Stanislaw Lem - Niezwyciężony
Здесь есть возможность читать онлайн «Stanislaw Lem - Niezwyciężony» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Niezwyciężony
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Niezwyciężony: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Niezwyciężony»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Niezwyciężony — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Niezwyciężony», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Zwariowali? — poddał spokojnie astrogator.
— Chciałbym chociaż tego być pewnym. Ale jak to możliwe?
— Widział pan księgę pokładową?
— Nie. Gaarb zabrał ją. Pan ją ma?
— Tak. Po dacie lądowania są tylko cztery zapisy. Dotyczą tych ruin, które pan badał — i… „muszek”.
— Nie rozumiem. Jakich muszek?
— Tego nie wiem. Dosłownie brzmi to tak…
Podniósł ze stołu otwartą księgę.
— „Żadnych oznak życia na lądzie. Skład atmosfery”… to są dane analiz… o, tutaj… „O 18.40 drugi powracający z ruin patrol gąsienicowy dostał się w lokalną burzę piaskową, o znacznej aktywności wyładowań atmosferycznych. Kontakt radiowy nawiązany, mimo zakłóceń. Patrol donosi o odkryciu znacznej ilości muszek, zalegających…”
Astrogator urwał i odłożył książkę.
— A dalej? Czemu pan nie kończy?
— To jest właśnie koniec. Na tym urywa się ostatni zapis.
— I więcej nie ma nic?
— Resztę może pan zobaczyć.
Podsunął mu otwartą stronę. Pokryta była nieczytelnymi gryzmołami. Rohan rozszerzonymi oczyma wpatrywał się w chaos przecinających się linii.
— Tu jest jakby litera „b”… — powiedział cicho.
— Tak. A tu „G”. Duże „G”. Zupełnie jakby pisało małe dziecko… Nie uważa pan?
Rohan milczał z pustą szklanką w ręku. Zapomniał ją odstawić. Pomyślał o niedawnych swoich ambicjach: marzył o tym, by samemu poprowadzić „Niezwyciężonego”. Teraz wdzięczny był losowi, że nie on musi rozstrzygać o dalszych losach wyprawy.
— Proszę wezwać kierowników grup specjalistycznych. Rohan! Zbudź się pan!
— Przepraszam. Narada, panie astrogatorze?
— Tak. Niech wszyscy przyjdą do biblioteki.
Po kwadransie wszyscy siedzieli już w wielkiej, kwadratowej sali, o ścianach powleczonych barwną emalią; kryły w sobie książki i mikrofilmy. Najwstrętniejsze chyba było niesamowite podobieństwo pomieszczeń „Kondora” i „Niezwyciężonego”. Zrozumiałe, były to statki bliźniacze — ale Rohan, patrząc w byle kąt, nie mógł odeprzeć obrazów szaleństwa, które wżarły mu się w pamięć.
Każdy człowiek miał tu ustalone swoje miejsce. Biolog, lekarz, planetolog, inżynierowie elektronicy i łącznościowcy, cybernetycy i fizycy siedzieli w ustawionych półkręgiem fotelach. Tych dziewiętnastu ludzi stanowiło mózg strategiczny statku. Astrogator stał samotny, pod opuszczonym do połowy białym ekranem.
— Czy wszyscy obecni zaznajomili się z sytuacją wykrytą na pokładzie „Kondora”?
Odpowiedzią był wielogłosy pomruk przytaknięć.
— Do tej chwili — powiedział Horpach — ekipy pracujące w perymetrze „Kondora” odnalazły dwadzieścia dziewięć ciał. Na samym statku znaleziono ich trzydzieści cztery, w tym jedno zachowane doskonale dzięki zamrożeniu w hibernatorze. Doktor Nygren, który właśnie wrócił stamtąd, zda nam relację ogólną…
— Nie mam wiele do powiedzenia — rzekł, wstając, mały doktor. Powoli podszedł do astrogatora. Był od niego niższy o głowę. — Znaleźliśmy tylko dziewięć ciał zmumifikowanych. Poza tym, o którym wspomniał dowódca, a które będzie badane osobno. Są to właściwie szkielety lub części szkieletów, wydobyte z piasku. Mumifikacja zachodziła wewnątrz statku, gdzie były sprzyjające ku temu warunki: bardzo mała wilgotność powietrza, praktyczny brak bakterii gnilnych i niezbyt wysoka temperatura. Ciała, które znajdowały się na wolnej przestrzeni, ulegały rozkładowi, wzmagającemu się w okresach deszczów, bo piasek zawiera tu znaczny procent tlenków i siarczków żelaza, reagujących ze słabymi kwasami. Zresztą myślę, że te szczegóły nie są istotne. Gdyby dokładne przedstawienie zachodzących reakcji było wskazane, sprawę tę można przekazać kolegom chemikom. W każdym razie w warunkach przestrzeni zewnętrznej mumifikacja tym bardziej nie mogła zachodzić, że dołączało się tu działanie wody i rozpuszczonych w niej substancji, a także działanie piasku, trwające przez szereg lat. Tym ostatnim tłumaczy się też wypolerowanie powierzchni kostnych.
— Przepraszam — przerwał mu astrogator. — Najważniejsza jest w tej chwili przyczyna zgonu tych ludzi, doktorze…
— Żadnych oznak gwałtownej śmierci, przynajmniej na ciałach najlepiej zachowanych — wyjaśnił natychmiast lekarz. Nie patrzał na nikogo, wyglądało, jakby obserwował coś niewidzialnego w uniesionej ku twarzy ręce. — Obraz jest taki, jakby zmarli w sposób naturalny.
— To znaczy?
— Bez zewnętrznych, gwałtownych działań. Niektóre kości, długie, znalezione oddzielnie, są połamane, ale uszkodzenia takie mogły nastąpić później. Ustalenie tego wymaga dłuższych badań. Ci, którzy mieli na sobie ubrania, mają zarówno powłoki skórne, jak i szkielety nie uszkodzone. Żadnych ran, jeśli nie liczyć drobnych zadraśnięć, które na pewno nie mogły być przyczyną śmierci.
— Więc w jaki sposób zginęli?
— Tego nie wiem. Można sądzić, że z głodu lub z pragnienia…
— Zapasy wody i żywności są tam nie zużyte — zauważył ze swojego miejsca Gaarb.
— Wiem o tym.
Przez chwilę panowało milczenie.
— Mumifikacja jest przede wszystkim pozbawieniem organizmu wody — wyjaśnił Nygren. Wciąż nie patrzał na nikogo z obecnych. — Tkanki tłuszczowe ulegają przemianom, ale można je wykryć. Otóż… ci ludzie praktycznie byli ich pozbawieni. Właśnie jak po długotrwałym głodowaniu.
— Ale ten zachowany w hibernatorze nie — rzucił stojący za ostatnim rzędem foteli Rohan.
— To prawda. Ale on zmarł prawdopodobnie wskutek zamrożenia. Musiał dostać się w niewiadomy sposób do hibernatora; być może usnął po prostu, podczas gdy temperatura spadała.
— Czy dopuszcza pan możliwość zbiorowego zatrucia? — spytał Horpach.
— Nie.
— Ależ, doktorze… nie może pan tak kategorycznie…
— Mogę to powiedzieć — odparł lekarz. — Zatrucie w warunkach planetarnych może nastąpić albo przez płuca, wdychanymi gazami, albo przez przewód pokarmowy, albo przez skórę. Jedne z najlepiej zachowanych zwłok miały nałożony aparat tlenowy. W butli był tlen. Starczyłoby go jeszcze na kilkanaście godzin…
To prawda — pomyślał Rohan.
Przypomniał sobie tego człowieka, obciągniętą skórę czaszki z resztkami zbrunatniałych plam na kościach policzkowych, oczodoły, z których wysypywał się piasek.
— Ludzie ci nie mogli zjeść nic zatrutego, bo tu w ogóle nie ma nic do jedzenia. To znaczy na lądzie. A żadnych połowów w oceanie nie podejmowali. Katastrofa nastąpiła zaraz po wylądowaniu. Wysłali zaledwie jeden patrol w głąb ruin. To było wszystko. Zresztą widzę właśnie McMinna. Kolego Minn, skończył pan?
— Tak — powiedział od drzwi biochemik.
Wszystkie głowy zwróciły się ku niemu. Przeszedł środkiem między siedzącymi i stanął obok Nygrena. Miał jeszcze na sobie długi fartuch laboratoryjny.
— Przeprowadził pan analizy?
— Tak.
— Doktor McMinn badał ciało człowieka, który został znaleziony w hibernatorze — wyjaśnił Nygren. — Może pan od razu powie, co pan znalazł?
— Nic — powiedział McMinn. Miał on włosy tak jasne, że nie wiadomo było, czy nie są po prostu siwe, i oczy tego samego koloru. Nawet jego powieki pokryte były dużymi piegami. Ale teraz ta długa, końska twarz nikogo nie śmieszyła. — Żadnych trucizn organicznych ani nieorganicznych. Wszystkie enzymatyczne zespoły tkanek w stanie prawidłowym. Krew w normie. W żołądku resztki strawionych sucharów i koncentratu.
— Więc jak on zginął? — spytał Horpach. Był wciąż tak samo spokojny.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Niezwyciężony»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Niezwyciężony» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Niezwyciężony» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.