Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

2586 kroków: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2586 kroków»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czternaście historii, z których wieje grozą i mrocznym nastrojem. Odliczmy więc 2586 kroków…
I krok: To jedna z najlepszych polskich antologii. Bardzo dobrze, lekko napisana, pełna świetnych pomysłów, ciekawa i świeża. Obowiązkowa rzecz na każdej półce. (Tomasz Kleta, "Avatarae")
II krok: 14 opowiadań zebranych w 1 książce to 13 różnych bohaterów, 14 niesamowitych historii, 14świetnych pomysłów i kilka godzin ciekawej lektury. (Piotr 'Szarik' Iwanicki, "Playback")
III krok: Najlepsze ze zbioru – tytułowe 2586 kroków i Wieczorne dzwony – to najdojrzalsze i najlepiej dopracowane opowiadania grozy, urzekające mrocznym nastrojem, bazującym na lęku przed chorobą, godne porównań do klimatów twórczości E. A. Poe. (Małgorzata Koczańska, Fahrenheit)
Dalej kroczcie sami. Opowiadanie po opowiadaniu. Może dojdziecie do Czerwonej gorączki?

2586 kroków — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2586 kroków», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Pańskie informacje są odrobinę przestarzałe. Przed dwiema godzinami dokonaliśmy szturmu na domniemane stacje nadawcze w Kolorado i w Reykjawiku.

Uśmiechy znikły z twarzy Rosjan.

– Udało się wziąć jeńców? – zapytał Aleksiejew.

– Nie. Wysadzili się w powietrze. Mamy jedynie próbki tkanki. Ludzkiej tkanki w postaci dość żałosnych strzępów. I obcej tkanki w jeszcze gorszym stanie.

– Czy wiadomo, co nadawali?

– Tak. Z naszego terenu listę osób przeznaczonych do likwidacji w pierwszej fazie inwazji. Tak przynajmniej to interpretujemy. Nie udało nam się tego do końca odczytać. – Smith wykrzywił twarz.

– My naszego przechwyconego sygnału też nie jesteśmy w stanie odcyfrować. Ale nam to wygląda na jakiś skomplikowany schemat… – westchnął Rosjanin

– Bo to są schematy. Obcy nadają zapisy kodów genetycznych wybranych ludzi.

– Teraz nasza kolej?

– Tak – odezwał się Robinson. – Musicie zlikwidować agenturę w Moskwie. Za jedenaście godzin nadadzą sygnał. Przypuszczam, że nie wiedzą jeszcze o naszych… sukcesach.

– Tego właśnie się obawialiśmy. Nie jesteśmy jeszcze gotowi. Wiemy tylko, że siedzą gdzieś w rejonie Kolcowej.

– Można prosić nieco dokładniej? – Amerykanin nie znał miasta.

Iwanow wyjął z teczki plan i rozłożył go na stole.

– Jak panowie widzą, centrum naszego miasta otacza pierścień ulic i bulwarów, tak zwane Sadowoje Kolco. Bezpośrednio pod tym pierścieniem znajduje się Kolcowaja. Pociągi metra jeżdżą wokoło jak po rondzie, a w bok odchodzą inne trasy.

– Zdołacie ich odnaleźć?

– Nie będzie to takie łatwe. To nie jest Manhattan, gdzie metro wykuto w granitowej skale. Tu są piaski, gliny, żwiry i iły. Przejść, szybów technicznych, kolektorów nieczystości i kanałów jest tu grubo więcej niż korytarzy korników. W dodatku są one zamieszkane.

– O? – Wyraził zdziwienie jeden z Amerykanów.

– I to bynajmniej nie przez jakichś tam kloszardów. Mamy tam, wedle naszych wiadomości, dwie sekty religijne: knichoźreńców i chłystów, oprócz nich satanistów, anarchistów, faszystów… Siedzą tam także bandyci rozmaitej maści, funkcjonują bimbrownie, fabryki narkotyków, domy publiczne, oferujące wszelakie możliwe uciechy łącznie z najbardziej perwersyjnymi. To jak wielka klatka, pełna dzikich zwierząt. Kilkakrotnie oddziały, udające się tam na rozpoznanie, zostawały wybite do nogi.

– Co planujecie? Trochę późno was zawiadamiamy, ale…

– Byliśmy przygotowani na taką ewentualność. Wyślemy tam naszego agenta. Zorientuje się w sytuacji i wytyczy szlak dla grupy bojowej.

Stiepan podniósł głowę. Teraz rozumiał, po co się tu znalazł. I nie pomylił się.

***

Ktoś delikatnie dotknął jego ramienia. Dowódca.

– No cóż. Załatwiliśmy formalności. Rusza pan?

Przemógł się. Musiał. Człowiek w czapce wyciągnął do niego rękę.

– Wołają mnie Szczur – przedstawił się.

– Stiepan Iwańczuk – powiedział agent, ściskając pokrytą bliznami dłoń.

– Ten Stiepan Iwańczuk? – Oczy szambonurka rozszerzyły się ze zdumienia.

– Tak. Ten sam.

– Jestem zaszczycony. – Głos kanalarza zaczął ociekać szacunkiem. – Zawsze fascynowała mnie perfekcja likwidacji gangu Wachtaga Amidżebidze w Tbilisi. To przyładowanie w knajpę, gdzie się zebrali… Ilu to ich było? Czterdziestu ośmiu? Praca z panem to zaszczyt.

Dla niego wyczyn, dla prokuratora podstawa aktu oskarżenia. Że niby przekroczenie kompetencji…

Po metalowej drabince zeszli na dno kanału. Klapa zatrzasnęła się za nimi z głuchym hukiem. Zostali sami w ciemnościach. Zapalili latarki.

– Na razie nic nam nie grozi – powiedział Szczur. – Na tym poziomie nigdy nic się nie dzieje. Ci, którzy napadają na rządowe transporty, działają raczej wyżej.

– Dużo jest takich napadów?

– Teraz zaopatrzenie się poprawiło, więc prawie wcale. Dawniej to na każdy skład, zwłaszcza jak żarcie jechało z południa, to zasadzały się dwa, trzy gangi. Teraz to spokój. Czego lub kogo mamy poszukać?

– Cóż, właściwie obowiązuje mnie tajemnica, ale trochę muszę powiedzieć. Mamy pod Moskwą obcą agenturę. Siedzą w kanałach gdzieś przy Kolcowej.

– Szpiedzy?

– Kosmici.

– Aha. Mamy złapać tych, co nadają?

– Tylko ustalić, skąd to robią.

Szczur się roześmiał. W betonowym korytarzu jego śmiech zabrzmiał ponuro.

– Sądziłem, że są tam tylko fabryki amfetaminy, podziemne burdele dla zoofilów i pederastów, fabryki broni i inne takie. A tu proszę… Prawdziwe, zielone ufoludki. Jak z filmu.

– Ile tu właściwie jest poziomów i ile kilometrów korytarzy?

– Hy! Poziomy zasadniczo są cztery. Jesteśmy teraz na pierwszym. Kanały burzowe i ściekowe – cztery metry pod powierzchnią gruntu. W niektórych miejscach głębiej. Pod nami jest poziom metra. Pod metrem kanały zbiorcze i kolektory nieczystości, a jeszcze niżej schrony z czasów Stalina i rozmaite pomysły w rodzaju siłowni geotermalnych. Całość przecinają na różnych poziomach tunele i szyby techniczne oraz drogi ewakuacyjne. Przy Kolcowej będziemy za pół godziny, może czterdzieści minut. Myślę jednak, że należałoby zejść niżej. Tam wprawdzie będzie niebezpiecznie, ale… Zgaś!

Wyłączyli latarki i przyczaili się przy ścianie. Stiepan drżącymi nieco dłońmi wyjął z plecaka noktowizor i założył na głowę. Sądząc po dźwiękach, Szczur zrobił to samo. Ciemność zamieniła się w ogniście zielone piekło. Coś z głośnym pyknięciem uderzyło w mur obok. Iwańczuk pochylił się i wymacał dłonią gorącą jeszcze kulę rewolwerową.

– Widzisz ich? – zapytał szeptem Szczur.

– Nie. Muszą siedzieć gdzieś w załomie.

Milczeli, czekając. Broń chłodziła ręce, które nagle pokryły się potem. Gdzieś w ciemnościach rozległ się tryl papużki, a może kanarka.

– Ihorszczuk – wycedził Szczur.

– Twój znajomy?

– Można tak powiedzieć. Wyznaczył pół miliona rubli za moją głowę.

– Nowych rubli czy starych?

– Nowych. Chyba jeden usiłuje zajść nas od tyłu.

Ptaszek zaćwierkał w ciemności. Trudno było określić, z której strony. Stiepan odwrócił się i ostrożnie wyjrzał. W tunelu majaczyły jakieś sylwetki. Bez wahania nacisnął spust. Ci z przodu też wstrzelili kilka razy.

– Co robimy? – zapytał cicho Stiepan.

– Rzutkę. Będziesz walił do tyłu, a ja do przodu.

– Hm?

– Jak się wychylą.

– A wychylą się?

– Tak.

Szczur zdjął z siebie kurtkę Przyczaił się, potem rzucił ją na środek pomieszczenia tak, by na chwilę zawisła w powietrzu. Tamci wyskoczyli i powitali ją dwiema salwami. Agent i łowca głów nie tracili czasu. Cofnęli się do wnęki, wymienili magazynki.

– Ilu masz?

– Jednego.

– Ja chyba dwu – powiedział Szczur. – Ciężka sprawa, ale poradzimy sobie. Zabrałeś kombinezon przeciwgazowy?

– Tak.

– No to poczęstujemy ich czymś z arsenału armii byłego Układu Warszawskiego.

Tunel powoli wypełnił się siną mgłą. Wychylili się ostrożnie i obserwowali. Zawiesina świeciła lekko w noktowizorze.

– Ciekawe, czy już załatwieni? – zastanawiał się Stiepan. Głos, stłumiony przez pochłaniacze, brzmiał niewyraźnie.

– Możliwe.

Kula uderzyła w ścianę koło wnęki.

– Do licha, przecież powinno ich dupnąć.

– Pewnie też mają maski. Od czasu, jak rosyjska frakcja sekty Najwyższa Prawda urządziła w metrze atak gazowy, właściwie wszyscy je noszą. Dobra. Nie będziemy tu tracili całego dnia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «2586 kroków»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2586 kroków» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarną kurę
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Dziedziczki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Księżniczka
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Sowie Zwierciadło
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «2586 kroków»

Обсуждение, отзывы о книге «2586 kroków» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x