Marcin Wolski - Enklawa Wolski w shortach (2)

Здесь есть возможность читать онлайн «Marcin Wolski - Enklawa Wolski w shortach (2)» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Enklawa Wolski w shortach (2): краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Enklawa Wolski w shortach (2)»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejny tom "wolszczyzny" zawiera krótką powieść "Enklawa", w nowej, poprawionej i przeredagowanej wersji oraz kilka dłuższych nowel, podzielonych na bloki: Baśnie dla bezsennych, Party i Horrory na późne wieczory.
Marcin Wolski nie zamyka się w jednej konwencji, miesza je. żongluje, nagina do swoich potrzeb. Znajdziemy tu kryminał, polityczną sensację, historię alternatywną, science fiction, romans, horror. Część opowiadań jest po raz pierwszy prezentowana czytelnikowi. Wszystkie teksty łączy wspólny rodowód – Radio, na którego zamówienie i potrzeby powstały. A także niepowtarzalny styl Marcina Wolskiego: humor, ironia, sensacyjne spięcia fabuły i zaskakująca puenta. To proza, którą uwielbiają czytelnicy w każdym wieku.

Enklawa Wolski w shortach (2) — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Enklawa Wolski w shortach (2)», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Marcin Wolski

Enklawa Wolski w shortach (2)

Enklawa

W swojej radiowej wersji, jako serial słuchowiskowy do „60 minut na godzinę” „Enklawa” powstała w roku 1977. Wkrótce potem dokonałem jej adaptacji na wersję drukowaną. Sięgając po nią w ćwierć wieku później początkowo zamierzałem napisać rzecz na nowo. Tyle się zmieniło… Radiowe mikrosłuchowisko pisał trzydziestolatek, który nigdy nie był na Zachodzie. I co więcej, nie miał pewności, że kiedykolwiek tam się znajdzie.

Jednak po namyśle zrezygnowałem z większych zmian, poza drobnymi korektami stylistycznymi. Uznałem, że pisanie o świecie, o którym nie ma się pojęcia, kryło w sobie pewien wdzięk. Pozostawiłem zarazem to, co mogło wydawać się najbardziej kontrowersyjne. Owo opisywanie Zachodu („Enklawa” w zamyśle nie dzieje się w żadnym konkretnym państwie) jako swoistej karykatury socjalistycznego PRL-u. Zresztą, po latach naszych doświadczeń z „pokojowym budownictwem kapitalizmu”, a zarazem obserwując proces „socjalizacji” tamtego świata zauważam, że wiele żartów zyskało wymiar aktualny, czasem proroczy. Można powiedzieć, że przez ćwierć wieku wszystko się zmieniło i nic się nie zmieniło. Może tylko każdy człowiek jest coraz bardziej samotną enklawą. I nadal warto czytać „Apokalipsę św. Jana”.

1. Autor

Nadejdzie dzień, w którym człowiek na widok odcisku stopy bliźniego na piasku przypadnie do ziemi ślad ten ucałować. A zwierz dziki zalęgnie się w opustoszałych domostwach, gdzie wilcy wyć będą swoje pieśni, a mech porośnie pamięć i tylko duch wszechmocny unosić się będzie ponad pustkowiami… – zabrzmiało złowieszczo z ulicy.

– Zamknij okno i skończ się ubierać! – powiedział Walter, wychodząc z toalety.

Zuzanna wykonała polecenie posłusznie, świadoma faktu, że minęła już 11.28 i do końca spotkania nie zostało więcej niż trzy minuty. Przez jej dziecinną twarz o wielkich czarnych oczach nie przemknął najmniejszy cień zdziwienia. Znała Waltera przeszło trzy miesiące i mimo swoich szesnastu lat zdawała sobie sprawę, jakiego rodzaju był to człowiek. Kiedy przy pomocy staroświeckiej dźwigni zatrzaskiwała wywietrznik hotelowego okna, jej partner skończył już pobieżną toaletę.

– Zobaczymy się… – błyskawicznie przejrzał swój elektroniczny notatnik -…w piątek o 16.24 w Hadze.

– Hotel „Hilton”?

– Nie. „Krasnopolsky”!

Skinęła głową jak dobrze wytresowana sekretarka, a potem, gdy Walter już wyszedł, otworzyła okno i zaciągnęła się papierosem.

– A z czterech stron wystąpią żywioły, zaś konie apokalipsy wypełnią świat swym tętentem, a uszy trwogą… I będzie dzień wtóry, wieczór i zaranek… – grzmiał dalej prorok przez ręczny megafon.

Na skwerku wokół fontanny słuchaczy miał niewielu. Z biedą do audytorium zaliczyć można było ziewającego policjanta o twarzy znudzonego alfonsa, kobietę z wózkiem dziecięcym i sprzedawcę uwijającego się przy straganie ze świeżymi owocami. W dalszej perspektywie można było natomiast zaobserwować parę migdalącą się na szerokim obramowaniu fontanny i kioskarza wbitego w swoją budkę jak parówka w hot-doga. Atoli katastrofista wyraźnie nie dbał o publiczność i wyrzucał z siebie wariacje na motywach Apokalipsy św. Jana w dość dowolnej interpretacji. Prorok nosił się niedbale. Obszarpane dżinsy kontrował żółtawy brudny żakiet, a głowa z wygolonym krzyżem kontrastowała z rzadką beżową bródką a la Ho Szi Min. Powieki, na których jakiś biegły spec z Chińskiej Dzielnicy wytatuował znak ryby, miał półprzymknięte, a całość postaci wyglądała jak darmowy souvenir Rady Miejskiej dla przypadkowych turystów, którzy zapuściliby się na ten staroświecki skwerek przydeptany kanciastą bryłą hotelu.

– I nadejdzie to w dniu, w którym nikt się nie będzie spodziewał. A nie z ziemi i nie z nieba spłynie królestwo śmierci.

Zuzanna uśmiechnęła się. Kiedy miała czternaście lat, fascynowały ją podobne gadki. Odmiennie zareagował jej sąsiad z pokoju obok, łysawy emeryt o wyglądzie Winstona Churchilla. Przez poprzedni kwadrans zajmował się podsłuchiwaniem erotycznych osiągnięć tandemu Walter – Zuzia; teraz z niesmakiem splunął przez okno:

– Wizjonerzy, psiakrew… Jakby za mało było im codzienności!

Niechętnie sięgnął po gazetę, w której wiadomość o porwaniu tramwaju przez terrorystów w Belfaście sąsiadowała z wieścią o zbiorowym amoku narkomanów w wesołym miasteczku i wojną między dwoma bananowymi republikami wywołaną kontrowersyjnym werdyktem sędziego podczas rozgrywek futbolu… A cena złota znów szła w górę.

– I kto wówczas da świadectwo prawdzie? Kto się ostanie? – głos mówcy załamał się nagłym skowytem. – Kto?

– Ale musiał się naćpać prochów – pomyślała Zuzanna i postanowiła zadbać o siebie.

Jej źrenice rozszerzyły się jeszcze bardziej. Z kosmetyczki wyciągnęła jednorazową strzykawkę. Była godzina 11.31.

2. Walter

Lubię podróżować nocą. To mnie odpręża. Jeśli człowiek kiedykolwiek bywa wolny, to jestem nim ja, właśnie teraz, w mojej maszynie. Minęła 1.22. A ja mogę zupełnie dokładnie powiedzieć, co się dzieje ze wszystkimi moimi ludźmi. Tam, na ziemi i tu, na pokładzie: George siedzi przy sterach, dobry stary George, precyzyjny jak szwajcarski zegarek. Mimo autopilota śledzi uważnie wszystkie światełka wskaźników. Drugi pilot mego gulfstreama, Michael – drzemie. W kabinie obok Luke przygotowuje zestawienia na jutrzejszą konferencję. Anna parzy herbatę. Dwaj ochroniarze, pieszczotliwie nazywam ich „orangutankami” (jak na „goryli” są zbyt szczupli i rudzi), relaksują się grą w szachy, a my suniemy wzdłuż wybrzeża, by za pięć minut zmienić kurs na północno-zachodni. I wszystko jest w porządku. Odprężony włączam „Błękitną Rapsodię” Gershwina. Nie wiem dlaczego, ale lubię te starocie. Co śmieszniejsze, zawsze zadaję sobie podobne pytanie dopiero w chwili włączenia muzyki. Zuzia była dziś pyszna. To zabawne, że mogąc mieć tyle dziewcząt w najrozmaitszych zakątkach globu, tak często spotykam się właśnie z nią. Fascynacja jej wiekiem? Raczej nie. W Kalifornii zaliczałem już czternastolatki. Podoba mi się chyba to jej przywiązanie. Jej pełna dyspozycyjność. Jej dziwkarska gotowość do miłosnego aktu w jakiejkolwiek sytuacji – czy będzie to szybkobieżna winda, biurko w sali Rady Nadzorczej czy przypadkowa brama. Za każdym razem jest jej obojętne, że tuż obok moje „orangutanki” grają w karty lub czytają gazety, ona po prostu to lubi. Nie wiem nawet, czy ważne jest dla niej, że i ja to lubię… A czyją lubię? Był czas, kiedy zadawałem sobie podobne pytania. Jeszcze w college’u. Miałem na to czas. Potem zorientowałem się, że filozofowanie i tym podobne rozterki zbyt drogo kosztują. Miewałem je więc coraz rzadziej. Nawiasem mówiąc, jeśli kiedykolwiek jakiś pieprzony Leonardo da Vinci wymyśliłby maszynkę do kochania – to prototypem byłaby Zuzia. Pojutrze spotkamy się w Hadze, za tydzień w Hongkongu czy innym Vegas. Przy moich pieniądzach znajdę ją tam jak każdy towar.

Pieniądze, mój Boże, jak ja mam dużo tych pieniędzy! I mnożą się, mnożą, drukują się realnie i wirtualnie, zalewają świat. Zielone jak zupa szczawiowa, przysmak mojego starego w czasach Wielkiego Kryzysu.

Z tymi pieniędzmi robiłem sporo eksperymentów. Z nudów. Kretyńscy autorzy dydaktycznych historyjek, przy których rzygają nawet zakonnice, lubią gadać, że szmal szczęścia nie daje i nie wszystko można mieć za pieniądze. Bzdura! Wszystko można! I ja to mogę każdemu powiedzieć. Wszystko już kupowałem. Miłość? Miłość kupuje się najłatwiej. Chociaż nie, ludzką sympatię, szacunek, uwielbienie nabywa się jeszcze prościej…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Enklawa Wolski w shortach (2)»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Enklawa Wolski w shortach (2)» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Enklawa Wolski w shortach (2)»

Обсуждение, отзывы о книге «Enklawa Wolski w shortach (2)» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x