Анджей Пилипюк - Carska Manierka

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Carska Manierka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2013, Издательство: Fabryka Słów, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Carska Manierka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Carska Manierka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowszy zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka, to pasjonujące i pełne przygód historie, w których tajemnicza przeszłość miesza się z brutalną teraźniejszością.
Krótkie i barwne historie utkane w niezwykłą kompozycję światów.
**Pilipiuk jest autorem perełek – jeżeli chodzi o koncepty, jeżeli chodzi o opowiadania – naprawdę zazdroszczę autorowi takich pomysłów.** **
**Książki Andrzeja Pilipiuka już ponad dziesięć lat cieszą się wyjątkową popularnością wśród czytelników i, jak się okazuje, wciąż zyskują kolejnych wielbicieli. Potwierdza to trzecie miejsce w rankingu na najbardziej oczekiwanych autorów podczas Warszawskich Targów Książki 2012 – po Stephenie Kingu i Jodi Picoult. Pisarz zdaje się pracować z niemal żelazną dyscypliną, skoro wydaje średnio dwie książki w roku.

Carska Manierka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Carska Manierka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie sądziłem, że dane mi będzie raz jeszcze postawić stopę na rosyjskiej ziemi, pomyślał

doktor. A jednak jestem tutaj.

Dworzec Brzeski teraz nazywał się Białoruski. Na peronie stało kilku dobrze zbudowanych i odżywionych strażników. Obserwowali, kto wysiada, być może ich zadaniem było wyłapanie z tłumu konkretnych osób. Potok podróżnych zaniósł przybysza do hali dworca.

Doktor rozglądał się zdumiony. Nie poznał wnętrza. Ściany pokrywał szary brud. Marmurowa posadzka nie widziała szmaty od lat. Cuchnęło stęchlizną i znoszonymi onucami. Z kilkunastu kas czynna była jedna. Wszędzie koczowały dziesiątki ludzi. Czym prędzej przedarł się przez tłum i wydostał na plac.

Był tu nie raz... Kiedyś. Dawno temu. Nie, wcale nie tak dawno! Ostatnio w tysiąc dziewięćset siedemnastym. Przed dworcem zawsze stały dorożki, a ostatniego roku przed wojną pojawiły się nawet dwa pierwsze samochody, kiedy z Ameryki przyszła moda na tak zwane taksówki.

Doktor liczył, że złapie dryndę i przemknie przez miasto do Kremla, a tam przesiądzie się do innej. W ten sposób mógłby zmylić trop, na wypadek gdyby ktoś za kilka dni usiłował

prześledzić, dokąd się udał. Dorożek jednak nie było. Nie zwalniając nawet kroku, przeszedł na drugą stronę ulicy i ruszył na piechotę.

Znam przecież miasto, poradzę sobie, uspokajał się. Do Dworca Kurskiego wprawdzie kawał drogi, ale trasa w miarę prosta. Najpierw Twerską, potem... Czasu mam pod dostatkiem, nie spóźnię się.

Szedł początkowo dziarsko, ale szybko zwolnił kroku. Moskwa zawsze jawiła się Skórzewskiemu jako dostojna, poważna matrona, w niczym nieprzypominająca znacznie weselszego, rozbrykanego Sankt Petersburga. Teraz szedł ulicami i nie poznawał miasta.

Zupełnie jakby matrona zamieniła się w umęczoną, steraną życiem staro-winkę. Przedsmak tych przemian poczuł kilka lat temu w czerwonym Piotrogrodzie. Teraz widział, że to, co wydawało mu się dnem piekła, stanowiło jedynie pierwszy krąg.

W Moskwie zawsze byli żebracy, proszalne dziady. Brodaci starcy, odziani w malownicze łachmany, siadywali przy wejściach do cerkwi i soborów, eksponowali kalekie kończyny, oferując za jakiś grosz modlitwy w intencji ofiarodawców. Wszyscy zaopatrzeni byli w blaszki towarzystw przeciwżebraczych, a ci starsi w laski z krzyżami. Teraz ich miejsce zajęły całe tabuny wynędzniałych istot w rozmaitym wieku. Doktor widział w życiu niejedno, ale z obrazem takiej biedy nie zetknął się jeszcze nigdy. Znaczny odsetek przedrewolucyjnych żebraków stanowili po prostu oszuści unikający pracy. Teraz wokół widział ludzi naprawdę sponiewieranych, ciężko doświadczonych przez los. Ciała biedoty pokrywały wrzody, odmrożenia, wysypki od syfilisu, nawet kilka razy mignęły mu twarze napiętnowane trądem.

Najgorsze były oczy. Jedne patrzące na świat ze skrajną rozpaczą, inne już obojętne, jakby ludzkie uczucia umierały w nich zduszone wszechogarniającą apatią. W ciemnej bramie nieopodal dworca spostrzegł nawet zwłoki zamarzniętej dziewczyny. Ktoś litościwie nakrył

twarz trupa gazetą.

Nazwy ulic były nowe, ale mimo to się nie zgubił. Parł niestrudzenie naprzód. Planował

posilić się po drodze, minął nawet dwie jadłodajnie, ale buchająca z wnętrza woń skutecznie odbierała apetyt. Kartoflanych placków, o których wspomniał oficer „dwójki”, nie wypatrzył.

Może znowu zaczęli za nie rozstrzeliwać? Zauważył, że ludzie dziwnie patrzą na jego nogi.

Porządne, wysokie buty na grubej podeszwie, podbite wewnątrz futrem, najwyraźniej przykuwały zbyt liczne spojrzenia. Widząc sklepik szewca, wstąpił do środka i za część pieniędzy kupił nędzne filcowe walonki. Naciągnął je na swoje obuwie i tak zamaskowany ruszył

dalej.

Dzień nieubłaganie miał się ku końcowi. Zbliżał się wieczór, a Skórzewski ku swemu zaskoczeniu spostrzegł, że może być jeszcze gorzej. Na jego oczach zaczęła budzić się ta druga, nocna Moskwa. Wszyscy, którzy za dnia woleli kryć się przed światem, opuszczali swoje meliny.

Liczba żebraków i łachmaniarzy wzrosła. Z bram wyzierały gęby coraz straszniejsze. Normalni mieszkańcy znikli jakby w jednej chwili. Na szczęście w dalekiej perspektywie ulicy doktor zobaczył bielejący portyk kolumnowy dworca.

Przyspieszył kroku. Nagle ktoś zastąpił mu drogę. Nieznajomy był o dobre dwie głowy wyższy od lekarza, nosił złachany kaftan, a przemarznięte dłonie i policzki pokrywały mu błękitne kreski więziennych tatuaży. W owłosionej łapie trzymał ciężki myśliwski kordelas.

- Dawaj pieniądze - zażądał bandzior, zionąc smrodem przetrawionego bimbru.

Szczęknął mechanizm sprężynowy. Czterdziestocentymetrowe ostrze weszło w ciało jak w masło. Dok-) tor wyszarpnął klingę. Laska zatańczyła mu w palcach. Wiedziony instynktem, nie celując, pchnął pod ramieniem w tył. Trafił drugiego z bandytów w brzuch. Wyrwał ostrze, przekręcając je odruchowo w ranie, i dobił zaskoczonego rabusia kolejnym sztychem, tym razem w serce. Obejrzał się. Pierwszy z napastników jeszcze kilka razy uderzył stopami o trotuar i znieruchomiał. Lekarz przestąpił rosnącą kałużę krwi i przyspieszył kroku. Ten wysiłek sprawił, że zasapał się, zakłuło go serce, ale poza tym nie czuł nic. Zgasił dwa ludzkie życia bez litości i bez wątpliwości, jakby tłukł szczury.

Przynajmniej nikogo więcej nie zamordują ani nie obrabują. Ma się jeszcze ten refleks, myślał, chowając ostrze w lasce. Nie tak może jak na wojnie mandżurskiej, ale wciąż jeszcze potrafię się obronić...

Wróciło wspomnienie sprzed niemal dwudziestu lat. Chutor Jawyne. Niebo różowieje.

Nadchodzi świt, którego mieli nie doczekać. Piętnasta godzina bitwy. Odparli właśnie kolejny atak, lecz Japończycy nie rezygnują. Wiedzą, że kozaków jest kilkunastu, a ich blisko dwie setki.

Dziki wrzask tuż za strzaskaną kulami palisadą i nad jej krawędzią pojawia się nadlatujący kształt. Wyskok, uderzenie dłońmi, jak w tej amerykańskiej grze, gdzie piłką rzuca się do kosza.

Odbity japoński granat spada po drugiej stronie, detonuje w najgęstszej ciżbie wroga...

Skórzewski dostrzegł nadlatującą śmierć, wymyślił rozwiązanie ratujące im życie, wcielił je w czyn od razu.

- Byłem trochę młodszy - westchnął. - Ale to też jest wojna - szepnął sam do siebie.

Minął grupę zakapiorów o wyglądzie byłych katorżników. Kucali wokoło małego ogniska rozpalonego z dębowej kostki brukowej, powyrywanej prosto z nawierzchni ulicy. Refleksy ognia kładły się czerwienią na ich twarzach, nadając im wygląd dzikich ludożerców. Jeden spojrzał na doktora jakby zdziwiony, a potem powiódł wzrokiem po chodniku. Trupy były stąd doskonale widoczne. Katorżnik szepnął coś kumplom. Ryknęli śmiechem i wszyscy jak na komendę zasalutowali Skórzewskiemu, przykładając brudne łapska do daszków zdefasonowanych oprychówek. Odsalutował laską. Nie zaczepiali, pozwolili przejść. Może nie lubili tamtych dwóch, a może na swój knajacki sposób docenili jego kunszt w zadawaniu śmierci?

Doktor wszedł do hali dworca. Pośrodku, wśród pak i waliz, koczowali ludzie. Nie był

pewien, czy to podróżni, czy może bezdomni szukający schronienia choć na jedną noc. Smród ludzkiego chlewu aż go na chwilę zatchnął. Sprawdził rozkład jazdy wypisany na tablicy.

Pokrywał się z tym, który dostał od oficera „dwójki”. Wybrał kasę dobrze ukrytą za filarem. Na

szczęście nie było przy niej nikogo. Sprzedawca biletów miał może osiemnaście lat.

- Chcę kupić bilet do miasta Orzeł - powiedział lekarz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Carska Manierka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Carska Manierka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Carska Manierka»

Обсуждение, отзывы о книге «Carska Manierka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x