Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1989, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fale tłumią wiatr: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fale tłumią wiatr»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wszystko to zaczęło się dwa wieki temu, kiedy w skałach Marsa odkryto puste podziemne miasto i po raz pierwszy podło słowo "Wędrowcy". Kierownik Wydziału Wydarzeń Nadzwyczajnych Maksym Kammerer, opowiada…

Fale tłumią wiatr — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fale tłumią wiatr», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale przy całej swojej skłonności do apriorycznych sądów, nigdy nie próbował walczyć ze stwierdzonymi faktami. Pamiętam jak Tojwo, jeszcze całkiem zielony neofita, przekonał mnie, abyśmy się włączyli w dochodzenie w sprawie tragedii na wyspie Matuku.

Zajmował się tym rzecz jasna sektor „Oceania”, w którym o żadnych Wędrowcach nikt nawet nie chciał słyszeć. Ale sprawa była unikalna, pozbawiona jakichkolwiek precedensów w przeszłości (mam szczerą nadzieje, że w przyszłości nic podobnego już nigdy się nie wydarzy), wiec przyjęto nas obu bez słowa sprzeciwu.

Na wyspie Matuku od niepamiętnych czasów sterczał starodawny, na wpół rozwalony radioteleskop. Kto go zbudował i po co, nie” udało się nigdy ustalić.

Wyspę uważano za bezludną, odwiedzały ją tylko nieliczne grupy delfinerów oraz przypadkowe pary, które szukały pereł w przejrzystych zatoczkach na północnym wybrzeżu. Jednakże, jak dosyć szybko stało się wiadome, właśnie tam w ciągu ostatnich kilku lat zamieszkała na stałe zdublowana rodzina Głowanów. (Obecne pokolenie może już nie pamięta, co to za jedni. Przypominam: to rasa rozumnych kynoidów z planety Saraksz, która na pewien okres nawiązała bardzo bliskie kontakty z Ziemianami. Te wielkogłowe, mówiące psy towarzyszyły nam w wędrówkach po Kosmosie i miały nawet na naszej planecie coś w rodzaju przedstawicielstwa dyplomatycznego. Mniej więcej trzydzieści lat temu odeszły i dalszych kontaktów z nami już nie nawiązały).

Na południu wyspy była okrągła wulkaniczna zatoka. Nieopisanie brudna, jej brzegi zarosły jakąś obrzydliwą, cuchnącą pianą. Prawdopodobnie paskudztwo to było pochodzenia organicznego, dlatego że przyciągało nieprzebrane stada morskich ptaków. Poza tym wody zatoki były martwe. Nawet wodorosty rozmnażały się w nich nad wyraz niechętnie.

I na tej wyspie miały miejsce zabójstwa. Ludzie zabijali się nawzajem i było to do takiego stopnia straszne, że nikt nie miał odwagi i to w ciągu kilku miesięcy — poinformować o tym środków masowego przekazu.

Dość szybko wyjaśniło się, że wina, a ściślej przyczyna wszystkiego, kryje się w szczególnych właściwościach gigantycznego syluryjskiego mięczaka, prehistorycznego, monstrualnego głowonoga, który jakiś czas temu osiedlił się na dnie zatoki. Prawdopodobnie zepchnął go jakiś tajfun. Biopole tego potwora, od czasu do czasu wypływającego na powierzchnie, wywierało depresyjny wpływ na wysoko rozwiniętą psychikę. W szczególności u człowieka powodowało katastrofalne obniżenie poziomu motywacji — pod wpływem tego biopola człowiek stawał się aspołeczny, mógł zabić kolegę, który niechcący wrzucił do wody jego koszule. I zabijał.

A wiec Tojwo Głumow wbił sobie do głowy, że ten mięczak to właśnie owa przepowiedziana przez Bromberga jednostka Monokosmu w procesie powstawania. Trzeba przyznać, że na samym początku, kiedy faktów jeszcze w ogóle nie było, te pomysły wyglądały dosyć przekonywająco (jeśli w ogóle można mówić o logice konstrukcji, zbudowanej na fantastycznych przesłankach). I trzeba było widzieć, jak krok za krokiem cofał się pod naporem nowych danych, które codziennie zdobywali wstrząśnięci tragedią specjaliści od głowonogów oraz paleontolodzy…

Dobił Tojwo pewien student biolog, który wygrzebał w Tokio japoński manuskrypt z trzynastego wieku, zawierający opis tego, czy też może identycznego monstrum (cytuje według swego dziennika): „We Wschodnich morzach widuje się katapumoridako w kolorze purpury o nieprzebranej mnogości długich cienkich rąk, wysuwa się z okrągłej muszli wielkości trzydziestu stóp z ostrzami i grzebieniami, oczy jakby gnijące, cały obrośnięty polipami. Kiedy wypływa, leży na wodzie płaski, na podobieństwo wyspy, rozsiewając wokół smród, wydziela białą materie, by przywabić ptaki i ryby. Kiedy się gromadzą, łapie je rękami bez żadnego wyboru i pożywia się nimi. W noce księżycowe leży kołysząc się na falach, wlepiając oczy w nieboskłon, rozmyśla o głębinach wód, które go zrodziły. Rozmyślania te są tak posępne, że porażają ludzi i stają się ludzie podobni tygrysom”.

Pamiętam, że kiedy Tojwo to przeczytał, milczał przez kilka minut pogrążony w głębokiej zadumie, następnie westchnął — jak mi się wydało — z ulgą i powiedział: „Tak. To nie to. I bardzo dobrze, byłoby, zbyt obrzydliwe”. Według jego wyobrażeń Monokosm powinien być istotą wystarczająco wstrętną, ale może jednak nie do tego stopnia.

Monokosm w postaci syluryjskiej ośmiornicy nie pasował do jego wyobrażeń. (Dokładnie tak, jak — co chciałbym przy okazji zaznaczyć — nie pasował ten mięczak do żadnych wyobrażeń specjalistów: ze swoim jadowitym biopolem, ze swoim rozsuwanym pancerzem, ze swoim wiekiem, przewyższającym czterysta milionów lat).

W ten sposób pierwsza poważna sprawa, do której zabrał się Tojwo Głumow, skończyła się na niczym. Podobnych niewypałów miał później jeszcze niemało i wreszcie w połowie 98-ego roku poprosił mnie o pozwolenie zajęcia się opracowaniem materiałów dotyczących masowych fobii. Zgodziłem się.

DOKUMENT 3

RAPORT — MELDUNEK

Nr 011/99

KOMKON-2

Ural-Północ

Data: 20 marca 99 roku

Autor: Tojwo Głumow, inspektor

Temat: 009 „Wizyta starszej pani”

Treść: kosmofobie, syndrom pingwina

Analizując przypadki powstawania kosmicznych fobii wciągu ostatnich lat, doszedłem do wniosku, że w związku z tematem 009 mogą być dla nas interesujące materiały dotyczące tzw. syndromu pingwina.

Bibliografia:

Asmodeusz Moebius, referat na XIV konferencji kosmopsychologów, Ryga 84;

Asmodeusz Moebias, „Syndrom pingwina”, PKP („Problemy kosmicznej psychologii”) 42, 84,

Asmodeusz Moebius, „Ponownie o etiologii syndromu pingwina”, PKP 44, 85.

Dane biograficzne:

Moebius Asmodeusz Mateusz, doktor medycyny, członek korespondent Akademii Nauk Medycznych Europy, dyrektor filii Światowego Instytutu Kosmicznej Psychopatologii (Wiedeń), Urodzony w Insbruku 24.06.36. Wykształcenie: wydział psychopatologii (Sorbona)., Drugi Instytut Medycyny Kosmiczne; (Moskwa), Wyższe kursy bezprzyrządowej akwanautyki (Honolulu). Podstawowe dziedziny zainteresowań naukowych, nie związane z wykonywanym zawodem: kosmo — i akwafobie. Od 81 do 91 zastępca przewodniczącego Głównej Komisji Lekarskiej Zarządu Floty Kosmicznej. Obecnie uznany powszechnie założyciel i czołowy reprezentant szkoły izw. polimorficznej kosmopsychopatologii.

7 października 84-ego roku na konferencji kosmopsychologów w Rydze doktor Asmodeusz Mutibius wygłosił referat o nowym rodzaju kosmofobii, którą nazwał „syndromem pingwina”. Fobia ta jest rodzajem niegroźnej dewiacji, objawiającej się natrętnymi koszmarami, które nawiedzają chorych w czasie snu. Wystarczy, żeby chory zasnął, by natychmiast poczuł się zawieszony w kosmicznej pustce, absolutnie bezradny i bezsilny, samotny, przez wszystkich zapomniany, zdany na łaskę bezdusznych i nieprzezwyciężonych mocy. Odczuwa fizycznie okropną duszność, wie, że jego ciało przenika na wskroś unicestwiające, twarde promieniowanie, czuje jak zanikają i miękną jego kości, jak kipi i zaczyna wyparowywać mózg, ogarnia go nieprawdopodobnie intensywne uczucie rozpaczy i wtedy chory się budzi.

Doktor Moebius nie uznał tej choroby za niebezpieczną, ponieważ po pierwsze — nie towarzyszyły jej żadne uszkodzenia psychiki albo somy, a po drugie — bardzo łatwo poddawała się ambulatoryjnej psychoterapii. „Syndrom pingwina” zwrócił uwagę doktora Moebiusa przede wszystkim dlatego, że był jakościowo nowym zjawiskiem, — do tej pory nigdy i przez nikogo nie opisanym. Zaskakujące było, że choroba atakowała ludzi bez względu na płeć, wiek czy zawód, ale nie mniej zaskakujące było i to, że nie wykryto żadnego związku syndromu z indeksem genetycznym pacjentów.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fale tłumią wiatr»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fale tłumią wiatr» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Fale tłumią wiatr»

Обсуждение, отзывы о книге «Fale tłumią wiatr» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x