samej nie miaі wyboru.
Grota byіa olbrzymia. Szli i szli. Їadnych њcian, їadnych nierуwnoњci podіoїa. Ich dwуch i ich cienie. A jak sprowokuj№ gіoњniejszy dџwiкk, to aї przeraїenie bierze odwieloszeptnej gікbi oddechu jego echa. Їoі№dek Ziemi. Ochroс mnie, Duchu Duchуw, wyprowadџ z Podziemi. Wieczne posіuszeсstwo, Duchu Duchуw; dary jakie chcesz, ofiary jakie chcesz. Przywrуж mnie Sіoсcu!
Coњ przed nimi. Sіup. Wielki. W nieskoсczonej ciemnoњcipodstropowej ginie. Podeszli bliїej. To byіy spiralne schody.
Koњж Ziemi. Jкli siк wspinaж po niej. Wyїej i wyїej, wci№ї skrкcaj№c za lew№ rкk№. Liczyі stopnie, їeby nie myњleж - џle myњleж podczas bitwy, oddaj siк teraџniejszoњci, strach to dziecko czasu przyszіego. Stopieс. Stopieс. Stopieс. Buty olbrzyma migaіy mu poњrуd skікbionych cieni na wysokoњci oczu. Schody byіy bardzo w№skie, lecz zabezpieczone wysok№,osiatkowan№ balustrad№, їe praktycznie nie sposуb byіo z nich spaњж. Stopieс. Stopieс. Stopieс. Drewno? Kamieс? Co to za materiaі? Stukaі weс koсcуwk№ іuku. Wykluі siк z tego jakiњ specyficzny rytm. Tylko olbrzym faіszowaі. Szybko szedі. Stopieс. Stopieс. Stopieс. Tysi№c siedemset czterdzieњci dwa, tysi№c siedemset czterdzieњci trzy... koniec.
Wyszli. Jeszcze jakiњ krкty korytarz w skale - i oto juї њwiatіo dnia, powietrze wielkich przestrzeni, zapach їycia. Pod№їaj№cy Za Cieniem krzykn№і i wybiegі na zewn№trz; wyprzedziі olbrzyma. Za bardzo siк pospieszyі, zmysіy nie zd№їyіy go ostrzec - szok powaliіCayugк na kolana.
-Њmieeeerж !
To nie byі jego њwiat. Juї po zapachu powinien poznaж. Zіy, obcy zapach, zapach niezrozumiaіy: warkocz woni nieznanych i niebezpiecznych. I dџwiкki: wiatr tak nie wyje, wiatr tak nieњwiszcze , las tak nie szumi. Ale musiaі to zobaczyж. Trupioblade, skurczone sіoсce. Niebo koloru bіota. Za maіe, za ciasno objкte horyzontem. Krajobrazy, jakie mog№ siк przyњniж tylko w nocy po Obrz№dku Noїa. Chora, granatowo-czarna powіoka puszczy... to nie puszcza, to nie drzewa. Podmienione, skarlaіe,spotworniaіe . Chmury niczym wіosy rozczesane na nieboskіonie. Lec№ jakieњ monstrualne ptaki... to nie ptaki. W oddali demony wrzeszcz№ na wiatr. Pіonie fioletowym ogniem fragment widnokrкgu; zmysі, ktуry nie zawiуdі go od dzieciсstwa, zawodzi Pod№їaj№cego Za Cieniem teraz: nie potrafi rozpoznaж stron њwiata.
-Њmieeeeeeeerж !
Biaіy olbrzym pochyliі siк nad nim i dџgn№і go w szyjк srebrnym szponem. Tropiciel zwiotczaі, osun№і siк na ziemiк i straciі przytomnoњж.
Jesteњ snem
Nie po raz pierwszy budziі siк zwi№zany; wiedziaі, їe skrкpowano mu nogi i rкce wіaњciwie zanim na dobre siк ockn№і. Wiкc nie otwieraі oczu. Sіuchaі.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.