Borys Strugacki - Bezsilni tego swiata

Здесь есть возможность читать онлайн «Borys Strugacki - Bezsilni tego swiata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2004, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezsilni tego swiata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezsilni tego swiata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zbliżają się wybory gubernatora Petersburga. Spiskowcy, stosując przemoc i tortury, chcą zapewnić wygraną swojemu kandydatowi. Na nic się to jednak nie zdaje, bo zwycięzca zostaje zabity strumieniem…

Bezsilni tego swiata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezsilni tego swiata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Nie wierzy pan… — powiedział z miną prokuratora. — Dobrze, pańska sprawa. Nie o tym mówię. Mówię o czym innym. On jest nauczycielem i niepotrzebni mu żadni opiekunowie. Ale z jakiegoś powodu nagle pomyślałem: a gdyby jednak opiekun stał mu się potrzebny? Gdyby był mu potrzebny rozpaczliwie, w tej chwili, jeszcze dziś? Skąd go wziąć? Z kogo wybrać? Nie wie pan? I ja nie wiem… — Tknął niedopałkiem w spodeczek z nienawiścią, jakby to było oko zajadłego wroga. — Jesteście leniwi i niezainteresowani. Bóg zesłał wam dar z całą swoją szczodrością, a wy się zatrzymaliście. Stoicie. Przyjęliście pozę albo leżycie. Staliście się odstręczająco samowystarczalni, nie chcecie latać, wystarczy wam podskakiwanie ponad tłum, jesteście zadowoleni — nawet najbardziej niezadowoleni z was są zadowoleni…

Spróbował znowu zapalić, ale ja byłem czujny. Oddał paczkę papierosów bez sprzeciwu, nawet nie zauważając.

— Bogdan? Pupilek, nie przeczę. Źródło wszelkiego dobra. I gdzie on teraz jest, to nasze źródło? Żmija rogata! Aż strach podejść. W czasie spotkania boję się z nim rozmawiać, może pan to sobie wyobrazić?

— Bogdan ma już podopiecznego — przypomniałem na wszelki wypadek, ale on mnie nie słuchał.

— Źródło dobra… Mój Boże, czym wy się wszyscy staliście? A Tengiz? „Walka ze złem jest tym samym, co walka z pluskwami w pojedynkę: mało przyjemne, dość łatwe i absolutnie bez sensu”.

I dlatego nie należy już walczyć ze złem, lepiej łazić do bab albo urządzać pokazy estradowe dla nowych Rosjan… Jura Kostomarow, nasz Wariograf Wariografowicz, zarabia na chleb powszedni uczciwie i bez polotu… Andriej Nieustraszony to już staruszek.

W wieku pięćdziesięciu lat! Co z nim będzie za sto, dwieście lat?

Ruina! A przecież to drabanci, elita, stara gwardia! Dziadkowie. Młodzi do niczego się nie nadają, bo jeszcze nic nie umieją. Potrafią tylko wołać: „Daj, daj!” O, przeklęte życie…!

— Zapomniał pan o Wadimie — powiedziałem. — Resulting Force.

— Właśnie. Resulting Force. Dlaczego sądzi pan, że o nim zapomniałem?

— Tak mi się wydawało.

— O nikim nie zapomniałem. — Wyraźnie nie chciał rozmawiać o Wadimie. — Pamiętam o was wszystkich. Śnicie mi się, jeśli chce pan wiedzieć. Myśli pan, że nie wiem, że pan, właśnie

pan, Robert Walentynowicz Paczulin, lord Winchester, po prostu gnije tu, przy mnie, na swoim cieplutkim miejscu, bez dostępu powietrza? I wiem, kto jest temu winien!

— Przeklęte życie.

Popatrzył na mnie i wyniośle uniósł łyse brwi.

— Uważa pan, że nie mam racji?

Wzruszyłem ramionami i zająłem się nalewaniem kawy.

Oczywiście miał rację. Jak zawsze. Do tego, co tu nagadał, mógłbym dodać jeszcze dużo. Mógłbym dorzucić wiele smutnych rzeczy. Robert Lord Paczulin, zwany Winchesterem… Do licha. Do diabła. Nie chcę o tym myśleć… Dlaczego to właśnie tak wygląda?

Przecież wszyscy jesteśmy zadowoleni! Jesteśmy absolutnie usatysfakcjonowani… Przeklęte życie.

— Ale, sensei — powiedziałem — przecież wszyscy jesteśmy zadowoleni. Można by powiedzieć, że wszystko z nami okej… Czy nie tego pan chciał?

Odpowiedział natychmiast:

— Oczywiście, że nie! Wcale nie chciałem, żebyście byli zadowoleni. Nie chciałem nawet, żebyście byli szczęśliwi. Jeśli chce pan widzieć, zależało mi na tym, żebyście byli niezadowoleni. Zawsze. W każdym przypadku. Przez większość swojego życia… Chciałem za to, żebyście byli godni szacunku. Wyczuwa pan różnicę? — Wstał, opierając się ciężko o blat stołu. — Dobrze. Dziękuję za obiad. Pójdę trochę poleżeć. A pana bardzo proszę o zrobienie wydruku. Teraz. Były tam bardzo interesujące zwroty!

Oddalił się do swoich apartamentów, a ja usiadłem przed komputerem i zacząłem odtwarzać roboczy dialog. Żadnych szalenie interesujących zwrotów w tym dialogu nie zauważyłem, jeśli nie liczyć przypadków, gdy chłopak dawał odpowiedzi bardzo bliskie oryginału. Poza tym spodobał mi się „obywatel miasta Petersburg, straszny głupiec Jurij Bandaleński”. Będę musiał przy okazji pokazać ten ustęp Jurce Wariografowi, to będzie cool (jak lubi powtarzać mój kuzynek, przodownik pracy kapitalistycznej).

O czwartej zadzwonił Wadim i smętnym głosem poprosił do telefonu sensei, jeśli to oczywiście możliwe.

— Leży na kanapie. To coś pilnego?

— Nie… niekoniecznie.

Już czwarty raz dzwonił do sensei, za każdym razem było „niekoniecznie” i za każdym razem nic nie wychodziło. Moim zdaniem sensei nie chciał się z nim spotykać. Wadim tego nie rozumiał (ja zresztą też nie).

— A co tam u ciebie? — zapytałem na wszelki wypadek.

— Nic. Przyjdziesz?

— Dokąd?

— Do Tengiza.

— Kiedy?

— Jutro, o siódmej. Wszyscy się zbierają.

— Pierwszy raz słyszę.

— A co, Tengiz do ciebie nie dzwonił?

— Nie.

— To znaczy, że jeszcze zadzwoni — obiecał obojętnie Wadim i odłożył słuchawkę.

Przez kilka minut myślałem o nim, znowu nic nie wymyśliłem, i wtedy rzeczywiście zadzwonił Tengiz i w swoim zwykłym telegraficznym stylu powiedział:

— Jutro u mnie… o dziewiętnastej… Przyjdziesz?

— A o co chodzi? — zapytałem na wszelki wypadek. A nuż coś się zmieniło?

— Trzeba.

— Coś się zmieniło? Pojawiły się nowe okoliczności?

— Zobaczysz, kurczę. Trzeba coś robić. Wybory tuż-tuż.

— Dobrze — powiedziałem bez entuzjazmu. — Jak trzeba, to trzeba. Tym bardziej że dawno się nie zbieraliśmy. Przynieść coś?

— A jak inaczej? Co za, kurczę, głupie pytanie!

— Innych pewnie nie ma — powiedziałem, patrząc na monitor. Mądre skończyły się dawno temu. Z odpowiedziami też kłopot.

Na ekranie widniało:

— Czym moje ręce przypominają ręce Boga?

— Grają na pianinie.

— Dlaczego moje nogi przypominają nogi osła?

— Nasz Borsuk ma różnokolorowe…

— Powiedz lepiej, jak tam twój wózek? Na chodzie? — zapytałem, przypominając sobie o poniedziałku.

— Rano niby jeździł, kurczę… Ale był blady.

— W poniedziałek trzeba zawieźć sensei, oczywiście, kurczę, nie pamiętasz.

— A, kurczę. Faktycznie. Trzeci poniedziałek. O której podjechać?

— O dziesiątej tutaj. Jeszcze ci przypomnę, nie martw się.

— A co ja się mam, kurczę, martwić? Ty się martw. To ty jesteś lordem, kurczę, Winchesterem.

Rozłączył się i nagle sobie uświadomiłem, że o nim myślę. Nie o pracy, nie o poniedziałku, nie o nieszczęśliwym Wadimie, tylko o nim. O sobie. O nas wszystkich, żeby nas licho wzięło.

Superwojownik, psychokrata. Wielki człowiek. Przystojniacha, leniuch, jeszcze nie tak dawno zajadły playboy, a teraz beznadziejnie zmęczony walką ze złem namiętny filumenista.

Tengiz zbiera etykietki z pudełek od zapałek! Mój Boże…! Czy to w ogóle możliwe? Możliwe, niestety. Teraz może najwyżej usunąć przeszkodę, na przykład zmusić kogoś, by o czymś zapomniał. Pozostały mu jedynie posępne, ołowiane spojrzenie spode łba i powieki półprzymknięte, i wzgardliwie wydęte wargi. Zgodnie z jego obecnymi pojęciami ludzie — wszyscy bez wyjątku — to absolutne gówno. Paskudne, zaślinione gęby. Oczka jak z gnoju. Mokre łapy. Śmierdzące kalesony… Bluźni jak szewc, co drugie słowo wstawia „kurczę”. Dziwkarz, co tydzień zmienia baby. A przy tym beznadziejnie zakochany w pewnej kłamliwej kokietce. Na tę jego Oleczkę (kobietę lekkomyślną i chyba nawet rozpustną) nie działają psychokratyczne passy Tengiza i pewnie właśnie dlatego jest w niej zakochany jak gimnazjalista, zapatrzony, ściele się do jej stóp, wybacza zdrady (albo ich nie widzi), błaga, żeby za niego wyszła i urodziła mu dziecko… Nie pamiętam bardziej rozdzierającego, wręcz nieprzyzwoitego widoku niż Tengiz błagający tę dziwkę, by poszła z nim na koncert Placido Domingo. Można sobie wyobrazić, co ona z nim robi w łóżku… Sensei, biedaczyna, może się tylko domyślać, jakie jest teraz podstawowe zajęcie Tengiza: hańbiące chałtury w prywatnych poradniach psychologicznych i wytrzeźwiałkach, gdzie leczy psychicznie rozluźnionych, przesiąkniętych alkoholem albo narkotykami. Czasem zajmuje się tym samym w domu, i to za niezłe pieniądze, ponieważ mieszkanie ma porządne, dwupokojowe…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezsilni tego swiata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezsilni tego swiata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadije Strugacki
Arkadije Strugacki - Tesko je biti Bog
Arkadije Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkady Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadij a Boris Strugačtí
Отзывы о книге «Bezsilni tego swiata»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezsilni tego swiata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x