Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach
Здесь есть возможность читать онлайн «Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Rycerze na rozdrożach
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Rycerze na rozdrożach: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rycerze na rozdrożach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Rycerze na rozdrożach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rycerze na rozdrożach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Potem szczęśliwa myśl pobrania krwi od wszystkich uczestników eksperymentu, zeskrobania wilgotnych drzazg z podłogi doprowadzi do odkrycia, które zmieni oblicze ziemi, ale imię Grubina zagubi się wśród trzydziestu trzech laureatów rozlicznych nagród, przyznanych za niezwykłe osiągnięcia w dziedzinie nauk biologicznych. Może zresztą jego imienia na liście nagrodzonych w ogóle nie będzie, ale Grubin już nigdy nie wróci do dawnego trybu życia, do pracowitego lenistwa minionych dni.
— Sawicz, co tam widzisz za oknem? — zapytał Grubin zauważywszy, że jego kompan przestał myć szkiełka przedmiotowe. — Czas ucieka.
— Aha — powiedział Sawicz. Jego ręce poruszały się z fachową zręcznością, ale robiły to bez zapału, automatycznie. Umysł Sawicza był pochłonięty gorączkowym procesem myślowym, poszukiwaniami własnego miejsca w nowym życiu. Poszukiwania nie dawały rezultatów. Chciał pójść do Heleny, wszystko wytłumaczyć i wszystko powiedzieć, a może razem znaleźć wyjście z sytuacji. Ale nie można było skrzywdzić Wandy.
Kruk dreptał wokół akwarium, zaglądał przez szybę, postukiwał w nią dziobem: straszył rybki i usiłował ściągnąć z akwarium marynarkę, ale robił to bez większego przekonania, bo w gruncie rzeczy doskonale wiedział, że Grubin jest bardzo do rybek przywiązany. Po prostu żartował.
Pośrodku pokoju leżał słoik po majonezie, a spod łóżka dobiegał jakiś chrobot. Po chwili wysunęły się stamtąd trzy duże myszy, zerknęły na kruka, wytoczyły ćwierćlitrową butelkę po wódce i gdy tylko kruk obrócił dziób w ich stronę, prysnęły z powrotem pod łóżko. Kruk sfrunął na podłogę, uniósł dziobem koc, zajrzał pod łóżko i wrócił do rybek.
— Ma pan tu myszy — powiedział Sawicz.
— Ach — odparł Grubin. — Ciężar właściwy: trzy przecinek dwa. Jak sądzisz, ta prasa się nada?
— Do czego? — zapytał Sawicz.
— Do wytłaczania cieczy z drewna.
— Nie wiem.
— A może przemyć drzazgi wodą? Uzyskamy roztwór wodny.
— Jak chcesz — powiedział Sawicz. — Dlaczego nie wykładasz trutki na myszy?
— Co? Przecież one są oswojone. Przynoszą mi opakowania szklane, a ja im za to płacę. Według cennika, jak w zbiornicy. Dwanaście kopiejek za półlitrówkę.
— Nie gadaj głupstw — powiedział Sawicz. — Po co myszom pieniądze?
— Jak to po co? Kupują sobie coś, oszczędzają, zresztą nie wiem. Wiem tylko, że one bardzo lubią pieniądze i za darmo niczego by nie przyniosły. Tylko nie potrafią odróżnić całej butelki od wyszczerbionej. Nie mam pojęcia, jak im to wytłumaczyć, i w ogóle one tu, kiedy będę w Moskwie, zupełnie się rozpuszczą.
— Pan nie żartuje? — zapytał Sawicz.
— Prrrawda, prrrawda — powiedział kruk.
— A po co miałbym żartować? Nie żarty mi w głowie. Po prostu potrafię nawiązać kontakt ze zwierzętami. No to jak, zrobimy wyciąg wodny? Obawiam się, że drzazgi zupełnie wyschną, że wszystko wyparuje.
— Niech pan robi. Preparaty krwi już gotowe, może je pan obejrzeć.
— Najpierw niech pan sam obejrzy, bo ja przecież nie odróżniam leukocytu od erytrocytu. W razie czego proszę mnie zawołać. Mam nadzieję, że w krwi coś się znajdzie. Zapomniałem tylko dla porównania pobrać krew zdrowego człowieka.
— Nie szkodzi, potrafię znaleźć jakieś wyraźne odstępstwa od normy — powiedział Sawicz. — I tak nie mam nic lepszego do roboty.
Obaj zajęli się pracą i nie odrywali się od niej przez jakąś godzinę. Słońce przesunęło się teraz ku horyzontowi i świeciło wprost w okno, w pokoju zrobiło się gorąco, a z podwórka dobiegały głosy mężczyzn, którzy obsiedli chwiejny stolik pod krzakiem bzu i rozstawiali na nim kamienie domina.
Sawicz podszedł do okna i spostrzegł wchodzącego nieśmiało na podwórko chłopczyka w krótkich spodenkach, w którym natychmiast rozpoznał nieszczęsnego Udałowa.
— Popatrz — powiedział do Grubina. — Przestępcę ciągnie na miejsce zbrodni.
W tej samej chwili któryś z graczy zapytał głośno:
— Jak tam twój chłop, Ksenia? Jeszcze się nie znalazł?
Z okna wprost nad głową Sawicza rozległ się surowy, zimny głos kobiecy:
— Niech tylko spróbuje się pokazać. Za wszystko odpowie. Milicja go przyprowadzi. Na komisariacie taki sympatyczny oficer osobiście mi to obiecał.
Grubin, trzymając się z boku, aby go nie było widać z podwórka, wyjrzał na zewnątrz i wyszeptał:
— Jak tego idiotę nasi puścili?
Nie wiedział, że nękany tęsknotą za domem i poczuciem winy wobec najbliższych Udałow dokonał drugiej ucieczki w ciągu dnia. Gotów był ponieść najsroższą karę, gdyż zrozumiał, iż jedynym człowiekiem, który mógł mu pomóc, była Ksenia. Helena nie od razu spostrzegła nieobecność Udałowa, gdyż akurat wtedy wszedł Stiepanow.
— Ksenia! Ksiusza! — zawołał Udałow zatrzymując się na środku podwórza.
Gracze w domino przestali na moment stukać kamieniami. Z okna naprzeciwko żeński głos pomógł Udałowowi:
— Ksenia, jakiś dzieciak cię woła. Może przyniósł wiadomość?
— Ksenia! — ryknął jeden z graczy. — Wyjrzyj przez okno.
— Ksiusza — powiedział miękko Udałow ujrzawszy w oknie ukochane oblicze. — Wróciłem,
— Czego chcesz? — zapytała Ksenia z irytacją.
— Wróciłem, Ksenia — powtórzył Udałow. — Zupełnie do ciebie wróciłem. Przyjmiesz mnie?
Gracze zaczęli się śmiać, bo w słowach dzieciaka było coś niepojętego, a jednocześnie niezmiernie śmiesznego.
— Jest coś od Korneliusza? — zapytała Ksenia.
— Jestem od Korneliusza — odparł chłopczyk. — To właśnie ja jestem Korneliuszem. Nie poznajesz mnie?
— On! — krzyknął nagle inny dziecięcy głosik. To wyglądający przez okno Maksymek, syn Udałowa, poznał swojego porannego prześladowcę. — To on mi zabrał spodnie! Mamo, wołaj milicję.
— Trzeba chyba będzie pośpieszyć na pomoc — powiedział Grubin. Wprawdzie psuło to jego plany, ale nie mógł przecież zostawić przyjaciela w biedzie.
— Niech pan poczeka — powiedział Sawicz. — Zapomniał pan o własnym wyglądzie. On zdąży uciec.
— Chuligan! — powiedziała Ksenia. — Zaraz do ciebie zejdę!
— Nigdy nie należy skakać wyżej własnego pępka — powiedział refleksyjnie Sawicz. — Życie powinno toczyć się wedle własnych praw.
— Ależ nie, on ma po prostu pecha — zaoponował Grubin.
— On oderwał się od własnego życia, a nie odnalazł się w nowym. Zupełnie jak ja. I co teraz? Rzucić się pod pociąg?
— Za daleko do kolei — powiedział Grubin. — Zdążysz się rozmyślić.
— To nie moja wina — powiedział Korneliusz nie mogąc powstrzymać się od płaczu. — Mnie wbrew mojej woli… Przyprowadzę świadków…
— Popatrz, jaki ten dzieciak podobny jest do twojego Maksymka — powiedział jeden z graczy w domino. — Jak dwie krople wody.
— Rzeczywiście — powiedziała kobieta wyglądająca przez okno na przeciwległym końcu podwórza.
— Przecież jestem twoim mężem! Korneliuszem! — płakał chłopczyk. — Wyglądam tak nie z własnej woli…
Korneliusz ruszył w stronę domu, aby wejść na górę i przyjąć karę pod własnymi drzwiami, lecz ironiczne okrzyki rozlegające się z tylu i śmiech dobiegający z otwartych okien skłoniły go do zatrzymania się. Stanął więc i wykrzyknął błagalnie:
— Nie śmiejcie się ze mnie! Przeżywam prawdziwą tragedię. Moje dzieci są starsze ode mnie. To nieważne, że zmieniłem się zewnętrznie. Ja z tobą, Matwieicz, przedwczoraj grałem w domino. Wygrałeś wtedy trzy partie z rzędu. Tak było?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Rycerze na rozdrożach»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rycerze na rozdrożach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.