• Пожаловаться

Borys Strugacki: Bezsilni tego swiata

Здесь есть возможность читать онлайн «Borys Strugacki: Bezsilni tego swiata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2004, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Borys Strugacki Bezsilni tego swiata

Bezsilni tego swiata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezsilni tego swiata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zbliżają się wybory gubernatora Petersburga. Spiskowcy, stosując przemoc i tortury, chcą zapewnić wygraną swojemu kandydatowi. Na nic się to jednak nie zdaje, bo zwycięzca zostaje zabity strumieniem…

Borys Strugacki: другие книги автора


Кто написал Bezsilni tego swiata? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Bezsilni tego swiata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezsilni tego swiata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Żyrynowski. I tak wyszło! W dziewięćdziesiątym czwartym wszyscy byli przekonani, że nie będzie żadnej wojny w Czeczenii, i tylko pan jeden…

— Czego pan ode mnie chce? Nie rozumiem — powiedział Wadim. — Czy pańskim zdaniem jestem czarownikiem?

— Nie wiem — powiedział Erast Bonifatjewicz z emfazą. — Nie wiem i nawet nie chcę wiedzieć. Chcemy jedynie, żeby w wyborach gubernatorskich zwyciężył człowiek, którego nie wiadomo dlaczego ludzie nazywają Inteligentem, a jak pan to zrobi, to już nas absolutnie nie obchodzi. Czarnoksięstwo? Proszę bardzo, niech będzie czarnoksięstwo. Czary, magia, telekineza… futurokineza, że tak powiem… ależ proszę bardzo. Niech to pozostanie pańskim know — how, my nie pretendujemy do tej wiedzy. Rozumie pan?

— Rozumiem, że zwariowaliście — powiedział Wadim powoli.

Nagle wstał.

— Dobrze — rzekł. — W porządku. Już. Tylko przyniosę papier… — zrobił ruch w stronę namiotu.

Elegancki Erast Bonifatjewicz nawet nie spojrzał w stronę rudego golema, jedynie zerknął kątem oka, a ten jednym, wydawałoby się susem znalazł się między Wadimem a wejściem do namiotu.

— Rudy, czerwony człek nieokreślony — powiedział przytrzymany Wadim i asymetryczna twarz golema wykrzywiła się jeszcze bardziej, jakby zmrużył oczy z wysiłku.

— Czego? — zapytał niezwykle agresywnym, wysokim i ochrypłym głosem.

— Rudy, płomienny podpalił dom kamienny… Wybacz — dodał pospiesznie Wadim. — To nic osobistego. Ja tylko tak, ze strachu.

— Nie zwracaj na niego uwagi, Kieszyk — rzucił niedbale Erast Bonifatjewicz. — To tylko takie żarty. Przestraszył się. To się zdarza. Wadimie Daniłowiczu, niechże pan siada. Co pan, doprawdy, wyskoczył pan jak sprężyna… Jeden mój znajomy mówi w takich wypadkach: proszę usiąść na tyłku… No i co pan tam może mieć w tym namiocie? Jakąś dwururkę? Ale przecież i tak trzeba by ją najpierw wyciągnąć spod sterty różnego chłamu, poszukać nabojów, załadować… Przecież to śmieszne, naprawdę niepoważne. Niech pan da spokój. Lepiej porozmawiajmy.

Wadim znowu usiadł przy stole i przygładził włosy obiema rękami.

— Jak mówią w takich wypadkach Anglicy — powiedział z wymęczonym uśmiechem — my poodle light on disk as all . Co w wolnym tłumaczeniu znaczy: „Mój pudel leje na dysk i sól”.

Erast Bonifatjewicz wprawdzie nie od razu, ale jednak zrozumiał i zapytał:

— Ciekawe, co w takich wypadkach mówią Holendrzy?

— Nie wiem.

— Dobrze, załóżmy… a Francuzi?

Allons allons très — odparł natychmiast Wadim — ma car te l’a passé .

— Co w tłumaczeniu znaczy…

— „Alona len trze, Makar cielę pasie”. Idylla. Sielski obrazek. Lewitan. Kramskoj. „Toczy się, huczy zielony szum”.

Erast Bonifatjewicz prychnął i rzekł z aprobatą:

— Dowcipne. Jest pan bardzo błyskotliwym rozmówcą, Wadimie Daniłowiczu. Ale pozwoli pan, że wrócimy do naszej sprawy.

— Ależ ja nie mam pojęcia, co mógłbym panu jeszcze powiedzieć — rzekł Wadim, ze zmęczeniem zamykając oczy. — Pan mnie nie słucha. Ja panu mówię, że to niemożliwe, a pan mi nie wierzy.

Pan wierzy w cuda, a cuda się nie zdarzają.

— A jeśli zna się przyszłość? — zapytał Erast Bonifatjewicz z naciskiem. — Czy znajomość przyszłości nie jest cudem?

— Nie jest. To nie cud, to umiejętność.

— Poprawianie przyszłości to też umiejętność.

— Ależ nie! — rzekł Wadim z irytacją i rozdrażnieniem. — Już panu tłumaczyłem. Załóżmy, że zagląda pan do rury o dużej średnicy. Patrzy pan przez nią i widzi na końcu, przy wylocie, jakiś obrazek. To jakby przyszłość. Gdyby odwrócił pan tę rurę, zobaczyłby pan inny obrazek… inną przyszłość, rozumie pan? Ale jak ją odwrócić, jeśli ona waży sto ton, tysiąc ton? Przecież to kwestia woli milionów ludzi! „Siła wypadkowa miliona wolt”, jak powiedział Lew Tołstoj. Jak pan to sobie wyobraża? Jak miałbym ją przekręcić? Czym? Kutasem, przepraszam za wyrażenie?

— A to już wyłącznie pański problem — powiedział Erast Bonifatjewicz, który przez cały czas słuchał z uwagą i nie przerywał. Czym pan chce, tym niech pan przekręci.

— Ale to niemożliwe!

— My wiemy, że możliwe.

— Skąd pan ma takie informacje, na Boga?!

— Z najpewniejszych źródeł.

— Z jakich znowu źródeł?

— On sam nam powiedział.

— Co? — nie zrozumiał Wadim.

— Nie co, tylko kto. On sam. Rozumie pan, o kim mówię? Domyśla się pan? Sam. On sam. Mój Boże, mógłby się pan domyślić.

— To kłamstwo — powiedział Wadim i zakrztusił się.

— To nie było uprzejme. Powiem więcej: to było chamskie.

— On nie mógł tego powiedzieć.

— A jednak powiedział. Niechże się pan zastanowi, skąd jeszcze moglibyśmy się czegoś takiego dowiedzieć? Komu innemu moglibyśmy uwierzyć?

W tym momencie Timofiej Jewsiejewicz jakby ocknął się z hipnozy. Wydał dziwny, skrzypiący dźwięk, zerwał się z miejsca i rzucił do przodu. Pędził ogromnymi susami, przeskakując przez naciągnięte namioty, biegł slalomem niczym gigantyczny spocony zając z przyklejonymi czerwonymi uszami — wyskoczył z bazy i pomknął w stronę północnego zbocza, prosto na migoczące, widmowe głowy cukrowe Elbrusa.

Wszyscy obserwowali ten bieg jak zahipnotyzowani. W końcu wielkogłowy miłośnik orzeszków zapytał szybko i niewyraźnie:

— Skosić go, dowódco?

— Nie. Po co? Niech sobie biegnie… — Erast Bonifatjewicz uniósł się lekko i ponad namiotem kuchni pomachał komuś laseczką, pewnie tym, którzy zostali przy samochodzie: wszystko w porządku, nie zwracajcie uwagi. — Niech sobie biegnie — powtórzył, siadając na krześle. — On ma swoje sprawy, a my swoje, prawda, Wadimie Daniłowiczu?

Wadim milczał, patrząc w ślad za Timofiejem Jewsiejewiczem.

Ten dalej pędził, przez cały czas slalomem, migając długimi, gołymi nogami w nigdy nieczyszczonych butach z kirzy. Jak na pięćdziesięciokilkuletniego mężczyznę, mającego wnuki i rozliczne choroby, wychodziło mu to całkiem nieźle. Widocznie sam Pan Strach niósł go na swoich bladych skrzydłach i Timofiej Jewsiejewicz nie mógłby się teraz zatrzymać, nawet gdyby bardzo chciał.

— Milczy pan — skonstatował Erast Bonifatjewicz, który nie doczekał się nie tyle odpowiedzi, ile w ogóle jakiejkolwiek reakcji ze strony Wadima. — Nadal pan milczy… zapomniał pan o darze wymowy… Cóż, wobec tego rozpoczniemy eskalację. Keszyk, bądź łaskaw.

Јysy nosorożec golem Keszyk podszedł z tyłu i wziął Wadima w swoje stalowe, spocone objęcia — objął go w poprzek tułowia, unieruchomił i przycisnął do składanego fotela. Wadimowi zatrzeszczały kości albo może chrząstki. Nie mógłby się teraz ruszyć. Zresztą wcale nie próbował.

— Uwolnij mu rękę — komenderował tymczasem Erast Bonifatjewicz. — Prawą. O, tak. I przesuń się, żebym ja mógł widzieć jego twarz, a on moją. Dobrze. Dziękuję… Niech mnie pan uważnie posłucha, Wadimie Daniłowiczu — kontynuował, przysuwając do twarzy Wadima nieprzyjazną, zapadniętą gębę. — Teraz nastąpi mała lekcja. Żeby pan wreszcie zrozumiał, na jakim świecie pan żyje…

Otworzyć oczy! — wrzasnął nieoczekiwanie na cały głos, podniósł swój czarny wskaźnik i oparł ostre żądło o policzek Wadima, tuż pod lewym okiem. — Zechce mi pan patrzeć prosto w oczy! To będzie ważna lekcja, na całe życie, jakie panu pozostało… Lepa, raz!

Wielkogłowy, mały Lepa uwolnił rękę od orzeszków, wytarł dłonie o spodnie i podszedł do

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezsilni tego swiata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezsilni tego swiata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Bezsilni tego swiata»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezsilni tego swiata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.