Władysław Syrokomla - Marcin Studzieński

Здесь есть возможность читать онлайн «Władysław Syrokomla - Marcin Studzieński» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: foreign_poetry, literature_18, literature_19, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Marcin Studzieński: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Marcin Studzieński»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tytułowy Marcin Studzieński to młody szlachcic, który cieszy się wielkim powodzeniem u panien. Podczas imienin rajcy wileńskiego poznaje piękną Marię, córkę gospodarza.Zakochuje się w dziewczynie z wzajemnością, jednak jej rodzice nie wyrażają zgody na małżeństwo, ponieważ są stanu mieszczańskiego i nie chcą wprowadzać szlachcica do rodziny. Tymczasem Wilno zostaje zaatakowane przez Tatarów. Dzielny Marcin staje do walki w obronie ojczyzny. Czy z wojennych potyczek wyjdzie cało? I wreszcie – czy dane mu będzie poślubić Marię?Władysław Syrokomla to pisarz i tłumacz żyjący i tworzący w XIX wieku, związany z ówczesną Litwą. Znany przede wszystkim jako autor gawęd chłopskich, szlacheckich, historycznych. Syrokomla pochodził z ubogiej rodziny szlacheckiej i często w swoich utworach ukazywał ten stan, nie szczędząc irocznicznych komentarzy na temat bliskiej mu rzeczywistości.

Marcin Studzieński — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Marcin Studzieński», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Władysław Syrokomla

Marcin Studzieński

Część pierwsza. Wieczór mieszczański

I

Stefan Kotwica rajca wileński
Sprawował ucztę w dzień swego święta,
Rej wodził w tańcu Marcin Studzieński:
Miłém nań okiem patrzą dziewczęta,
Siwi starcowie patrzą nań mile
Jako na wnuka albo na syna;
Bo pan Studzieński zuch w całéj sile,
Każdemu młode dni przypomina.
A nasi starcy, plemię junacze,
Postarzeć sercem prędko nie mogą, —
Za skaczącemi choć okiem skacze
I rześkie takty wybija nogą,
Spod sutych skrętów siwego wąsa
Mruczy piosenkę – snadź 1 1 snadź (daw.) – widocznie. [przypis edytorski] dusza rada —
Głowę zarzuca, brodę potrząsa
I ręce pysznie za pas zakłada.
W dzielnym narodzie wiedzą to starzy,
Że być powinni wzorem młodzieży;
I znają dobrze, co im do twarzy,
Co dostojności ich przynależy.
Czy kord bojowy, czy puchar w dłoni,
Starzec ochoczo rej u nas wiedzie,
Czy biesiadnicza muzyka dzwoni,
U nas starcowie zawsze po przedzie.

II

Muzyka dzwoni, a młodzież hasa
I najserdeczniej szumi zabawa;
Zagrzana tańcem dziewicza krasa
Jeszcze się bardziej promienną zdawa 2 2 zdawa – dziś popr. forma: zdaje. [przypis edytorski] ,
I jeszcze ostrzéj do serca sięga
Grot pięknych oczek błyszczący jaśnie;
Furknie w powietrzu dziewczęcia wstęga
Albo splot włosów po skroni głaśnie,
Taki dreszcz dziwny przejmie tancerza,
Że wraz by duszę oddał dziewczynie,
Krew mu do serca młotém uderza
A głowa krąży jakby po winie.
Marcin Studzieński tancerz ochoczy,
Do tańca córkę wiódł gospodarza:
Iskrą goreją młodzieńca oczy,
Iskra dziewczęce oczki rozżarza,
Gdyby nie hucznéj muzyki gwary,
Gdyby w podkówki tak nie grzmocono,
Można by słyszeć u piérwszéj pary,
Jak jednym taktem uderza łono;
Lecz choć nie słychać nic za łoskotem,
Łatwo odgadnąć, nie myśląc wiele,
Stare matrony już szepcą o tém:
«Będzie wesele».

III

Będzie… nie będzie… na dwoje wróży
Babka wróżbiarka, śledząc z ukradka,
Bo coś pan ojciec oblicze chmurzy,
A niespokojna coś pani matka;
I pan wójt miejski nachmurzył lica,
Zwrócił ku ojcu wzrok zagniewany:
«Po coż 3 3 coż – dziś: cóż. [przypis edytorski] ci było wwodzić 4 4 wwodzić – wprowadzać. [przypis edytorski] szlachcica
Między mieszczany?»

«Żem go wprowadził – niewielka rzecz,
Jak sobie przyszedł, tak pójdzie precz!
Jeżeli szlachcic, stąpając z góry,
Zechce nam miejskie uwodzić córy.
Niechaj się każdy dzierży swych granic,
Nam ich wielmożność nie zda się na nic;
Ważność mi wielka! koń i szabelka,
Pustka w kieszeni i harda postać!
Sławetna miasta obywatelka
Żoną szlachcica nie może zostać!
Niech się tak bardzo z nami nie kuma,
My się na łasce szlacheckiéj znamy,
U nas jest nasza mieszczańska duma,
Z łokcia 5 5 łokieć – daw. jednostka miary, równa 2 stopom i wynosząca ok. 60 cm; służyła do odmierzania np. sukna i innych materiałów; symbol kupców. [przypis edytorski] i szali, z handlu i kramy 6 6 krama – dziś: kram; sklep, stoisko. [przypis edytorski] ».
Tak mówił z gniewem Stefan Kotwica,
Trafił mieszczanom w stronę pochlebczą
I pan wójt miejski zachmurzył lica,
I na młodego zucha szlachcica,
Już zmowę szepcą.

IV

Marcin Studzieński nie wie o zmowie,
Nie zważa na nic i na nikogo,
A taniec idzie, grzmocą grajkowie,
A on zajęty Maryją drogą
Na wypoczynek usiada przy niej
I tysiąc grzecznych przymileń czyni,
Pieści jej rączkę, szepce do ucha,
A głos ma drżący – braknie mu słów…
A ona rada, śmieje się, słucha,
Ochłodzi oddech – i w taniec znów.

V

Na półzegarzu już po północy!
Już słychać nocne wołanie stróży,
Już w muzykantach nie stało 7 7 nie stać czegoś – nie starczyć, zabraknąć. [przypis edytorski] mocy,
Już i do tańca siła nie służy.
Ucichły huczne skrzypce i kotły,
Tłum się zamieszał po izbie całéj;
Już się tancerzów ręce rozplotły,
Już się zmęczone nogi zachwiały;
I u pań mieszczek złociste czepce
Już po szklanicy na bakier głowa,
Jedna do drugiej po cichu szepce:
«Już czas do domu pani majstrowa!»
Beczułka wina jedna i druga
Już pustym dźwiękiem na finisdzwoni,
Niejeden mdławo oczami mruga
I srebrny puchar wypuszcza z dłoni.
«No gospodarzu! żegnać cię trzeba
Dałeś nam hojnie i pić, i jeść;
Dałeś nam soli, dałeś nam chleba,
Dałeś nam wina, dałeś nam cześć».

VI

Goście żegnają pana Kotwicę
I opuszczają gościnne progi,
Tłum panów – mieszczan poszedł w ulicę,
Choć nie każdemu posłuszne nogi,
Słychać w ulicy pochmielne gwary
Lub głos piosenki ostry a twardy;
Niech sobie zrzędzi stróż miejski stary,
Niestraszne groźby ni alabardy!
«Czyż człek w ulicy krzyczeć nie może,
Gdy sobie podpił, kiedy mu stanie,
Czy my włóczęgi jakie broń Boże?
Tutejsi kupcy albo mieszczanie,
Pachołek miejski!!! żartuj zdrów bracie!!»
Tak stroją śmieszki z nocnego stróża.
A w gospodarskiej pustej komnacie
Została gości garstka nieduża:
Został wójt miasta i dwaj ławnicy
Z siwemi brody, z siwemi głowy,
Czterech przyjaciół pana Kotwicy
I magdeburski pisarz sądowy.
Sama starszyzna – same sensaty 8 8 sensat (daw., z łac. sensatus : rozumny) – osoba mądra, poważna i ciesząca się poważaniem. [przypis edytorski]
Znaczno po wąsach, co jeżą srogo,
A w oddalonym końcu komnaty
Pozostał rycerz ze swą niebogą.
Czegoś tam w tańcu nie dogadali
Nie dokończyli jakiejś chychotki,
Więc od starszyzny siedli w oddali
I wiodą z sobą rozhowor 9 9 rozhowor (z rus.) – rozmowa. [przypis edytorski] słodki,
Rozhowor słodki, pusty, dziecinny
Bez ładu, składu, jakby w pochmielu;
Gdyby go z boku słyszał kto inny,
Mógłby powiedzieć, że poszaleli.
Spytaj się u nich, gadali o czem,
To żadne z dwojga samo nie powie.
«Ot! my gwarzymy, ot my chychoczem,
Bo nam tak dobrze na téj rozmowie».
Dobrze wam społem!… strzeżcie się młodzi:
Starsi inaczej widzą te rzeczy!
Pan wójt coś groźnie oczami wodzi,
Pan ławnik szepce i ręką przeczy,
Pan pisarz miejski nie kończy kwarty,
A pan Kotwica czoło zachmurza;
To zły prognostyk, nie żadne żarty:
Ej będzie burza!

VII

«Panie szlachcicu! panie Marcinie! —
Zawołał burmistrz, najpierwszy w radzie —
Czy znasz przysłowie: że zła nie minie
Kto między szparę w drzwi rękę kładzie?
Czy znasz przysłowie sowy i kruka?
Proszę na bacznym chować je względzie,
Niech sobie równy równego szuka;
Czem czart nie orał, tem siać nie będzie,
A to się znaczy, że my choć prości,
Choć naszych przodków szereg niedługi,
Mieszczanie Jego Królewskiej Mości
Tacyśmy dobrzy jak i kto drugi,
A może lepsi… co to na świecie
Nie ma szlachcianek, wojewodzianek,
Że córki miejskie uwodzić chcecie?
Dość tych chychotek i pogadanek!
Ja wiem szlachcicu, co tobie w głowie,
Że się odurzy biedna niewiasta,
Wara 10 10 wara (daw.) – strzeż się. [przypis edytorski] tych myśli! – ja ci to mówię,
Wójt wileńskiego sławnego miasta».

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Marcin Studzieński»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Marcin Studzieński» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Władysław Syrokomla - Na echo dzwonu
Władysław Syrokomla
Władysław Syrokomla - Trzy gwiazdki
Władysław Syrokomla
Władysław Syrokomla - Pocztylion
Władysław Syrokomla
Władysław Syrokomla - Zaścianek Podkowa
Władysław Syrokomla
Władysław Syrokomla - Zalotnicy
Władysław Syrokomla
Władysław Syrokomla - Żebrak-fundator
Władysław Syrokomla
Władysław Syrokomla - Kradzione
Władysław Syrokomla
Władysław Syrokomla - Dyferencja
Władysław Syrokomla
Władysław Syrokomla - Chodyka
Władysław Syrokomla
Władysław Syrokomla - Błogosławiony Sadoch
Władysław Syrokomla
Отзывы о книге «Marcin Studzieński»

Обсуждение, отзывы о книге «Marcin Studzieński» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x