Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach

Здесь есть возможность читать онлайн «Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rycerze na rozdrożach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rycerze na rozdrożach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rycerze na rozdrożach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rycerze na rozdrożach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Wygrałem — powiedział wąsaty gracz. — A ty skąd wiesz o tym?

— Jak mam nie wiedzieć? — powiedział Udałow. — Przecież grałem z tobą w parze przeciwko Wasi i Kacowi. Nie ma go dzisiaj. To wszystko sprawa medycyny. Dokonano na mnie eksperymentu, zresztą za moją zgodą… Może to było bardzo cenne dla nauki, ale ja mam rodzinę…

— Głos wołającego na puszczy — powiedział Sawicz. — Wypędzą go.

Ksenia tymczasem zeszła na podwórko. W ręku trzymała wiklinową trzepaczkę. Maksymek szedł za nią z siatką na motyle.

— Chodź no tutaj — powiedziała. — Bliżej. Korneliusz opuścił głowę, uniósł do góry wąskie ramionka i podszedł. Ksenia chwyciła go za kołnierz koszuli i szybkim, sprawnym ruchem rozpiąwszy szeleczki ściągnęła spodenki, uniosła dzieciaka w powietrze i zamaszyście uderzyła trzepaczką.

— Aj! — powiedział Korneliusz. — Za co?

— Poczekałabyś z tym — poradził Matwieicz. — Może to rzeczywiście nauka.

— To ten! — cieszył się Maksymek. — Przylej mu jeszcze!

Nieoczekiwanie ręka Kseni, uniesiona do następnego klapsa, znieruchomiała w pół drogi. Zdumienie Udałowej było tak oczywiste, że całe podwórko zamarło. Ksenia wypuściła trzepaczkę i uwolnioną w ten sposób ręką ostrożnie dotknęła pupy chłopczyka. Na pośladku widniał duży brązowy pieprzyk w kształcie ludzkiego serca.

— Co to? — zapytała cicho Ksenia.

Korneliusz spróbował, wisząc w powietrzu, wykręcić głowę w ten sposób, aby zobaczyć własne plecy.

— Ludzie kochani! — powiedziała Ksenia. — Przysięgam na zdrowie własnych dzieci, że Korneliusz w tym samym miejscu miał identyczne znamię.

— Przecież mówiłem — rozległ się w martwej ciszy glos Matwieicza — że zanim zabierzesz się do bicia, powinnaś najpierw sprawdzić. Czego to nie bywa w epoce atomu!

— Ksenia, przypatrz się — powiedziała kobieta z przeciwka. — Człowiek rozpacza, a wiesz, że on ma pecha.

Korneliusz, który zaznał wstydu i bólu, sflaczał na rękach Kseni i zaczął gorzko szlochać. Ksenia objęła go, przycisnęła do obfitej piersi i szybko poszła do domu…

— Nie mogę już — powiedział nagle Sawicz.

— Co ci się stało? — zdziwił się Grubin.

— Idę.

— Dokąd?

— Zmęczyło mnie to wszystko, śmiertelnie zmęczyło.

Oczy miał znużone i puste. Studenci nie miewają takich

32

Około siódmej wieczorem wszyscy ponownie zebrali się w domu Kastielskiej. Przynieśli ciepłą odzież i rzeczy niezbędne w podróży. Grubin po zakończeniu doświadczeń przyprowadził samochód i zajął się przygotowaniem go do drogi na dworzec, który znajdował się w Biełojarze, o czterdzieści kilometrów od Guslaru. Automobil stał w ogródku za domem Heleny Siergiejewny i wolno pykał miedzianym kominem. Kółka niebieskiego dymu unosiły się ponad drzewami i można było pomyśleć, że w ogródku pyka fajkę jakiś leniwy palacz.

Sawicz postawił na ławce w sieni walizkę, wypchaną przeważnie rzeczami Wandy, i z niezrozumiałą dla siebie samego irytacją popatrzył, jak Helena z Wandą z zapałem zwężają sukienki i spódnice, jakby zapomniały o zastarzałej rywalizacji o jego serce. Westchnął i poszedł do ogródka, gdzie krzątał się Grubin.

— Co tam z Udałowem? — zapytał.

Grubin wygramolił się spod wozu, wytarł ręce szmatą i powiedział:

— Obawiam się, że nie starczy drewna. Trzeba będzie załadować je do bagażnika. Pytałeś o Korneliusza?

Koszula Grubina była pokryta plamami kurzu i smaru, we włosach sterczały strużyny drewna. Przypominał małego chłopca, który dostał na urodziny prawdziwy rower.

— Tak. Co słychać u Korneliusza?

— Przed wyjściem z domu wywołałem go na korytarz. Korneliusz jest w dobrym nastroju. Żona dała mu klapsa i przebaczyła. Wybierała się do nas, bo natchnąłem ją nadzieją, iż moskiewscy lekarze pomogą mężowi. Podaj mi klucz francuski.

— Gdzie on jest?

— Otwórz skrytkę na rękawiczki. Z przodu.

Sawicz zajrzał do wnętrza kabrioletu, znalazł mahoniową szufladę ze złoconą rączką i wysunął ją. W szufladzie leżał nastawny klucz do nakrętek i niewielka szkatułka oklejona czarnym aksamitem.

— A co tu jeszcze jest? — zapytał.

— Gdzie?

— Obok francuza.

— Nie wiem — powiedział Grubin. — Jeszcze nie badałem. Za mało czasu. Samochód zostawię u ciotki, która mieszka w Biełojarze. A jak wrócimy z Moskwy, rozbiorę go na części i z powrotem złożę. Wieczna maszyna. Ręczna robota. Teraz takich już nie robią.

Sawicz z trzaskiem odpiął zameczki w kształcie lwich pysków. Wewnątrz czarnej szkatułki leżała para pistoletów pojedynkowych. Oksydowane lufy płynnie przechodziły w rękojeści wygięte jak ogony przerażonych psów.

— Trzeba Milicę zapytać — powiedział Grubin nie interesując się szczególnie bronią.

Z takiego zabili Puszkina, pomyślał Sawicz podnosząc pistolet na dłoni, jak Hamlet czaszkę Yoryka. Lermontowa też. Odliczało się dziesięć kroków i opuszczało rękę dopóty, dopóki lufa nie znalazła się na jednej linii z piersią przeciwnika. Potem naciskało się spust…

— Ostrożnie — powiedział Grubin postukując czubkiem buta po przedniej oponie. — Bo jeszcze wystrzeli.

— Ciekawe, czy go się nabijało od przodu? — zapytał Sawicz.

— Młodzi ludzie, co tam znaleźliście? — powiedziała Milica, która wyfrunęła do ogródka z wiadrem w ręku. — Gdzie tu jest pompa?

Na widok perskiej księżniczki Grubin zapiął koszulę i zaczerwienił się.

— To są pistolety mojego teścia — powiedziała Milica. — Jak dziś pamiętam. Sawicz, błagam, proszę nie celować. Może pan trafić w Saszeńkę.

Sawicz odłożył pistolet na miejsce. Milica wcale nie bała się, że pistolet może rozerwać się w ręku Sawicza. I w ogóle Sawicz nikogo nie obchodził.

— Mila, nie denerwuj się — powiedział Grubin. — On nie trafi. A poza tym pistolety nie są nabite.

— Saszeńka, bardzo ci do twarzy z tym samochodem — powiedziała Milica. — Chciałabym cię zobaczyć w skórzanej kurtce i lotniczych okularach.

Z domu wyszli Ałmaz i Stiepan Stiepanowicz, pogrążeni w przyjaznej rozmowie.

— A ja mu wtedy powiedziałem — rozległ się bas Almaza — wasza wysokość może powiesić tych nieszczęsnych ludzi, których jedyna zbrodnia polega na tym, że są głodni, ale wówczas wasza wysokość nie zdoła ujść przed zemstą…

— Jeszcze jeden album? — wykrzyknął Stiepan Stiepanowicz na widok atłasowej szkatułki w rękach Sawicza.

— Nie — odparł Sawicz. — To są pistolety.

— Gdzie je znaleźliście? — zapytał Ałmaz.

— W samochodzie — odparł Grubin. — W skrytce na rękawiczki.

— To są pistolety mojego teścia — wyjaśniła Milica. — Staruszek lubił powtarzać, że lęka się rozbójników.

Na ganek wyszła Helena Siergiejewna i powiedziała:

— Milico! Panią tylko po śmierć posłać. Gdzie woda?

— Proszę mi wybaczyć — powiedziała Milica — ale dokonaliśmy ciekawego odkrycia. Saszeńka znalazł stare pistolety.

— To ja je znalazłem — powiedział Sawicz, gdyż było rzeczą niesłuszną przypisywanie znaleziska komuś innemu.

— Natychmiast je schowajcie — powiedziała Helena. — Przecież nie macie pozwolenia na broń.

— Lena, nie obawiaj się — odparł Ałmaz. — Taka broń może zainteresować jedynie zbieracza. Jak tam z waszymi przygotowaniami do podróży? Wkrótce musimy ruszać.

— Zaraz będziemy gotowe — powiedziała Helena Siergiejewna. — Nikita, oddaj pistolety Almazowi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rycerze na rozdrożach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rycerze na rozdrożach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kir Bułyczow - Pupilek
Kir Bułyczow
Kirył Bułyczow - Żuraw w garści
Kirył Bułyczow
Kirył Bułyczow - Przełęcz. Osada
Kirył Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczov
Martin Kirk - Hatha Yoga
Martin Kirk
Отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach»

Обсуждение, отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x