Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach

Здесь есть возможность читать онлайн «Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rycerze na rozdrożach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rycerze na rozdrożach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rycerze na rozdrożach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rycerze na rozdrożach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Potem szczęśliwa myśl pobrania krwi od wszystkich uczestników eksperymentu, zeskrobania wilgotnych drzazg z podłogi doprowadzi do odkrycia, które zmieni oblicze ziemi, ale imię Grubina zagubi się wśród trzydziestu trzech laureatów rozlicznych nagród, przyznanych za niezwykłe osiągnięcia w dziedzinie nauk biologicznych. Może zresztą jego imienia na liście nagrodzonych w ogóle nie będzie, ale Grubin już nigdy nie wróci do dawnego trybu życia, do pracowitego lenistwa minionych dni.

— Sawicz, co tam widzisz za oknem? — zapytał Grubin zauważywszy, że jego kompan przestał myć szkiełka przedmiotowe. — Czas ucieka.

— Aha — powiedział Sawicz. Jego ręce poruszały się z fachową zręcznością, ale robiły to bez zapału, automatycznie. Umysł Sawicza był pochłonięty gorączkowym procesem myślowym, poszukiwaniami własnego miejsca w nowym życiu. Poszukiwania nie dawały rezultatów. Chciał pójść do Heleny, wszystko wytłumaczyć i wszystko powiedzieć, a może razem znaleźć wyjście z sytuacji. Ale nie można było skrzywdzić Wandy.

Kruk dreptał wokół akwarium, zaglądał przez szybę, postukiwał w nią dziobem: straszył rybki i usiłował ściągnąć z akwarium marynarkę, ale robił to bez większego przekonania, bo w gruncie rzeczy doskonale wiedział, że Grubin jest bardzo do rybek przywiązany. Po prostu żartował.

Pośrodku pokoju leżał słoik po majonezie, a spod łóżka dobiegał jakiś chrobot. Po chwili wysunęły się stamtąd trzy duże myszy, zerknęły na kruka, wytoczyły ćwierćlitrową butelkę po wódce i gdy tylko kruk obrócił dziób w ich stronę, prysnęły z powrotem pod łóżko. Kruk sfrunął na podłogę, uniósł dziobem koc, zajrzał pod łóżko i wrócił do rybek.

— Ma pan tu myszy — powiedział Sawicz.

— Ach — odparł Grubin. — Ciężar właściwy: trzy przecinek dwa. Jak sądzisz, ta prasa się nada?

— Do czego? — zapytał Sawicz.

— Do wytłaczania cieczy z drewna.

— Nie wiem.

— A może przemyć drzazgi wodą? Uzyskamy roztwór wodny.

— Jak chcesz — powiedział Sawicz. — Dlaczego nie wykładasz trutki na myszy?

— Co? Przecież one są oswojone. Przynoszą mi opakowania szklane, a ja im za to płacę. Według cennika, jak w zbiornicy. Dwanaście kopiejek za półlitrówkę.

— Nie gadaj głupstw — powiedział Sawicz. — Po co myszom pieniądze?

— Jak to po co? Kupują sobie coś, oszczędzają, zresztą nie wiem. Wiem tylko, że one bardzo lubią pieniądze i za darmo niczego by nie przyniosły. Tylko nie potrafią odróżnić całej butelki od wyszczerbionej. Nie mam pojęcia, jak im to wytłumaczyć, i w ogóle one tu, kiedy będę w Moskwie, zupełnie się rozpuszczą.

— Pan nie żartuje? — zapytał Sawicz.

— Prrrawda, prrrawda — powiedział kruk.

— A po co miałbym żartować? Nie żarty mi w głowie. Po prostu potrafię nawiązać kontakt ze zwierzętami. No to jak, zrobimy wyciąg wodny? Obawiam się, że drzazgi zupełnie wyschną, że wszystko wyparuje.

— Niech pan robi. Preparaty krwi już gotowe, może je pan obejrzeć.

— Najpierw niech pan sam obejrzy, bo ja przecież nie odróżniam leukocytu od erytrocytu. W razie czego proszę mnie zawołać. Mam nadzieję, że w krwi coś się znajdzie. Zapomniałem tylko dla porównania pobrać krew zdrowego człowieka.

— Nie szkodzi, potrafię znaleźć jakieś wyraźne odstępstwa od normy — powiedział Sawicz. — I tak nie mam nic lepszego do roboty.

Obaj zajęli się pracą i nie odrywali się od niej przez jakąś godzinę. Słońce przesunęło się teraz ku horyzontowi i świeciło wprost w okno, w pokoju zrobiło się gorąco, a z podwórka dobiegały głosy mężczyzn, którzy obsiedli chwiejny stolik pod krzakiem bzu i rozstawiali na nim kamienie domina.

Sawicz podszedł do okna i spostrzegł wchodzącego nieśmiało na podwórko chłopczyka w krótkich spodenkach, w którym natychmiast rozpoznał nieszczęsnego Udałowa.

— Popatrz — powiedział do Grubina. — Przestępcę ciągnie na miejsce zbrodni.

W tej samej chwili któryś z graczy zapytał głośno:

— Jak tam twój chłop, Ksenia? Jeszcze się nie znalazł?

Z okna wprost nad głową Sawicza rozległ się surowy, zimny głos kobiecy:

— Niech tylko spróbuje się pokazać. Za wszystko odpowie. Milicja go przyprowadzi. Na komisariacie taki sympatyczny oficer osobiście mi to obiecał.

Grubin, trzymając się z boku, aby go nie było widać z podwórka, wyjrzał na zewnątrz i wyszeptał:

— Jak tego idiotę nasi puścili?

Nie wiedział, że nękany tęsknotą za domem i poczuciem winy wobec najbliższych Udałow dokonał drugiej ucieczki w ciągu dnia. Gotów był ponieść najsroższą karę, gdyż zrozumiał, iż jedynym człowiekiem, który mógł mu pomóc, była Ksenia. Helena nie od razu spostrzegła nieobecność Udałowa, gdyż akurat wtedy wszedł Stiepanow.

— Ksenia! Ksiusza! — zawołał Udałow zatrzymując się na środku podwórza.

Gracze w domino przestali na moment stukać kamieniami. Z okna naprzeciwko żeński głos pomógł Udałowowi:

— Ksenia, jakiś dzieciak cię woła. Może przyniósł wiadomość?

— Ksenia! — ryknął jeden z graczy. — Wyjrzyj przez okno.

— Ksiusza — powiedział miękko Udałow ujrzawszy w oknie ukochane oblicze. — Wróciłem,

— Czego chcesz? — zapytała Ksenia z irytacją.

— Wróciłem, Ksenia — powtórzył Udałow. — Zupełnie do ciebie wróciłem. Przyjmiesz mnie?

Gracze zaczęli się śmiać, bo w słowach dzieciaka było coś niepojętego, a jednocześnie niezmiernie śmiesznego.

— Jest coś od Korneliusza? — zapytała Ksenia.

— Jestem od Korneliusza — odparł chłopczyk. — To właśnie ja jestem Korneliuszem. Nie poznajesz mnie?

— On! — krzyknął nagle inny dziecięcy głosik. To wyglądający przez okno Maksymek, syn Udałowa, poznał swojego porannego prześladowcę. — To on mi zabrał spodnie! Mamo, wołaj milicję.

— Trzeba chyba będzie pośpieszyć na pomoc — powiedział Grubin. Wprawdzie psuło to jego plany, ale nie mógł przecież zostawić przyjaciela w biedzie.

— Niech pan poczeka — powiedział Sawicz. — Zapomniał pan o własnym wyglądzie. On zdąży uciec.

— Chuligan! — powiedziała Ksenia. — Zaraz do ciebie zejdę!

— Nigdy nie należy skakać wyżej własnego pępka — powiedział refleksyjnie Sawicz. — Życie powinno toczyć się wedle własnych praw.

— Ależ nie, on ma po prostu pecha — zaoponował Grubin.

— On oderwał się od własnego życia, a nie odnalazł się w nowym. Zupełnie jak ja. I co teraz? Rzucić się pod pociąg?

— Za daleko do kolei — powiedział Grubin. — Zdążysz się rozmyślić.

— To nie moja wina — powiedział Korneliusz nie mogąc powstrzymać się od płaczu. — Mnie wbrew mojej woli… Przyprowadzę świadków…

— Popatrz, jaki ten dzieciak podobny jest do twojego Maksymka — powiedział jeden z graczy w domino. — Jak dwie krople wody.

— Rzeczywiście — powiedziała kobieta wyglądająca przez okno na przeciwległym końcu podwórza.

— Przecież jestem twoim mężem! Korneliuszem! — płakał chłopczyk. — Wyglądam tak nie z własnej woli…

Korneliusz ruszył w stronę domu, aby wejść na górę i przyjąć karę pod własnymi drzwiami, lecz ironiczne okrzyki rozlegające się z tylu i śmiech dobiegający z otwartych okien skłoniły go do zatrzymania się. Stanął więc i wykrzyknął błagalnie:

— Nie śmiejcie się ze mnie! Przeżywam prawdziwą tragedię. Moje dzieci są starsze ode mnie. To nieważne, że zmieniłem się zewnętrznie. Ja z tobą, Matwieicz, przedwczoraj grałem w domino. Wygrałeś wtedy trzy partie z rzędu. Tak było?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rycerze na rozdrożach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rycerze na rozdrożach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kir Bułyczow - Pupilek
Kir Bułyczow
Kirył Bułyczow - Żuraw w garści
Kirył Bułyczow
Kirył Bułyczow - Przełęcz. Osada
Kirył Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczov
Martin Kirk - Hatha Yoga
Martin Kirk
Отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach»

Обсуждение, отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x