Marcin Wolski - Piąty odcień zieleni
Здесь есть возможность читать онлайн «Marcin Wolski - Piąty odcień zieleni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Piąty odcień zieleni
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Piąty odcień zieleni: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piąty odcień zieleni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Piąty odcień zieleni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piąty odcień zieleni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Komitet Doradczy zyskał nowe szerokie prerogatywy, powołano też koordynatora Dnia Zieleni – Marię Bernini. Burta Denninghama wyposażono w pełnomocnictwa opracowania planów dalekosiężnych, Tardiemu ponownie powierzono finanse, Gardinerowi przypadły sprawy młodzieży, Ziu Dongowi – kwestie organizacyjne.
Komitet, podobnie jak Prezes Konwentu, odżegnał się od “wściekłych" i jednomyślnie skrytykował akcję Arkadyjczyków.
“Zwycięstwo pragmatyzmu" – donosił Le Matin.
“Słowa, słowa, słowa" – można było przeczytać w baltimorskim The Sun.
“Nowe opakowanie dla starych pomysłów" – zatytułowało artykuł wstępny “Rude Pravo".
– Przeceniliśmy ich – powiedział Levecque, stając wczesnym przedpołudniem na dywaniku Admirała – nie mają nic nowego do zaproponowania. Terroryzm został odtrącony.
– A twoje podejrzenia na temat montowania wielkiej prowokacji? – odezwał się z kąta Człowiek-Cytryna.
Profesor rozłożył ręce.
– Nie mam żadnych przekonywających dowodów. Przywódcy uwikłani są w działania podjazdowe między sobą. Mój człowiek pracuje dla jednego z nich.
– To wiemy. A Denningham?
– Robi tajemnicze miny, ale są to, moim zdaniem, jedynie obiecanki starzejącego się Jamesa Bonda.
– Zmienił pan zdanie, profesorze – czujny wzrok Admirała zdaje się przeszywać eksperta na wylot.
– Jestem zniechęcony. Wiecie dobrze, że penetracja ekologistów jest moim konikiem od czasu doktoratu. Rozpracowałem wewnątrz ruchu obce agentury, wprowadziłem naszych ludzi do wszelkich ciał…
– Nie musi pan wymieniać swoich zasług, profesorze – Człowiek-Cytryna usiłował się chyba uśmiechnąć, co nadało jego zmiętej twarzy wyraz jeszcze bardziej zgryźliwy niż zwykle. – Miał pan jednak koncepcję…
– Miałem, jeden z informatorów doniósł mi ponad pół roku temu o pewnych, pozalegalnych działaniach finansowych, przelewach dużych sum; później dowiedziałem się o zakupach broni. Ślad prowadził do niejakiego Morelo z Genui. Ciekawy człowiek. Operacyjny kondotier, potrafi sprzedać wszystko łącznie z Pershingiem i wynająć lotniskowiec. Jak ktoś chce dokonać w tropikalnym państewku puczu, prędzej czy później musi udać się do Morelo. Przy czym sam padrone jest nie do ruszenia, deputowany do parlamentu, ogólnie poważany filantrop. Interesy załatwia przez pośredników, a osobiście przebywa głównie na swoim jachcie kursującym po Zatoce Liguryjskiej lub w rezydencji, którą wzorem bohatera Dumasa postawił na wysepce Monte Christo. Z wykształcenia – inżynier elektronik, rozgryza każdy podsłuch, zanim ten jeszcze zostanie zainstalowany na dobre, wprowadzenie zaś agenta na jego “dwór" nie powiodło się nikomu. Paru ochotników przepadło jak kamień w wodę i zapewne dziś tkwią wśród średniowiecznych wraków na dnie akwenu.
– Z grubsza wiemy o tym – kiwa głową Admirał – ale proszę dalej.
– Nie ustalono, czy Morelo pracuje dla kogoś jeszcze, ale raczej jest swoim własnym gonfalonerem. Owszem, ma związki z camorrą czy mafią, a jeśli idzie o broń – zaopatrzy każdego, z wyjątkiem rodzimych faszystów czy Czerwonych Brygad. Wyznaje starą zasadę -,,nie zabija się na własnym podwórku". Ale idę dalej. Znacie panowie ową tajemniczą akcję w RPA, tę z listopada, nad którą głowią się do tej pory wywiady i kontrwywiady, a prasa napomknęła o niej tylko półgębkiem?
– Znamy sprawę, profesorze – mówi pobrużdżony major. – Zamach na szpital w Rijksveld, potem na Tajne Centrum Naukowe w Marindafontein. Niejasne, tajemnicze. Afrykanerzy utrzymywali nawet w poufnych memoriałach, że to akcje jednego z Państw Frontowych, a pan ustalił…
– … Że Morelo wiedział o akcji, że dostarczył potrzebnych materiałów. Doszedłem do wniosku, że nie chodziło tu o akt ślepego terroru, ale o wykradzenie jakichś naukowych tajemnic. Nie wiemy jakich. Na podziemnych giełdach odkryć nie pojawiło się dotąd nic takiego, co mogło zostać wymyślone w tamtym ośrodku.
– Może więc chodziło o ludzi? Zdobyliśmy dla ciebie dane o uprowadzonych. Naukowcy: Silvestri, Ziegler, Viren i dwaj asystenci – amerykański żółtek Lee Grant i Hindus, Daud Dass. Ten Dass jest szczególnie interesujący. Przeżył katastrofę samochodu, a ledwo go poskładano, już został wykradziony. Czy próbowałeś odpowiedzieć, kto ich porwał i po co?
– Tak, miałem hipotezę, opierałem ją na fakcie, że jest w świecie paru zawodowców, którzy potrafią dokonać równie brawurowej akcji. Drogą eliminacji ustaliłem zaledwie kilku.
– Wśród nich Denninghama?
– Pasował mi. Miał własne środki, zaplecze w ekologistach, dość wyobraźni i sprytu, wreszcie – sporo odwagi. I tu niestety spotkał mnie zawód. W czasie akcji, co ustalono niepodważalnie, Denningham i jego sekretarka, Barbara Gray, płynęli do Archipelagu Wysp Maskareńskich, ochoczo współżyli na plażach Reunionu i Mauritiusa, zachowując się tak ostentacyjnie jak owe wymarłe ptaki dodo…
– Czy taka demonstracja nie wyglądała podejrzanie?
– Byłaby podejrzana, gdyby nie fakt, że cały czas – no, może z krótkimi przerwami – przebywał z nimi mój osobisty agent, bułgarski ornitolog, Wyłko Georgijew. Rozstali się dopiero w Tananarivie, dwa tygodnie po terminie akcji… Denningham wrócił do Stanów, a Wyłko do mnie.
– A co z porwanymi? Przepadli jak kamień w wodę?
– W akcji uczestniczyły dwa samoloty. Jeden większy, specjalnie spreparowany aby uchodzić radarom, udał się w kierunku Ameryki Południowej. Stwierdzono, że dokonał dodatkowego tankowania w starej, nieczynnej bazie na Falklandach. Później jednak dosłownie rozpłynął się. Żadnych śladów, może wpadł do Atlantyku? W każdym razie nikt z piątki uprowadzonych nie pojawił się publicznie, nie skomunikował z rodziną.
– No tak – kiwa głową Admirał – a przypomnijcie mi, co się stało z drugim samolotem?
– Dużo, dużo później szczątki awionetki odnaleźli tubylcy w sercu wyschłych bagnisk Okavango. Rozbite i spalone. Czego nie zdziałał ogień, musiały dokonać hieny i szakale.
– Co zatem mamy? – głos Człowieka-Cytryny jest bardziej suchy niż zwykle.
– Codzienną rutynę. Dalsze penetrowanie środowisk Zielonych. I nowy ślad…
Dwaj wysocy funkcjonariusze ożywiają się.
– Analizując sprawę Marindafontein zbyt skupiliśmy się na Zielonym Śladzie, zbyt łatwo pomijając Czarny.
– Oni? Ależ po ostatnich wypadkach, po aresztowaniach we Frankfurcie i Monachium, po procesie w Paryżu i upadku dyktatury islamskiej w Republice Proroka, Czarna Międzynarodówka jest w rozsypce. Wątpię, żeby oni… – mruczy Admirał.
– Nie złapano jednak legendarnego “camerade Reinera", nie rozszyfrowano ich zasobów finansowych – nieoczekiwanie wspiera Levecque'a major.
– Stwierdziłem, że “camerade Reiner" znał Morelo – dodaje profesor, a rysopis tego terrorysty pasuje do sylwetki szefa napastników, opisanego przez żołnierzy z Marindafontein. W każdym razie Georgijew ma się tym zająć.
– Ten Bułgar?
– Obecnie występuje jako turecki przemytnik broni, Feridun Gassari. Zobaczymy, czego dokona. Muszę być ostrożny w formułowaniu jakichkolwiek prognoz.
– Słusznie – podsumował Admirał.
Audiencja dobiegła końca. Wychodząc, kątem oka profesor napotkał świdrujące spojrzenie szefa.
– Nie ufa mi – pomyślał. – Ale niech i nie ufa, byle nie przeszkadzał. – A potem pomyślał o rozmaitych metodach karania zdrajców i zrobiło mu się znacznie mniej przyjemnie.
9 marca
W malowniczym zakątku Badenii, w jednym z licznych wąwozów w jakie obfituje Schwartzwald znajduje się prywatny pensjonat doktora Horstheima, światowej znakomitości w dziedzinie rehabilitacji. Pensjonat przeznaczony jest dla ludzi bogatych, a ze wszystkich haseł wymyślonych przez Hipokratesa i jego następców najwyższą cenę ma w nim jedno – dyskrecja. Ani prasa, ani nawet policja, nie mają wstępu na teren, gdzie można powiększyć piersi następczyni tronu, poprawić nosek gwieździe filmowej, czy złożyć z kawałków rajdowego championa. Kiedy tylko według mass mediów jakaś postać z pierwszych stron gazet udaje się w niejasnym celu do renomowanej kliniki, można domniemywać, że w istocie przewożona jest dalej, aby po wielu manewrach maskujących, wylądować na prywatnym lotnisku na płaszczyźnie powyżej pensjonatu. Zresztą określenie “pensjonat" nie oddaje w pełni istoty zakładu doktora Horstheima. Posiada on bowiem dwie znakomite sale operacyjne i supernowoczesną stację analiz, wyposażoną w pełny zestaw aparatury od tomografów komputerowych do interholografów.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Piąty odcień zieleni»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piąty odcień zieleni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Piąty odcień zieleni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.